Czym będzie cywilizacja przyszłości? Patrzenie w dal było inspiracją do działań wielkich idei przeszłości, od starożytnych do tych wielkich z XX wieku. Wydaje się, że dzisiaj stoimy w ideowej próżni. Ani się nie cofamy, bo i gdzie? Ale też nie idziemy naprzód, bo i dokąd? Ostatnie wielkie ideologie – socjalizm i faszyzm stają się skończoną pieśnią, my stoimy w okresie, który przez chwilę zwykliśmy nazywać końcem historii. Historia jednak zna epoki, w których teoretycznie niemal nic się nie działo, stąd wiemy, że ich istnienie nie świadczyło o końcu.
Początki transhumanizmu
Nikołaj Fiodorow, rosyjski filozof chrześcijański i jeden z pionierów idei transhumanizmu, stwierdził niegdyś, że człowiek powstał dzięki własnej woli i zaczął kształtować tym samym swój los i wyznaczać kierunki rozwoju. W tekście Postawa horyzontalna i wertykalna – śmierć i życie wraca on do momentu, kiedy człowiek porzuca świat zwierzęcy i zyskuje świadomość własnej śmiertelności, miał to być dokładnie ten moment. Było to, według filozofa, związane z oddzieleniem się od nieświadomej i śmiercionośnej przyrody. W dalszych rozważaniach postuluje on tzw. chrześcijaństwo aktywne, co znaczy że świadomość faktu swojej śmiertelności może w konsekwencji prowadzić do jej kontrolowania. Najpierw poprzez przedłużanie życia (co obecnie się dzieje), a następ-nie uzyskanie statusu osoby nieśmiertelnej. Jednak, co warto podkreślić, nie jest tu mowa o nieśmiertelności duszy, ale tej całkowicie biologicznej wraz z ludzką świadomością (czy szerzej – duszą).
Minęło ponad 100 lat od śmierci chrześcijańskiego filozofa. Pozostawiając po sobie spuściznę filozoficzną, zainspirował wielu innych myślicieli do dalszych rozważań. Był inspiracją także dla autorów powieści fantasy i filmów z gatunku science fiction. Powyższe rozważania traktowano przez ponad 90 lat raczej jako tzw. fun fact – ciekawostkę lub ideologię szaleńców. Jednak od jego śmierci przecież wydarzyło się wiele. Rozwój technologiczny ludzkości nie tyle posunął się do przodu, ile w szaleńczym trybie galopował. Fiodorow nie mógł sobie nawet wyobrazić, że sto lat po jego śmierci człowiek będzie nosił przy sobie niemal przez cały czas małe urządzenie, które będzie potrafiło go skomunikować z całym światem.
Technologiczna osobliwość – nowy człowiek
Rozwój technologii to jedno, ale szybkość zmian zauważyli także współcześni myśliciele. Myśl transhumanistyczna chrześcijańskiego filozofa ulegała oczywiście ewolucji, ale dopiero od momentu wydania książki Raya Kurzweila „Singularity is Near” (pol. „Nadchodzi osobliwość”) uległa rewolucji. Bo oto okazało się, że wizja Fiodorowa to już nie tyle ciekawostka ile niedaleka przyszłość.
Tytułowa „osobliwość” (ang. singularity), a właściwie „technologiczna osobliwość” to teoretyczny punkt w rozwoju cywilizacji, w którym po-stęp techniczny stanie się tak szybki, że wyprzedzi on przewidywania ludzkie. Uproszczając, byłby to taki punkt rozwoju, w którym maszyna stałaby się mądrzejsza niż człowiek. Głównym wydarzeniem, mającym do tego doprowadzić, byłby rozwój sztucznej inteligencji. Autor książki twierdzi, że momentem tym będzie rok 2045. Wydaje się on być nie tak odległy, wy-starczy jedno pokolenie, żeby maszyny potrafiły przewidywać sprawniej niż człowiek.
Jak twierdzi Kurzweil w swojej książce, wielu naukowców nie jest świadomych, że rozwój technologii będzie tak dynamiczny jak rzeczywiście będzie, a narzędzia tego postępu, które mają w swoich rękach, które na co dzień badają i wciąż rozwijają są o wiele potężniejsze niż sobie zda-ją z tego sprawę. Dzieje się tak dlatego, że skupieni są na aktualnie rozwiązywanych przez nich problemach i z góry zakładają, że rozwój odbywa się funkcją liniową w czasie. Jednak, jak słusznie zauważa amerykański naukowiec, rozwój nigdy nie polegał na rozwiązywaniu doraźnych problemów, a na samorzutnie pojawiających się puzzlach składających się dalej w całość. Ponadto naukowcy nauczeni są sceptycyzmu, dlatego są powściągliwi do kreślenia scenariusza przyszłości, mniej chętnie kreślą też teorie spiskowe (co np. w tym przypadku jest pewną wadą). Kurzweil nazywa ten stan „pesymizmem naukowca” a dalej nie tyle polemizuje z naukowcami co do przyszłości, ale przedstawia przekonujące za swoją tezą argumenty.
Dzieje się tak m.in. dlatego, że dotychczasowy rozwój wspomaga udzielanie odpowiedzi na pojawiające się nowe zagadnienia, a więc wspomaga w rozwoju człowieka. W tym krótkim artykule nie będę szczegółowo opisywał argumentów, jestem zmuszony jedynie poprosić, aby uwierzono mi na słowo lub szczegółowiej zapozna-no się z analizą i perspektywą Kurzweil. Załóżmy, że rozwój odbywa się funkcją eksponencjalną (wykładniczą) w czasie. Taką sytuację oddaje wykres przedstawiony na rysunku. Można w prosty sposób wywnioskować z nie-go, że nie tylko będziemy mieli do czynienia z rozwojem, ale będzie on przyśpieszał coraz szybciej. Tak szybko, że na pewnym etapie wzrost ten będzie zbliżony do nieskończoności (lecz ni-gdy, zgodnie z odpowiednimi prawidłami matematyki, nieskończoności nie osiągnie).
Co tak dynamiczny rozwój znaczy dla cywilizacji?
Książka amerykańskiego naukowca wyszła w roku 2005. 4 lata później powstał w Dolinie Krzemowej Singularity University, instytucja mającą na celu „łączyć, kształcić i inspirować kadrę liderów, którzy pragną zrozumieć i rozwijać postępujące wykładniczo technologie, oraz stosować, skupiać i kierować tymi narzędziami ku rozwiązaniu wyzwań ludzkości”. Jest to projekt naukowy promujący NBIC-convergence (akronim z ang. zbieżność nanotechnologii, biotechnologii, informatyki i kognitywistyki). Postępy w tych dziedzinach nie tylko się uzupełniają nawzajem, ale w pewnych sytuacjach łączą się ze sobą. Tytułowa zbieżność określa wiele aspektów trwającej rewolucji nauko-wej i technologicznej, ale co ważne, czy tego chcemy czy nie, też i społecznej.
Transhumanizm już od myśli Fiodorowa postuluje pozbycie się ograniczeń człowieka dzięki jego zdobyczom – nauce, w tym biologii i informatyki. Inżynieria biologiczna doprowadza do ciągłej poprawy naszych możliwości. Współczesne protezy, czy implanty potrafią w znacznym stopniu ułatwić życie, a nawet pozwalają człowiekowi życie odzyskać. Jest to oczywiście pozytywny aspekt tego rozwoju. Co niesamowite, nasze dzieci lub wnuki które np. stracą wzrok, będą mogły go pewnie odzyskać dzięki implantowi – sztucznemu oku, inni będą mogli skorzystać z lekarstw i modyfikacji genetycznych, które wy-eliminują nowe choroby. Jest jednak ciemna strona tego medalu.
Poza Stanami Zjednoczonymi badania nad osobliwością prowadzą też m.in. Rosja i Chiny. W Rosji temat jest na tyle spopularyzowany, że powstają nawet ugrupowania polityczne i ideologiczne odwołujące się do ideologii transhumanistycznej. Z nadzieją kreślą wizję człowieka, który nie dozna bólu, czy głodu. Pracuje się także nad polep-szeniem ludzkiej inteligencji, zwiększeniem jego energii, siły i witalności. Rozwój technologii może stworzyć nowego człowieka. Człowieka, który nie będzie miał innego koloru skóry, gorszej płci, nie będzie częścią niższej czy wyższej klasy społecznej. Rozwój człowieka zniesie wszelkie różnice wprowadzając powszechną równość. Takie plany snują dla nas ideologiczne elity krajów, w których transhumanizm jest bardzo dobrze rozwijającą się dziedziną. Choć Kościół katolicki jest już od dawna bardzo sceptyczny co do człowieka w ten sposób udoskonalonego, to nawet nie trzeba powoływać się na jego autorytet, żeby wiedzieć, że historia znała już takich, którzy chcieli stworzyć nowy, wspaniały, równy świat. Czy to nie jest przypadkiem powtórka z tej historii?
Jest jeszcze jeden aspekt nowego wynalazku, na który trzeba zwrócić uwagę. Nowy, lepszy człowiek to tak-że typ nowego żołnierza, nowej broni: inteligentniejszego, silniejszego i skuteczniejszego w prowadzeniu wojny. Istnieje możliwość, że decydenci najsilniejszych państw, nie znając pojęcia moralność, mogą doprowadzić do stworzenia z ludzi orków z powieści tolkienowskich. Nowi orkowie nie muszą wyglądać jak ich pierwowzory, tak samo jak będą mogły działać w nocy jak i w dzień. Nowy człowiek może stworzyć nowy porządek geopolityczny i znów będzie chciał zbudować nowy, lepszy świat. Porządek geopolityczny to jedno, totalitaryzmy XX wieku pochłonęły miliony ofiar, więc zasadne byłoby pytanie: czy po nowym, hipotetycznym eksperymencie ideologicznym odzyskamy naszą małą, nieidealną krainę hobbitów?
Łukasz Burzyński
/md