Saduceusze, którzy nie uznawali zmartwychwstania, przychodzą do Jezusa i przedstawiają Mu absurdalnie skonstruowany przykład, który miał ukazać niedorzeczność możliwości zmartwychwstania.
Saduceusze, którzy nie uznawali zmartwychwstania, przychodzą do Jezusa i przedstawiają Mu absurdalnie skonstruowany przykład, który miał ukazać niedorzeczność możliwości zmartwychwstania.
Ten, kto osiąga świętość, wygrywa swoje życie, a gra idzie o najwyższą stawkę, bo w końcu chodzi o życie wieczne z Bogiem w pełnym szczęściu i spełnieniu.
Jezus spojrzał na niego wzrokiem pełnym miłości i akceptacji.
Jest z Bogiem sam na sam i staje wobec Niego w całkowitej prawdzie o sobie. Ta prawda go wyzwala.
Bóg pragnie nam dawać znacznie więcej, niż nawet sami jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
Wszystkie czasy w historii ludzkości są naznaczone licznymi murami, które dzielą, umacniają nieufność i ostatecznie rodzą nienawiść.
Uczniowie obserwując czyny Jezusa i słuchając Jego słów zobaczyli ścisły związek pomiędzy silną wiarą, a cudownymi zdarzeniami, które działał Jezus. Oni też tak chcieli.
Jeździmy po różnych spotkaniach modlitewnych, doświadczamy nadzwyczajnych darów i charyzmatów, mówimy, że szukamy miejsca w Kościele, aby „coś poczuć”.
Jezus celowo używa tego sugestywnego obrazu, który odzwierciedla spryt synów tego świata, aby pokazać, że sprawy boskie są nieskończenie ważniejsze od dóbr ziemskich.
Bóg chce naszego dobra, ale bezwzględnie szanuje naszą wolność. Wolnymi nas stworzył i chce, abyśmy wolnymi pozostali, nawet wtedy, gdy istnieje ryzyko zabłądzenia.