Dokładnie 8 grudnia bieżącego roku, w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, minęła 60. rocznica zakończenia obrad Soboru Watykańskiego II, który trwał od 1962 r. Jego obrady zainicjował św. Jan XXIII (1958-1963), a zakończył św. Paweł VI (1963-1978). W założeniach miał być to sobór o charakterze duszpasterskim, mający na celu uwspółcześnienie (wł. aggiornamento) sposobu głoszenia Ewangelii w środowisku nowoczesnego społeczeństwa przemysłowego, przechodzącego powoli w fazę postindustrializacji.
Lata 60. XX w., to z jednej strony czas napięcia wywołanego konfliktem kubańskim (1962), czyli chwili, gdy świat stanął realnie na krawędzi wojny nuklearnej, ale także czas optymizmu oraz wiary w możliwości człowieka. Odpowiedzią Kościoła na kryzys kubański była encyklika Jana XXIII Pacem in terris ogłoszona niedługo przed śmiercią papieża. W ówczesnej dekadzie dobrobytu człowiek po raz pierwszy postawił swój ślad na Księżycu, a kolonialne kraje afrykańskie zaczęły lawinowo odzyskiwać niepodległość. Technologia nuklearna dawała tanią i czystą energię, produkowano wiele nowych, łatwo dostępnych dóbr konsumpcyjnych, w krajach wysokorozwiniętych uformowało się państwo dobrobytu (welfare state), zwane także państwem opiekuńczym. Postęp w medycynie pozwolił na zwalczanie wielu wcześniej nieuleczalnych chorób. Po zażegnaniu kryzysu kubańskiego coraz śmielej zaczęto mówić o pokojowym współistnieniu dwóch skrajnych bloków politycznych, którym przewodziły USA i ZSRR. W końcu oba mocarstwa były krajami uprzemysłowionymi, dysponującymi bronią nuklearną i rozwijającymi technologie kosmiczne oraz informatyczne. Wydawało się zatem, że wkrótce nastąpi zmierzch dotychczasowych ideologii liberalnych i komunistycznych, a optymizm tamtych czasów znalazł swój oddźwięk w encyklice Pawła VI Populorum progressio (1967).
Jaki zatem wpływ na tzw. „ducha soboru” miała ewolucyjna teologia francuskiego jezuity, teologa i paleontologa P. Teilharda de Chardin? Bezpośredniego wpływu na przebieg obrad soborowych nie mógł on mieć, gdyż zmarł w roku 1955, co więcej, niektóre jego ważne prace zostały obłożone kościelnym zakazem jeszcze na początku lat 60., tyle tylko, że zostały one opublikowane w prywatnym wydawnictwie i zyskały szeroką popularność. Ponieważ, podobno, zakazany owoc smakuje lepiej, to Teilhard zaczął być nagle popularny, czytany i dyskutowany także w środowisku kościelnym, również wśród uczestników Vaticanum II.
Pomijając wszelkie niuanse i zawiłe pojęcia składające się na tzw. tejardyzm, przyjąć można iż teologia, którą reprezentuje francuski jezuita, łączy kosmologię z teologią i ukazuje Boga, który kieruje całym procesem ewolucji organizującym materię w coraz bardziej złożone formy składające się na coraz bardziej rozwiniętą cywilizację techniczno-naukową. Cały proces zmierza do swego punktu docelowego zwanego „punktem Omega”, a kluczowa rola w tym procesie przypada człowiekowi, który ewoluuje społecznie (dochodząc do noosfery - cywilizacji organizowanej przez wspólną przestrzeń wymiany myśli i idei), ale także biologicznie, co nasuwa nieodparte skojarzenia z transhumanizmem.
Teilhard przyjaźnił się z twórcą pojęcia transhumanizm Julianem Huxleyem (1887-1975) i snuł nawet idee chrześcijańskiego transhumanizmu. Znany włoski jezuita Antonio Spadaro (ur. 1966) w książce Cyberteologia (2012) uważa, że realizacją teilhardiańskiej noosfery jest internet, a Teilhard był zafascynowany możliwością wymiany myśli przez sieć radiową. Jednakże sam Teilhard nie wymyślił noosfery, tylko zapożyczył to pojęcie od rosyjsko-ukraińskiego, a potem radzieckiego, filozofa Władimira Wiernadskiego (1863-1945). Do teilhardowskiej idei Chrystusa Kosmicznego nawiązuje także znany współczesny amerykański franciszkanin Richard Rohr (ur. 1943) i jego popularna książka Uniwersalny Chrystus: prawda, która zmienia wszystko (2019).
A zatem wpływ Teilharda na teologię uprawianą po Vaticanum II jest niepodważalny. Nie dotyczy to tylko enigmatycznego „ducha soboru”, lecz także jego litery. Niektórzy teologowie i historycy dopatrują się wpływów teilhardiańskich w pozytywnym stosunku do postępu w konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes z 1965 r. oraz w innych dokumentach.
Nie można pominąć jednak faktu, że osoba francuskiego jezuity wzbudza do dziś ogromne kontrowersje. Często przypomina się, że jego najważniejsze dzieła znalazły się na indeksie ksiąg zakazanych, zarzucano mu m. in. podważanie istnienia grzechu pierworodnego. Wielu konserwatystów uważa, że był on po prostu zwykłym heretykiem świadomie odcinającym się od tradycji katolickiej. Bardzo surowym krytykiem teologii ewolucyjnej, w wydaniu francuskiego paleontologa, był jeden z najwybitniejszych teologów XX w. Dietrich von Hildebrandt (1889-1977), który bardzo mocno, aż do śmierci, krytykował progresistów doby posoborowej.
Niewątpliwie ocena dziedzictwa Vaticanum II, z dzisiejszej perspektywy, nie jest jednoznaczna, gdyż często obciąża się Sobór za wywołanie kryzysu wewnątrz Kościoła w Europie Zachodniej i USA w latach 60. i 70., za nadużycia liturgiczne, relatywizację dogmatów, porzucanie kapłaństwa przez księży i odejścia osób konsekrowanych, rozwój teologii wyzwolenia, skandale obyczajowe, laicyzację oraz sekularyzację. Można jednak zetknąć się z głębszą analizą i oceną czasów posoborowych mówiącą o tym, że aggiornamento, czyli uwspółcześnienie, dotyczyło odniesienia Kościoła do nowoczesności, która upadła z hukiem w czasie rebelii 1968 r. Wtedy narodziła się ponowoczesność z brakiem stałych zasad i dekonstrukcją odwiecznych wartości. Zdaniem francuskiej filozofki Chantal Delsol (ur. 1947) upadła dokładnie wtedy także cywilizacja chrześcijańska (christianitas), co uwidoczniło się wtedy jaskrawo w sporze o naukę moralną zawartą w encyklice Pawła VI Humanae vitae (1968).
Czas biegnie jednak do przodu i można się zapytać, co pozostało dziś z dziedzictwa Teilharda i Vaticanum II? Odpowiedź wydaje się oczywista, teologia ewolucyjna, czy też procesualna, umieszczana w kontrze do statycznego tomizmu i neotomizmu. Nieaktualny tejardyzm pozostał na kartach książek, a bardziej żywa stała się teologia ewolucyjna, oparta choćby na filozofii Alfreda N. Whiteheada (1861-1947). Uprawia ją w Polsce, jedyny krajowy laureat nagrody Templetona - zwanego „katolickim Noblem”, ks. prof. Michał Heller (ur. 1936), a na świecie szczególny szacunek do Teilharda posiadają również inni laureaci nagrody Templetona, Tomáš Halík (ur. 1948) z Czech i s. Ilia Dellio OSF (ur. 1955) z USA. Halík uważa, że Teilhardowi zawdzięcza się wyrwanie teorii ewolucji z domeny ateistów i scjentystów, a s. Delio twierdzi, że chrześcijański transhumanizm Teilharda jest cenny i wartościowy, a także zupełnie inny, niż ten ateistyczny Raymonda Kurzweila twierdzącego, że osobliwość technologiczna jest już blisko, co ma się uskutecznić dzięki pracy firmy Neuralink należącej do Elona Muska.
Problem wpływu idei Teilharda na Vaticanum II i transhumanizm będzie przedmiotem jednego z wystąpień na sympozjum naukowym na temat Soboru Watykańskiego II, jakie odbędzie się w dniu 16 grudnia b. r. na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu.
/ab