Jezus wchodząc do świątyni widzi bankierów i kupców. Zatem miejsce kultu zamieniło się w coś przypominającego jaskinię zbójców, a przynajmniej rynek. Przepędza kupczących, wywraca stoły bankierów, a kiedy zostaje zapytany o powód, który Go do tego upoważnia, odpowiada żeby zburzyć tą świątynię, a w trzech dniach ją odbuduje. Nawiązał tym samym nie do świątyni z kamienia, ale do świątyni swojego ciała.
Dla pobożnych Hebrajczyków świątynia w Jerozolimie była czymś najcenniejszym i najświętszym zarazem. Nie przeszkadzało im to jednak, aby na potrzeby kultu ofiarniczego wkoło świątyni powstał i rozwinął się do rozmiarów monstrualnych biznes handlu ptakami, czy innymi zwierzętami. Skądinąd rzecz sama w sobie była zrozumiała, gdyż pielgrzymi przybywali i z Judei, i z Galilei, i z Samarii, a nawet z oddalonej Diaspory. Zamiast wieźć ze sobą zwierzęta do złożenia w ofierze mogli wszystko zakupić na miejscu, a że przyjeżdżali z różnymi walutami potrzebni byli bankierzy, u których trzeba było wymienić pieniądze.
Jezus temu się nie sprzeciwiał, natomiast ostro występował przeciwko pomyleniu porządku i przedkładaniu tego co jest dodatkiem nad istotę kultu bożego. Przy okazji sprowokował do dyskusji na temat świątyni swojego ciała, które miało ulec zbezczeszczeniu podczas męki drogi krzyżowej, aż po śmierć i złożenie do grobu. Na odbudowanie świątyni jezusowego ciała nie było potrzeba aż 46 lat, ile wznoszono kamienną świątynię w Jerozolimie, ale tylko 3 dni.
Każdy z nas otrzymał w darze ciało, o które ma dbać. Tak jak ludzkiego ducha dewastuje grzech, tak istnieją grzechy, które ranią ludzkie ciało. Tymczasem Jezus poprzez ofiarę krzyżową i fakt zmartwychwstania uzdalnia człowieka do odnawiania odbudowy zarówno ducha jak i ciała.
/mdk