Wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał. Wierzymy w świętych obcowanie, rozumiane jako wstawiennictwo modlitewne świętych w naszych intencjach, a także w moc i skuteczność naszej modlitwy za zmarłych, w intencji ich zbawienia. Dzień zaduszny to dzień szczególnej modlitwy w intencji tych, którzy odeszli. Wiąże się to z wiarą w czyściec, czyli stan, gdzie dusza przebywa oczekując na chwałę nieba.
Od Wszystkich Świętych przez osiem dni możemy także uzyskać odpust zupełny w intencji zmarłych, nawiedzając cmentarz, przyjmując Komunię Świętą w stanie łaski i nie będąc przywiązanymi do żadnego grzechu ciężkiego. Warto o tym pamiętać i z tego korzystać.
Tyle byłoby informacji, aby owocnie przeżywać te listopadowe „święta zmarłych”, ale jak wygląda rzeczywistość? Kiedy dowiadujemy się z mediów, że Polska jest w czołówce producentów i konsumentów zniczy, lampionów i ozdób cmentarnych, to warto się zastanowić, czy faktycznie naszemu nawiedzaniu cmentarzy towarzyszy modlitwa w intencji zmarłych, zaduma nad życiem i jego nieuchronną przemijalnością oraz wspomnienia, które wiążemy z tymi, którzy umarli? Jeśli tak, to dobrze.
Warto utrzymać pewną dyscyplinę ducha i myśli, w tym zalewie zniczy, lampionów, kwiatów i tłumów na cmentarzach, aby rzeczywiście światło znicza oznaczało nie tyle nastrojowy klimat, ale autentyczną wiarę, że Chrystus jest Światłem, rozpraszającym mroki grzechu, szatana i pokonującym ciemności śmierci.
/ab