Pewnie nie za wiele osób w Polsce wie kto to był Hawryło Hołubek (pol. Gabriel Gołąbek).
Kiedyś rozmawiałem z mieszkanką miejscowości Byczyna pod Opolem, mieszkającą przy ulicy jego imienia, i jakoś też nie wiedziała. Twierdziła, że się dowiedziała ode mnie. Dlaczego ta ulica tam jest? Ano dlatego, że w bitwie pod Byczyną, 24 stycznia 1588 r, ten rotmistrz, setnik, czy jakbyśmy powiedzieli oficer armii Rzeczypospolitej poległ, a właściwie zmarł od ran, tuż po jej zakończeniu.
Swoje kozackie życie oddał w służbie Rzeczypospolitej. Musiał być człowiekiem nietuzinkowym, po swej śmierci stał się bowiem bohaterem utworów literackich, pieśni, a w miejscowości, w której go pochowano, czyli w Grębaninie niedaleko Kępna, ma swój pomnik z wyrytymi na nim słowami, napisanymi przez jednego z wielkich humanistów renesansowych, księdza Stanisława Orzechowskiego:
Ja tu Hawryłko leżę. Hołubkiem mnie zwano. Zabitem pod Byczyną, a tu mnie schowano. Sowicie się swej krzywdy Polacy pomścili. Mnie gołąbka straciwszy orła ułapili.
Rzecz dotyczy faktu, że w Bitwie toczonej między wojskami Jana Zamojskiego, działającego w imieniu Zygmunta III Wazy, a oddziałami Maksymiliana Habsburga, ten ostatni został pojmany do polskiej niewoli. Wojna, której bitwa była ukoronowaniem, zapobiegła dostaniu się Rzeczypospolitej pod panowanie Habsburgów, wypychając ich z naszej części Europy na najbliższe 200 lat.
Zanim Hołubek znalazł się pod Byczyną, brał udział w kampanii rosyjskiej Batorego, potem walczył u boku Jana Zamoyskiego ze Zborowskimi, a następnie wsławił się bardzo śmiałymi działaniami militarnymi przeciwko wspomnianemu Maksymilianowi Habsburgowi. Z tej kampanii wywodzą się przypisywane mu słowa: „Więcej zdradziec w Polsce już nie ma, wszyscy u ciebie”. Były one wynikiem chęci przekupienia go i przeciągnięcia przez arcyksięcia na swoją stronę. Był więc kimś, kogo się po tamtej stronie barykady bano, a jego przejście byłoby nie lada osiągnięciem.
Po co o tym wspominać? Ano po pierwsze, ot tak dla wiedzy, a po drugie, takie postacie trzeba pokazywać. Ukraińców i Polaków w historii wiele dzieli, ale przykład Hołubka, i na pewno wielu innych Kozaków, w służbie Rzeczypospolitej pokazuje, że był czas posiadania wspólnego państwa, wspólnej jego obrony, a więc czegoś co łączy. Historii nie trzeba fałszować, w czasach, w których wszyscy dookoła robią propagandę, warto czasem przypomnieć jakiś kawałek prawdy.
/mdk