W kolejną rocznicę zakończenia II wojny światowej...
Jadę drogą nr 16 od Ostródy w kierunku Iławy. Nagle, przede mną, na czarnej asfaltowej nawierzchni, pojawiają się dziwnie usytuowane białe pasy – krótkie odcinki, namalowane w bezładnej układance, bez sensu, na długości około stu metrów. W najmniej spodziewanym miejscu. To tak jakby maszyna do malowania znaków poziomych wymknęła się spod kontroli operatora i sama zaczęła wykonywać nieskoordynowane ruchy do przodu i do tyłu. Lub… operator wymknął się spod kontroli kierownika grupy malarskiej…
Takich obrazków, jeżdżąc po polskich drogach, zapewne można spotkać więcej. I nawet nie to byłoby najdziwniejsze (swoista atrakcja dla znużonego jazdą kierowcy!), gdyby nie świadomość, że nikt z drogowców przez długi czas nie dostrzegł potrzeby usunięcia anomalii, która de facto może zagrażać bezpieczeństwu jazdy. A poruszam się po tej drodze od dość dawna.
To, niestety, tylko cząstka polskiej rzeczywistości z którą do dziś nie radzą sobie niektórzy rodacy. Tak głęboko zakorzenił się w ich mózgach homo sovieticus. Umiłowanie porządku, zadbanie o kulturę w sferze pracy, czyli rzetelnego jej wykonywania, to tylko niektóre składowe polskiej codzienności, które powinny już być mocną stroną Polaków. W XXI wieku. Tymczasem – wracając na krajowe drogi – nierzadki jest jeszcze obrazek napotkanego pijanego rowerzysty, którego rower utrzymuje jako tako w pionie podczas jazdy. Bywa, że rower nie daje rady…
Tak, ale piszę o tym dlatego, że tego rodzaju „obrazki” chętnie są dziś wychwytywane przez zachodnią opinię publiczną, przez polityków, dziennikarzy i wytykane nam przy lada okazji. Jakiś czas temu pewna niemiecka polityk wypowiadała się o Polsce jako zapóźnionej w stosunku do Zachodu cywilizacji. Zapomniała, jak zresztą wielu z nich, że gdyby nie najtragiczniejsza w dziejach ludzkości II wojna światowa wywołana przez Niemców, która dotknęła młode państwo polskie, a także zdrada zachodnich aliantów, o czym nie wolno nam zapominać i gdyby nie w konsekwencji ponad pięćdziesiąt kolejnych lat sowieckiej niewoli, nasze państwo znajdowałoby się w zupełnie innym miejscu pośród państw Europy. Jestem tego pewien. Zdecydowanie to podkreślam z dumą spoglądając na osiągnięcia i dokonany postęp w rozwoju nie tylko gospodarczym, ale także społecznym i kulturalnym polskiego rządu po 2015 roku. Obecnie stajemy w rzędzie najlepiej rozwijających się krajów zachodniej Europy, a nawet świata. I pandemia Sars-CoV-2 nam w tym za bardzo nie przeszkadza. Niektóre – jak podają polskie media – już przewyższyliśmy w wielu gałęziach gospodarki i innowacyjności. Dziś są kraje biorące z nas przykład i czerpiące z naszych dobrych praktyk i sprawdzonych doświadczeń.
Ponad pięćdziesiąt lat pozostawania Polski w strefie wpływów komunistycznej Rosji odcisnęło jednak swoje piętno na wielu poziomach życia Polaków. Niektórzy do dziś, po ponad trzydziestu latach wolności, nie mogą pozbierać się, a przede wszystkim zrozumieć zmian, jakie dokonały się po transformacji ustrojowej państwa polskiego. Nadal pozostają niewolnikami czerwonego i z gruntu obcego nam – Polakom systemu i wspierają tych, którym ciąży wolna i suwerenna Ojczyzna. Tracą głowy i stają się współczesnymi targowiczanami – zdrajcami praw Ojczyzny do wolności i suwerenności. Niegodnymi reprezentowania spraw Polski w międzynarodowych instytucjach.
Wyrokiem trybunału niesprawiedliwości dziejowej zostaliśmy skazani na pięćdziesiąt lat pozbawienia wolności. To surowy wyrok jak na państwo tragicznie dotknięte napaścią odwiecznych wrogów – Niemiec i Rosji, państwa, które walnie przyczyniło się do zwyciężenia jednego z nich. Drugi do dziś pozostaje bezkarny, nadal zagraża światowemu bezpieczeństwu. Natomiast pięćdziesięcioletnia powojenna rusyfikacja i komunizacja kraju do dziś pozostawiła ślady w postawach rodaków, w ich zachowaniu, w podejściu do pracy, traktowaniu porządku. Mimo tego wciąż podtrzymuję nadzieję, że doczekam czasu kiedy rower przestanie pełnić stabilizującą funkcję dla pijanego rowerzysty i w pełni stanie się sportowym pojazdem, a nawierzchnie polskich dróg przestaną być miejscem malowania bohomazów przez „roztańczone” maszyny drogowe, bądź przez ich niedysponowanych operatorów.
/mwż