Adamski: O przewrotności w walce o pokój

2025/03/10
AdobeStock 269676794
Fot. Adobe Stock

Historia świata, to historia wojen i konfliktów zbrojnych. Nie ma w tym niczego niezwykłego. Wystarczy wziąć do ręki podręcznik historii czy jakąś przekrojową monografię historyczną. Gorzej, jeśli wojna grozi nam tu i teraz, a nie stanowi jakiejś opowieści z zamierzchłej przeszłości.

We wspomnianych książkach historycznych raczej niewiele można przeczytać o okresach pokojowych, mieszczących się pomiędzy większymi i mniejszymi konfliktami, ale już znacznie więcej jest w nich o samych przebiegach konfliktów, ich przyczynach i skutkach. Była wojna stuletnia (1337-1453), była krwawa wojna trzydziestoletnia (1618-1648), która zmieniła oblicze Europy, była też wojna siedmioletnia (1756-1763), uważana przez niektórych za prawdziwą pierwszą wojnę światową, ale była także wojna kilkugodzinna, w Danii, w 1940 r. 

Nauczanie społeczne Kościoła odrzuca pacyfizm rozumiany jako uznanie pokoju za najwyższą wartość, przy jednoczesnym potępieniu wszystkich wojen bez względu na ich charakter. Na skutek grzechu pierworodnego kondycja ludzka jest skłonna do konfliktów i dlatego też Kościół stoi na stanowisku, że niebezpieczeństwo wojny jest nieustanne i będzie ona stanowiła zagrożenie aż do nadejścia Chrystusa. Średniowieczna teologia moralna, za św. Tomaszem z Akwinu, sformułowała doktrynę wojny sprawiedliwej mówiącą o spełnieniu określonych warunków owej sprawiedliwości. Musi być zatem taka wojna wypowiedziana przez prawowitą władzę, musi mieć sprawiedliwą przyczynę oraz uczciwą intencję. Wiele kontrowersji wywołało zanegowanie doktryny wojny sprawiedliwej przez papieża Franciszka w encyklice Fratelli tutti (2020). Jednak była to głównie burza medialna, gdyż doktryna ta została uznana za nieadekwatną już w obliczu powstania broni masowej zagłady. Dawniej mówiono w tym kontekście o broni ABC (atomowej, biologicznej i chemicznej), dziś należałoby dodać jeszcze broń cybernetyczną. Św. Jan Paweł II bardzo często mówił o konieczności unikania wojny, gdyż w czasie każdego konfliktu zbrojnego giną niewinni. Sprzeciwiał się choćby wojnie w Zatoce Perskiej wchodząc w polemikę z ówcześnie wpływowymi amerykańskimi neokonserwatystami. Nauczanie papieskie było oparte na przekonaniu, że świat wypracował już na tyle skuteczne metody negocjacji i pokojowego rozwiązywania konfliktów, że ucieczka do rozwiązań militarnych wydaje się daleko posuniętym nadużyciem i anachronizmem. Jednakże postawa taka nie oznaczała ze strony Ojca Świętego akceptacji pacyfizmu, gdyż twierdził on, że są sytuacje, w których walka zbrojna jest złem nieuniknionym, od którego w tragicznych okolicznościach nie mogą uchylać się chrześcijanie, jednakże mowa oręża nie jest mową Chrystusa.

W poprzednim felietonie pisałem o zaskakujących sytuacjach zmiany sojuszy na przykładzie Finlandii, gdzie trzy razy wróg zamieniał swoje miejsce z przyjacielem, a przed rokiem, na tych łamach, pojawiła się postać ks. Józefa Tisy, który został zmuszony, a w pewnym zakresie sam uznał osobiście, że najlepszą realizacją słowackiej tożsamości ludowej i niepodległości będzie hitlerowski narodowy socjalizm. W Felietonie o ks. Tiso znalazła się także wzmianka na temat innego czechosłowackiego księdza, który stanął na przeciwnym biegunie wobec Tisy, czyli ks. Josefa Plojhara.

Można zadać pytanie, jaki związek ma ta postać z dążeniem do pokoju i ludzką przewrotnością. Trzeba się przenieść w lata stalinowskie, aby uświadomić sobie jak wielki był nacisk ówczesnej propagandy na walkę o pokój. Był on na tyle silny, że stanowił moralny szantaż wobec wielu księży zmuszanych do kolaboracji z reżimem komunistycznym. Skoro nie jesteś za pokojem, to automatycznie jesteś za tym, aby zachodni imperialiści zabili twoją matkę, wraz z całą twoją rodziną i wszystkimi innymi. Działania tego typu, oznaczające walkę z Kościołem poprzez dokonanie rozłamu na wsteczny Kościół tradycyjny i nowoczesny Kościół postępowy, miały miejsce w całym bloku wschodnim, zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech, jednak w Czechosłowacji miały swój dramatyczny przebieg z uwagi na autentyczne poparcie społeczne dla partii komunistycznej i jej sukces w demokratycznych wyborach, kiedy powstał gabinet koalicyjny sił demokratycznych z komunistami uznającymi się za gwarantów pokoju. Wyrażało to bardzo przewrotne hasło: EX ORIENTE LUX, EX ORIENTE PAX. Oznaczało to, że ze Wschodu przyszło światło Chrystusa i także ze Wschodu, aczkolwiek nieco później, przyszedł trwały pokój gwarantowany przez ZSRR. Ideą spajającą wszystkich księży i katolików świeckich kolaborujących w bloku wschodnim była właśnie walka o pokój. To zaiste przewrotne, że o pokoju najwięcej mówiło się w imperialnym mocarstwie, w którym wszystko od potencjału przemysłowego, nauki i techniki, służby zdrowia, szkolnictwa i wychowania, było nastawione na konfrontację militarną z Zachodem. Przesadnie można zatem powiedzieć, że encyklika Jana XXIII Pacem in terris (1963) spadła komunistom z nieba. Po ogłoszeniu tego papieskiego dokumentu zmieniono nazwę organizacji kolaborujących duchownych z MHKD (Mírové hnutí katolického duchovenstva) na SKD PIT (Sdružení katolických duchovních Pacem in terris), które pod tą nazwą dotrwało do 1989 roku.

Kim był zatem ks. Josef Plojhar? Urodził się w 1902 r. w Czeskich Budziejowicach i tam wstąpił do seminarium duchownego. Mimo, że pochodził z mieszanej rodziny czesko-niemieckiej uznał się za Czecha. Został wyświęcony na księdza w 1925 r. i już przed wojną związał się z czeską partią ludową (ČLS). W czasie wojny był więziony w niemieckich obozach koncentracyjnych w Buchenwaldzie i w Dachau. Po wojnie stał się liderem ludowców i prawdopodobnie już wtedy poszedł na formalną współpracę z komunistami. W czasie lutowego przewrotu komunistycznego 1948 (Vítězný únor) był już tajnym członkiem partii komunistycznej (KSČ). Stał się wkrótce liderem ruchu pokojowego duchowieństwa (MKHD), a w latach 1950-1972 był także przewodniczącym Towarzystwa Przyjaźni Sowiecko-Czechosłowackiej. Jednak najważniejsze w tym wszystkim jest to, że w latach 1948-1968 był ministrem zdrowia w rządzie komunistycznym i bez mrugnięcia okiem zaakceptował ustawę proaborcyjną. Można powiedzieć, że jakie życie taka śmierć. Piątego listopada 1981 r. był zaproszony na uroczystości z okazji kolejnej rocznicy rewolucji październikowej do ambasady ZSRS w Pradze. W czasie wchodzenia po schodach padł martwy. Aby nie przerywać uroczystości, pracownicy ambasady podnieśli go i ułożyli jego zwłoki na stole, a następnie przykryli je białym obrusem aby tak dotrwały do końca imprezy. Łatwo się domyślić, że Plojhar nie należał do księży zbyt pobożnych, lubił kobiety i alkohol, a towarzysze sowieccy nazwali go „tovarišč pop”.

Można powiedzieć na koniec, że na nic zdały się marzenia Immanuela Kanta o wiecznym pokoju, podobnie jak nie nastąpił koniec historii według Francisa Fukujamy. Dalej są wojny i konflikty i będą one do końca świata. O pokój trzeba nieustannie zabiegać, ale czynić to należy w sposób mądry i realistyczny.

/mdk

ks Krzysztof Adamski

ks. dr Krzysztof Adamski

Wykładowca katolickiej nauki społecznej na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#wojna #pokój #Josef Plojhar #Komunizm i Kościół #Moralność i wojna #filozofia pokoju #Jan Paweł II #Kościół a wojna #Franciszek i wojna
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej