Sutowicz: Most Krymski jako zapalnik

2022/10/10
AdobeStock 292622978
Fot. Adobe Stock

Uszkodzenie Mostu Krymskiego, jakiego ktoś dokonał w ubiegłą sobotę, było wydarzeniem znamiennym. Pisałem niedawno o tym, że Krym sam w sobie jest punktem zapalnym nie tylko w tej wojnie. W wojnach za „zapalniki” robiły różne rzeczy, np. pretekstem do wybuchu I wojny Światowej był zamach na arcyksięcia Ferdynanda, następcę tronu Austro-Węgier, dokonany przez serbsko-bośniackiego terrorystę Gawriłę Principa. W 1939 roku Niemcy hitlerowskie nie mogły doczekać się z Polskiej strony niczego, co mogły by uznać za pretekst do wojny, wiec same musiały napaść na swoją stację radiową w Gliwicach.

Historia dostarcza nam wielu przykładów małych wydarzeń, prowokacji, lub rzeczy całkowicie zmyślonych, które okazały się być zapalnikami konfliktów. Jedno wszystkie te rzeczy łączy. Sytuacja, w których  zdarzenia te się działy dojrzała do otwartego wybuchu. Tu jest podobnie i odmienne zarazem, jednak rzeczywistość wyraźnie przyśpiesza.

Kto stał za sobotnią akcją na moście? Otóż gdyby podejść do odpowiedzi na to pytanie od klasycznego stwierdzenia, że ten kto miał interes, to mogłoby się okazać, że rzeczy są zupełnie niejednoznaczne. Most mogli uszkodzić Amerykanie, Ukraińcy, ewentualnie jedna z rzekomo zwalczających się frakcji w rosyjskich elitach władzy, albo ktoś, kto realizuje jakiś swój interes, niekoniecznie opowiadając się po którejś ze stron wojny, toczącej się na Ukrainie.

W tej chwili Rosja sprawia wrażenie, jakby potraktowała wydarzenia na moście jak Austro-Węgry zabójstwo arcyksięcia Ferdynanda i tak też się zachowuje. To, że propaganda rosyjska wzywa do eskalacji wojny zdaje się współgrać z jej nasileniem. Z drugiej strony narracja płynąca ze strony mediów zachodnich, inspirowanych bez wątpienia przez polityków z głównych ośrodków siły, też chyba jest akcją przygotowującą nas na przesilenie, przy czym może ono przynieść zarówno konflikt globalny, jak i deeskalację. Być może jedna ze stron uzna na przykład, że jest zbyt słaba i nie podejmie rękawicy. W tej sytuacji należałoby postawić tezę, że napięcie generuje pewny swego silniejszy.

Nie wiem, czy to sytuacja całkowicie adekwatna, ale przypomina tę, jaka wydarzyła się dokładnie 60 lat temu na Kubie, gdzie Sowieci  rozmieścili pociski balistyczne średniego zasięgu skierowane ewidentnie przeciwko Stanom Zjednoczonym. W pewnym momencie Nikita Chruszczow uległ amerykańskim żądaniom i nakazał wywiezienie broni z terytorium Kuby w zamian za gwarancje uznania rządów Fidela Castro, a wiec zgodę na trwanie Kuby w systemie sowieckim, oraz pewną deeskalację w Turcji. Być może zapobieżono wówczas globalnemu konfliktowi, ale przy okazji trzeba wspomnieć, że sam Chruszczow zapłacił za to stanowiskiem i w ramach wewnątrz sowieckich perturbacji w niedługim czasie po tych wydarzeniach został odwołany z funkcji I sekretarza Partii i odsunięty w niebyt, choć i tak miał szczęście, bo zachował życie. Drugi bohater tamtych wydarzeń John F. Kennedy został zamordowany niewiele ponad rok po kryzysie kubańskim w do dziś nie do końca wyjaśnionym zamachu.

Nie wiem czy prezydent Putin jest kandydatem na nowego Chruszczowa, ale nasze media znowu przygotowują nas na różne możliwości rozwoju wypadków w Rosji. Na pewno w tym kraju działają różne siły, a ich dążenia mogą być sprzeczne. Podobnie zresztą rzecz może się przedstawiać w Stanach. Jedno jest pewne, pole manewru dla wszystkich stron chyba się zawęża.

/mdk

Piotr Sutowicz

Piotr Sutowicz

Historyk, zastępca redaktora naczelnego, członek Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Most Kerczeński #Most Krymski #wojna Ukraina #Rosja #USA #Krym

Podobne artykuły

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej