Przed samymi świętami mieliśmy przeszukiwanie w klasztorze, gdzie poszukiwano poszukiwanego ministra poprzedniego rządu, który był w tym czasie na Węgrzech. (...) W tej sytuacji szukanie jest symbolem. (...) Drodzy moi widzowie, należy się cieszyć, że ABW, CBŚ, CBA i inne instytucje nie weszły do naszych mieszkań. Wszak kierując się tą logiką minister Romanowski jako nieoczekiwany gość wieczerzy wigilijnej mógł przyjść do każdego z nas...
O gorszących scenach, których politycy nam nie odpuszczają nawet w dobie Bożego Narodzenia opowiada Piotr Sutowicz, jak zwykle (za) krótko:
/mdk