Wczoraj Polska Agencja Prasowa opublikowała notatkę prasową, przedrukowaną przez wiele mediów w Polsce. Chodzi o przypadek 89-letniej obywatelki Belgii, mieszkanki ośrodka opieki społecznej. Pół roku temu, w lipcu, została napadnięta i zgwałcona na terenie tegoż ośrodka. Jak dowiadujemy się z notatki, w sprawie właśnie zapadł podwójny wyrok.
Podwójny, bo dotyczący zarówno przestępcy, jak i ofiary. Gwałciciel został skazany na 8 lat więzienia. Jak podkreślała obrona, nie pamiętał, czego się dopuścił, był wtedy bowiem pod wpływem alkoholu i kokainy. Nie znam belgijskiego prawa, ale albo jest ono żenująco łagodne w tej materii, albo narkotyczną amnezję potraktowano jako okoliczność łagodzącą…
Wyrok dla nieszczęsnej ofiary także zapadł. Zgwałcona kobieta złożyła bowiem wniosek o zgodę na wykonanie eutanazji. Wniosek ten właśnie został pozytywnie rozpatrzony. Wykonanie ma nastąpić już w poniedziałek 12 grudnia.
Można, a nawet wypada teraz napisać, że smutne to; że Zachód jest bezbożny; że to martwa ziemia bez nadziei; że eutanazja to grzech śmiertelny – dla ciała i co gorsza dla duszy. I wszystko to prawda. Ale prawdą jest też, że nie chcę w żaden sposób oceniać decyzji tej kobiety, choćby z tego względu, że jestem sobie w stanie wyobrazić nakłanianie przez personel medyczny do podjęcia właśnie takiej, a nie innej decyzji. Przeczytałem kiedyś słowa lekarza, który para się od lat eutanazją, bodaj właśnie belgijskiego. Zapytany o jedną z uśmierconych pacjentek, czy nie lepiej było polecić jej adopcję kota lub psa, z rozbrajającą szczerością odpowiedział: Och, nie pomyślałem o tym.
Można by się jeszcze unosić na chmurce moralności ponad zgniłym Zachodem, ale przerwę to prośbą: weźże się Czytelniku pomódl razem ze mną za tę kobietę. O zmianę decyzji, o odnalezienie sensu i ukojenia w Bogu, a jeśli dojdzie do wykonania wyroku - o Miłosierdzie dla niej.
Do poniedziałku jeszcze dużo czasu.
/mdk