Nie można przewidzieć czasu końca świata. Ten termin zna tylko nasz Ojciec w niebie. Można jedynie po znakach czasu, kiedy moce nieba i ziemi zostaną wstrząśnięte, domyślać się, że już zbliża się kres wieków. Temat końca świata od wieków rozpala umysły i ludzką wyobraźnię. Próbujemy go sobie wyobrazić, ale dla nas chrześcijan najważniejsze jest to, że Pan pośle aniołów po swoich wybranych i zbierze ich z całej ziemi, aby ich ocalić. Każdy z nas może być wybrany. Bóg nikogo z tej grupy nie wyklucza.
Zastanawiające w dzisiejszym fragmencie Ewangelii jest także to, że Jezus mówi do nas, że nie przeminie to pokolenie, a wszystko to nastąpi. W Ewangelii mówi do swoich uczniów, a co z nami? Minęło od tamtego czasu wiele pokoleń, a jednak do końca świata nie doszło. O co zatem chodzi? Może należałoby powiedzieć, że jednak doszło do końca świata i to wiele razy? Jednakże, czy nie brzmi to jak herezja? Bynajmniej, otóż każde pokolenie ma swój kres, każde pokolenie ma swoje katastrofy, wojny, głód i prześladowania, a w każdym pokoleniu Jezus zbiera swoich wybranych, aby ich poprowadzić ku życiu wiecznemu.
Mało tego, można rzec, że każdy z nas zbliża się do własnego kresu, do własnego "końca świata". Co dla nas jest ważniejsze? Czy to, jak będzie wyglądał ostateczny koniec świata, kiedy Jezus powróci w chwale, czy też – jak będzie wyglądał nasz indywidualny koniec świata, czyli nasza śmierć i czy po niej będzie dla nas czyściec i niebo, czy – nie daj Panie Boże – piekło? Sądzę, że ważniejsze dla nas byłoby starannie przygotować się na własny kres ziemskiego życia, a jeżeli akurat pokryje się on z Sądem Ostatecznym, to już nie ma większego znaczenia.
Istotnym elementem naszego przygotowania się na kres własny i świata jest rozpoznawanie znaków czasu, a Bóg daje nam ich bez liku i to we wszystkich pokoleniach. Te znaki są wezwaniem do regularnego oczyszczania swojego serca, wychodzenia naprzeciw potrzebom drugiego człowieka, gotowości do przebaczania i nawiązywania coraz głębszej więzi duchowej z Jezusem. Modlitwa, pokuta i nawrócenie – oto recepta na normalne życie duchowe, nie drżące przed końcem, ale otwarte na radość życia wiecznego i na spotkanie nadchodzącego Pana.
/ab