Zbróg: Luz blues w akompaniamencie syren

2023/02/21
Joe Biden presidential portrait
Fot. Adam Schultz / Wikipedia / Domena publiczna

Dla przeciętnego zjadacza chleba, o ile cokolwiek interesuje się wydarzeniami międzynarodowymi, wielkim zaskoczeniem była wizyta prezydenta USA w Kijowie. Jeśli zagłębić się nieco bardziej w temat, to ciekawym pytaniem pozostaje, dla kogo ta wizyta zaskoczeniem nie była. Bo choć zrealizowana została w iście hollywoodzkim stylu – uśmiechnięty Joe Biden, przechadza się wyluzowany wśród wyjących syren zwiastujących alarm przeciwlotniczy – to nie łudźmy się: nie odbyło się to spontanicznie.

Nawet gdyby prezydent okazał się totalnym luzakiem, czy - jak wolą niektórzy – osobą dotkniętą demencją; nawet gdyby stwierdził, że ma 80 lat, więc może zaryzykować; to i tak nie odbyłoby się to bez zgody jego otoczenia: współpracowników oraz osób odpowiedzialnych za jego bezpieczeństwo. W świecie nie ma przypadków, a szczególnie w świecie dyplomacji. Nieprzypadkowo przemówienia są rozkładane na czynniki pierwsze przez komentatorów i ekspertów. Podobnym przykładem była nie tak dawna wizyta Nancy Pelosi na Tajwanie, oficjalnie przedstawiana jako jej prywatna inicjatywa, ale i tak wszyscy wiemy, że był to policzek wymierzony przez imperium amerykańskie prosto w policzek chińskiego pretendenta.

Podobnym ciosem, tym razem wymierzonym w Rosję, jest wizyta u prezydenta Zełenskiego. Przy czym takie szturchańce są rzeczą wtórną. Według mnie znacznie ważniejsze są dwa aspekty. Po pierwsze kolejne podkreślenie przez Bidena, że mimo wielu głosów krytyki, Zachód okazał się zjednoczony i sprawny w działaniu. Nic nowego, natomiast wypowiedzenie tych słów w tym konkretnym miejscu zdaje się być wyraźną aluzją, że Ukraina już należy lub będzie należeć do struktur zachodnich. Po drugie prezydent USA zadeklarował dalsze wsparcie finansowe, humanitarne i militarne dla walczącej Ukrainy. O ile jeszcze rok temu wiele osób zakwestionowałoby te słowa, tak dziś raczej każdy nastawia się na to, że nie jest to czcza gadanina. A przekładając z języka dyplomacji na mowę ludzką: USA nie są zainteresowane szybkim zakończeniem wojny.

A co na to media rosyjskie? W jednym z tamtejszych programów publicystycznych w debacie pojawił się wątek, że wizyta ta odbyła się za wiedzą i zgodą Kremla i gdyby chciano, to Biden już by nie żył. O ile nie jestem przekonany, czy Amerykanie pytali o zgodę, o tyle wydaje się prawdopodobnym, że nieoficjalnymi kanałami poinformowali o wizycie. I należy odnotować, że mimo tej wiedzy rosyjskie rakiety nie spadały. Jest to budujące, bo oznacza, że władze na Kremlu nie zwariowały do reszty. A syreny przeciwlotnicze w Kijowie w czasie wizyty? No cóż, propagandy używają i potrzebują wszystkie strony konfliktu.

/mdk

Mateusz Zbrog

Mateusz Zbróg

Politolog, członek Zarządu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#joe biden #Wołodymyr Zełenski #wojna Ukraina #Rosja #Kijów #USA
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej