„Słowniacy Świętokrzyscy” są grupą działająca od kilku lat przy kieleckim Oddziale Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Młode poetki opowiadają o swoich doświadczeniach w nauce, pracy i życiu.
Z twórczym dorobkiem dziewcząt można było się zapoznać podczas spotkania poetyckiego 6 listopada 2014 r. w siedzibie kieleckiego Oddziału Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Spotkanie, w którym wzięły udział rodziny, przyjaciele, znajomi i członkowie Stowarzyszenia, otworzył przewodniczący Rady Oddziału Tadeusz Kantor, a następnie kilka słów dotyczących okoliczności powstania tomiku wypowiedziała wyżej podpisana opiekunka grupy, Anna Błachucka. Resztę tego interesującego wieczoru – według własnego scenariusza – poprowadziła młodzież. Część artystyczną uświetniła śpiewem Magdalena Banaś. Teksty autorek recytowali młodzi sympatycy koła: Magdalena Król i Tomasz Kruk. Omówienie zbiorku przypadło w udziale profesor Marzenie Lewickiej – polonistce II Liceum im. Jana Śniadeckiego w Kielcach. Rzetelna i ciepła analiza dorobku poetyckiego grupy została dobrze przyjęta przez autorki i publiczność.
Almanach 67 kroków jest trzecią pozycją poetycką grupy literacko-artystycznej „Słowniacy Świętokrzyscy”. Zbiorek przedstawia wiersze siedmiu uczestniczek koła. Debiutują w tym tomiku: Magdalena Banaś, Katarzyna Klimczak Katarzyna Lesiak, Aleksandra Pięta i Katarzyna Szychowska. Karolina Bugajska i Katarzyna Macios są w tej grupie od wielu lat i opublikowały swoje wiersze w poprzednich dwu wydaniach. „Słowniacy Świętokrzyscy” są grupą działająca od kilku lat przy kieleckim Oddziale Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”, gdzie systematycznie się spotykają. Młode poetki opowiadają o swoich doświadczeniach w nauce, pracy i życiu. Często z przejęciem relacjonują sytuacje, które je inspirują, stanowią impuls do napisania wiersza. Czasem jest to zetknięcie się z literaturą na uczelni lub w szkole, innym razem podróż, wyjazd z grupą, spotkanie literackie, konkurs, przegląd poezji bądź dyskusja na portalu poetyckim w Internecie. To bardzo ciekawe opowieści. Słucham ich zawsze uważnie.
Pierwsze syntezy, analizy, oceny, próby formułowania własnego zdania, wyrażania emocji, radości lub oburzenia, często lokują się w wierszu. Pisanie jest dla młodych poetek narzędziem zaznaczenia, zakomunikowania problemu, a czasami nawet próbą objęcia tematu.
Drżącym głosem czytają swoje teksty. Wywiązuje się twórcza dyskusja. Czasami uwagi wnoszę ja, ale bardzo rzadko. Pilnuję również tego, aby silny głos w grupie nie przejmował dowodzenia, nie „przerabiał” wierszy innych na swoje widzenie tekstów. Nie było, nie ma i, miejmy nadzieję, nie będzie definicji poezji. Pozostanie niedefiniowalna. Była i będzie tajemnicą. Jest płaszczyzną, na której dwie pokrewne dusze, dwie wrażliwości mają sobie dużo do powiedzenia, zawsze pierwszymi słowami.
Nasze spotkania mają czasami charakter terapeutyczny. Przyjmujemy z otwartymi ramionami każdego, kto tylko zechce przyjść i popracować z nami. To przecież własne szczęścia i nieszczęścia generują nasze patrzenie na świat. Obserwując ich poczynania poetyckie, dostrzegam tę prawidłowość, dlatego łatwiej mi zrozumieć te wiersze i pochylić się nad nimi. Zachwyca mnie dojrzałość myśli, głęboka wrażliwość, a jednocześnie wielka chęć poszukiwania, jak zrobić to najlepiej, najciekawiej, tylko po swojemu. Tak jak umiem, jak czuję – pomagam.
Chciałabym bardzo, aby czytelnicy, analizując 67 tekstów zgrupowanych w siedmiu cyklach, próbowali popatrzeć na świat oczami poetek, zrozumieć ich rozterki, niepokoje i radości. Wydawałoby się, że ich wiersze powinny być radosne, beztroskie, a jednak często dostrzegam w nich głęboką zadumę, wnikliwy ogląd sytuacji, przeogromną troskę o los bycia i trwania człowieka na ziemi.
Magdalena Banaś niemalże jak w piosence O czym marzy dziewczyna przedstawia swoje wejście w dorosłość związaną bezsprzecznie z małżeństwem. Sakramentalny ład życia jest dla niej bezpieczną drogą w skomplikowaniu tego świata, ale także w jego porządkowaniu. Mężczyźni jej życia – to ojciec i mąż. Poświęca im pierwszy w życiu drukowany cykl wierszy.
Karolina Bugajska poprzez odejścia i powroty bliskich osób wprowadza nas w melancholię przemijania. Niemalże kreśli nam wykres napięć związanych z tymi nastrojami. Odchodzą ludzie, ulatują myśli, umykają dni. Pustkę po odejściach wypełniają powroty. Wspaniałe dopełnienia, a jednak czegoś żal, za czymś tęsknimy, coś tracimy, gubimy. Życia stale ubywa.
Katarzyna Klimczak zastanawia się w swoich wierszach nad ukrytym porządkiem i logicznymi konstrukcjami otaczającej rzeczywistości. Nie ze wszystkim się zgadza, często pyta, ale zawsze zachwyca się cudownym rozwojem świata widocznym w wielu aspektach przyrody i myśli ludzkiej.
Katarzyna Lesiak jako motyw spinający swój cykl wierszy wybrała okno. Nabiera ono cech wszechwidzenia i drogi do nieskończoności. Innym razem bariery, odgrodzenia, a nawet tajemnicy przechodzenia z jednego nastroju w drugi. Nieodgadnione są widoki świata poprzez taflę szyby. Autorka wierszami przenika na zewnątrz albo wnika do środka przestrzeni. Wejścia i wyjścia są dla poetki ciekawym sposobem przybliżenia nam świata, chociażby tylko na moment.
Ola Pięta zachłannie smakuje życie. Próbuje wierszami objąć radość i smutek, nadzieję i niepokój. Miłość z właściwym sobie bezmiarem różnorakich uczuć, zawsze pierwszych i zawsze jedynych, stała się natchnieniem do pisania cyklu wierszy. Uczucia pęcznieją jak pąk wiosną. Dobrze, że ten okres trafił na twórczy czas autorki, na okres druku almanachu.
Katarzyna Macios dostrzega, mało że dostrzega, staje jak wryta przed pierwotnymi prawdami i zasadami. Ziemia jest gwarantem bycia, a matka nieskończonością uczuć. Na małym skrawku Planety, na wiejskim podwórku chronionym przez najświętsze wartości, poszukiwanie przez dziecko dobra i piękna jest najpiękniejszym etapem jego życia. Takiego stanu doświadczyła autorka wierszy w dzieciństwie.
Katarzyna Szychowska spaceruje poetycko po przeróżnych polach swojej młodości. Przygląda się światu uważnie, angażując w poznawanie wszystko, co ma w sobie najlepsze; wrażliwość, wiarę w świat i człowieka. Ludzie giną tak samo jak muchy na lepie, ich agonalne brzęczenie nikogo nie obchodzi. Dobrze, że film albo wiersz zauważy i zapamięta. Tyle pytań. A jednak dzwoniące piękno przyrody aż prosi o zatrzymanie się. Jej ostatni wiersz jest programem dla niej, dla naszej grupy, dla każdego wrażliwego człowieka.
Anna Błachucka
pgw