Tegoroczne rekolekcje wielkopostne Rady Głównej odbyły się w domu Zgromadzenia Zakonnego Sióstr Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu, a przewodniczył im biskup pomocniczy archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej prof. Henryk Wejman. Miejsce nie było przypadkowe, gdyż po Wilnie i Łagiewnikach, gdzie w minionym roku poznaliśmy bliżej historię objawień św. Faustyny i istotę Miłosierdzia Bożego, Myślibórz skupił naszą uwagę bardziej na miłosierdziu świadczonym.
Biskup Henryk nauki rekolekcyjne rozpoczął od przypomnienia fundamentalnej prawdy, że wszelkie działania chrześcijanina muszą wyrastać z relacji do Chrystusa, z zachwytu Tajemnicą Odkupienia oraz ze świadomości, iż człowiek został stworzony po to, żeby Boga kochał, miłował i oddawał Mu cześć.
Odpowiedzią człowieka na bezwarunkową miłość Boga winno być zawierzenie, czyli całkowite zdanie się na Boga Ojca. Nie tylko intelektualne przyjęcie prawdy o Nim, ale osobowe zaangażowanie w głęboką relację z Nim. Powierzenie zaś siebie całego Jezusowi oznacza, że nie tylko wiem o Nim, nie tylko znam Go, ale całe swoje myślenie, wszystkie wybory i działanie powierzam Jemu. Trwanie w zawierzeniu nie jest łatwe, dlatego wymaga się od człowieka nieustannego ożywiania relacji z Bogiem przez podejmowanie odpowiednich środków: modlitwy, reflektowania słowa Bożego i ascezy.
Biskup tłumaczył, że wartość modlitwy wynika z samej jej natury i jest dialogiem serca człowieka z Bogiem Ojcem przez Chrystusa w Duchu Świętym. Jest dialogiem serca, czyli nie tylko myśli. Bardzo mocno podkreślił: „Jeśli mamy czynić efektywną naszą posługę w dzisiejszej rzeczywistości jako osoby powołane do dawania świadectwa, to jasno mówię: nie możemy nie praktykować nieustannej modlitwy. Nie tylko doraźnej modlitwy, ale nieustającej”. Mamy się skupiać nie tyle na horyzontalnej działalności, ale jak to wyraził biskup, nasze działania mają wypływać z wertykalnego związku z Jezusem Chrystusem. Tylko z duchowej więzi z Jezusem Chrystusem, z Tej relacji płynie właściwe odniesienie do drugiego człowieka i z Tej więzi płynie siła. Każde zaniedbanie modlitwy grozi niebezpieczeństwem ulegania pokusom, dlatego Pan Jezus chce, żeby zawsze się modlić i nigdy nie ustawać, każdą chwilę z czystą intencją ofiarować Panu Bogu. Biskup zachęcał: „do każdej modlitwy starajcie się dołączyć tę czystą intencję – »wszystko oddaję Tobie« – i wiele razy w ciągu dnia powracajcie pamięcią do tej intencji”. Jeśli zabraknie dialogu, osłabnie więź. Jeśli zaś utrzymujemy dialog z Bogiem, to mimo trudu ta więź będzie trwać.
Mówiąc o modlitwie jako środku utrzymującym człowieka w zażyłej relacji z Bogiem, biskup dotknął również kwestii służby drugiemu człowiekowi i pracy. Modlitwa jest na pierwszym miejscu, ale gdy w jej trakcie pojawia się bliźni w potrzebie, „należy pomóc człowiekowi, jak gdyby trwając w modlitwie”. Wszystko zatem, co chrześcijanin robi, powinno być modlitwą. Winna ona towarzyszyć również naszej pracy. Ukazując wartość ich obu, biskup użył porównania do dwóch płuc, którymi musi oddychać chrześcijanin. Modlitwa i praca to niejako dwa wiosła rybaka, którymi pracuje, aby móc dopłynąć do brzegu. Jeśli zabraknie mu jednego wiosła, łódka do celu nie dotrze. Tak też jeśli w życiu chrześcijanina zabraknie modlitwy, to popłynie on na bezdroża pracoholizmu, a jeśli zabraknie pracy, to znajdzie się na bezdrożach niezdrowej pobożności. Zbytnie skoncentrowanie się na pracy przy zaniedbywaniu modlitwy będzie wiodło ku doczesności i będziemy się kręcić wokół samych siebie.
Drugim środkiem jest lectio divina. Aby nie zrodziła się w nas egzystencjalna pustka i nie została osłabiona skuteczność naszej posługi, w tym naszej służby ewangelizacyjnej, trzeba, byśmy nieustannie zadawali sobie pytanie: czy naprawdę przenika nas słowo Boga? To odnosi się do każdego z nas. Jeśli ma nas przenikać słowo Boga, to musimy je systematycznie czytać i rozważać. Biskup podkreślił bardzo mocno: „nie możecie nie znajdować codziennie krótkiej chwili na medytację słowa Boga”. Trzeba je czytać i musi ono wnikać w nas głęboko, żeby odcisnęło ślad i kształtowało myślenie. Słowo Boga jest pokarmem dla duszy, dlatego trzeba zadawać sobie pytanie: czy słowo Boże jest dla mnie tak ważne jak codzienny pokarm? Czy ja to słowo kocham? Czy mam w nim upodobanie? Zagłębianie się w słowo Boga będzie kierować nasze myśli ku Chrystusowi, będzie się przyczyniać do wzrastania i trwania w relacji z Bogiem. Codziennie rozważane słowo Boże stanowi doskonałą postawę do pracy, rozwija osobowość, uwrażliwia moralnie, a sumienie czyni prawym.
Kolejnym bardzo ważnym środkiem pomagającym w utrzymaniu więzi z Chrystusem jest asceza. Wartość ascezy wynika także z samej jej istoty i natury. Jest treningiem moralno-duchowym skierowanym na Chrystusa. Jej intensywność i formy muszą być dostosowane do stanu naszego życia, ale trzeba ją podejmować. W Chrystusowej szkole musimy umieć rezygnować z pewnych wartości, co jest potrzebne dla osiągnięcia wyższych. W tym względzie asceza winna się łączyć z jałmużną. Nie musi się ona jednak wiązać tylko z pomocą materialną, można ofiarować komuś czas, dobre słowo, czuły gest pomocy lub zwyczajnie przy kimś trwać. Przykładem dla nas niech będzie sam Jezus Chrystus umywający nogi swoim uczniom.
Jezus wsiewał w ludzkie umysły ziarno prawdy, a ostatnie „słowo”, które skierował przed śmiercią, to Eucharystia. To ona, obecna we wszystkich kościołach i na wszystkich ołtarzach świata, przypomina nieustannie bezgraniczną Miłość Chrystusa i realnie Go uobecnia. Ile razy w niej uczestniczymy, musimy mieć świadomość, czym ona jest. Jest to największe wydarzenie. To dzięki niej stajemy się zdolni do miłowania. Jest szkołą prawdziwej miłości do Boga, siebie samego i bliźniego. Z niej wypływa zaproszenie, abyśmy dawali całych siebie Chrystusowi przez okazywanie regularnych aktów miłości, aż po krzyż. Eucharystia usposabia nas do przekraczania miłości własnej. Jeśli będziemy w niej głęboko uczestniczyli i reflektowali nad jej treścią, to będziemy zdolni do pracy nad naszymi pożądliwościami i słabościami. Biskup przestrzegał, że: „jeśli ogarnia was lenistwo, to pytajcie samych siebie: jak uczestniczę w Eucharystii?” Wreszcie Eucharystia jest też szkołą miłości bratniej. Jezus przyszedł, aby służyć i dał nam przykład miłości bliźniego, umywając uczniom nogi i to znamienne, że ten gest umieścił w ramach ostatniej wieczerzy, co wyraźnie wskazuje na nierozerwalny związek udziału w Eucharystii z praktyką. Biskup dwukrotnie powtórzył, iż „udział w Eucharystii nie może nie przeradzać się w czynną miłość bliźniego”. Zatem do pełnego uczczenia Chrystusa nie wystarcza kontemplacja, ale wymaga się dopełnienia, czyli dzielenia się otrzymanym darem z innymi. Przez tajemnicę wcielenia Chrystus jest obecny w każdym z nas, dlatego nasz udział w Eucharystii będzie nabierał pełnego wymiaru wtedy, gdy będzie się przeradzał w czynną miłość względem drugiego człowieka. Każdy z nas jest wezwany do uczczenia Chrystusa tak na ołtarzu, jak i w drugim człowieku. Na tyle będziemy blisko Boga, na ile będziemy blisko człowieka. Nie mierzy się tej bliskości jedynie osobistymi modlitwami, postami, ofiarami czy nawet czasem spędzonym na adoracji Najświętszego Sakramentu, ale także więzią i wrażliwością na drugiego człowieka. Przykład miłosiernego Samarytanina pokazuje, że ta wrażliwość nie pozwala na czekanie, aż potrzebujący przyjdzie i poprosi o pomoc, ale przynagla do wychodzenia mu naprzeciw.
Chrześcijanin musi nieustannie pamiętać, że z relacji do Boga wyrasta relacja do człowieka, czyli miłosierdzie świadczone. Człowiek o właściwie ukształtowanej postawie miłosierdzia potrafi zrezygnować ze swoich planów, a pomoc świadczy z uszanowaniem godności bliźniego. W przeciwnym razie dawanie może się wiązać z upokorzeniem.
Biskup zwrócił uwagę również na inny bardzo ważny aspekt pomocy bliźniemu. Człowiek miłości miłosiernej ma pomagać człowiekowi zagubionemu powrócić do domu, zaś dom jest synonimem miejsca, w którym człowiek czuje się bezpiecznie, gdzie po prostu czuje się sobą. Bliźni winien w naszej postawie rozpoznać tę troskę, aby powrócił do domu, czyli do takiego stanu duchowego, w którym poczuje się sobą. A może się tak czuć, gdy zrozumie siebie w Chrystusie.
Zatem jeśli miarą przeżywania przez nas Eucharystii jest bycie darem dla drugiego człowieka, to znakiem chrześcijanina nie są ręce złożone w czasie Eucharystii, ale prawdziwego ucznia Chrystusa poznaje się po wyjściu z kościoła. Biskup zachęcał nas: „stawiajcie sobie pytania: co mogę o sobie na ten temat powiedzieć?”
Ostatnia część rekolekcyjnych rozważań poświęcona była Maryi, Jej zaufaniu oraz wrażliwości, i apostolskiej służbie drugiemu człowiekowi. Z wysokości Krzyża Maryja została nam dana jako nasza Matka i na każdym etapie życia jest dla nas wzorem. Przykład postawy wiary, która stanowi istotny czynnik naszego wzrostu duchowego, daje nam Maryja w scenie zwiastowania. Tą postawą Maryja pokazuje nam również coś znacznie ważniejszego: przykład zawierzenia. Wiara nie zawiesza pracy rozumu, ale prowadzi intensywny dialog z Bogiem, co buduje zaufanie i prowadzi do zawierzenia.
Maryja jest dla nas wzorem pokory, co w życiu każdego z nas odpowiada wartości akceptacji siebie samych i aktom zwracania się ku Chrystusowi w postawie oddawania się Jemu w opiekę jako miłującemu Ojcu. Widzimy to wyraźnie choćby w scenie ofiarowania Jezusa w świątyni jerozolimskiej, gdy Maryja pokornie przyjmuje słowa Symeona o mieczu, który przeniknie Jej Serce.
Zaś przykład współdziałania z łaską Bożą daje Maryja w scenie znalezienia Jezusa w świątyni jerozolimskiej. Opisany przez natchnionego autora dialog Matki z Synem pokazuje, że Jezus nie daje Maryi jasnej odpowiedzi, ale pyta: „dlaczegoście mnie szukali?” Maryja z pewnością musiała sobie na to pytanie odpowiedzieć, ale „wszystkie te sprawy rozważała w swoim Sercu”. To dla nas wzór, jak medytować słowo Boże.
Maryja stanowi również wzór czynnej miłości bliźniego, w scenie nawiedzenia św. Elżbiety. Gdy tylko dowiedziała się o sytuacji krewnej, udała się do niej z pośpiechem. Można powiedzieć, że od razu, natychmiast odpowiedziała na to, co usłyszała. Zareagowała niemal odruchowo i bez wahania, co oznacza harmonię wiary i życia. Do takiej właśnie harmonii winien podążać każdy chrześcijanin.
Scena w Kanie pokazuje ogromną wrażliwość Maryi. To Ona zauważa trudną sytuację gospodarzy i informuje Jezusa o braku wina. Mimo braku reakcji Jezusa Maryja bardzo subtelnie i w pełnym zaufaniu odsyła ich do Syna. Za Jej wstawiennictwem dokonuje się cud, którego świadkowie odpowiadają wiarą i nawróceniem. Wiara i ufność uczniów poczyna się zatem z wiary i ufności Maryi. To Ona swym przykładem zachęca nas do przyjęcia Osoby i orędzia Jezusa, stając się Pośredniczką między Jezusem a nami wszystkimi. Maryja gromadzi wokół Jezusa uczniów i można powiedzieć, że tworzy wówczas pierwszą wspólnotę ewangelizacyjną.
Do świadczonego miłosierdzia nawiązywały również słowa z homilii i rozważania podczas Apeli Jasnogórskich, natomiast przy poszczególnych stacjach drogi krzyżowej biskup rozpamiętywał mękę Jezusa Chrystusa, przywołując przykłady aktów czynnej miłości męczenników wyniesionych przez Kościół na ołtarze.
Rekolekcyjny czas zatrzymania i spotkania się z Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie to bez wątpienia najcenniejszy dar dla uczestników rekolekcji, ale poruszające nauki rekolekcyjne przygotowane i wygłoszone przez bp. Henryka z powodzeniem można uznać za świetną bazę formacyjną zarówno dla każdego chrześcijanina, jak i dla członków całego Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Bardzo rzetelnie przygotowane, stanowiące jedną, spójną całość konferencje i rozważania, przejrzyście przedstawione poszczególne zagadnienia dotykające istoty sprawy i bardzo wysoki poziom merytoryczny postawionych tematów oraz osobowość kapłańska bp. Wejmana nadały tym rekolekcjom dodatkowego znaczenia. Oby przyniosły jak najlepsze owoce.
Joanna Szałata
Więcej zdjęć:
https://www.facebook.com/pg/CivitasChristianaSzczecin
/ss