19 czerwca 2013 podczas uroczystej gali po raz 66. wręczono Nagrody im. Włodzimierza Pietrzaka. Tym razem Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” przyznało sześć nagród wybitnym przedstawicielom życia naukowego, społecznego i kulturalnego.
Do Galerii Porczyńskich w Warszawie przybyło wielu znamienitych gości, z władzami statutowymi na czele. Spotkanie rozpoczął przewodniczący Stowarzyszenia Ziemowit Gawski, który zwrócił uwagę, że nagrodzone osoby łączą dwie kwestie: oddanie życiu – temu, które się rozpoczyna, ale i temu, które się kończy – oraz kultura. A to właśnie kultura, jak podkreślił przewodniczący, jest wyrazem życia, wyrazem człowieczeństwa. W swoim wystąpieniu Ziemowit Gawski wymienił każdą z wyróżnionych osób, pozwolił sobie także na osobiste uwagi, gdy wspominał o prof. Jadwidze Puzyninie: „Prywatnie mogę powiedzieć, że nie miałem szczęścia być uczniem pani profesor, byłem w innej grupie. Krzysztof (Dybciak) miał to szczęście, dzięki temu jest profesorem, a ja stoję tu…”
Zbigniew Borowik, sekretarz Kapituły LXVI Nagrody im. Włodzimierza Pietrzaka, odczytał komunikat Kapituły i poprosił bp. prof. dr. hab. Andrzeja F. Dziubę o wygłoszenie laudacji na cześć prof. dr hab. Jadwigi Puzyniny. Pani profesor otrzymała nagrodę za „całokształt badań nad językiem w jego służbie prawdzie, dobru i pięknu oraz za świadectwo wierności tym wartościom”. Ksiądz biskup powiedział m.in.: „Pani profesor umiłowała ludzi i obdarowała ich sobą i swoją posługą uniwersytecką. Jest człowiekiem, który żyje według zasad, które głosi. Stąd tak wiele osób widzi w niej autorytet i darzy ją wielkim szacunkiem. (…) Była dziekanem wydziału w trudnych czasach stanu wojennego. Nie siedziała tylko za biurkiem, ale dostrzegała ludzkie potrzeby i pomagała potrzebującym. (…) Jest dla nas zaszczytem, że pani profesor była łaskawa przyjąć tę nagrodę. Prawda, dobro i piękno – nie ma innych kanonów wartości, które rozpoznaje większość ludzi. Ale ważne jest przede wszystkim świadectwo życia tymi wartościami. Swoim życiem i pracą naukową prof. Puzynina potrafiła stać się prawdą, dobrem i pięknem”. Nagrodę wręczył bp dr Wiesław A. Mering.
Pani prof. Jadwiga Puzynina podziękowała za uznanie i wyraziła radość z powodu obecności w gronie nagrodzonych prof. Krzysztofa Dybciaka. Jak sama przyznała, przeczytała tomik wierszy Włodzimierza Pietrzaka, młodego poety, który zginął w Powstaniu Warszawskim. Uważa, że jego wierze są głównie o pięknie i dobru natury, które prowadzą do Boga. Zwróciła też uwagę, że w Polsce widać poruszenie życia duchowego, widać, że człowiek to ktoś więcej niż tylko konsument i gracz. Wspomniała też fragment wiersza Cypriana Kamila Norwida Człowiek:
„Cykutą karmion czy miodem i mlekiem?
Bądź: niemowlęciem, mężczyzną, kobietą
Ale przed wszystkim bądź: Bożym Człowiekiem”.
Następnie zabrał głos Zdzisław Koryś. Wygłosił laudację na cześć prof. Krzysztofa Dybciaka, który otrzymał nagrodę za badania nad literaturą polską, jej związkami z religią oraz za patriotyczne zaangażowanie na polu publicystyki i działalności społecznej. Redaktor Koryś wspomniał bogatą ścieżkę kariery naukowej profesora: „Debiutował w 1971 roku. Od 1977 r. wykłada na KUL. Publikuje w ‘Tygodniku Powszechnym’, ‘Więzi’, ‘Życiu i Myśli’. W latach 80. można go było usłyszeć w Radiu Wolna Europa oraz przeczytać w paryskich ‘Zeszytach Literackich’”. Redaktor Koryś zwrócił uwagę na wysoki kunszt literacki nagrodzonego, porównywalny z utworami Beethovena. Zwrócił uwagę, że prof. Dybciak twardo broni wartości: „Dziedzictwu chrześcijańskiemu zawdzięczamy moralność i kształt zachodniego świata. To wszystko, co wniosła polska literatura i kultura, jest obszarem badań i fascynacji prof. Dybciaka. Laur zdobi szczególnie godną głowę” – zakończył Zdzisław Koryś.
Przyjmując nagrodę, prof. Krzysztof Dybciak rozpoczął bardzo skromnie: „Tyle o mnie powiedziano, a ja o niektórych pracach już zapomniałem. Sam nie wiem, czy to wszystko napisałem”. Następnie podkreślił znaczenie przyznanego wyróżnienia: „Nagroda Pietrzaka jest jedną z najważniejszych nagród w Polsce, przyznawanych ludziom czynu etycznego. Jeden aspekt jest mi szczególnie bliski – nagroda jest przyznawana przez środowiska i ludzi, którzy głoszą wartości chrześcijańskie, katolickie, razem z narodowymi. Bo silna tożsamość narodowa pozbawiona zakorzenienia w chrześcijaństwie może się przekształcić w szowinizm. Ale i odwrotna sytuacja jest niedobra, choć może nie ma aż tak złych konsekwencji. Dlatego dobrze, że w Polsce istnieje twórcza więź między chrześcijaństwem a kulturą”.
Biskup dr Wiesław A. Mering wygłosił laudację na cześć Marii Wilczek, nagrodzonej za ocalenie i propagowanie dorobku naukowego, poetyckiego i publicystycznego ks. prof. Janusza Stanisława Pasierba.
„Mówiąc najkrócej, droga pani Mario:
To co kochamy, zawsze staramy się ocalić, bo jedyną siłą, która naprawdę ocala wartości, jest właśnie miłość. Księdza profesora nie sposób było nie podziwiać i nie kochać. Bardzo mnie irytują próby przedstawienia ks. Pasierba jako kogoś, kto kwestionował to, co prawdziwie chrześcijańskie i prawdziwie Boże. A on był mistykiem! Choć nie afiszował się ze swoją pobożnością. Gdy jednak pozwolimy mówić jego poezji, jego dziennikom, widzimy, jaki to był gigant! A pewnie byłoby tego o wiele mniej, gdyby nie pani praca. Trzeba jasno powiedzieć, że zawsze musi się znaleźć ktoś, kto o dorobek poety zadba. Kto nie myśląc o własnej wygodzie, oddaje siebie do dyspozycji komuś, kogo głęboko szanuje. Dziś, gdy ksiądz profesor patrzy na nasze zgromadzenie, chciałby powiedzieć razem z nami: „Dziękujemy ci, Mario, Bóg zapłać!”
Przyjmując nagrodę, pani Maria wyraziła ogromną radość, ale jak sama stwierdziła: „Tak naprawdę już zostałam nagrodzona przez Opatrzność. Zostałam bowiem postawiona na drodze ks. Pasierba, któremu miałam szczęście służyć swoją pracą przez 15 lat. To był dla mnie bardzo pogłębiony czas. Mogę nawet powiedzieć, moje prywatne seminarium duchowne. Mam cały czas poczucie, że świadectwa życia ks. Pasierba trzeba utrwalać. Uważam, że wniósł bardzo wiele do skarbca kultury polskiej, ale też europejskiej. A co najważniejsze, Jego słowa nadal są ważne i aktualne”.
„Dr Tadeusz Wasilewski zabronił mi wygłoszenia laudacji, ja jednak nie należę do najgrzeczniejszych i coś powiem” – rozpoczął Tomasz Nakielski, wiceprzewodniczący Rady Głównej „Civitas Christiana”. Przypomniał, że dr Wasilewski otrzymał nagrodę za: „promowanie wartości życia ludzkiego, praktykowanie naprotechnologii jako metody leczenia niepłodności oraz realizację autentycznego powołania lekarskiego”. Jak podkreślił Tomasz Nakielski, „świat potrzebuje bardziej świadków niż nauczycieli, a jeśli nauczycieli, to dlatego, że są świadkami”. W tym kontekście jeszcze bardziej widać niezwykłość osoby dr. Wasilewskiego, ginekologa, który się nawrócił po 14 latach pracy przy in vitro. Zrezygnował z technologii sprzecznej z nauczaniem Kościoła, licząc się z utratą pracy, a nawet rezygnacją z zawodu. Zainteresował się naprotechnologią i stał się jej wielkim promotorem. Często spotyka się z młodzieżą, tłumacząc istotę naprotechnologii, a jednocześnie dając świadectwo wiary w Boga. Przewodniczący Nakielski zwrócił uwagę, że w Internecie można znaleźć wiele słów uznania od pacjentów dr. Wasilewskiego.
Odbierając nagrodę, dr Wasilewski wygłosił wspaniałe świadectwo wiary. Opowiedział o swojej pracy w przemyśle in vitro i o momencie przełomu, gdy wyraźnie przemówił do niego Bóg. Po tym doświadczeniu zrozumiał, że życie ludzkie zaczyna się z chwilą poczęcia. Umocniony Bożą miłością zrezygnował z kariery i zaczął się dużo modlić, prosząc Boga o wskazówkę. Stąd zrodziła się idea stworzenia w Białymstoku ośrodka leczenia niepłodności małżeńskiej (Klinika NaProMedica). A właśnie w Białymstoku, w 1987 r., po raz pierwszy narodził się człowiek poczęty metodą in vitro. Klinika dr. Wasilewskiego reprezentuje nurt ochronnej medycyny prokreacyjnej, według którego „zarodek jest naszym małym pacjentem – bezbronny człowiek, który nie umie krzyczeć i mówić (a przynajmniej my tego nie słyszymy), jest zdany na łaskę i niełaskę ludzi, którzy posługują się mikroskopem i wybierają: ten pierwszy przeżyje, bo rokuje lepiej, a ten drugi spędzi życie w azocie, pozostali będą poddani utylizacji”. Kończąc swoje wystąpienie, dr Wasilewski podziękował wszystkim osobom, które budują ochronną medycynę prokreacyjną w Polsce i na świecie. A specjalnie podziękowanie skierował do swojej żony. Podkreślił w nim znaczenie jej wsparcia.
Przed wręczeniem nagrody specjalnej Towarzystwu Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” („za kontynuację w duchu szacunku dla życia ludzkiego inicjatywy Karola Kardynała Wojtyły profesjonalnej pomocy ludziom chorym i cierpiącym”) ks. prof. Jerzy Lewandowski powiedział, że na przykładzie tej instytucji możemy zobaczyć drugą stronę życia – odchodzenie. A Hospicjum im. św. Łazarza jest ważnym miejscem obrony godności człowieka. To najlepsza szkoła odczytywania sensu własnego istnienia. Zwrócił uwagę, że Hospicjum uczy wrażliwości na ból i pozwala praktykować czynną miłość. Podkreślił, że chorzy otrzymują tam opiekę najwyższej jakości. „Zawsze mogłam liczyć na radę i fachową pomoc w trudnych chwilach, kiedy jako rodzina nie mogliśmy pomóc choremu” – ks. Lewandowski zacytował to i inne świadectwa, których, jak podkreślił, są tysiące.
Odbierając nagrodę w imieniu Towarzystwa, pani prezes Jolanta Maria Stokłosa podkreśliła, że hospicjum było zaczynem całego ruchu hospicyjnego w Polsce. Podzieliła się, jak wielkim wyzwaniem jest towarzyszenie osobom odchodzącym. Przypomniała kategoryczny sprzeciw wobec eutanazji i podkreśliła, że odpowiedzią na nią jest właśnie hospicjum, gdzie każdy umierający – bez względu na poglądy, kolor skóry czy wyznawaną wiarę – otrzyma pomoc, czas i wsparcie.
Jako ostatnią, choć wcale nie najmniej ważną, nagrodę zagraniczną przyznano ks. Władysławowi Czajce „za duszpasterską troskę i talent organizatorski służące odbudowie wspólnot parafialnych Kościoła katolickiego na Wołyniu”. Laudację na jego cześć wygłosił Marek Koryciński, wiceprzewodniczący Rady Głównej Stowarzyszenia. W swoim wystąpieniu podkreślił niezwykłą skromność ks. Czajki: „Jest to skromna postać kryjąca wielkiego ducha. A świadectwo jego życia jest prawdą, która wyzwala” – mówił Marek Koryciński. Ks. Czajka od początku lat 90. wszelkimi możliwymi sposobami starał się przywrócić wiarę ludziom na Wołyniu, czynił to zarówno posługą duszpasterską, jak też walką z urzędnikami. Jego praca przyniosła wielkie owoce, odzyskano kościół garnizonowy, który dziś przyciąga uwagę pięknym otoczeniem. Jest to też szczególne miejsce pamięci pomordowanych w czasie zbrodni ludobójstwa na Wołyniu. W ścianę kościoła wmurowano tablice upamiętniające pomordowanych.
Ks. Czajka zażartował, że chyba nie powinien już tu, na ziemi, „odbierać swojej nagrody…” Wspomniał o trudzie pracy z ludźmi, którzy szukają swych korzeni, zarówno tych, którzy w dalszym ciągu mieszkają na Wołyniu, jak i tych, którzy przyjeżdżają, by odnaleźć ślady ojcowizny. Aktualnie programem pracy na tamtych terenach są słowa umieszczone w jego kościele: „Boże uzdrów naszą historię!” Na koniec, zwracając się do obecnych na sali biskupów, laureat poprosił ich o kapłanów, których wielki brak odczuwa się na Wschodzie – „o choćby jednego, a może po jednym z obu reprezentowanych diecezji…”