3000 wieków na nas patrzy!

2013/07/1
Radosław Kieryłowicz

Od blisko 100 lat mamy do czynienia z istną nagonką na tradycyjne role, jakie przypisane są funkcjom społecznym, kobiet i mężczyzn. Najpierw kobiety wysłano na traktory i do fabryk, a teraz coraz częściej feministki wysyłają mężczyzn, jeśli nie do rodzenia dzieci, to do opieki nad nimi w ścisłym okresie poporodowym. Ba, nawet uchwalono prawo, które daje wysłało ojca na urlopu „tacierzyński”, gdyż matka musi się realizować zawodowo.

 

Fot. Artur Stelmasiak

Człowiek – ukoronowanie stworzenia, a według ateistów – ostatnie ogniwo ewolucji biologicznej, istnieje, w formie skończonej, od ok. 290 tys. lat. Dwie jego boczne linie – człowiek neandertalski oraz człowiek z Cro Magnon – wyginęły z nieumiejętności dostosowania się do zmieniających się warunków otoczenia. Ten pierwszy z braku mamutów, drugi zaś, z powodu mutacji genowych, powstałych w wyniku kanibalizmu, jaki uprawiał.

W Afryce wschodniej, skąd ponoć wyszły wszystkie wcześniejsze formy przedludzkie, kolonizujące świat, wyszedł również człowiek współczesny. Posiada on wiele cech wspólnych dla swojej gromady – ssaków, m.in. dymorfizm płciowy, który charakteryzuje się inną budową ciała samców (mężczyzn) i samic (kobiet). Kobieta jest nieco niższa (ok. 90% wzrostu mężczyzny), drobniejszej budowy, posiada okrąglejsze biodra, mniej masywne ramiona i nogi itd… Co za tym idzie predestynowana jest do spełniania innych funkcji niż mężczyzna.

Jeśli weźmiemy pod uwagę np. pierwotne grupy ludzkie, które podobnie jak zwierzęta gromadne tworzyły stada – hordy, to zauważymy wyraźny podział ról społecznych. Kobiety opiekowały się potomstwem, oraz osobnikami słabymi, mężczyźni zaś poszukiwali pożywienia, chodzili na polowania i bronili stada. Tak było od czasów zamierzchłych. Horda (stado) przeżyło się pod względem społecznym. Wraz z umiejętnością przekazywania emocji pojawiły się silniejsze więzy między osobnikami i doszło do wytworzenia się rodziny, czyli związku osobników biologicznie do siebie dopasowanych (kobiety i mężczyzny) oraz ich potomstwa – jako podstawowej komórki społecznej. Już nie pozycja samca, a więzy krwi miały znaczenie w wewnętrznej organizacji rodu, klanu, plemienia, narodu czy w końcu cywilizacji. W rodzinie zaś podział obowiązków, ciągle był ten sam. Mężczyźni chodzili na polowania, lub bronili stadła, kobiety opiekowały się nim, wychowywały potomstwo do roli i zadań, które czekały je w dorosłym życiu. I tak z pokolenia na pokolenie. Aż upłynęło tych pokoleń kilkanaście tysięcy. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że do dnia dzisiejszego.

Mężczyzna nie chodzi dziś na polowania na mamuty, tygrysy szablozębe, niedźwiedzie, kobieta zaś nie garbuje skór, nie nosi dzieci na plecach i nie krzesze ognia. Zmieniły się tylko środki, zaś cele pozostały te same. Wytworzyć poczucie bezpieczeństwa osobistego i materialnego po to, aby przekazać życie potomstwu i przygotować je do spełniania dokładnie tych samych posług wobec siebie, swoich dzieci itd., w celu zachowania gatunku.

96 lat temu wybuchła I wojna światowa, która sprawiła, że duża część mężczyzn poszła do wojska. Ich miejsce, zajęły kobiety, które musiały pracować, aby utrzymać rodziny i funkcjonowanie państw. Z racji tego, że duża część żołnierzy poległa, nienormalny ten stan utrzymywał się dość długo po wojnie, na tyle, aby feministki zaczęły głosić potrzebę przewartościowania życia kobiet, a co za tym idzie dopuszczeniu ich do funkcji, sprawowanych tradycyjnie przez mężczyzn. Na tej idei trwale ufundowano zręby idei socjalistycznych na całym świecie. I… nastąpił regres. Regres, rodziny, wartości, roli mężczyzn, kobiet. W Szwecji, gdzie rozwód jest tak łatwy jak zawarcie związku, gdzie wychowanie dzieci to opieka nad nimi bez możliwości kształtowania postaw, a dzieciom zagwarantowano prawo do buntu, rozpad rodziny stał się faktem. Obecnie w wyniku rozmaitych konfiguracji (rodzice, dzieci, powinowaci) można z powodzeniem mówić o powrocie do instytucji hordy, gdzie przewodnikiem stada jest państwo. Dzięki czemu, przyrost naturalny w Szwecji drastycznie spadł, co zresztą dotyka innych krajów w Europie. Kobieta już nie jest strażniczką ogniska domowego, a partnerką życiową „realizującą” się na podobnym poziomie co mężczyzna. A mężczyzna już nie jest obrońcą i żywicielem rodziny, a partnerem życiowym, którego, jeśli przeszkadza, można „wymienić”.

3000 wieków na nas patrzy i nie dopuszcza przewartościowań, istnienia feministek i urlopów „tacierzyńskich”. Jedyna dla nas droga to powrót do wartości i ról tradycyjnych. Jaka jest alternatywa? Podobnie jak neandertalczycy, lub kromaniończycy, realizując hasła postępu społecznego wyginiemy jako europejska gałąź cywilizacji łacińskiej, a nasze miejsce zajmą latynosi, muzułmanie, azjaci, hindusi, którzy nadal hołdują tradycyjnym wartościom, gdzie mężczyzna chodzi na „mamuty”, a kobieta „krzesze ogień”.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej