Bałkany nazywane były w przeszłości i dziś „kotłem bałkańskim”, „chorym człowiekiem Europy”, „miękkim podbrzuszem Europy”, a wreszcie „przeklętymi Bałkanami”.
Odbudowany po bombardowaniach średniowieczny most w Mostarze
Mówiąc tak Europejczycy mają na myśli ten region Europy, który stwarza szczególnie dużo trudnych, mało zrozumiałych, ale wymagających rozwiązania na arenie międzynarodowej problemów politycznych.
W ostatnim dziesięcioleciu Europa i świat w sposób szczególny zaangażowały się w sprawy bałkańskie. Dzięki temu obecnie panuje tam pokój. Czy na zawsze i trwały? Czy już nigdy nie zawrze w „bałkańskim kotle”? Aby spróbować odpowiedzieć na to pytanie, należy choć trochę poznać narody, które od wielu wieków zamieszkiwały na terenie Bałkanów.
Romanizacja ludów bałkańskich
Już w starożytności Grecy, przodkowie dzisiejszych Albańczyków (Illirowie) i Wołochów stały się obiektem podbojów rzymskich i idącej w ślad za nimi romanizacji. Grecy rozwinęli własną kulturę i znaleźli się w innej sytuacji niż pozostałe ludy bałkańskie. Wołosi to potomkowie ludów całkiem zromanizowanych. Przodkowie Albańczyków ulegli romanizacji w różnym stopniu, a dzisiejsi Albańczycy są potomkami plemion zromanizowanych najsłabiej. Język albański nie należy do rodziny romańskiej, stanowi odrębny język w rodzinie języków indoeuropejskich, widać w nim wielki wpływ łaciny. Inne starożytne ludy, które zamieszkiwały Bałkany nie zachowały etnicznej odrębności.
Wspólnota bałkańska rozwijała się więc pod wpływem cywilizacji rzymskiej i języka łacińskiego, a w średniowieczu pod wpływem kulturowej a także politycznej dominacji Bizancjum. To wtedy na Bałkany napłynęła wielka migracyjna fala Słowian: przodków dzisiejszych Serbów, Macedończyków, Bułgarów a na zachodzie Chorwatów i Słoweńców. Wołosi ulegli wtedy rozproszeniu i zasymilowaniu, a przodkowie Albańczyków zostali wyparci w niedostępne, wysokie góry i zdominowani politycznie.
W średniowieczu przed opanowaniem Bałkanów przez Turków osmańskich wszystkie ludy bałkańskie były chrześcijańskie: katolickie lub prawosławne. Przy czym prawosławni stanowili większość. W późnym średniowieczu dokonała się prawie całkowita unifikacja etniczna Bałkanów.
Panowanie Osmanów
W XIV-XV wieku Bałkany opanowali Turcy. Jednak ekspansja kulturowa a zwłaszcza wyznaniowa przebiegała znacznie wolniej i z oporami. Największe natężenie osiągnęła w XVII w., gdy Turcy wzmogli represje polityczne. W okresie panowania tureckiego, które trwało aż do XIX wieku, nastąpiły kolejne przetasowania etniczne. Położenie w granicach jednego wielkiego państwa umożliwiało bałkańczykom przemieszczanie się nawet daleko poza granice własnego terytorium etnicznego w związku z uprawianym zawodem (pasterstwo, handel, rzemiosło). Miały też miejsce wypędzenia i przesiedlenia po nieudanych buntach i powstaniach. Dotyczyło to głównie Serbów i Albańczyków.
Narodziny współczesnej świadomości narodowej
W XIX wieku, gdy rodzić się zaczęła współczesna etniczna koncepcja narodu i państwa, bałkańczycy weszli w ten proces zupełnie nieprzygotowani. Przeważały tu tereny etnicznie mieszane. Dotychczasowa opozycja wyznaniowa: muzułmanin – chrześcijanin ustępowała poczuciu wspólnoty krwi i języka. Kształtować się zaczęła nowoczesna tożsamość narodowa bałkańczyków. W tym procesie główną rolę odgrywało dążenie do łączenia się i jednoczenia z tymi, których uważano za „braci”, narody sobie bliskie, a jednocześnie wyostrzenie opozycji „my-oni” tam, gdzie bliskości i braterstwa nie chciano lub nie można się było go dopatrzyć.
W XX wieku dały o sobie znać koncepcje panslawistyczne: Serbowie, Chorwaci, Słoweńcy utworzyli wspólne państwo-królestwo, przemianowane na Jugosławię, ale także nasiliły się nowe konflikty i antagonizmy narodowe.
Macedończycy włączeni do Jugosławii jako część Serbii nie mieli warunków do własnego rozwoju narodowego, bo Serbowie nie uznawali ich odrębności. Chorwaci i Słoweńcy w krótkim czasie poczuli się zdominowani przez Serbów. Wtedy też powstało państwo albańskie – pod naciskiem wielkich mocarstw, wbrew dążeniom Serbów i Greków, którzy rościli sobie prawo do tych terenów. Sporne Kosowo, uważane za własne tak przez Serbów jak i Albańczyków przyłączono do Serbii, która krwawo i niezwykle represyjnie tłumiła bunty Albańczyków, pragnących zespolenia Kosowa z Albanią. Serbowie odmawiali Albańczykom wszelkich praw. Rozwinęli przeciwko nim brutalną machinę propagandową.
II wojna światowa
II wojna światowa wyostrzyła jeszcze bardziej konflikty narodowościowe. Bułgarzy stali się krwawymi współokupantami Serbii. Chorwaci także sprzymierzyli się z Hitlerem i powołali niezależne od Jugosławii państwo, w którym dopuścili się ludobójstwa wobec Serbów i Żydów. Albańczycy okupowani przez Włochów, dostrzegli w tej okupacji aspekt pozytywny – możliwość zespolenia ziem albańskich. Kiedy stosunkowo łagodna okupacja włoska zamieniona została na brutalną niemiecką, Albańczycy razem z kosowskimi braćmi walczyli z Niemcami. Ale nawet wtedy za główne zagrożenie uważali powrót serbskiej władzy w Kosowie i za głównych wrogów uważali Serbów.
Pod władzą Tito
W okresie powojennym narodowe frustracje, napięcia i antagonizmy zrodziły cały splot wzajemnych pretensji, oskarżeń, zawiedzionych nadziei i sprzecznych interesów, które nie doprowadzały do wybuchu konfliktów tylko dlatego, że Jugosławia była trzymana twardą ręką Tity, który jednocześnie dawał obywatelom federacji wiele praw, otworzył Jugosławię na Zachód, ale wobec rodzącej się opozycji stosował represje.
Po śmierci Tity Jugosławia zaczęła zmierzać ku rozpadowi. Odłączyli się Chorwaci i Słoweńcy, czujący dominację Serbów. Sami Serbowie uważali się skrępowani władzą ekipy Tity, która narodowo związana była z Chorwacją i Słowenią, ale dbała o interesy wszystkich poza Serbami.
Serbski nacjonalizm
To poczucie konieczności obrony serbskich interesów narodowych zrodziło serbski nacjonalizm, na fali którego wypłynął na polityczną arenę Slobodan Milosevič. Jego wystąpienia i decyzje polityczne w sprawie Kosowa zaogniły od lat napięte stosunki serbsko- albańskie. Kosowskich Albańczyków z dnia na dzień pozbawiono autonomii i poddano masowym brutalnym represjom. Poziom wrogości albańsko-serbskiej po wydarzeniach ostatniego dziesięciolecia, a zwłaszcza po wojnie z 1999 roku, krwawych rzeziach, czystkach etnicznych i wypędzeniu Albańczyków z ich domów i ziem jest wysoki i zapewne będzie wymagał zmiany pokoleniowej, by mogła ona zacząć przygasać. Z Serbami można będzie rozmawiać wtedy, kiedy przestaną być niewolnikami wielkoserbskiej idei. Kosowo nigdy nikogo nie atakowało, domagało się tylko suwerenności. Chciało i chce nadal żyć razem z Serbami i innymi narodami w spokoju i poszanowaniu praw wszystkich zamieszkujących tam ludzi.
Antagonizm chorwacko-serbski
Za titowskiej Jugosławii antagonizm chorwacko-serbski był jednostronny i wiązał się z chorwackim poczuciem zniewolenia. Ale i po serbskiej stronie tkwiły złe emocje związane z antyserbskimi zbrodniami faszystowskiej Chorwacji z czasów II wojny światowej. Jednak, po latach wojny i okrucieństw związanych z rozpadem Jugosławii nienawiść i wrogość osiągnęła poziom dawno nie spotykany. Wydaje się, że dopiero nowe pokolenia będą miały szansę na lepsze ułożenie sąsiedzkich stosunków. Chorwaci zafascynowani są polityczną niezależnością, ale ich demonstracyjny patriotyzm jakże często kojarzy mi się z nacjonalizmem i szowinizmem.
Konflikt macedońsko-albański
W niepodległej Macedonii odżył konflikt macedońsko-albański. Żyjąca tam mniejszość albańska domaga się równych praw i umożliwienia rozwoju kulturalnego.
Niewielka Słowenia ciążąca zawsze ku Zachodowi, rozwijająca się gospodarczo, ma największe szanse jako pierwsze spośród państw postjugosławiańskich wejść do Unii Europejskiej.
Serbia, w której zrodził się zabójczy dla Bałkanów nacjonalizm i szowinizm pogrążona jest obecnie w nędzy gospodarczej i chaosie politycznym. Wśród Serbów dominuje poczucie zawodu i „zdradzenia przez wrogi świat”, samotności wśród sfory nieprzyjaciół – tak na Bałkanach jak i w Europie, która niesprawiedliwie trzyma stronę wrogów Serbów. Przekonanie o niesprawiedliwości i stronniczości świata ma być ich lekiem na ból po doznanych wojennych cierpieniach i niepowodzeniach ostatnich lat.
Zawód i nędza Bałkańczyków
Wśród Bałkańczyków panuje teraz poczucie zawodu i rozczarowania. Te złe emocje potęguje skrajnie trudna sytuacja ekonomiczna we wszystkich państwach postjugosławiańskich, brak spektakularnej pomocy finansowej ze strony Zachodu, ale przede wszystkim głęboka trauma tkwiąca w ludziach, którzy przeżyli koszmar wojny, głodu, rzezi, czystek etnicznych, eksodusów i utraty najbliższych. Czas pokaże, jak Bałkańczycy poradzą sobie ze złymi emocjami, które w nich tkwią.
Tam gdzie przeszła wojna, gdzie jest nędza i beznadzieja. Panuje chaos, rodzą się demony: żądza odwetu, pragnienie odebrania utraconych ziem, odzyskania władzy i wpływów. Nie budzi to nadziei.
Ja, literat pytam samego siebie o swoją albańskość, o prawdę o Albańczykach. Nie muszę jej przeciwstawiać innym narodowościom zamieszkującym Kosowo. My Albańczycy – potomkowie Illirów na Bałkanach od wieków żyliśmy razem z Serbami i innymi narodami w Kosowie. I tak powinno być dalej. Ale czy nacjonaliści w Belgradzie są zainteresowani takim modelem wspólnoty wieloetnicznej?
Gdy myślę o mojej Ojczyźnie, Kosowie myślę też o swojej małej ojczyźnie, którą Leszek Kołakowski określił: „to miasto, czy wieś, w której się urodziliśmy, to środek świata. To przestrzeń niewielka, w której się obracamy – nasze domy, ulice, cmentarze”.
Chciałbym, aby Bałkany stały się kiedyś wieloetnicznym państwem „małych ojczyzn” wszystkich narodów tam żyjących. Chciałbym, aby kiedyś poszły w niepamięć dzielące nas wzajemnie antagonizmy i uprzedzenia, aby każdy bez względu na przynależność narodową mógł żyć tam w pokoju, aby miał równe prawa i mógł się realizować w każdej dziedzinie.
Różnorodność, inność powinna wzbogacać a nie różnić, a naszą ludzką współegzystencję powinna cechować tolerancja i otwartość.
Autor ur. w 1945 r. w Gjakovë (Kosowo), poeta albański, tłumacz literatury polskiej na język albański i literatury albańskiej na język polski. Absolwent filologii albańskiej i podyplomowych studiów albanologii na Uniwersytecie w Prisztinie. Przekładał utwory Tadeusza Różewicza, Wisławy Szymborskiej, Zbigniewa Herberta, Ewy Lipskiej, Adama Zagajewskiego, Karola Wojtyły. W 1997 r. został laureatem nagrody ZAISK-u za wybitne osiągnięcia w przekładach literatury polskiej. |
Mazllum Saneja
Artykuł ukazał się w numerze 8-9/2006.