Biedni i bogaci

2013/01/18

Cały świat, podlegając globalizacji, zaczyna trwale dzielić się na biednych i bogatych. Dystans pomiędzy ubożejącą większością, a mniejszością ludzi zamożnych rośnie w zastraszającym tempie. Ci ostatni, to generalnie rzecz biorąc, mieszkańcy półkuli północnej, biedni zaś mieszkają na półkuli południowej. Pojawia się pytanie, jak będą przebiegały wzajemne kontakty tych dwóch oddzielnych „światów”? Czy będą polegać na wyzysku i krzywdzie ubogich, czy też odwrotnie, na pomocy im w wydźwignięciu się z nędzy?

Precyzując powyższe zagadnienia, należy jeszcze zapytać, czy bogactwo i bieda odnoszą się tylko do dóbr materialnych? Czy z kolei bogactwo materialne jest zawsze dobre i właściwe? Jaka jest dokładna „geografia” biedy i bogactwa i czy wśród zamożnej większości nie ma ubogich? Odpowiedzi na powyższe pytania pozwolą z kolei na przedstawienie problemu wzajemnych relacji biednych i bogatych, w jego różnych aspektach, a także umożliwią ukazanie problemu pożądanej aktywności zarówno jednej, jak i drugiej grupy ludzkości w przezwyciężeniu nierówności. Kluczowe wydaje się tu być zagadnienie odpowiednio rozumianego postępu przedstawione w encyklice Jana Pawła II „Sollicitudo rei socialis”, ogłoszonej w 1987 roku.

Nędza milionów ludzi

Nędza i niedorozwój są rozumiane jako przeciwieństwo rozwoju i związanych z nim dóbr i usług. Właściwie rozumiany rozwój jednak to nie tylko, jak pisze Jana Paweł II „zaspokojenie potrzeb materialnych przez wzrost dóbr”, lecz przede wszystkim „postęp w człowieczeństwie i wartościach duchowych wszystkich”. Nędza i niedorozwój nie odnoszą się tylko do dóbr materialnych. Za postacie ubóstwa można zatem uznać również negowanie lub ograniczanie praw ludzkich – na przykład prawa do wolności religijnej…, swobody zrzeszania się czy tworzenia związków zawodowych, a także podejmowanie inicjatyw w sprawach ekonomicznych. Inne przejawy ubóstwa to na przykład analfabetyzm czy utrudnienia w zdobyciu wyższego wykształcenia. Skoro zaś wszystkie te braki tyczą się i ciała (brak dóbr materialnych), i duszy (brak wykształcenia czy niemożność korzystania z innych praw ludzkich), trzeba stwierdzić, iż rozwój powinien tyczyć się „każdego człowieka i całego człowieka”. Tutaj pojawia się problem pewnego „nadrozwoju” – nadmiernej rozporządzalności „wszelkiego typu dobrami materialnymi”, grożącej zamianą ludzi w niewolników, pragnących wciąż nowych dóbr materialnych i tylko na nich skupiających swoją uwagę. Posiadanie wielu tych dóbr, ich bogactwo, jeśli nie towarzyszy temu rozwój duchowy człowieka, ostatecznie odwróci się przeciw niemu samemu. Powyższe zagadnienia dotyczące właśnie każdego człowieka i całego człowieka można nazwać kwestią społeczną odnoszącą się do całego świata. Niedorozwój i nędza obecne są głównie w tak zwanych krajach Południa (określanych często jako Trzeci Świat lub kraje słabo rozwinięte). Z kolei obszary, którym grozi „nadrozwój”, to kraje zamożne, bogata Północ – Stany Zjednoczone Ameryki Północnej czy też kraje Unii Europejskiej. Do bogatej Północy zaliczyć można także swoisty „Drugi Świat – kraje średnio zamożne – na przykład Polskę lub Węgry. Jednak w każdym z tych światów można spotkać obszary wielkiego i skrajnego ubóstwa nazywane wręcz „Czwartym Światem”.

Definicje biedy i bogactwa

Na podstawie powyższych stwierdzeń można już powiedzieć, że biedni to ludzie pozbawieni zarówno koniecznych dóbr materialnych, jak i duchowych, zaś bogaci to ci, którzy mając nadmiar dóbr materialnych, zagrożeni są skupieniem swojej uwagi tylko na nich. Wzajemne ich relacje powinny polegać na pomocy udzielanej biednym przez ziemie bogate. Bez wątpienia przyniesie to korzyść obydwu stronom: biedni otrzymają środki do rozwoju materialnego i duchowego, bogaci natomiast, oprócz rozwoju gospodarczego, zaczną rozwijać się moralnie (dzięki zwróceniu się ku ludziom, a odwróceniu od rzeczy). Aby jednak tak się stało, konieczne jest rozpropagowanie Społecznej Nauki Kościoła, ukazującej w swoich dokumentach, kim naprawdę są biedni i bogaci oraz jakie relacje powinny być między nimi nawiązane. Bogaci więc powinni przeprowadzić niezbędne zmiany w światowych mechanizmach gospodarczych. I tak potrzebne są reformy międzynarodowych systemów gospodarczych, monetarnych i handlowych. Trzeba więc inaczej postawić zagadnienie wymiany technologicznej, a także dokonać tego, co Papież – Polak nazwał w swojej encyklice „rewizją struktur istniejących organizacji międzynarodowych”.

Ekonomia w służbie dobra

Odnośnie międzynarodowego systemu handlowego, to powinien on według Jana Pawła II tworzyć równe szanse dla krajów rozwijających się i rozwiniętych w sprzedaży ich wyrobów. Światowy system monetarny powinien ograniczyć zmienność metod wymiany i oprocentowana, co pozwoli krajom ubogim uzyskać korzystniejszy niż dotychczas bilans płatniczy oraz ułatwi im spłatę zadłużenia. Nie może również być tak, iż kraje te nie otrzymują odpowiednich technologii. stanowiące niezbędny środek ich rozwoju. Organizacje międzynarodowe, na przykład ONZ czy Organizacja Jedności Afrykańskiej potrzebują, jak sądził poprzedni papież „wyższego stopnia zorganizowania na płaszczyźnie międzynarodowej w służbie społeczeństwom, systemom gospodarczym i kulturom na całym świecie”.

Sami biedni w swoich krajach również powinni podejmować odpowiednie inicjatywy. Szczególnie dotyczy to umożliwienia każdemu obywatelowi alfabetyzacji i zdobycia podstawowego wykształcenia. Przyczyni się to do tego, że same narody określą własne priorytety” i rozpoznają swoje potrzeby. Jedną z nich, w niektórych krajach, jest bez wątpienia zwiększenie produkcji żywności. Niekiedy potrzebne są zmiany polityczne, które doprowadza do postulowanej przez Jana Pawła II „zdrowia” wspólnoty politycznej, wyrażającego się w poszanowaniu i popieraniu praw ludzkich”.

To wszystko może się jednak dokonać tylko dzięki solidarności między bogatymi a biednymi oraz biednych między sobą. Solidarność ta zaś to świadomość współodpowiedzialności i wzajemnych powiązań, za którą idzie już konkretne działanie. Solidarność tyczy się jednak nie tylko pomocy biednym krajom udzielanej przez państwa bogate. Bogaci zdaniem papieża Wojtyły „winni poczuwać się do odpowiedzialności za słabszych i być gotowi do dzielenia z nimi tego, co posiadają”. Oczywiście biedni winni również dawać swój należny wkład w dobro wspólne. Grupy pośrednie zaś nie powinny egoistycznie popierać własnych interesów, ale szanować interesy drugich. W ten właśnie sposób w krajach biednych może nastąpić prawdziwy rozwój, a w krajach bogatych likwidacja „Czwartego Świata”.

Globalizacja solidarności

Podsumowując, biedni, pozbawieni koniecznych dóbr materialnych i duchowych, oraz bogaci, którzy mają te dobra (niekiedy w nadmiarze), powinni być ze sobą solidarni. Solidarność ta powinna polegać na udzielaniu samoorganizującym się biednym tych dóbr, które w obfitości posiadają bogaci. To umożliwi rozwój. Należy dodać, że rozwój, o którym mowa, to nie tylko wzrost gospodarczy, lecz także moralny. Działania przynoszące wzrost gospodarczy to różne modyfikacje światowych systemów handlu i wymiany z jednej strony, a z drugiej – samoorganizowanie się biednych. Dotyczy to głównie współpracy między krajami i narodami, lecz także sytuacje wewnątrz poszczególnych państw wymagają wspomnianej wyżej solidarności.


Jan Paweł II podczas pielgrzymki w Ameryce Łacińskiej

Na koniec trzeba dodać, iż problem biednych i bogatych, zawsze aktualny, nabrał obecnie wymiaru globalnego. Postępująca integracja gospodarcza, a w jakiejś mierze polityczna i kulturalna, sprawiają, że chociaż przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi wydaje się pogłębiać, to jednak dzięki temu pojawiły się również nowe możliwości pomocy krajom potrzebującym. Za przykład może tu służyć choćby udział międzynarodowych sił bezpieczeństwa w zaprowadzeniu pokoju na obszarach zniszczonych przez wieloletnie konflikty zbrojne (Bliski Wschód, Afryka Wschodnia, Kaukaz, Bałkany). Aby jednak wszystkie szanse zostały prawidłowo wykorzystane, globalizacja powinna nabrać nowego wymiaru. Powinna stać się globalizacją miłości i solidarności, do czego wzywa nieustannie Jan Paweł II. I to jest właśnie w największym skrócie to rozwiązanie problemów biednych i bogatych, które światu przedstawia Kościół. Można tylko mieć nadzieję, że zostanie to podjęte przez możnych tego świata.

Eryk Łażewski

Autor jest doktorantem na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej UKSW.

Artykuł ukazał się w numerze 10/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej