BÓG WYCIĄGA DO NAS RĘKĘ

2013/07/4
Marcin Kluczyński

O sakramencie pokuty i pojednania 13 marca w łódzkim Oddziale Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” mówił o. Juliusz Chłanda OF M

 

Ojciec Chłanda zdefiniował sumienie jako praktyczny osąd o zgodności postępowania z obiektywnym dobrem. Zaznaczył, że nie chodzi tylko o uczucia i emocje, ale o prawo, które łamiemy, wkraczając na drogę grzechu.

Człowiek powinien nawracać się każdego dnia. Nieocenioną pomocą w tym procesie jest oczywiście Eucharystia i inne sakramenty, lektura Pisma Świętego i codzienna praktyka rachunku sumienia. Rachunek sumienia jest rodzajem okresowych badań, którym powinniśmy się poddawać, aby zachować właściwą kondycję duchową – powiedział o. Chłanda. Zaznaczył, że w tym badaniu nie chodzi tylko o analizę stanów uczuciowych i emocjonalnych. Trzeba mieć świadomość grzechu, stanu naszego sumienia. Gdy weryfikujemy je codziennie, łatwiej postępujemy w eliminowaniu nie tylko grzechu głównego, ale i innych słabości. Prelegent zauważył, że czasem jesteśmy zupełnie jak małe dzieci, które boją się wyznać rodzicom, że zrobiły coś zabronionego, i wręcz unikają ich wzroku. Musimy pamiętać, że to Bóg zawsze wyciąga do nas rękę i od nas zależy, czy zechcemy ją pochwycić i zostać oczyszczonymi.

Franciszkanin zwrócił uwagę, że istnieje kilka rodzajów sumienia m.in. – przeduczynkowe i pouczynkowe. Pierwsze odzywa się w nas jeszcze przed decyzją wejścia na drogę grzechu, odradza nam czynienie zła i nakłania do tego, co dobre. Drugie występuje w postaci tak zwanych wyrzutów sumienia, których doświadczamy po grzesznym uczynku. Sumienie alarmuje również w trakcie dokonywanego grzechu. Musimy mieć świadomość, że w rozwoju życia duchowego nie ma zastojów, mamy raczej do czynienia z równią pochyłą: albo idziesz do góry, albo się staczasz – przestrzegł prelegent.

Miłość mocniejsza od grzechu

Zdaniem o. Juliusza Chłandy zdecydowanie za dużo naszej uwagi poświęcamy samemu grzechowi i za bardzo polegamy wyłącznie na własnych siłach. Chcąc zerwać ze zniewoleniem, zdecydowanie częściej powinniśmy patrzeć na krzyż. To tam jest nasze zbawienie. Otwarci na Boga będziemy uzdrowieni na tyle, na ile Mu na to pozwolimy. Św. Faustyna pisze w „Dzienniczku”, że trzeba czerpać miłość naczyniem ufności. Jezus odkupił nasze grzechy, a więc możemy skupić się na Jego miłości, ta zaś jest mocniejsza od grzechu.

Istota grzechu leży w sercu i nie zawsze się uzewnętrznia. W stawaniu w prawdzie przed samymi sobą przeszkadzają najczęściej strach, rutyna, powierzchowność i płytkość życia duchowego.

Grzech lekki a grzech ciężki

Aby odróżnić grzech ciężki od lekkiego, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy brany pod uwagę czyn był dokonany dobrowolnie i w pełnej świadomości oraz czy dotyczył ważnej materii (np. przeciw Dekalogowi). Jeżeli tak, to musimy wiedzieć, że czyn taki powoduje duchową śmierć, a więc nazywany jest powszechnie grzechem śmiertelnym. Jeżeli zabrakło któregoś z wymienionych powyżej czynników, wówczas mamy do czynienia z grzechem lekkim, którego jednak nie możemy bagatelizować, aby nie przerodził się w naszą wadę główną. Musimy też brać pod uwagę intencje i okoliczności, jakie towarzyszą popełnionemu zawinieniu. Czasem spotykamy się z tzw. niewiedzą niedobrowolną – gdy postępując w określony sposób, nie mamy wiedzy, że jest to postępowanie uznane jako grzech. Na przykład spożycie mięsa w piątek – pomijając przypadające uroczystości – jest grzechem, jednak nie będzie nim, jeśli uczynimy to przez zapomnienie.

Ojciec Juliusz Chłanda wyjaśnił również istotę grzechów cudzych. Mamy z nimi do czynienia wówczas, gdy chronimy tych, którzy popełniają zło. Wspieranie postaw proaborcyjnych, milczenie wobec przemocy, przymykanie oka na wykroczenia drogowe to niektóre z czynów, jakie kwalifikują się do tej kategorii i obciążają także nasze sumienie.

Z czego mam się spowiadać?

Niektórzy stwierdzają, że właściwie nie mają z czego się spowiadać. Prelegent zacytował fragment pochodzący z pierwszego Listu św. Jana: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1 J 1,8). Jak więc odkryć swoje grzechy? Dla wpatrujących się w Dekalog i nadal niedostrzegających swojej grzeszności o. Chłanda podał przykłady wykroczeń przeciw niektórym przykazaniom. Co ze zmarnowanym czasem, na przykład przed telewizorem czy w internecie, z nieoszczędzaniem prądu albo wody, jeżdżeniem „na gapę” czy korzystaniem z pirackiego oprogramowania komputerowego? Podobnie jak z niewykorzystanymi talentami albo tym, co kupujemy, a potem idzie na zmarnowanie, bo nie jesteśmy w stanie wszystkiego sami spożytkować? Wielu ludzi jest smutnych, gdy odchodzi od konfesjonału. Nie dlatego, że nie dostali rozgrzeszenia. Czują w głębi serca, że się nie wyspowiadali. Towarzyszy nam bowiem patrzenie na siebie i przez pryzmat siebie. Nie widzimy działania Boga.

Ktoś może zapytać, po co zatem się spowiadać, skoro człowiek ma grzeszną naturę i tak wraca do konfesjonału. Zakonnik odpowiada krótko: z tego samego powodu, dla którego regularnie pierzemy nasze ubrania. Chcemy uniknąć przykrego zapachu i brudu.

Wielokrotnie przywoływanym w trakcie prelekcji dokumentem była adhortacja apostolska Jana Pawła II „Reconciliatio et paenitentia”, z której powinniśmy czerpać na drodze naszego nawracania.

 

 

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej