Z dr. Andrzejem Mazanem z Instytutu Studiów nad Rodziną, rozmawia Joanna Szubstarska |
Dr Andrzej Mazan: Godność ojcostwa i macierzyństwa jest tak wielka, że nikt nie powinien ważyć się na jej zniszczenie
Fot. Dominik Różański
Spotykamy się na kilka tygodni przed uroczystością św. Józefa, który jest patronem każdej rodziny, wybierającej świętość. Józef był człowiekiem sprawiedliwym, co należy odczytaćz teologicznego punktu widzenia- że swoje życie przyporządkował woli Bożej. Dlaczego dziś, według Pana, wielu mężczyzn, ojców rodzin, odrzuca model Świętej Rodziny?
Myślę, że wiąże się to z poczuciem rozwoju własnej świętości. Ojcostwo, tak jak i macierzyństwo, jest finałem rozwoju człowieka, zarówno w kategoriach cielesno- duchowych, jak i duchowych. Jest to olbrzymia nobilitacja i dojrzałość, jeśli chodzi o rozwój człowieka. Opracowania psychologiczne podają, że człowiek rozwija się wg własnego pragnienia, że posiada ukryte dążenie, które chce zrealizować i sprowadza się ono – przynajmniej w odniesieniu do mężczyzny- do bycia dobrym ojcem. Mężczyzna ma z natury wpisane ojcostwo, ale ojcostwo powinno być odpowiedzialne
Współcześnie istnieje też problem degradacji ojcostwa, jego ośmieszania. Ojcostwo jest kierowane w ślepy, hedonistyczny nurt erotyczny, a przecież męskość wiąże się z odpowiedzialnością za życie i wychowanie. Na mężczyźnie spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo, za opiekę, za stworzenie środowiska, w którym dziecko może się rozwijać. Dramatyczna jest uwaga psychologów, że dla dziecka bardziej traumatyczny jest rozwód niż śmierć jednego z rodziców. Aby potrzeby dziecka były zaspokojone, powinno wzrastać w rodzinie pełnej. Myśląc o Świętej Rodzinie możemy zadać pytanie: po co małemu Jezusowi rodzina? Odpowiedź jest taka, że człowieczeństwo Jezusa nie ukształtowałoby się bez rodziny.
Badania socjologiczne pokazują, że na pytanie: kto jest dla ciebie najważniejszy w życiu, młodzież na pierwszym miejscu wymienia rodzinę. Alepomiędzy pragnieniem a realizacją jest dysonans. Prowadząc z żoną kursy przedmałżeńskie, spotykamy się z problemem braku świadomości ojcostwa. Główne przeszkody do zbudowania trwałego związku dotyczą kwestii własnego ja, dlatego kluczowe jest przezwyciężanie egoizmu. Kultura stawia indywidualizm na pierwszym planie. Inny problem współczesnych małżonków to konfrontacja z olbrzymią sferą przyjemności i życie w obszarze podwyższonego poziomu emocjonalnego- mówię o filmach, grach, obszarze rozrywki. Młodzież poszukuje przede wszystkim adrenaliny, dążąc do samorealizacji. Rodzi się pytanie, z ilu przyjemności młodzi wchodzący w związek małżeński potrafią zrezygnować. Poza tym, wchodząc w związek, należy podporządkować się słabościom drugiej strony, tzn. uzupełniać jej słabości i dostrzec własne. Małżeństwo to nie tylko przejście w triumfie, ale droga wzajemnej pomocy. Obok wspomnianych kwestii psychologicznych, które mogą zagrażać sakramentalnemu związkowi małżeńskiemu, pojawia się kwestia wiary. Mówiąc z perspektywy ojca, jeżeli ojciec podporządkuje się dobru żony i dziecka, otwiera się przed nim możliwość przyjęcia darów samego Boga. Dziś dominuje pojęcie samorealizacji, odrzucenie pomocy Boga, co jest szaleństwem. Małżeństwo jest drogą rozwoju wewnętrznego- im bardziej jestem dobry, pomagam, tym większa jest moja wolność. Wprowadzenie dziecka w życie sakramentalne, w życie z Bogiem, jest dla mnie rodzajem wymagania, bo nie mogę zdradzić dziecka. W „Liście do rodzin”, gdy mowa jest o czwartym przykazaniu i czci należnej rodzicom, Jan Paweł II mówi: abyście na tę cześć zasłużyli.
Cywilizacja zachodnia stworzyła nierealny wzorzec idealnego mężczyzny. A ojcowie pracujący często są pracoholikami lub pochłonięci hobby. Kiedy dodać do tego brak trwałych zabezpieczeń społecznych i prawnych dla instytucji małżeństwa i rodziny, małżonkowie, aby przetrwać chwile kryzysów, wypracowują wzajemne relacje. Jaką relację proponowałby Pan młodym małżeństwom?
Problem ojca pozostaje w relacji do macierzyństwa. Faktem jest, że ojcostwo daje początek życiu, jest to jego najważniejsza funkcja. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z wielkości tego daru. Dar życia wymaga konsekwencji wychowawczej. Rozwój ojcostwa jest bardzo mocno uzależniony od relacji do kobiety, czyli do matki, a potem do dziecka. Myślę, że ojciec sam też wychowuje się poprzez przyjęcie dzieci i poprzez relację do swej żony, czyli matki.
Współczesna kultura próbuje odwieźć mężczyznę od jego zadania, jego powołania i pragnienia, kierując go w stronę pracy, rzeczy, pasji, hobby – kieruje się ku rzeczom. Mężczyzna może się łatwo podporządkować rzeczom, dlatego jego rozwój jest przyporządkowaniem do macierzyństwa, ponieważ kobiecość jest bardziej personalistyczna, zwrócona do osób. Mężczyzna, wchodząc w związek małżeński, w ojcostwo, jest nieukształtowany w sensie osobowym, dopiero dopełnia się będąc w związku z kobietą. Im później wchodzi w związek, tym trudniej mu przestawić zwrotnicę na osoby, na służbę.
Wróćmy do św. Józefa. Papież Jan XXIII zawierzył Sobór Watykański II św. Józefowi,aby czuwał nad odnową Kościoła. Jan Paweł II z kolei w adhortacji z 1989 „Redemptoris Custos” wyraził życzenia, aby św. Józef był patronem naszych czasów. Benedykt XVI św. Józefowi poleca dzieło ewangelizacji. Czy ten święty posiada cechy, które wydają się niezbędne dla dzisiejszych czasów, w tym również dla współczesnych rodziców, np. wychowanie dzieci w bojaźni Bożej i wychowanie do wolności wewnętrznej?
Św. Józef jest przede wszystkim patronem ojców. Fakt, że to ojcostwo przez teologów zostało silnie wydobyte. Św. Józef w kolędach i dziełach malarskich jest przedstawiany jako starzec i jako ten, który ma przywilej sprawowania opieki nad Matką Bożą i Jezusem. Ale właściwie można by zapytać, czy św. Józef zrealizował się jako mężczyzna i jako ojciec. On również dojrzewał do swoich ról. Wchodząc do Świętej Rodziny i będąc jej fundamentem dojrzewał do ojcostwa, budował je, odpowiadając na potrzeby Jezusa- Człowieka, który potrzebował rodziny, aby wzrosnąć we wszystkich cnotach ludzkich jako człowiek. Św. Józef kształtował wychowawczo atmosferę Świętej Rodziny. Maryja była tą, która słucha, jest wierna, niepokalana, cała zanurzona w Bogu, napełniona Duchem Świętym. Ale przecież cała Święta Rodzina była zanurzona w Bogu, obdarzona niejako uprzednio łaską sakramentu. Chrystus był tam realnie, podobnie zresztą realnie jest obecny we wszystkich małżeństwach chrześcijańskich. Św. Józef ukazuje drogę wchodzenia przez mężczyznę w głębię przestrzeni Bożej. Jest to realizowanie się ojcostwa i jednocześnie droga do świętości. Jest to również droga zagłębiania się w cud- przyjęcie dziecka i jego wzrastanie. Oczywiście samo poczęcie dziecka jest epizodyczne, natomiast przyjęcie dziecka, uświadomienie sobie, kogo mam, jest zadaniem, które przerasta człowieka i kieruje ku Bogu.
Papież Benedykt XVI, nawiązując do postaci św. Józefa, zwraca uwagę na epizod poszukiwania dwunastoletniego Jezusa i odnalezienia Go w świątyni. Papież podkreśla, że dopiero w takich okolicznościach św. Józef uzmysłowił sobie, że jego ojcostwo jest wtórne do Ojcostwa Bożego. Jeżeli mówimy, że mężczyzna nosi w sobie dar, jakim może być ojcostwo, przekazywanie życia, to jest to największy dar, jaki Bóg złożył mężczyźnie po to, aby jego ojcostwo odzwierciedlało Ojcostwo Boże – ale nie tylko jako wzór, ale również jako uznanie tego, że Bóg – Ojciec jest wychowawcą, pierwszym dawcą zasad, które powinien zrealizować.
Chociaż wg najnowszych badań socjologicznych współczesne ojcostwo określa się mianem ojcostwa nieobecnego- wżyciu dziecka i całej rodziny- jednak nadal w Polsce odsetek ojców zaangażowanych w życie rodziny jest znaczący. Jaki jest polski ojciec?
Proces degradacji pozycji ojcostwa trwa od dwustu lat, w Europie i na świecie, i wiąże się z tradycją postprotestancką, która zniszczyła małżeństwo, przekazując wychowanie dzieci społeczeństwu. Istniejący od 400 lat projekt zakłada, że rodzice są najbardziej podejrzanymi w procesie wychowywania, niefachowymi i należy zbudować instytucje, które będą wychowywać lepiej, począwszy od żłobków i przedszkoli. Jest to proces wyciągania dzieci z domu po to, aby poddać je wychowywaniu przez różne instytucje społeczne. Wiąże się to z degradacją małżeństwa i ojcostwa.
O ile macierzyństwo ma konotacje ciepłe, ojcostwo kojarzy się z nieodpowiedzialnością, przemocą, alkoholizmem, dysfunkcyjnością, zajmowaniem się rzeczami ubocznymi. Jest wiele męskich zaangażowań, które istnieją obok rodziny. Nie mówię, aby mężczyzna nie zajmował się sprawami tego świata, ale jest on przyjemnościami tego świata obezwładniany.
Można zadać pytanie, co ofiarował św. Józef Jezusowi. Odpowiedź jest taka, że ofiarował dar rozumienia relacji człowieka do Boga i tego przede wszystkim uczy mężczyzna. To ojciec porządkuje rzeczywistość. Pierwszym zadaniem ojca jest wyjaśnienie rzeczywistości, zbudowanie zasad, na których ta rzeczywistość istnieje. Człowiek w misterium wzrastania drugiej osoby jest kimś, kto nie do końca rozumie tajemnicę poczęcia, wzrostu, wychowania i przeznaczenia. Jeśli dostrzeżemy, że człowiek jest przeznaczony do współbytowania z Bogiem to wychowywanie ma polegać na tym, aby przygotować dzieci, aby mogły przyjąć łaskę od Boga.
Osobiście jestem zauroczony nowym życiem. Mam głęboka wiarę, że poczęcie dziecka jest darem Boga objawiającego się, jest teofanią.
Współczesny ojciec, nie mogąc w wielu przypadkach przekazać dzieciom wielkich dóbr materialnych, może im ofiarować samego siebie: czas, czułość, troskę, wsparcie. Zgadza się Pan z tym?
Tworzenie relacji między kobietą a mężczyzną, między matką a ojcem, żoną a mężem jest budujące.
Ojciec w rodzinie nie jest tylko po to, aby przekazać życie cielesne, ale również życie duchowe i jest rzeczywiście fascynujące. Rozwój życia duchowego to przecież rozwój świętości. Rozwój ten wymaga własnej formacji, znalezienia miejsca we wspólnocie w Kościele. Marzę o tym, aby powstały formacyjne wspólnoty ojcowskie. Jeżeli jest dobry ojciec, jego oddziaływanie będzie ustawiczne.
Godność ojcostwa i macierzyństwa jest tak wielka, że nikt nie powinien ważyć się na jej zniszczenie. Jednak współczesna kultura niszczy tę godność, co więcej- rodzice pozwalają, aby dzieci niszczyły swoje życie, swój kapitał życia. Niszczenie etosu rodziny jest dla mnie bardziej dramatyczne niż bomba atomowa. Jesteśmy w Instytucie Rodziny, gdzie działa duszpasterstwo rodzin, gdzie podejmowane są wysiłki na rzecz rodziny, nieustanna praca odbudowywania wewnętrznego statusu małżeństwa. Jeżeli Święta Rodzina potrafiła odnowić cywilizację, to każda rodzina jest również początkiem odnowy cywilizacji, dopóki jest zanurzona w programie Bożym. Nie samorealizacja, ale Boga-realizacja w sobie.
Czy w Pana życiu były osoby, które wpłynęły na kształt Pańskiego małżeństwa?
Nasze małżeństwo rozpoczęło się w 1977 r. Rok później wybrano Ojca Świętego, wzrastaliśmy w jego świetle. Chciałbym podzielić się doświadczeniem początków naszej drogi małżeńskiej. W Warszawie nie mieliśmy mieszkania, pojechaliśmy w okolice Limanowej. Trafiliśmy na wieś, gdzie przyjmowanie dzieci było traktowane jak coś naturalnego. Spotkaliśmy rodziny z ośmiorgiem, dziesięciorgiem dzieci. Tamta wieś to był wzór społeczeństwa, w którym dostrzegało się szacunek dla człowieka i radość z posiadania licznego potomstwa. Na wsi spędziliśmy trzy lata naszego małżeńskiego życia, do Łomianek przyjechaliśmy już z trójką dzieci. Nasz projekt posiadania licznej rodziny nie cieszył się popularnością, ani wsparciem, nawet ze strony najbliższych. Dziś mamy ośmioro dzieci. Utrzymujemy kontakty z rodzinami, które również mają kilkoro dzieci…
Dziękuję za rozmowę.