Łukasz Kudlicki |
Losy księdza generała Witolda Kiedrowskiego (1912-2012) ukazują polski dramat, ale i wielkość człowieczeństwa, w zetknięciu z brutalnym dyktatem historii
Ks. gen. Witold Kiedrowski
Fot. Archiwum
Ksiądz infułat, generał brygady Witold Kiedrowski 16 kwietnia 2012 r. skończyłby 100 lat. Był więźniem Pawiaka, przesłuchiwanym w katowni Gestapo w Alei Szucha, przeżył gehennę pięciu niemieckich obozów koncentracyjnych. Jako kapelan Wojska Polskiego i oficer łącznikowy przy Trzeciej Armii USA, nie mógł powrócić do Ojczyzny. W Paryżu kierował Stowarzyszeniem Polskich Kombatantów i był kapelanem Sióstr Nazaretanek. Zmarł 20 stycznia 2012 roku i spoczął w rodzinnym Linowie na Pomorzu. 16 kwietnia w Paryżu Polacy uczcili 100. rocznicę jego urodzin.
Poznałem Księdza Witolda w listopadzie 2004 roku, dzięki Stefanowi Melakowi, który należał do bliskich przyjaciół i współpracowników Księdza Infułata. Wziąłem wówczas udział, jako przedstawiciel Prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, w paryskich obchodach rocznicy wybuchu Powstania Listopadowego. Później spotykałem go kilkakrotnie w Polsce, w Warszawie. Zwykle 1 sierpnia, przy okazji obchodów kolejnych rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego.
Mimo sędziwego wieku imponował żywym temperamentem i jasnością umysłu, wszystkim bezinteresowną miłością wobec Boga, Kościoła i Polski, ukochanej Ojczyzny.
Wychowany po polsku…
Pochodził z rodziny szlacheckiej, osiadłej w Buku Pomorskim, między Grudziądzem a Iławą. Jego przodek, Tomasz Lew Kiedrowski, z królem Janem III Sobieskim odbył zwycięską kampanię przeciw Turkom, uwieńczoną triumfem pod Wiedniem w 1683 roku. Spoczął Tomasz na cmentarzu przy linowskim kościele, a obok niego kolejni Kiedrowscy: wśród nich Michał, powstaniec styczniowy. W 2012 roku dołączył do nich ks. Witold, który przez 50 lat nie mógł odwiedzić rodzinnych grobów, ale Jego wolą było spocząć wśród swoich.
Urodził się 16 kwietnia 1912 roku, jako najmłodszy z szesnaściorga (!) rodzeństwa.
W szkole pod zaborami młody Witek uczył się po niemiecku, ale w przesiąkniętym patriotyzmem domu – z polskiego elementarza. Przeżył tragedię utraty trzech braci, wcielonych do niemieckiej armii. W I wojnie światowej, dwaj zginęli na froncie wschodnim, trzeci na zachodnim. Kolejny brat, zaledwie kilkuletni, zginął niedługo potem w wypadku, przy pracy na polu.
Po święceniach kapłańskich w 1935 roku ksiądz Witold był wikarym w Toruniu, następnie w Wąbrzeźnie. Jako kapelan wojskowy brał udział w wojnie obronnej 1939 roku. Kilkakrotnie uciekał z niewoli, znalazł się w Warszawie, gdzie podjął walkę z okupantem w konspiracyjnym Związku Walki Zbrojnej, przekształconym później w AK, w Biurze Informacji Prasowej przy Delegaturze Rządu.
Aresztowany przez Niemców, poddany torturom w Alei Szucha, został skazany na karę śmierci. Oczekiwał na egzekucję jako więzień Pawiaka. Cudem ocalał od śmierci w egzekucji, a później – od śmierci głodowej (ważył wtedy zaledwie 36 kg).
W styczniu 1943 roku został wywieziony do Majdanka. Dzięki pomocy kolegi szkolnego z Brodnicy, Jana Klonowskiego, który był naczelnym lekarzem Majdanka, ks Witold trafił do bloku chorobowego, jako pielęgniarz. Nie ujawniając przed Niemcami, że jest kapłanem, pełnił „podwójną”, tajną posługę wśród chorych więźniów, roznosząc im Komunię Św. w konspiracji dostarczaną na teren obozu przez robotników, którzy wychodzili do pracy poza obozowe druty, zdobywali komunikanty od księży pracujących poza drutami. W Majdanku przeżył tyfusem plamistym. Następnie przeszedł przez cztery kolejne obozy (Birkenau, Buchenwald, Ohrdruf i Dora).
16 kwietnia odprawiona została w kościele polskim w Paryżu Msza św. w 100-lecie urodzin ks. Witolda Kiedrowskiego
Fot. Łukasz Kudlicki
W czasie ewakuacji obozu w Buchenwaldzie uciekł z transportu i przedostał się na amerykańską stronę frontu. Jako kapelan trafił do Wojska Polskiego na Zachodzie, został oficerem łącznikowym przy Trzeciej Armii USA. W tej roli zastał go koniec wojny, które nie przyniosło jednak Polakom wolności. Wiadomo, że tak jak Niemcy w 1939 roku, po wojnie w domu rodzinnym szukali go także UB-owcy.
Pomimo wyjątkowo ciężkich przeżyć z czasu obu wojen światowych i utraty rodzeństwa, zawsze był człowiekiem pogodnym, życzliwym, pełnym miłości do bliźnich. Spotkał się i zaprzyjaźnił z wieloma współczesnymi wielkimi osobistościami i autorytetami, w tym z bp. Karolem Wojtyłą, późniejszym kardynałem i papieżem Janem Pawłem II czy Prymasem Tysiąclecia kard. Stefanem Wyszyńskim.
Niezapomnianą chwilą było dla mnie, kiedy byłem świadkiem spotkania w Warszawie Księdza Witolda z legendą Powstania Warszawskiego, honorowym obywatelem stolicy, wówczas 99-letnim prałatem Wacławem Karłowiczem, kapelanem na Starym Mieście w Powstaniu Warszawskim, Andrzej Bobola, który uratował cudowny Krzyż Baryczków z płonącej Archikatedry Św. Jana Chrzciciela.
… chronił polskość na obczyźnie
Również w 2005 roku Ksiądz Witold przybył po raz pierwszy na pole bitwy w Olszynce Grochowskiej, by pomodlić się nad powstańczą mogiłą i ujrzeć Aleję Chwały Olszynki Grochowskiej, wznoszoną społecznie z inicjatywy ks. Wacława Karłowicza i braci Melaków.
Odwiedził każdy z 34 głazów tworzących monument o długości 700 metrów, najdłuższy pomnik w Europie. Bracia Melaków nazwał tytanami walczącymi o utrwalenie wspaniałej polskiej historii.
Trud życia w komunizmie i przeciwstawiania się kłamstwu, walkę Melaków o prawdę, udrękę prześladowań i internowania w stanie wojennym przyrównywał do losu pokolenia wojny, do którego sam należał.
Przeświadczenie ks. Witolda o tym, że Melakowie mogą wykonać niemożliwe, skłoniło Go do złożenia im propozycji wykonania tablicy katyńskiej, upamiętniającej sowieckie ludobójstwo na polskich oficerach. Bracia to zadanie wykonali.
Dwujęzyczną tablicę o zbrodni katyńskiej, wykonaną przez warszawskiego kamieniarza, dowiezioną do Paryża w bagażniku rejsowego autobusu, mogło już zobaczyć wielu Polaków i Francuzów w paryskim Domu Polskiego Żołnierza i Kombatanta im. Gen. Władysława Andersa, gdzie tę tablicę Stefan, Sławek i Andrzej Melakowie dostarczyli i umocowali.
Decyzją prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 2009 roku ks. pułk. Witold Kiedrowski został mianowany generałem brygady.
Na wieść o tragedii pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r., w której zginęło wielu Jego przyjaciół, ks. Witold odwołał zaplanowane uroczystości z okazji 75. rocznicy przyjęcia święceń kapłańskich.
Znajomi księdza zauważyli, że tragedia smoleńska kosztowała go wiele zdrowia. Od 10 kwietnia 2010 r. częściej gościł jako pacjent w szpitalu.
Wraz z braćmi Melakami wybierałem się do Paryża na kwietniowe świętowanie z okazji 100 lat życia Księdza Witolda, kawalera Legii Honorowej. Tych uroczystości już nie będzie. 20 stycznia 2012 roku, w 76. roku kapłaństwa i setnym roku życia, Ksiądz Generał odszedł do Pana w szpitalu Leopold Bellan w Paryżu, kończąc swoją ziemską służbę Bogu i ludziom.
Ostatnią wolą Księdza Witolda było spocząć w rodzinnej parafii św. Michała Archanioła w Linowie na Pomorzu, przy grobach przodków, brutalnie zniszczonych przez Niemców w czasie wojny, po wojnie symbolicznie przywróconych.