Chrześcijański duch literatury europejskiej

2013/07/3
Adam Wątróbski

Gdyby popatrzeć na historię dawnej Europy, na czas, gdy zaczynało się rozprzestrzeniać chrześcijaństwo, można by stwierdzić z dużą pewnością, że w miejscach będących kiedyś kolebką europejskich kościołów niewiele dziś zostało z życia religijnego. Nie pozwala to jednak zaprzeczyć stwierdzeniu, że kultura europejska ma korzenie chrześcijańskie.

 

Biblijne inspiracje literatury średniowiecznej

Przez niespełna dziesięć wieków trwało średniowiecze. Bezpodstawna jest sugestia o ciemnocie tego czasu, przeciwnie, przynajmniej pod względem duchowym, było ono jasne i przejrzyste.

W ówczesnym świecie dobro i zło, piękno i brzydota miały wyraźniejszą formę, a dające się odkryć odcienie szarości były nieznaczne w porównaniu z plątaniną form, nurtów i idei, na jakie skazany jest współczesny odbiorca kultury. O przejrzystości kondycji umysłowej tamtego czasu świadczą między innymi pozostawione zabytki literatury.

Na terenach dzisiejszej Francji pierwsze diecezje zaczęły funkcjonować na długo przed ukonstytuowaniem się autonomicznego państwa Franków, lecz najstarsze, relatywnie dojrzałe teksty literackie powstały dopiero w XI w., gdy średniowiecze nabierało blasku i wyrazistości.

Jednym z mniej znanych tekstów tamtego czasu jest Gra o Adamie, utwór zainspirowany Księgą Rodzaju, przybliżający czytelnikowi najistotniejsze treści prehistoryczne, o których pouczała Biblia, a dzięki temu wprowadzający w arkana tradycji chrześcijańskiej. Utwór pozwala na zaznajomienie się z biblijną kosmogonią, stworzeniem człowieka, dramatem prarodziców oraz historią Kaina i Abla. Te sprawy zajmowały ówczesnych, a rozwój literatury pozwalał na zakorzenienie treści religijnych w szerszych, nie tylko oświeconych warstwach społecznych.

Sytuacja przodków dzisiejszych Niemców wyglądała podobnie, jednym z najstarszych zabytków literatury germańskiej jest Heliand (Zbawiciel) napisany przez anonimowego autora w IX w. na prośbę Ludwika Pobożnego. Cel utworu był jasno określony – nieznającemu łaciny prostemu ludowi należało pokazać podstawy wiary chrześcijańskiej, tak aby były one zrozumiałe. Problem polegał na tym, że chłopi saksońscy tamtego czasu żyli jeszcze w kręgu umysłowym głęboko przenikniętym myśleniem pogańskim, dlatego w dziele niejednokrotnie można znaleźć fragmenty, patrząc z perspektywy teologicznej – kłopotliwe. Trudno było mówić o „losie”, bo to dawnym Germanom kojarzyło się tragicznie, a pojęcie „pokory” w chrześcijańskim rozumieniu było mylone z tchórzostwem.

Średniowieczne wzory świętości i etosu rycerskiego

Pisano na zupełnie podstawowe tematy, starano się ukształtować myślenie nie tylko dotyczące zbawienia świata, lecz także jego początków. Temu przede wszystkim została poświęcona krótka, dziewięciowersowa Pieśń wessobruńska. Ten wiersz jest jednym z pierwszych utworów europejskich, napisanym w języku narodowym, mówiącym o w stworzeniu świata z niczego. Jest to ważne, ponieważ wiara w tak sformułowany dogmat wywodziła się ze Starego Testamentu i dla przyjmującej chrześcijaństwo Europy stanowiła nowość nieznaną z wcześniejszych wierzeń.


Św. Polikarp był jednym z pierwszych świętych, który trafił do literatury hagiograficznej

Jedną z charakterystycznych cech literatury średniowieczna było dążenie do ukazania wierzącym wzorów świętości, przedstawianie heroizmu cnót. Stosunkowo nieznana jest Sekwencja o świętej Eulalii, gdzie można przeczytać: „Eulalia była piękna dziewica,/ Nadobnej duszy, nadobnego lica./ Chcieli ją zwieść Pańscy nieprzyjacieli,/ Na diabelską służbę zaciągnąć chcieli;/ (…) Więc do ognia była przez nich wrzucona,/ Ale wyszła od ognia niedotkniona;/ Król pogan nie uwierzył w znaki owe. A nakazał jej mieczem uciąć głowę”. Widać tutaj nawiązanie do znanego fragmentu księgi proroka Daniela (Dn 3, 57–88), czyli tak zwanego Kantyku Trzech Młodzieńców. Tekst biblijny dostarczał bardzo wymownego obrazu ukazującego okrucieństwo przeciwnych Bogu i Jego sługom oprawców oraz niezłomności wiernych wyznawców. Ów topos był zresztą wykorzystywany w wielu dziełach literatury chrześcijańskiej, a przede wszystkim w najstarszym zabytku literatury hagiograficznej, Męczeństwie Polikarpa pochodzącym z II w. z Azji Mniejszej. W tym utworze najpierw opisano wrzucenie świętego do ognia, a następnie przebicie go mieczem. Widać zatem wyraźną ciągłość nawiązań do dorobku poprzednich epok, a przecież kultura tworzy się przez nawiązania do spuścizny minionych czasów, przez odnoszenie się do tego, co minęło, ale wciąż jest żywe w pamięci.

Zresztą wytwory średniowiecznej kultury francuskiej nie pozostały bez wpływu na dzisiejszą kulturę polską. Przypisywana Wenancjuszowi Fortunacie, biskupowi Poitiers pieśń Crux fidelis inter omnes jest łacińską wersją utworu znanego i wciąż śpiewanego w naszych kościołach, czyli hymnu Krzyżu Święty nade wszystko.

Średniowiecze to czas opowieści nie tylko o mnichach, lecz także o pełnych cnót władcach i walecznych rycerzach. Niewątpliwie najbardziej znani to król Artur i jego towarzysze broni oraz hrabia Roland, bohater francuskiego eposu rycerskiego. Zasadne zdaje się postawienie pytania o związek dawno minionych wydarzeń z współczesnymi czasami. Jaką wartość ma rozprawianie o zamierzchłych czasach? Jakie ma to przełożenie na dzisiejsze realia?

Przynajmniej w Polsce o żywotności, co prawda niszowego, lecz wciąż obecnego zainteresowania światem rycerskim, nie trzeba nikogo przekonywać. Jest ono obecne na rozmaite sposoby, istnieją u nas i mają się dobrze liczne bractwa rycerskie z pasją rekonstruujące wydarzenia historyczne, takie jak chociażby bitwa pod Grunwaldem. Niedawno sporym zainteresowaniem cieszyła się książka Johna Eldredge’a Dzikie serce mająca wskazać właściwy kierunek rozwoju współczesnemu mężczyźnie, czerpiąca wzorce z etosu rycerskiego. W niektórych miejscach odżywają kolejne korporacje akademickie nawiązujące do polskiej i europejskiej tradycji, przywiązane do kodeksu honorowego, który jest przecież pochodną etosu rycerskiego.

Zagrożenie i nadzieja

Mentalne zanurzenie Europy w kulturę chrześcijańską jest dostrzegalne nie tylko w dawnych jej przejawach, ale także w tekstach kultury tworzonych po rewolucji francuskiej, a więc w realiach zupełnie odmiennej niż w średniowieczu pozycji Kościoła. Od tamtego czasu (choć może i wcześniej?) Europa nękana jest przez rozmaite straszydła duchowe. Jeśli nawet możemy się ucieszyć, stwierdziwszy, że widmo komunizmu, przynajmniej w jego oryginalnej wersji, przestało już nad nami krążyć, to i tak trwogą napawa fakt, że coraz szersze kręgi zatacza złowroga chimera sekularyzmu.

Niektórzy dzisiejsi teologowie (Metz, Hryniewicz, Halik) widzą w tym jednak pewną szansę. Ich zdaniem okazuje się, że odchodzenie świata od wiary powoduje wytworzenie przestrzeni wyboru, w której może zostać podjęta wolna, dojrzała decyzja o trwaniu w wierności Bogu mimo wszystko. Ten argument jest jednocześnie chybiony i godny rozważenia. Przecież jasnejest, że wyjałowienie kultury z odniesień do Boga w wypadku wielu ludzi prowadzi do osłabienia, a nawet zerwania więzi z Bogiem. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że nieporównywalnie większym wyzwaniem jest bycie chrześcijaninem w czasach prześladowań niż spokoju.

Hans Urs von Balthasar, mówiąc kiedyś o przemianach, które zaszły w historii filozofii, zauważył, że na długo po tym, jak Bóg przestał być przedmiotem zainteresowań filozofów, tworzyli oni konstrukty złożone z elementów typowych dla chrześcijańskiej teologii. Podobne zjawisko da się zauważyć w dziejach literatury. Nawet wtedy, gdy twórca utracił wiarę w zbawczą moc ofiary Chrystusa albo nigdy jej nie miał, to w wielu wypadkach jego umysł siłą kulturowego rozpędu jeszcze długo obracał się wokół spraw pokrewnych chrześcijaństwu, nawet jeśli sam zainteresowany nie miał odwagi się do tego przyznać.

W tym kierunku idą interpretacje Daniela Ropsa (tego samego, którego znakomitą książkę o dziejach zbawienia Od Abrahama do Chrystusa w latach 50. wydał Instytut Wydawniczy PAX) podejmującego refleksję nad dramatem duchowym ukrytym w młodzieńczej twórczości skandalisty Artura Rimbauda. Rops widział w tej poezji podobną strukturę dramatu, jaka zawarta jest w katolickim nauczaniu o upadku i odkupieniu, a w samym poecie naśladowcę Anioła Pychy. Droga duchowa Rimbauda, jak widział ją Rops, przebiegała w dramatyczny sposób, na początku poeta pełen był buntu przeciwko porządkowi, państwu, Kościołowi i Bogu; następnie kuszony przez diabła wszedł w obszar fascynacji pogańskich, próbował zachłysnąć się urokami tego świata, jednocześnie pozbawiając się świadomości różnicy między dobrem a złem; na dalszym etapie nie mogąc znieść własnej wewnętrznej udręki, wikłał się coraz bardziej, negując istnienie własnego grzechu, prawd chrześcijańskich. Wreszcie, tuż przed śmiercią, która zbliżała się nieubłaganie (Rimbaud cierpiał na nowotwór), pojednał się z Bogiem.

Można zatem znaleźć przykłady potwierdzające tezę, że kondycja ludzka, mimo zmian cywilizacyjnych, pozostaje w swojej zasadniczej strukturze niezmienna, a dramat relacji z Bogiem, choć oczywiście na ogół w mniej spektakularnej formie, jak to miało miejsce w wypadku Rimbauda, dotyczy każdego. Ostatecznie, skoro w Europie rozprzestrzeniło się chrześcijaństwo, a wraz z nim głęboko zakorzeniła się świadomość ludzkiej kondycji, trudno się dziwić, że i kultura, wytwór ludzkiego ducha, będzie czasem wprost, a czasem drogą bardzo okrężną przybliżać do transcendencji.

 

 

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej