CO NAM PO POLSCE BEZ BOGA?

2013/07/4
Alicja Dołowska

Od jakiegoś czasu trwa w Polsce atak środowisk lewackich na Kościół

 

Ostro zaczął się od ordynarnego happeningu lewaków w dniach walki o krzyż pod Pałacem Prezydenckim dwa lata temu. Po ostatnich wyborach parlamentarnych tym środowiskom zaczął przeszkadzać krzyż w Sejmie, religia w szkole, Fundusz Kościelny i obecność duchownych w przestrzeni publicznej. Rozległ się krzyk: „Za dużo kadzidła i święconej wody!”. Skądś to znamy… Lewackim krzykom przyklasnęły niektóre prywatne media i usłużni dziennikarze. Zaczęła się próba sił: my – oni, potrzebna komuś dla taniego poklasku i częstszych wizyt w telewizyjnym okienku.

Potem przyszedł dalszy ciąg – personalna nagonka na przewodniczącego Episkopatu Polski metropolitę przemyskiego abpa Józefa Michalika. Akt pierwszy to moment, gdy w kościołach archidiecezji przemyskiej odczytano „List Pasterski na Wielki Post 2012”, w którym hierarcha odniósł się do znaczenia Wielkiego Postu w życiu katolików. Napisał w nim również: „Widzimy, jak planowo atakowany jest dziś Kościół przez różne środowiska libertyńskie, ateistyczne i masońskie. Nie oszczędzają Kościoła liberalne telewizje i takież pisma”. To stwierdzenie wywołało histerię przeciwników Kościoła i większości liberalno-lewicowych mediów w Polsce, które przypuściły na abpa Michalika ostry atak, krytykując go na wszelkie możliwe sposoby.

Katolicy wiele mogą ścierpieć, ale gdy polityk znany z happeningów z użyciem seksualnych rekwizytów wyzwał abpa Michalika od chamów, miarka się przebrała. Postanowiono bronić godności kapłana podczas marszu-protestu. Zaczęło się od Rzeszowa, gdzie około trzech tysięcy osób wzięło udział w marszu pod hasłem „Stop laicyzacji”. Niesiono transparenty: „Polska katolicka, nie laicka”, „Co nam po Polsce bez Boga”. Wznoszono okrzyki „Nie oddamy Telewizji Trwam”. Mieli także duże zdjęcia papieża i abpa Józefa Michalika.

Powodem ich wyjścia na ulicę był sprzeciw wobec polityki rządu, która zdaniem manifestantów uderza w wiarę i instytucję Kościoła. Marszem chciano zwrócić uwagę opinii publicznej na narastającą falę dyskryminacji Kościoła i kapłanów, okazać solidarność środowisk katolickich w wyrażaniu sprzeciwu wobec tego zjawiska.


Ataki na Kościół w Polsce to przejaw rewolucji kulturowej
Fot. Dominik Różański

Nazajutrz mieliśmy dalszy ciąg wydarzeń wywołanych przez polityka od wibratora w wersji „hard”. Gdy podczas spotkania w Stalowej Woli jeden z przeciwników Palikota zarzucił politykowi, że ten „wciska ludziom głupoty”, został siłą wyprowadzony z sali przez „dziarskich chłopców”, co stało się zarzewiem bójki. Są świadkowie, że Palikot „na akcje” bez ochrony nie wyrusza. Gdy pod warszawską katedrą św. Floriana dwa lata temu przybijał do krzyża konstytucję RP na znak protestu przeciwko niszczeniu państwa świeckiego przez biskupów przeciwnych in vitro i przed tym krzyżem ustawiono kilkadziesiąt zniczy, dziennikarze zauważyli, że towarzyszyła mu też „asysta”. Polityk musiał wiedzieć, że na warszawskiej Pradze do dziś funkcjonuje powiedzenie, że „są rzeczy, za które leje się w mordę”. Ale w tych godzinach „chłopcy z Mokrej” byli w robocie. Wtedy protest rozpoczął minutą ciszy ku czci Marka Rosiaka, zamordowanego w biurze PiS w Łodzi, po czym oznajmił, że do zabójstwa doszło w atmosferze, do której przyczyniło się poparcie księży i biskupów dla Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.

Czyżby w kwestiach światopoglądowych rozpoczęły się u nas działania siłowe? Miejmy nadzieję, że nie. Na pewno jednak wiosna zapowiada się marszowo, bo katolicy prawa do nadawania Telewizji Trwam na platformie cyfrowej nie pozwolą zablokować.

Abp Michalik pytany o przyczyny ataków na Kościół mówi, że to świadoma, strukturalnie prowadzona walka. I nie chodzi tu tylko o Polskę i Kościół w Polsce czy o polski naród. Określa to zjawisko jako rewolucję kulturową. „To jest konflikt kultur, atak na zasady, które były podstawą życia społeczeństw przez całe wieki, przecież to jest atak na prawo natury” – tłumaczy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Zapytany o ocenę tych zagrożeń stwierdza, że „argumentacja tych ludzi jest bardzo stara. Liczy 200 lat. Powtarzają oni te same zarzuty przeciwko Kościołowi (…), że to Kościół jest przestarzały. Mówią, że jesteśmy konserwą! Dwieście lat to już słyszymy. Więcej nawet. Słyszymy, że nowoczesność ma być zburzeniem prawa moralnego, że nowoczesność oznacza odejście od Pana Boga. Mówią, że jest to wyzwolenie… Przecież to jest poddanie się niewoli ludziom!” – podkreśla abp Józef Michalik.

Ataki na Kościół nie dziwią również abpa Henryka Hosera, ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej. „Coraz częstsze i niekiedy zmasowane ataki na Kościół mogą nas szokować, dziwić, jednak nie zapominajmy, że bycie znakiem sprzeciwu jest stałą kondycją Kościoła – wyjaśnia abp Hoser. – Przez całe swoje istnienie, począwszy od swojego założyciela Jezusa Chrystusa, Kościół jest znakiem sprzeciwu i w związku z tym stawał się obiektem różnego typu agresji. Dlatego ci, którzy znają istotę Kościoła, jego historię, nie są zdziwieni, że Kościół dla wielu środowisk, nurtów czy ideologii jest zawalidrogą, czymś nietolerowanym, zwalczanym na różne sposoby”. I są to stosunkowo małe zagrożenia, bo Kościół umacnia się poprzez potwierdzanie swojej roli bycia „znakiem sprzeciwu”. Umacnia i jest sobie coraz bardziej wierny. „To bardzo ważne, żeby Kościół był sobie wierny, dlatego że jest instytucją Bosko-ludzką. A będąc sobie wiernym, jest wierny swojej Głowie, czyli Jezusowi Chrystusowi” – kończy swój wywód hierarcha.

Co zatem takiego jest w nauce Kościoła niebezpieczne dla tych, którzy otwarcie Kościół zwalczają? Kościół nie uczy nienawiści.

Poszukując odpowiedzi, abp Hoser stwierdza, że Kościół jest przede wszystkim bardzo często zaprzeczeniem prawd niesionych przez różne ideologiczne nurty i przemijające teorie. Przypomina, że pojęcie ideologii powstało zaraz po rewolucji francuskiej, dokładnie w 1796 r.

„I ideologia porewolucyjna, będąca wynikiem całej ewolucji myślowej XVIII w., była w pewnym sensie zastąpieniem metafizyki i ontologii, a więc tej podstawowej myśli filozoficznej, również teologicznej, która mówi o istocie istnienia, bytu, właściwej naturze człowieka. Ideologia rozwinęła się w różnych formach w XIX w., głównie w nurcie marksizmu. Jan Paweł II słusznie przypominał, że była związana z tzw. mistrzami podejrzliwości: Marksem, Freudem i Nietzschem” – stwierdza abp Hoser.

Zdaniem abpa Hosera współczesna ideologia nie jest oryginalna. Nawiązuje ciągle do jednego z tych trzech mistrzów podejrzliwości, oskarżając człowieka o różne złe motywacje, mając jednocześnie ambicje przyniesienia nowej epoki szczęśliwości, co się tragicznie kończy. „Kompromitacją takich ideologii był XX wiek, kiedy to okazały się one w swoich implikacjach zbrodnicze i pociągały za sobą ogromne liczby ofiar ludzkich. Tak chyba będzie zawsze” – zauważa abp Hoser.

Co zatem mamy robić my, katolicy, protestować przeciwko kłamstwu, dawać odpór atakom na Kościół, bronić religii w siatce godzin szkolnych? To oczywiste. Czy wystarczy? Najwięcej krzywdy pomieszanie wartości czyni przecież w głowach młodych ludzi, którzy ich poszukują. „Potrzeba też więcej modlitwy, więcej świadomości, że czasy się zmieniają. Trzeba szukać nowych sposobów, nowych dróg dotarcia do ludzkich serc, sumień. Zwłaszcza dlatego, że jesteśmy bombardowani rozkładem podstawowych pojęć. To już nie jest jakaś przypadkowa ideologia! To jest świadomie wprowadzana ideologia” – mówi abp Michalik.

Nie tylko w Polsce mamy problemy z nachalną laicyzacją. Religia katolicka jest atakowana już od osoby następcy św. Piotra, czyli papieża. Dziennikarz Aldo Maria Valli w książce „Ratzinger na celowniku” pisze o dzikich atakach medialnych na Benedykta XVI, którego wiele wypowiedzi się przeinacza, celowo fałszywie interpretuje. Kto? Robią to media pozostające w dyspozycji biznesu i środowisk różnych wpływów, którym przeszkadza, że ten „ortodoksyjny” papież od początku swojego pontyfikatu zadaje pytania o granice ludzkiej wolności. Z uporem podkreśla, że w rozumieniu chrześcijańskim wolność nie polega na robieniu tego, na co się ma ochotę, ani tego, co proponują współczesne ideologie. Papież też twierdzi, że nie można nadawać normy prawnej aborcji czy eutanazji. Valli twierdzi, że są w świecie potężne siły: ekonomiczne, polityczne, kulturalne, które mają interesy przeciwne wartościom głoszonym przez Benedykta XVI. To stwierdzenie można rozszerzyć na cały ruch chrześcijański. Dlatego abp Michalik ma rację, gdy twierdzi, że tu nie chodzi tylko o Polskę. Walka o rząd dusz ma znacznie szerszy wymiar.

Ta Polska na tle innych krajów jest w kwestiach wiary jasnym punktem na mapie. Mimo zmasowanego ataku na Kościół w Polsce, optymizmem powinny napawać najnowsze dane Centrum Badań Opinii Społecznej (CBOS). Jak się okazuje, odsetek osób mających w naszym kraju dobrą opinię o Kościele wciąż utrzymuje się na podobnym poziomie. Zatem, co nas nie osłabi, może nas tylko wzmocnić.

Po medialnej wrzawie i napuszczeniu społeczeństwa na księży, w ciszy gabinetów normalizują się w końcu zapisy w kwestii finansowania Kościoła po ewentualnej likwidacji Funduszu Kościelnego. Choć Tusk w exposé oznajmił, że nie zamierza klękać przed biskupami, nikt go do klękania nie namawia. Jestem przekonana, że jeśli ruszy go kiedyś s

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej