Ludmiła Kobeszko |
Dzisiejsi chrześcijanie z pewnym zakłopotaniem mówią o cudach, bojąc się pomówienia o „ciemnogrodzkie” poglądy i wiarę w bajki. Tymczasem każdy wierzący chrześcijanin powinien przyjąć fakt, że cudowne uzdrowienia oraz wyzwolenia są integralną, bardzo istotną częścią Nowego Testamentu. Chrystus poprzez liczne cuda ukazywał boską moc i działanie pełne miłosiernej troski. Największym, niewyobrażalnym, wręcz wstrząsającym cudem było zmartwychwstanie Chrystusa. Przyjęcie prawdy o zmartwychwstaniu naszego Pana jest samym rdzeniem wiary, czyli przyjęcia boskości Jezusa oraz wiary w zmartwychwstanie ciała i życie wieczne. „Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1 Kor 15, 12-14 ).
Na kartach Ewangelii czytamy o dokonanych przez Chrystusa uzdrowieniach niewidomych, paralityków, trędowatych, epileptyków, wypędzaniu złych duchów, a nawet wskrzeszeniu zmarłego Łazarza. Chrystus, dokonując cudownych uzdrowień i wyzwalając ludzi spod jarzma grzechu, choroby, działania złych duchów, śmierci, powoływał się na wiarę tych, których uzdrawiał lub na wiarę ich bliskich. Bardzo często powtarzają się słowa Jezusa: „Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła” (Mt 9, 20-22), „Według wiary waszej niech wam się stanie!” (Mt 9, 28-29), „Nie bój się; wierz tylko, a będzie ocalona” (Łk 8, 49-50), „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 18, 41-42).
Siła wiary
Możemy się domyślać, że kluczowym elementem w przypadku wszystkich uzdrowień jest prawdziwa wiara, przez którą człowiek przyjmuje Bożą pomoc i interwencję w swoje życie. Warto zadać sobie pytanie, jaką wiarę mają współcześni katolicy. Czy wierzymy, że Bóg może nas uzdrawiać, prowadzić, wysłuchiwać naszych próśb? Czy bywamy w naszej modlitwie jak „natrętny przyjaciel”, stale prosząc o łaskę? Czy zdajemy sobie sprawę, jak potężne działanie ma szczera modlitwa? Wydaje się, że często mamy skłonność do odbębniania tylko wyuczonych formuł, nie modlimy się z serca i tak naprawdę nie ma w nas prawdziwej wiary. Ale czy nie istnieje niebezpieczeństwo przyjęcia przeciwnej postawy? Zwracania się do Boga z rzeczami zarówno istotnymi, jak i błahymi, nadużywania imienia Bożego lub, przepraszam za porównanie, magika wyciągającego króliki z kapelusza?
Przecież cuda dokonywane przez Chrystusa miały przede wszystkim pokazać wielkość Boga, nakłaniać ludzi do pogłębienia wiary, w konsekwencji do zbawienia. Zbawienie jest ostatecznym sensem i celem Bożego działania. Czasem wydaje nam się, że w modlitwie prosimy o coś dobrego, jednak w ostateczności może się okazać, że nie będzie służyć to naszemu zbawieniu: „Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi” (Iz 55, 9).
Współczesne kontrowersje
Czy dzisiaj możemy oczekiwać tak spektakularnych cudownych uzdrowień, jakie miały miejsce w czasach nowotestamentowych? Czy dla naszego zbawienia nie wystarczy Słowo Boże oraz nauczanie Kościoła? Czy potrzebujemy dodatkowego, ponadnaturalnego utwierdzenia nas w wierze? Od kogo pochodzą współczesne uzdrowienia? Czy wreszcie przynajmniej części z nich nie możemy potraktować w kategoriach działania czynników naturalnych? Takie pytania może zadawać i często zadaje sobie współczesny wierzący.
Wydaje mi się, że niepokój o to, czy można powoływać się w naszych czasach na cudowne boskie interwencje, nie jest w pełni uzasadniony. Rozumiem obawę o to, aby nie przyjąć pewnego „fantastycznego” sposobu myślenia. Jednak jeżeli jesteśmy ludźmi wierzącymi, musimy przyjąć słowa Ewangelii. Chrystus mówił, że Jego uczniowie poprzez wiarę będą mogli uzdrawiać ludzi, nakładając na nich ręce. Św. Paweł Apostoł wśród charyzmatów wymienia również dar uzdrawiania: „(…) innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu (…)” (1 Kor 12,9). W biografiach wielkich świętych Kościoła również pojawiają się opisy niesamowitych darów Ducha Świętego oraz uzdrowień dokonywanych za ich wstawiennictwem.
Święty Ojciec Pio miał charyzmaty czytania w duszach, uzdrawiania, proroctwa. Często towarzyszył mu również piękny, kwiatowy zapach. Możemy więc chyba przyjąć, że tak jak kiedyś również współcześnie dzieją się cuda, które przypominają nam o realności Boga.
Kontrowersje wzbudza również kwestia, od kogo pochodzą uzdrowienia. Działa wielu energoterapeutów, którzy powołując się na własną lub „kosmiczną energię”, leczą ludzi. Kościół ostrzega jednak przed takimi praktykami. Święci Kościoła, dokonując uzdrowień, powołują się zawsze na działanie Boga. Współcześni energoterapeuci mówią o jakiejś bliżej nieokreślonej, ogólnej, życiodajnej energii, która nie ma osobowego charakteru, jest więc „religijnie neutralna”. Czy rzeczywiście? Można by to uznać za prawdę, gdyby nie fakt, że wiele osób korzystających z usług energoterapeutów napotyka na dziwne, duchowe trudności. Przykładowo budzi się w nich awersja do Kościoła i praktyk religijnych. Czy coś takiego mogłaby spowodować „neutralna” energia? Wydaje się to bardzo wątpliwe. Osoby, które korzystały z usług bioenergoterapeutów, często po jakimś czasie uskarżają się, że co prawda przeszła im pierwotna dolegliwość, ale zaczęło boleć coś innego. Zgłaszają też pogorszenie stanu psychicznego oraz wspomniane już wcześniej problemy natury duchowej.
Cuda dokonywane przez Pana Jezusa ukazywały wielkość Boga. Giordano Luca, Wskrzeszenie Łazarza
Zupełnie inną kwestią wynikającą z rozwoju współczesnej nauki jest ponadnaturalność niektórych uzdrowień. Okazuje się bowiem, że wiara w uzdrowienie może mieć rzeczywiście istotny wpływ na proces radzenia sobie z chorobą, a nawet wyleczenia z bardzo poważnych stanów chorobowych. Zasadza się to jednak na naturalnych procesach zachodzących w ludzkim organizmie. Naukowcy, zauważając efekt placebo, dochodzą do wniosku, że sama nadzieja na wyzdrowienie wzmacnia odporność organizmu, tym samym pomagając wyzdrowieć. Szczegółowo związkami między stanem psychicznym a odpornością organizmu oraz zdrowiem zajmuje się nauka zwana psychoneuroimmunologią. W tym miejscu naukowcy mogliby z pewną satysfakcją powiedzieć, że okazało się, iż cudowne uzdrowienia to tylko naturalna siła ludzkiego organizmu i umysłu. Można byłoby przyjąć takie tłumaczenie, gdyby nie przypadki, które opiszę poniżej.
Spektakularne cuda
Tak jak można przyjąć, że nagła remisja, nawet poważnej choroby, może być skutkiem działania naturalnych mechanizmów odpornościowych, tak nie sposób przyjąć tego wyjaśnienia w przypadku cudownej reimplementacji wcześniej straconej kończyny. Taki wstrząsający cud opisuje znany włoski pisarz katolicki Vittorio Messori w swojej książce Znak dla niewierzących. Juan Miquel Pellicer był prostym chłopem, posłusznym rodzicom, pracowitym, oddającym cześć Matce Bożej. Na skutek nieszczęśliwego wypadku (przygniecenia nogi przez żelazne koło wozu) musiał poddać się amputacji kończyny dolnej. Minęło ponad dwa lata od tego wydarzenia, gdy pod koniec marca 1640 r. w rodzinnym domu Juana w Calandzie w trakcie snu została mu przywrócona kończyna. Co ciekawe, nie było to zupełnie nowe ciało, ale jego własna noga sprzed amputacji (świadczyły o tym między innymi charakterystyczne blizny). Opisywane przez świadków wydarzenie nosi również wszelkie znamiona, jakie opisuje współczesna medycyna, w przypadku reimpementacji kończyny dolnej. Ten właśnie zastanawiający fakt skłonił Landina Ciigolę, traumatologa i docenta mikrochirurgii na wydziale medycznym uniwersytetu w Weronie, do przyjęcia prawdziwości cudu opisywanego przez Messoriego. Skonstatował on bowiem, że wspołcześni Pellicerowi ludzie nie mogli mieć dokładnej wiedzy o tym, jak przebiega reimplementacja kończyny. Skoro zaś ich opisy odpowiadały współczesnej wiedzy klinicznej, świadczy to o tym, że mówili o zaistniałym zdarzeniu.
Na naturalne siły ludzkiego organizmu nie możemy się również powoływać w sytuacji, gdy do jego uzdrowienia przyczyniła się modlitwa innych (w przypadku gdy chory o niej nie wiedział). Tymczasem opisuje się również przypadki, kiedy modlitwa wstawiennicza doprowadziła do uzdrowienia chorego z bardzo ciężkich dolegliwości.
Ciche uzdrowienia
Uzdrowienie w ewangelicznym sensie tego słowa obejmuje nie tylko ciało fizyczne, ale również (a właściwie przede wszystkim) psychikę oraz duchowość człowieka. Dlatego uzdrowione fizycznie osoby kierują się w stronę pełniejszego przeżywania wiary. Bóg może również interweniować w przypadku cierpień psychicznych, uzależnień oraz problemów duchowych. Znam osobiście dwie osoby, które zwracając się z gorącą prośbą do Matki Bożej, właściwie z dnia na dzień zostały uwolnione z wieloletniego nałogu tytoniowego. Wiele osób doświadczających smutku, lęku lub zagubienia wyznaje również, że po spowiedzi i przyjęciu sakramentu komunii doznają jakby uczucia ulgi. Powierzając swoje życie prowadzeniu przez Ducha Świętego, doświadczają czasem wewnętrznych poruszeń lub napotykają na takie sytuacje, ludzi, a nawet książki, które pozwalają im lepiej zrozumieć własne życie, nabrać ufności oraz wiary w Boga. Oczywiście w przypadku takiego długotrwałego procesu trudno mówić o jakimś spektakularnym uzdrowieniu, a nawet dokładnie rozdzielić to, co naturalnie dzieje się w psychice danego człowieka, od ponadnaturalnych interwencji. Jedno jednak w takich przypadkach jest pewne, proces zdrowienia został uruchomiony poprzez zwrócenie się do Boga. Obietnica składana wierzącym jest wielka, w przyszłym życiu zmartwychwstanie i zbawienie, w obecnym owoce Ducha Świętego: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wspaniałomyślność, łaskawość, wierność, skromność, wstrzemięźliwość, czystość, opanowanie.