Czas patriotów

2013/01/17

Kiedyś łatwiej było być tym „pełnokrwistym”, książkowym patriotą: szło się na barykady, rzucało kamieniami w ZOMO, uczęszczało na tajne komplety… – mówi młody człowiek, przeglądając strony Muzeum Powstania Warszawskiego.

Ma rację. Trudne czasy przyszły dla tych, którzy chcą kochać ojczyznę. O ile sześćdziesiąt lat temu, ba nawet dwadzieścia, kochanie własnego kraju było zajęciem o dość czytelnych regułach i wiadomo było, jak można zasłużyć na miano patrioty, o tyle dziś – gdy wróg nie stoi u granic, a tym bardziej nie widać go na ulicach i nie symbolizuje go totalitarny ustrój – wykazać się trzeba pomysłowością.

Patriotyczna indoktrynacja?

Kiedy półtora roku temu minister edukacji w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza Michał Seweryński wygłaszał wykład „Wychowanie do patriotyzmu jako jeden z priorytetów rządu RP”, narzekał, że szkoła nie wychowuje młodych Polaków, którzy kochają swój kraj.

– Nie chodzi o podbijanie nacjonalistycznego bębenka. Chciałbym, aby szkoły wychowywały młodych ludzi na dumnych Polaków i dobrych Europejczyków – podkreślał minister edukacji .

Wykładowi w ramach działalności Szkoły Cnót Obywatelskich, organizowanej przez działającą przy bazylice Św. Krzyża w Warszawie fundację Sursum Corda, przysłuchiwali się z uwagą m.in. nauczyciele. Dla wielu z nich to, co mówił minister to banały, o których mówi się nie od dziś. Ale do tej pory nikt problemu wychowania do umiejętnego wybierania wartości, w tym wychowania do patriotyzmu, tak ostro jak rządy PiS-u jeszcze nie stawiał.

Pół roku później następca min. Seweryńskiego Roman Giertych zapowiedział wprowadzenie do szkół nowego przedmiotu: wychowania patriotycznego. Pomysł natychmiast skrytykowała cała opozycja oraz znaczna część środowisk oświatowych i akademickich, wątpiąc w sens sprowadzania patriotyzmu do kolejnego przedmiotu szkolnego, chociaż minister wspomniał, że do wprowadzenia obligują go zarówno ustawa o systemie oświatowym, jak i Karta Nauczyciela. Preambuła ustawy głosi, że „kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego, przy jednoczesnym otwarciu na wartości kultur Europy i świata”. Zaś w Karcie Nauczyciela, w artykule 6, określającym obowiązki nauczycieli zapisano: „Nauczyciel obowiązany jest kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka; dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów”.

Wychowanie patriotyczne nawiązujące do tradycji oświatowych II Rzeczypospolitej wywołało sprzeciw lewicowo nastawionej części młodzieży. Przewidywała ona, że nowe zajęcia będą służyły indoktrynacji uczniów. Nic dziwnego. W październiku 2006 r. Centrum Badania Opinii Społecznej przeprowadziło sondaż na temat najważniejszych problemów stojących współcześnie przed Polską. Co Polacy uznali za najpilniejsze? Na zmniejszenie bezrobocia liczyło 64 proc. z nas, na rozwój gospodarczy – 48 proc. Na trzecim miejscu w tej hierarchii znalazła się ogólna poprawa bytu (35 proc.), a potem walka z przestępczością (20 proc.), budowa dróg i mieszkań, tanie państwo, bezpieczeństwo energetyczne. A wychowanie patriotyczne? Na 23., przedostatnim miejscu. Liczba wskazań – 1 proc.! Tak, patriotyzm nie jest w modzie.

Negatywne konotacje

Potwierdza to prof. Anna Świda- Ziemba, socjolog i autorka książek, m.in.: „Młodzież końca tysiąclecia, obraz świata i bycia w świecie” (2000) oraz „Urwany lot” (2003) i „Młodzi w nowym świecie” (2005). Gdy zadała pytanie o wartości bliskie środowisku studenckiemu, blisko 150 żaków umieściło patriotyzm na 78. z 80 miejsc. Komentowała później, że wśród roczników dojrzewających po przełomie 1989 roku słowo „patriotyzm” ma raczej negatywne konotacje. Młodzi ludzie po opuszczeniu szkoły średniej nie odróżniali zresztą patriotyzmu od nacjonalizmu.

16 czerwca 2006 r. minister Giertych zmienił plany – wychowanie patriotyczne weszło do programu historii.

Czy polska szkoła może stać się kuźnią patriotów? Taką nadzieję ma nie tylko polskie ministerstwo, ale także rząd Japonii, który niedawno także wprowadził do systemu edukacji wychowanie patriotyczne. Ustawa – będąca pierwszą zmianą w systemie edukacyjnym Japonii po wojnie – nakazuje nauczanie w szkołach „miłości do kraju” i rozwijanie „poczucia obywatelskiego” w celu obudzenia w uczniach dumy narodowej. Rzecznicy zmiany systemu edukacyjnego i wprowadzenia do szkół nauki patriotyzmu argumentują, że rozwój gospodarczy kraju przyczynił się do wzbogacenia społeczeństwa, lecz jednocześnie prowadził do upadku morale i ducha wspólnoty, istniejącego w przedwojennym społeczeństwie.

Podobne głosy słychać nad Wisłą. Nie dlatego, że młodzież w ogóle nie czuje czym jest patriotyzm. Ale dlatego, że w ich wypowiedziach dotyczących rozumienia współczesnego patriotyzmu dominują patetyczne zwroty, a brakuje pomysłów na codzienne działania dla dobra ojczyzny.

Wyniki ciekawych badań przytacza w miesięczniku „Wychowawca” Janina Mazur, adiunkt w Katedrze Edukacji Historii w Akademii Pedagogicznej w Krakowie Na początku 2004 r. w 19 szkołach podstawowych, w przewadze z Polski południowej został przeprowadzony sondaż ankietowy, którym objęto 393 uczniów klas szóstych. W zawierającej 11 pytań ankiecie uczniowie odpowiadali, czy uważają się za patriotów i dlaczego.

Patriotom jest trudno

Na pytanie: „Czy uważasz siebie za patriotę”, zdecydowana większość badanych uczniów (76,8 proc.) wybrała odpowiedź twierdzącą, ale aż 41,75 proc. badanych wyraziło wahanie, wybierając odpowiedź: „raczej tak”, zaś tylko 34,35 proc. nie miało wątpliwości i odpowiedziało zdecydowanie „tak”. Równocześnie 22,38 proc. uznało, że trudno by im było nazwać się patriotami (odpowiedzi „nie” i „raczej nie”).

Część uczniów, zwracając uwagę na konkretne przejawy postawy patriotycznej, zaliczyło do nich: znajomość polskiej kultury i historii, obchodzenie świąt narodowych, znajomość hymnu i pieśni patriotycznych, szacunek dla symboli narodowych a także chodzenie do kościoła.

Gdy uczniowie uzasadniali, że nie są patriotami, wskazywali, że nie oddaliby życia za ojczyznę, a jej sprawy są im obojętne. „Nie odczuwam w Polsce żadnego patriotyzmu, wszystko jest robione dla kasy” – napisał jeden z nich.

Wśród wielu wymienionych przez młodzież „zachowań patriotycznych” dominowały: obchodzenie świąt narodowych, udział w akademiach, apelach, szacunek dla symboli narodowych, wywieszanie flagi w święta narodowe, właściwa postawa przy śpiewaniu hymnu narodowego („śpiewanie z dumą”), śpiewanie pieśni patriotycznych, znajomość polskiej kultury i historii, chodzenie do szkoły i uczenie się o Polsce (nie tylko po to, „żeby moje pokolenie mogło opowiadać o niej młodym” ale także dlatego, że „nauka to też jest w jakimś sensie patriotyzm”; „chcę być człowiekiem wykształconym i promować Polskę”). Dla uczniów patriotyzmem jest również oddawanie szacunku poległym za Ojczyznę, szacunek dla obyczajów i podtrzymywanie tradycji, kibicowanie polskim sportowcom, chodzenie do kościoła i kupowanie polskich produktów.

Dziś pola zmagań o Polskę próżno szukać na barykadach (nawet jeśli pseudokibicom tęskni się do pseudowojny i w urojonych wrogów z przeciwnej drużyny rzucają czymś na kształt koktajlu Mołotowa), i w rozrzucaniu ulotek (choć pokaźna grupa młodzieży w ten sposób zarabia swoje pierwsze pieniądze). Nikt nie wymaga przelewania za Polskę krwi, choć gotowi są na to żołnierze jadący do Iraku i Afganistanu. Trudno też zasłużyć na miano patrioty znosząc cierpliwie cierpienia, bo też nikt ich nie zadaje. Chyba że wziąć za nie na przykład warunki pracy niektórych grup zawodowych, choćby pielęgniarek. Patriotom w ogóle jest trudno: wszystko, czym do tej pory można było zasłużyć na kombatanckie papiery, dziś jest albo nielegalne, albo nieeleganckie: nawet strajk.

Potrzeba pracy organicznej

Skąd więc współcześni Wallenrodowie powinni czerpać wzory, jeśli poprzedni model nie znajduje we współczesności wystarczającego uzasadnienia, a nowy nie wypracował reguł? Czy możemy doczekać się jeszcze pokolenia na miarę Powstańców Warszawy? Na te pytania trudno odpowiedzieć nawet wytrawnym nauczycielom.

– Dziś postawy patriotyczne opierać się muszą na jak najlepszym zaangażowaniu obywateli w życie społeczne. Bohaterem dziś będzie ten kto nie oszukuje pracownika, pomaga słabszym, ma czas na działalność w wolontariacie, nie udaje że nie widzi kradzieży w tramwaju. Przykłady można mnożyć, bo każdy dzień daje nam tysiące okazji do bycia patriotą. Chociaż Polakowi trudno będzie zaakceptować fakt, że nie spektakularność i efektowność się dziś liczą, ale efektywność, to miłość do ojczyzny wymaga właśnie tego rodzaju z entuzjazmem podejmowanej pracy organicznej – twierdzą Krzysztof Noworyta i Marek Mutor, autorzy wprowadzenia do programu operacyjnego „Patriotyzm jutra”, największego przedsięwzięcia Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na rzecz kształtowania w młodym pokoleniu postawy miłości ojczyzny.

Programów, instytucji, konkursów stawiających sobie za cel kształtowanie w młodych ludziach patriotyzmu w ciągu ostatniego roku powstało bardzo dużo. Żeby wspomnieć tylko wytyczne ministerstwa dla nauczycieli w kwestii organizowania wycieczek szkolnych w miejsca pamięci narodowej, ogólnopolski konkurs dla dzieci i młodzieży szkolnej, któremu przyświeca myśl sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego: „Ojczyznę kocham bardziej, niż własne serce”, Problem w tym, że młodzieży najtrudniej ze wszystkich grup być Soplicami, Konradami i Kmicicami. I widać to nie tylko podczas każdych kolejnych wyborów, gdzie młodzi stanowią procentowo najmniej liczną grupę przy urnach. Proszę pokazać młodego człowieka, który za swój patriotyczny obowiązek uważa odbycie zasadniczej służby wojskowej, albo takiego, który w podobny sposób argumentuje kasowanie biletów w autobusie. Niestety, to wśród młodzieży jest największe bezrobocie, to młodzież nie widzi dla siebie perspektyw i wśród niej jest najwięcej rozczarowanych, bo wysyłane codziennie dziesiątki CV pozostają bez odpowiedzi. Czy trudno im się dziwić, że wielu z nich wsiada do samolotów do Dublina albo Londynu? I czy można im postawić zarzut niekochania ojczyzny?

A może „ Nasz naród jak lawa/ Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,/ Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi./ Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”?

Tomasz Gołąb

Artykuł ukazał się w numerze 10/2007.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej