Radosław Kieryłowicz |
XIX stulecie, zwane wiekiem pary i elektryczności zaowocowało olbrzymim postępem naukowo technicznym, rozwojem nauk biologicznych i medycznych, poprawą życia ludzi. Stworzyło również zręby filozoficzne kilku ideologii, które w XX w. zebrały krwawe żniwo. Jedna z nich zagościła już eksperymentalnie w świadomości ludzkiej, by powrócić ze zdwojoną siłą na przełomie ubiegłego i bieżącego stulecia.
Kuzyn i uczeń Karola Darwina – Francis Galton czytając prace wuja o ewolucji gatunków, uległ pokusie nagięcia natury w celu wspomożenia doboru naturalnego (lepiej przystosowane jednostki przeżywają, aby dać życie następnemu pokoleniu), przez dobór organizmów zdrowych, w celu ulepszenia następnych pokoleń. Stworzył pojęcie eugeniki (gr. eugenes = dobrze urodzony).
Angielski ekonomista z początku XIX w. Thomas Malthus, głosił że zasoby ziemi są skończone, a nadmierna dzietność społeczeństwa, zwłaszcza biedoty, zubaża ludzkość. Przeludnienie i głód miały być kresem cywilizacji, nie panującej nad rozrodczością.
Już starożytni…
W Sparcie nie wszystkie kaleki zrzucano ze Skały Tarpejskiej, większość wyprowadzano za mury miejskie by skonały z głodu. Uważano, że ułomni są obciążeniem rodziny i kraju. Podobnego zdania był Platon, który w swoim dziele „Państwo” pisał: „(…) w Państwie należy zastosować dyscyplinę i jurysprudencję nakazującą zajmować się tylko zdrowymi na ciele i umyśle obywatelami. Tym natomiast, którzy nie są zdrowi, należy pozwolić umrzeć (…)”.
Chrześcijanie uważali każde życie, także ułomnych jako dar boży. Rewolucja francuska, w imię „humanizmu”, zapoczątkowała odejście od chrześcijaństwa. Zaczęto gardzić życiem i nim manipulować, co wyraża się m.in. w powstaniu filozofii eugenicznej pod hasłem „troski o zdrowie ogółu”.
W nowym świecie
Anglia była zbyt pruderyjna, aby zasady eugeniki przekuć w czyn. To stało się w Stanach Zjednoczonych. Państwo ufundowane wartościach chrześcijańskich, sprzeniewierzyło się swojemu posłannictwu. Imigracja do USA, sprawiła, że liczba ludności rosła, a wraz z nią wszystkie problemy jej towarzyszące – bezrobocie, nędza. Społeczności, zakorzenione już w Nowym Świecie, nie zawsze chciały przyjąć nowych współbraci, którzy stanowili dla nich ciężar i konkurencję.
Stany USA, posiadające daleko idącą autonomię, mogą wprowadzać odrębne przepisy w niektórych dziedzinach (obyczajowe, religijne, podatkowe).
W 1896 r. stan Connecticut wprowadził rejestrację małżeństw, zabraniając ich zawierania chorym umysłowo i epileptykom. Wkrótce przepis ten przyjęły i inne stany.
Biolodzy, psychologowie, statystycy Amerykański biolog Charles B. Davenport założył Stację Ewolucji Eksperymentalnej, gdzie krzyżował rośliny i zwierząta w celach hodowlanych. W 1910 r. rozszerzył „asortyment” tworząc z Harrym H. Laughlinem eugeniczną bazę danych, gromadzącą genealogie, kojarząc na tej podstawie, odpowiednie osoby do zakładania rodzin. W artykułach Davenporta, Henryego H. Goddarda, Madisona Granta, można znaleźć żądania eliminacji osób „niepełnowartościowych”, przez sterylizację. Odkrycia chromosomów, DNA zasad dziedziczenia nie tylko nie ostudziły zapału eugeników, ale nawet je wzmogły!
Marksizm w sukurs postępowi
Socjalistyzm i feminizm był głównymi motorami zmian obyczajowości. Margaret Sanger – położna nowojorska, w 1912 r. rozpoczęła batalię o „wyzwolenie kobiet” z „okowów pruderii”, nazywając małżeństwo „zdegenerowaną instytucją”. W 1914 r. założyła miesięcznik „Zbuntowana kobieta”, z mottem przewodnim: „bez bogów i panów”, propagujący swobodę obyczajową, kontrolę urodzin i antykoncepcję. Władze zamknęły tytuł, jego twórczyni jednak się nie poddała.
Przemiany polityczne i społeczne po I wojnie światowej, a zwłaszcza powstanie „ojczyzny proletariatu” i zachwyt eugeników, mozliwością tworzenia „nowego człowieka” bez „burżuazyjnych” obciążeń oraz wymuszona I wojną światową emancypacja kobiet, sprawiła że w myśli feministycznej kobieta miała „realizować się” głównie poza rodziną. Sanger promowała te idee, zakładając w 1920 r. Amerykańską Ligę Kontroli Urodzin. Jej prace leżały u podstaw wszystkich europejskich programów eugenicznych, postulujących prócz sztucznej selekcji, aborcję i sterylizację wśród „nieprzystosowanych”, a w przypadkach skrajnego kalectwa – fizyczną eliminację. Zwalczała też rodziny wielodzietne (sama z takiej pochodziła), jako potencjalne „źródło debilizmu”.
Ameryka przychyliła się do pomysłów eugeników i w 1924 r. wprowadziła ograniczenia imigracyjne i segregację grup etnicznych, w tym trwałe ograniczenie rozrodczości murzynów od 1939 r., aby zachować „korzystną pulę genetycznej”.
W 1927 r. Sąd Najwyższy USA wydał precedensowy wyrok dla stanu Wirginia, pozwalający na sterylizację osób nieprzydatnych społecznie. Dopiero ustawa 1963 r. o ochronie zdrowia zniosła tę zasadę. Szacuje się, że w latach 1927-1963 okaleczono ok. 65 tys. osób ułomnych i gwałcicieli.
Pod- i nadludzie
Liga Sanger w 1932 r. opublikowała tzw. „plan pokojowy”, czyli program selekcji, sterylizacji i reedukacji „dysgenicznego inwentarza”. Stał się on w 1933 r. podstawą nazistowskiego programu eugenicznego Ernsta Rüdina pod nazwą „Pilnej potrzeby eugenicznej sterylizacji”
W III Rzeszy morderstwa upośledzonych urosły do rangi „metody naukowej”. Kryzys schyłku lat 20. oraz kontrybucja powojenna trapiły Niemców, toteż 60 tys. marek, jakie państwo przeznaczało na utrzymanie jednego inwalidy sumą nie do pogardzenia. W czerwcu 1933 r. Reichstag uchwalił ustawę o przymusowej sterylizacji osób upośledzonych umysłowo, a w 1935 r. ustawy norymberskie, wprowadzające segregację rasową. W lutym 1939 r. do Adolfa Hitlera trafił list napisany przez ojca, domagającego się eutanazji dziecka z racji jego wrodzonego kalectwa. Hitler zezwolił na to (zastrzykiem z fenolu w serce), a we wrześniu 1939 r. na konfeencji w sopockim Grand Hotelu ogłosił państwowy plan eliminacji upośledzonych Niemców, zwany akcją T4 (T4 Aktion). Łącznie w latach 1939-1945 w zgładzono ok. 450 tys. kalek.
Eugenika miała w Niemczech stworzyć nadczłowieka – pana wszystkich narodów. W tym celu aranżowano małżeństwa osób „czystych rasowo”. Powstał nawet Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS, gdzie, podobnie jak w USA 20 lat wcześniej, tworzono drzewa genealogiczne dla przyszłych członków SS, jako osobników czystych rasowo. Po 1940 r. ustawę o czystości rasy rozciągnięto na wszystkich Niemców. W czasie wojny, w krajach okupowanych przez Niemcy wprowadzono w 1943 r. aborcję „na żądanie”.
Kiedy na procesie norymberskim oskarżano zbrodniarzy akcji T4, ci bez cienia skruchy jako prekursorów i twórców swego planu wskazali na eugeników w USA. Co nie było pozbawione podstaw.
Mniejsi naśladowcy
W II Rzeczpospolitej istniało Polskie Towarzystwo Eugeniczne, liczące w 1939 r. ok. 10 tys. członków, domagające się segregacji i sterylizacji kalek. Należeli do m.in. Ludwik Hirszfeld, Oskar Bielawski, Zofia Daszyńska- Golińska. Ich pomysły nie zyskały poparcia w parlamencie.
Szwecja wprowadziła przepisy o sterylizacji ułomnych w 1936 r., obowiązujące do 1976 r. Łącznie przez 40 lat dotknęło to 63 tys. osób.
Przegrupowanie sił
Zbrodniach wojenne Niemiec przesunęły zainteresowania eugeników w inną stronę. Propagacja powojennego hedonizmu społeczeństwa Zachodu wprowadzała tylnymi drzwiami antykoncepcję, aborcję i środki wczesnoporonne, jako „leki” na „niechciane” dzieci. Przodowała tu nieoceniona Margaret Sanger, która Amerykańską Ligę Kontroli Urodzin przemianowała na Federację Planowanego Macierzyństwa i zleciła Georgowi G. Pincusowi opracowanie pigułki antykoncepcyjnej.
W latach 70. do głosu znowu doszły czynniki neomaltuzjańskie wieszczące przeludnienie i kres zasobów naturalnych już w latach 90. XX w. Nic jednak takiego się nie stało, a wzrost liczby ludności nadal następuje, mimo alarmistycznych prognoz zagłodzenia się na śmierć.
Fiskalizm państwa opiekuńczego, wysłał kobiety do pracy. Posiadanie dzieci stało się często przeszkodą w karierze zawodowej, toteż na masową skalę rozwinęła się antykoncepcja. Jednocześnie dokonuje się tzw. eugenika ekonomiczna. Kogo stać na dzieci, ten je ma, kogo nie stać, ten o nie się nie stara. Ośrodki pomocy społecznej w Polsce otrzymały mozliwość odebrania dzieci rodzicom, kiedy uznają, że ci nie mają ekonomicznych możliwości ich wychowania. Tak się stało z 11-letnim Sebastianem z Lublina, którego bez wiedzy rodziców porwano do ośrodka wychowawczego wprost ze szkoły.
Poprawianie natury dokonuje się również przez aborcję eugeniczną, tzn. eliminację płodu z wadą genetyczną, nie pozwalająca na samodzielne życie. Pozwala na to m.in. ustawa o dopuszczalności przerywania ciąży w Polsce.
Nowa selekcja i inne zagrożenia
Największym jednak zagrożeniem jest możliwość sztucznego zapłodnienia pozaustrojowego, znanego lepiej pod łacińskim terminem in vitro (w szkle). Technologia ta zakłada hormonalne wywołanie owulacji u kobiet, a następnie pobranie jajeczek i zapłodnienie ich nasieniem męskim w warunkach laboratoryjnych, następnie obserwację się zygot, i wszczepienie do organizmu matki zarodka najlepiej rokującego. Pozostałe zamraża się w celu ich następnego wykorzystania, jeśli pierwszy zostanie odrzucony i tak do skutku. Z badań wynika że tak powstała ciąża udaje się jedynie w 20% przypadków, zatem można śmiało powiedzieć, że jest to metoda, która z góry zakłada śmierć kilkunastu nowych osobników nim dojdzie do narodzin.
Zapłodnienie pozaustrojowe jest nie tylko wątpliwe etycznie. To również nowa metoda eugeniczna, pozwalająca na manipulację materiałem genetycznym, do wartościowania ludzi pod względem społecznym, ekonomicznym, intelektualnym. Kto może, a kto nie, mieć dzieci? Skąd brać materiał genetyczny? Czy tworzyć banki zdrowych i silnych osobników? Czy sterylizować ułomnych nim zapragną mieć dzieci? Te pytania nie są pozbawione podstaw, gdyż podobne praktyki zdarzają się i w Polsce, czego przykładem był przypadek Wioletty Szwak, o której orzeczono, że nie stwarza dzieciom godnych warunków rozwoju, bo w domu nie było mopa i w związku z tym pozbawiono ją możliwości zostania matką w przyszłości.
Bywa, że kobieta jest „nosicielką płodu”, gdyż prawdziwa matka – właścicielka genów nie jest w stanie utrzymać ciąży, a nie ma jeszcze inkubatorów wczesnej fazy embrionalnej. Często na tym tle dochodzi do kłopotów moralno-etyczno-prawnych.
Jest nadzieja!
O innej metodzie zapłodnienia – in vivo, czyli w organizmie matki z doborem genów tylko rodziców nie słyszy się często, choć jest to metoda promowana przez Kościół o znacznie wyższej skuteczności niż in vitro. Naprotechnologia nie dopuszcza manipulowania życiem poza ustrojem matki. Wspomaga ona jedynie naturalną metodę poczęcia dziecka.
Od „dobrego” urodzenia po „dobrą” śmierć
Antykoncepcja, aborcja, eugenika, modyfikacja genetyczna żywności jest prostą drogą do oddania życia w ręce szarlatanów od „poprawiania ludzkości”. Ci sami, którzy próbują tworzyć „nowego człowieka” pomagają w sposób „humanitarny” mu odejść, propagując eutanazję – „dobrą śmierć”.
Czy jeszcze raz oddamy im się w opiekę, od „dobrego urodzenia” poprowadzili nas do „dobrej śmierci”? Czy jeszcze trochę powalczymy w obronie naszych „archaicznych nawyków”?