Zdzisław Koryś |
Ludzkie społeczności w swych dziejach poddawane są różnym oddziaływaniom, jak wojna, którą grecki filozof Heraklit nazywał ojcem wszechrzeczy, a w naszych czasach reklama, cykle giełdowe, koniunktury gospodarcze. Jeśli tak spoglądamy na historię, to jawi się nam, jako ciąg przypadkowych zdarzeń.
Pewien porządek zdają się nadawać historii dzieje narodów. Istotą narodu zaś jest jego język, historia i to czym różni się on od innych zbiorowości. Używając pojęcia narodu w rzeczywistości po II wojnie światowej trzeba pamiętać, że odniesieniem są tu społeczeństwa liberalne i jednostka ludzka ukształtowana pod wpływem tych wszystkich czynników, które liberalizm wniósł w ludzkie dzieje.
II wojna światowa była niewątpliwie punktem wyjścia epoki, którą nazwijmy, niejako roboczo, najnowszą. Znaczy się ona globalnym starciem imperiów, w którym hitlerowska III Rzesza poniosła klęskę. Tę wojnę wygrały komunistyczna Rosja i liberalne Stany Zjednoczone. Obszar konfliktu okazał się niezwykle szeroki i objął płaszczyznę militarną, ekonomiczną i społeczną, tyle, że ekspansję militarną zastąpił eksport. Ze strony sowieckiej był to eksport rewolucji socjalnej, powodującej lokalne wojny. Amerykanie zaś eksportują wszystko towary i wirtualne towary – wytwory przemysłu rozrywkowego. To one roznoszą na cały świat amerykański styl życia, pociągający za sobą popyt na amerykańskie towary. To koło popytu i podaży raz puszczone w ruch, zdaje się pędzić w nieskończoność, obejmować całą planetę, wiodąc Amerykę, zdawało się do ostatecznego zwycięstwa.
Istotą tego zwycięstwa nie jest tryumf militarny, lecz zwycięstwo amerykańskiego sposobu istnienia, który okazał się najatrakcyjniejszy na świecie. Ale to zwycięstwo niesie ze sobą wewnętrzną klęskę. W sowieckiej zonie w wyniku przemocy edukacyjnej, inżynierii dusz, działań tajnej policji, systemu łagrów przy upiornym świetle „końca historii” ukształtowany został nowy człowiek – człowiek sowiecki i totalitarne państwo, osiągające swoje cele przy pomocy łagrów, szpitali psychiatrycznych, powszechnego śledzenia obywateli. To karykatura chrześcijaństwa.
W świecie zaś liberalnym rządzonym niewidzialną ręką rynku, obracające się coraz szybciej koło popytu i podaży sprowadza nieuchronnie człowieka obywatela do nowej formy – człowieka-konsumenta. To forma istnienia wręcz nieludzka. Człowiek-konsument pochłania produkty, stając się niejako żołnierzem na froncie nowej wojny, w której chodzi o produkcję i popyt. Człowiek-konsument lubuje się w produktach jednorazowego użytku, zapełniających coraz szczelniej sens i przestrzeń jego istnienia. W tym przedziwnym świecie nie warto naprawiać sprzętów domowych, samochodów, pralek, telewizorów, telefonów komórkowych, należy kupować nowe. Człowiek znalazł się w świecie, w którym wszystko jest tymczasowe, chwilowe. Produkuje się, żeby dalej produkować, konsumuje dla dalszej konsumpcji. Kupuj-niszczkupuj znowu. Oto cała filozofia.
Człowiek w tym świecie zaczyna żyć niczym zwierzę – chwilą, jakby spotęgowaną w wieczność. Człowiek, ten który wierzy, że ma umrzeć, łączący własną przeszłość i przyszłość w sensowną całość, okazuje się stworzeniem z innego świata. U człowieka-konsumenta bowiem przeszłość i przyszłość znikają, pochłaniane przez wszechogarniające teraz. Kredyty czekające na nas w banku pozwalają już teraz żyć na koszt przyszłości, która dokonuje się teraz. W ten sposób jakby unieruchamiamy czas. Starość okazuje się czymś nienaturalnym, naturalna staje się młodość, ze swej natury przejściowa, znajdując swój cel niejako w sobie. Na telewizyjnym ekranie widzimy co dnia 50., 60. letnich ludzi ubranych i zachowujących się jak nastolatki.
W rzeczywistości konsumpcyjnej dokonuje się zmiana sensu życia. Z natury swej jest ono ciągłą przemianą. W świecie konsumpcji wszystko okazuje się chwilowe. Przeszłość znika. Życie człowiekakonsumenta staje się przedmiotem jednorazowego użytku.
Możliwe, że to koniec historii w liberalnym wydaniu. Porządek czasu załamuje się – teraźniejszość wyczerpuje wszystko. Ale kryzys ekonomiczny początku nowego tysiąclecia podważa stabilność tego porządku społecznego. Władza globalnego imperium konsumpcji zaczyna drgać. Ujawnia się kryzys kultury, wartości. Okazuje się, że ten globalny porządek zbudowano na ruchomych piaskach.
Stawia to nas ludzi początku XXI wieku wobec konieczności poszukiwania nowego wymiaru człowieczeństwa, wykraczającego poza przemiany społeczne i wzrost ekonomiczny. Oznacza konieczność powiązania tego procesu z suwerennością narodową, odzyskiwaniem przeszłości i przyszłości.
Ten ciąg zjawisk społecznych rozpoczęty I wojną światową zyskał szatańską wręcz dynamikę w wydarzeniach II wojny światowej i ich dalszych ciągach, stając się zjawiskiem globalnym na przełomie tysiącleci. Proponujemy spojrzenie z tej perspektywy na II wojnę światową, która uruchomiła proces powstawania tego nowego ponoć wspaniałego świata.