Czy potrzebny nam romantyzm dziś?

2013/07/3
Anna Małgorzata Pycka

Młodzież szkolna, pogardliwie nazywana pokoleniem „kopiuj-wklej”, coraz częściej utyskuje na nieprzystawalność lektur romantycznych do potrzeb współczesnego odbiorcy. Czy na podstawie wyrwanej z kontekstu III cz. Dziadów, fragmentów Kordiana i Nie-Boskiej można zrozumieć kulturowe dziedzictwo romantyzmu i jego niekwestionowany wpływ na funkcjonowanie kolejnych pokoleń?

 

Na początku lat 90. Maria Janion ogłosiła zmierzch paradygmatu romantycznego. Walki kolejnych pokoleń Polaków zostały uwieńczone sukcesem: osiągnęliśmy wolność prawdziwą i trwałą, wstąpiliśmy do NATO a następnie do Unii Europejskiej, jesteśmy równoprawnymi obywatelami świata a szybkie łącza Internetu pozwalają nam nazywać się mieszkańcami globalnej wioski. Kultura romantyczno-symboliczna oparta na wzorcach zbiorowego uczestnictwa w tragicznej historii osiągnęła kres. Bohaterski wzorzec miłości ojczyzny wymaga modernizacji i konfrontacji z ideowymi i artystycznymi zainteresowaniami współczesnych. Dla zrozumienia otaczającego nas świata trzeba ożywić przeszłość, ogarnąć ją nowym spojrzeniem i wydobyć to, co zawsze aktualne i ponadczasowe.

U progu nowoczesności

Narodziny romantyzmu, przypadające na koniec XVIII i początek XIX wieku wielu badaczy nazwało początkiem nowoczesności. Wielka Rewolucja we Francji i wymazanie Polski z mapy Europy to kataklizmy historii wywołujące powszechny lęk przed chaosem świata. Demokratyzacja kultury będąca konsekwencją kryzysu monarchii dynastycznej skłaniała do budowania fundamentów nowoczesnej świadomości narodowej. Rozkwit nacjonalizmów, mitomania, dowartościowanie kultur lokalnych i języków narodowych występowały we wszystkich krajach, w wymazanej z mapy Europy Polsce nabierały cech romantycznej gorączki. Zdaniem Marii Janion polska nowożytność rozpoczyna się z upadkiem niepodległości. To romantyzm podjął wyzwanie niewoli, artyści, sprawujący „rząd dusz” stworzyli „państwo duchowe” – niepodległą i niezależną krainę. Przezwyciężając bezwład i apatię zbudowali świetlistą wizję przyszłości. Młodzi twórcy wierzyli w potęgę sztuki sięgającej najgłębiej do wnętrza człowieka i przemieniającej jego świadomość. Buntując się przeciwko zacieśnianiu horyzontów umysłowych stawiali światu mnóstwo pytań i nie zrażali się tym, że często brakowało na nie jednoznacznych odpowiedzi. Domagając się pełnej swobody myśli przeciwstawiali się ustalonym zasadom i wypracowanym normom. Chcąc przeniknąć tajemnice kosmosu, duszy ludzkiej i przyszłości torowali drogę nauce, otwierali nowe horyzonty.

Nowych źródeł natchnienia szukano w kulturze rodzimej. Ballady i romanse Adama Mickiewicza odkrywały dziewicze obszary uczuciowości i prostoty „gminu”. Odrzucając oświeceniowy racjonalizm ogromną rolę w procesie poznania wyznaczano wyobraźni i młodzieńczemu entuzjazmowi. Realność wzbogacona grą imaginacji nabierała głębi i wielowymiarowości. Opis zjawisk stawał się bogatszy, pojawiły się nowe hipotezy daleko wykraczające poza te prawdą i rozumem dowiedzione, ostateczne i niepodważalne. Człowiek podróżujący, otwarty na świat zaczął zadawać sobie trudne pytania egzystencjalne dotyczące sensu ludzkiego bytu, punktem odniesienia stało się w tych refleksjach nie życie pojedyncze, ale kosmiczna całość istnienia. Dyskusje toczone na łamach czasopism i w kręgach artystów zachęcały do tworzenia nowych gatunków literackich i wzorców estetycznych. Rozwijała się poezja, dramat, ogromną popularnością cieszyły się ballady i sonety. Epoka romantyzmu zapowiadała – mimo nieobecności Polski na mapie Europy – świetny rozwój nauki i sztuki. Perspektywy te przekreślił wybuch powstania listopadowego.

Na pierwszym planie Ojczyzna

Choć powstanie listopadowe nie było pierwszą próbą niepodległościowego zrywu bardzo dotkliwie odczuliśmy jego skutki. Świadomość klęski wiązała się z koniecznością opuszczenia kraju. Tysiące osób zaczęły szukać schronienia w Austrii, Prusach, a przede wszystkim we Francji. Wśród emigrantów znaleźli się byli powstańcy, ale też politycy, pisarze, artyści. Na emigracji powstały arcydzieła polskiej literatury – III cz. Dziadów, Kordian i Nie- Boska komedia, ale w kraju życie duchowe zamarło. Zainteresowania intelektualne Polaków zostały podporządkowane treściom narodowym, zwyciężył duch patriotyzmu, który na kilka kolejnych dziesięcioleci zdominował polską sztukę i kulturę obyczajów coraz bardziej oddalając je od wzorców europejskich. Dyskusje estetyczne co prawda nie zamarły, ale ich ranga została zmarginalizowana. Pojęcie piękna podporządkowano wartościom ideowym. Sztuce, a przede wszystkim literaturze, wyznaczono rolę duchowego przywódcy i sumienia narodu, miała scalać rozproszonych w Europie i na świecie Polaków wokół wspólnej idei – odzyskania niepodległości.

Bóg zbuntowanych artystów

Pogrążona w porewolucyjnym chaosie Europa zaczęła w tym czasie zwracać się ku Bogu – władcy czasu i nieskończonych przestrzeni. Dla artystów – przekonanych o swojej wyjątkowości i doskonałości Bóg był instancją odpowiedzialną za dzieje świata i los pojedynczego człowieka. Wbrew nauce Kościoła wyznaczali sobie rolę pośredników między niebem a ziemią, zwracali się do Boga bezpośrednio, a kiedy Ten milczał na znak protestu odbierali sobie życie. Oblicze Wszechmocnego spoglądające z obrazów Blake’a i Friedricha zachęcało do mistycznej kontemplacji. Dla polskich poetów klęska powstania listopadowego była namacalnym dowodem obojętności Boga. Kiedy Bóg milczy odpowiedzialność za losy narodu bierze na swoje barki romantyczny bohater. Występując w imieniu zbiorowości woła: Ja chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz/ Ja chcę duszami władać, jak Ty nimi władasz. Próby zbliżania się do Boga siłą własnej woli i własnego ducha stwarzały dogodne warunki dla rozwoju sekt, popularyzacji seansów spirytystycznych i metempsychozy. Jednym z najbardziej charyzmatycznych mistyków był Andrzej Towiański. Głosząc potrzebę naśladowania Chrystusa inspirował naszych wieszczów do interpretowania utraty niepodległości w kategoriach ofiary. Rodziło się z tego przekonanie, iż Polacy są narodem wybranym, który poprzez swoje cierpienie przyczyni się do odkupienia grzechów zepsutego Zachodu. Mesjanistyczna duma pozwalała dostrzegać przewagę nad Europą i pielęgnować nadzieję na wyzwolenie.

Poza głównym nurtem

Istotną rolę w kształtowaniu światopoglądu romantycznego mieli konserwatyści. Ich koncepcje wynikały z umiłowania porządku i dawnych, sprawdzonych wartości. Myśl konserwatywna, choć daleko wybiegała w przyszłość, opierała się na wartościach czerpanych z przeszłości i traktowanych jako nienaruszalne. Patriarchalny system władzy prowadził do konformizmu, pogarda wobec innych przyczyniała się do umacniania przepaści dzielącej chłopów od panów i nasilenia antysemityzmu. W skrajnych przypadkach idealizacja tradycji szlacheckiej pozwalała warcholstwo mylić z honorem i patriotyzmem. Konserwatyści stając przed dylematem:walczyć, czy spokojnie czekać na odmianę losu? często wybierali ugodę z zaborcą, a w konsekwencji pogodzenie z utratą niepodległości.


Artur Grottger, Pożegnanie powstańca, Wizerunek Matki Polki w poezji romantycznej był obarczony zadaniem krzewienia ducha patriotycznego

Mając świadomość niejednoznaczności XIX-wiecznych formacji filozoficznych i intelektualnych pamiętać trzeba, że choć większość Polaków jednoczyły ideały i patriotyczny zapał wielu z nich na swój sposób układało sobie własne życie. W cieniu wybitnych indywidualności pozostali ci, którym przyszło na co dzień zmagać się z polityką zaborców i trudami życia. To oni tworzyli narodową tradycję i to im, choć nie są bohaterami narodowych mitów, zawdzięczamy ciągłość naszej historii. Ważną rolę odgrywały tu kobiety, zupełnie inaczej przedstawiane w sztuce i literaturze niż w rzeczywistości. Poetycki wizerunek matki-Polki obarczony trudnym zadaniem krzewienia ducha patriotycznego na długo odebrał kobietom prawo do zaistnienia w świecie nauki i sztuki. Skrępowane i uzależnione od mężczyzn, wychowane w duchu romantycznej poezji, wierzyły, że ich rolą jest uskrzydlać kochanków i przemieniać ich świat, rzeczywistość często okazywała się jednak bardziej zgrzebna.

Ile nowoczesności w ponowoczesności?

Obywatele globalnej wioski dumni z transformacji i modernizacji rzadko uświadamiają sobie niepokojące spłaszczenie kultury współczesnej. Skutki wydarzeń roku 1989 wraz ze wzrastającą potęgą Internetu skłoniły profesora Zygmunta Baumana do nazwania naszych czasów ponowoczesnością. Artystów ci u nas dostatek – ci z dłuższym stażem z powodzeniem wypełniają kolejne edycje „Tańca z gwiazdami”, młodym dają szansę programy „Mam Talent!” i plotkarskie portale internetowe. „Jak zachować duszę w demokracji?” zapytuje badaczka romantyzmu mocno osadzona w realiach współczesnego świata. Sprywatyzowany świat wolnego rynku, królestwo supermarketów urastających do rangi świątyń, w których odprawiamy medytacje przy półkach uginających się pod ciężarem wyprodukowanych w Chinach towarów gwarantuje nam możliwość zawierania setek ćwierćkontaktów, w których poważne refleksje egzystencjalne zastępują ploteczki z życia gwiazd i komentarze telenowel. Po co komu romantyzm w czasach nieromantycznych? Uproszczony, sprowadzony do banalnego Słowacki wielkim poetą był razi anachronicznością. Pogubieni w zalewie informacji, gdzie ziarno mocno wmieszane z plewą, rzadko znajdujemy czas na poważne rozmowy, trudne pytania, chwile samotnej refleksji. Rozgrywające się na naszych oczach przetasowania w obrębie tradycji dobitnie dowodzą jak łatwo nami manipulować i jak niewiele mamy sami do powiedzenia.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej