Wojciech Piotr Kwiatek |
Na fali ogólnego „kryzysu” TVP SA znów rozpoczęła „żebraninę”, obłudnie uzasadnianą troską o jakość oferty programowej (!), warto może w okresie naturalnego świątecznego spowolnienia poświęcić chwilę i na to pytanie odpowiedzieć, a przynajmniej podjąć próbę. Zwracam przy tym uwagę, że skoro pyta się, czy coś może być „jakieś”, zakłada się, że tymczasem „takie” nie jest.
Diagnoza
TVP SA z kilku powodów nie jest telewizją publiczną. Po pierwsze – nie cała jej oferta jest ogólnodostępna. Poza powszechnym odbiorem pozostają dwa ważne segmenty – TVP Kultura i TVP Historia. Jak widać, nieosiągalne dla wszystkich jest to, co decyduje o publicznym charakterze stacji: dostęp do oferty kulturalnej i edukacyjnej. Fakt taki to oczywisty skandal, bo świadczy o gwałceniu misji TVP. Nawet najbardziej ostra ocena nie zmienia, to jasne, istoty rzeczy, a po drugie nie jest to największy skandal, którego autorami są włodarze z ul. Woronicza. Po drugie – działalność merytoryczna TVP nastawiona jest w głównej mierze na maksymalizację zysku, a powinno być dokładnie przeciwnie, celem nadrzędnym powinna być realizacja misji. Dowody każdy znajdzie łatwo: coraz niższy poziom intelektualny i artystyczny produkowanych programów; rozpychanie prime time komercją często na żenującym poziomie; przesuwanie ważnych pozycji programowych w głąb ramówki, na godziny późnowieczorne i nocne; ewidentna homogenizacja wartości, których człowiek uczciwy nigdy ze sobą nie zestawi; eliminacja formuł ambitniejszych (traktowana serio publicystyka) na rzecz formuł „zadymiarskich”, pozorujących pluralizm, a w gruncie rzeczy manipulujących widzem, zwłaszcza tym mniej wyrobionym; naruszanie niepisanego, ale obligującego parytetu wieku widza przez schlebianie niewybrednym gustom głównie „młodego odbiorcy”; zamienienie programu telewizyjnego w reklamowe szambo; wreszcie – last not least – zdecydowane obniżanie jakości tak produkcji własnej, jak zakupów (pogarszająca się oferta filmowa, epidemia niekończących się powtórek, kuglarskie zabawy z Teatrem Telewizji…). Po trzecie – serwilizm i pełna polityczna dyspozycyjność TVP, co objawia się eliminacją z anten ludzi, programów i tematów niewygodnych dla obecnej władzy oraz tendencyjnością w komentowaniu bieżących wydarzeń.
Etyka
Wstrętną moralnie rzeczą jest kąsanie ręki, która karmi. Jakże potraktować serio ludzi w rodzaju Jana Dworaka, nawołujących do płacenia na rzecz TVP, skoro ta wielkiej części swych widzów nie szanuje, a często gęsto obraża? Np. przez to, że ich okłamuje? Wszystkie, powtarzam: w s z y s t k i e relacje z zajść w Warszawie 11 XI, a więc i relacja TVP, były skłamane, a komentarze – absurdalne w dążeniu do odwrócenia kota ogonem. Nikt nie akcentował bowiem jednej oczywistości: naród ma prawo świętować swoje rocznice, a każda próba zablokowania czy zakłócenia obchodów jest naruszeniem zasad dcemokracji, konstytucyjnego porządku prawnego i jako taka powinna być ścigana z mocy prawa. Należało więc pacyfikować lewactwo we wszystkich jego odmianach (od anarchistów po niemieckich neofaszystów)
Inny aspekt nieetyczności publicznych mediów to nieprzestrzeganie równości dostępu do przekazu wszystkich ważniejszych sił politycznych, wszystkich nie godzących w prawo i moralny ład racji. Przed laty widziałem w Wielkiej Brytanii program BBC 1 pod tytułem (przytaczam z pamięci) Godzina opozycji. Rządziła wówczas „Żelazna Margareth”, ale Partia Pracy miała w głównym programie publicznej stacji swoje stałe „okienko” i nikt nie miał prawa się tam wtrącać. Pomyślmy tylko – czy u nas coś takiego jest do pomyślenia? Ilu dziennikarzy straciło pracę w „publicznych” mediach tylko dlatego, że ośmielili się prezentować w „salonowych” stacjach prawicowe poglądy?
Zdecydowanie popieram każdego, kto odmawia opłacania abonamentu na telewizję, będącą folwarkiem partyjnym jakiejkolwiek grupy rządzącej.
Przybliżenie
Czy TVP może być naprawdę publiczna? Nie wierzę. Czy może być bardziej publiczna? Czyli czy można znaleźć „jajeczko drugiej świeżości”? Paradoksalnie – myślę, że to możliwe, choć trudne. Trzeba jednak zasiąść i zastanowić się: jak wyrwać TVP z rąk politycznych hien i propagandzistów? jak wybierać władze telewizji publicznej dalekie od podziałów politycznych? jak budować ramówkę, by telewizja służyła społeczeństwu, a nie władzy i hochsztaplerom, myślącym o „kasie”? jak zorganizować finansowanie telewizji publicznej w dobie hiperkomercjalizacji wszystkiego? jak układać misyjną ofertę programową?
Tych parę drobiazgów kładę na świąteczny stół Juliuszowi Braunowi i jego współpracownikom. Jeśli dostaną niestrawności – tym lepiej. Będą musieli wziąć na przeczyszczenie, a to im tylko dobrze zrobi.