Dar i zadanie

2013/01/15

Dla naszego, papieskiego pokolenia radosne święta Zmartwychwstania już na zawsze chyba wiązać się będą z dramatem odchodzenia Jana Pawła II do Domu Ojca. W tym wydarzeniu, jak bodaj w żadnym innym, zawarty jest sens naszego losu, owo wkraczanie-przyjmowanie Jezusa w nasze osobowe istnienie.

 

„A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela” (Łk 24,21). Trudno nam zrozumieć, dlaczego droga zbawienia musi prowadzić przez cierpienie i śmierć. Ale Bóg wie, jak uczyć nas pojmowania objawianych nam prawd. Posłał nam Syna, aby się zbliżył do każdego z nas, stał się towarzyszem naszego wędrowania ziemskiego, jak uczniów, którzy rozmyślając nad wydarzeniem cierpienia i śmierci Jezusa szli do Emaus.

Człowiek współczesny bardzo potrzebuje spotkania z ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Chrystusem. Kto bowiem, jeśli nie On może nam w pełni ukazać cierpienie, które spotyka niesprawiedliwie oskarżonego? Kto sam upokorzony i wyszydzony może zaspokoić oczekiwania tylu mężczyzn i kobiet pozbawionych nadziei? Kto, jeśli nie Ukrzyżowany może zrozumieć ból i samotność tylu ludzi, których życie zostało złamane i pozbawione perspektyw na przyszłość?

Francuski poeta Paul Claudel pisał, że Syn Boży „nauczył nas, jak można wyjść ze śmierci i ją przetworzyć”. Bóg wiedział, że musi nam przypomnieć to doświadczenie przez kogoś szczególnie nam bliskiego. I przez przejście Jana Pawła II w cierpieniu i w miłości spośród nas do ludzkiej historii i do Domu Ojca otwarta została jakby nowa księga, którą i my mamy zapisywać. Przez wydarzenie tej śmierci Duch Pański przewracał i podnosił wielokrotnie w ciągu tych 365 dni, poniżał i wywyższał wiele. Wiele nam zostało przez Niego dane i wiele zadane.

Przypominając tamto wydarzenie proponujemy różne sposoby zamyślenia nad jego sensem. Skoro jednak owoce tamtych chwil są darem i zadaniem nikt z nas nie powinien pozostać bezczynny. Staraliśmy się na miarę naszych możliwości i umiejętności ukazać, jak zmieniało się nasze jednostkowe życie i życie narodowej wspólnoty w ciągu tego roku. Staraliśmy się więc odpowiedzieć na pytania, czy łatwiej nam po roku od odejścia Ojca Świętego wierzyć, cierpieć, umierać, służyć dobru wspólnemu, bo to wszystko przecież staje się w każdej chwili. I chodzi o to, aby było coraz doskonalsze, coraz bardziej podobało się Bogu.

Potrzeba nam wiary, że potrafimy się zjednoczyć w potrzebie, okazać solidarność, gotowość do największej ofiary, umiejętność przezwyciężania każdej trudności aż do zwycięstwa, dawania świadectwa prawdzie, która zawsze zwycięża. To wezwanie do postępowania innego niż to, jakim zapisał się w historii rzymski prokurator Poncjusz Piłat.

Tę naukę musimy spełniać, każdy z nas i cała nasza narodowa wspólnota: łatwiej wierzyć, łatwiej cierpieć, łatwiej umierać, uwierzyć wreszcie w prawdę i w swą misję – to dar i zadanie.

Jeśli udało się nam Państwu, naszym Czytelnikom to przekonanie choćby w niewielkim stopniu przybliżyć, to nasze dziennikarskie zadanie przynajmniej w części spełniliśmy.

ZDZISŁAW KORYŚ

Artykuł ukazał się w numerze 04/2006.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej