Dowód na istnienie Boga

2013/06/28

 

Radosław Kieryłowicz

Wpadła mi niegdyś w ręce znakomita książka japońskiego fizyka Michio Kaku, w której pisał on o naturze przestrzeni pozaziemskiej, istocie czasu i filozoficznych dywagacjach na temat, jak również istnienia zadziwiającego porządku, w tym, zdawałoby się chaosie, gdzie dostrzegał on (agnostyk) rękę jakiegoś potężnego absolutu. Jednym słowem po latach prymatu rozumu i odejścia naukowców od wiary w Boga, jego obecność powróciła i stała się konieczna do zrozumienia natury wszechświata, choć w ostatnich dniach okazuje się, że nie dla wszystkich.

 

Kiedy byłem małym chłopcem, ojciec prowadzał mnie do kościoła, w którym stała tablica, z przytwierdzonymi do niej ulotkami, na których były wypisane przemyślenia filozofów, uczonych, artystów: „Wielcy o Bogu”. Była wśród nich anegdota o Iwanie Pawłowie – rosyjskim biologu. Kiedyś, tuż po rewolucji w Rosji wychodził on z cerkwi i został zauważony przez bolszewickiego żołnierza, z którym nawiązał się taki dialog: „Widzę, dziadku, że wierzycie z burżuazyjnego Boga! A wierzę, mój drogi, wierzę. Ot ciemnota, tylko nieuk wierzy w takie baśnie! No cóż, nie każdemu było dane być tak wykształconym, jak wam towarzyszu!”

Wiadomo, czym zakończył się naukowy socjalizm. Odkryte i nieodkryte jeszcze masowe groby „nieuków i ciemniaków, którzy wierzyli w baśnie” są pomnikami najlepszego z ustrojów, gdzie miejsca dla Boga nie było. Więcej, całe zastępy uczonych dowodziły, że Go nie ma, bo jest on w ogóle nie potrzebny. Nawet kosmonauta Jurij Gagarin, bujając w przestworzach stwierdził, że był tak wysoko, a Boga nie widział. Cóż, trudno mu nie wierzyć. Skoro nie widział, to nie ma. Sławomir Mrożek opisał niegdyś sytuację, kiedy agitator partyjny przekonywał, że takie zwierze jak żyrafa nie istnieje skoro nie piszą o nich „klasycy”, ani historia WKPb.

Można by sądzić, że to co się odnosi do agitatorów, czerwonoarmistów, lub kosmonautów nie dotyczy uczonych, a zwłaszcza fizyków, którzy sięgają gwiazd, tak w skali mikro jak i makro, a tu siurpryza. Niedawno, jeden z nich, zwany Einsteinem naszych czasów, czyli Steven Hawking sformułował myśl, że Boga nie ma, bo nie jest on potrzebny dla wytłumaczenia wszystkich procesów dziejących się we wszechświecie. Wszystko co się bowiem dzieje, dzieje się na podstawie praw fizyki… Genialne! Jest to wielce odkrywcze stwierdzenie, które poznałem w socjalistycznej szkole jakieś 30 lat temu. Tylko zawsze rodzi się pytanie: Kto te prawa ustanowił? Skąd one się wzięły? Dlaczego prędkość światła wynosi 300 tys. km/s, a nie np. 255? Albo, dlaczego temperatura 0 bezwzględnego w skali Kelvina wynosi –273,15°, a nie np. 155,5°? Dlaczego temperatura topnienia lodu wynosi 273,15°K, a nie 1224,2? Pytań jest tysiące odpowiedź ciągle ta sama: „Takie są prawa fizyki”

Dobrze, zacznijmy od innej strony. Co by się stało, gdyby choć jedna zmienna była inna? Pewnie rozwój wszechświata przebiegałby inaczej. Jak? Tego nie wiadomo. Nie wiadomo, czy w ogóle by jeszcze istniał. Albo, czy w ogóle by powstał. A jak powstał wszechświat? W wyniku wielkiego wybuchu skoncentrowanej do niewyobrażalnej gęstości materii. Te miliony galaktyk i miliardy gwiazd zamknięte były, jak twierdzi amerykański fizyk Leon Lederman, w przestrzeni wielkości główki szpilki i w pewnym momencie… zapragnęły powiększyć swoją przestrzeń życiową. Na początku, w ułamku sekundy po… nic nie było, takie jak postrzegamy to obecnie. Były tylko cząstki elementarne, których w dodatku wszystkich nie odkryto. Właśnie pod górami Szwajcarii, Włoch i Francji, kosztem kilku miliardów dolarów wybudowano Wielki Zderzacz Hadronów, dzięki któremu naukowcy spróbują zaobserwować te cząstki elementarne, których istnienia się domyślają, a wśród nich tzw. „boską cząstkę” czyli bozon Higgsa. Już pomijając jej nazwę, to tak naprawdę nie wiadomo ile i czego naukowcy szukają, aby teoria o powstaniu wszechświata okazała się spójna i kompletna. Ostatnio coraz częściej mówi się, że nie istnieją cząstki, ale superstruny, których częstotliwość drgań jest ściśle związana z obecnością innej cząstki elementarnej, a tej z inną itd.… Ale co powoduje, ze akurat drgają z taką częstotliwością, a nie inną? Prawa fizyki. I wracamy do punktu wyjścia.

Fizycy znający naturę wszechświata, patrząc nocą w rozgwieżdżone niebo, zadają sobie pytanie: po co to wszystko? Czy nieuchronnym skutkiem całego rozwoju wszechświata jest człowiek? Czy w odległych światach też jest życie, czy wypełnia ono wszechświat, czy tylko Ziemia jest wyjątkowa… A jeśli jest ono powszechne, to czy występuje w formie podobnej do naszej, czy innej? Czy istnieją formy inteligentne życia, czy nie istnieją? Przywołany już wcześniej Steven Hawking przestrzegał przed kontaktami z obcymi formami inteligentnymi, gdyż mogą być dla nas zgubne. Czy zatem istnienie życia jest również konsekwencją istnienia praw fizyki? Czy odpowiedzią na istnienie Boga jest człowiek, czy jest on jedynie nieuchronną konsekwencją praw fizyki?

Czy dowodem na istnienie Boga jest pytanie? Jeśli tak, to kto ma je zadać?

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej