Jan Chłosta |
Obaj byli duchownymi: Niemiec Aloyz Marquardt (1891-1972) i Polak Jan Zieja (1897-1991)
Spotkali się na początku grudnia 1944 r. we Fromborku, gdzie ks. doktor Marquardt pełnił funkcję wikariusza generalnego Warmińskiej Kurii Biskupiej i dziekana Kapituły Katedralnej. To właśnie on w 1933 r., oponując przeciw zbyt łatwowiernemu usposobieniu bpa Maksymiliana Kallera wobec nazizmu, na jakiś czas zrezygnował z funkcji wikariusza generalnego. Ks. Zieja przyjechał tu, aby nieść posługę religijną polskim robotnikom przymusowym. Miał zatrzymać się w Braniewie, ale tam nie było zajęcia dla pomocnika ogrodnika, bo taki zawód wpisano mu na skierowaniu.
Oddziały Armii Czerwonej wkroczyły w styczniu 1945 r. do Prus Wschodnich, z całym impetem, brutalnością i barbarzyństwem. Nie oszczędzali nikogo, także księży. 20 duchownych zostało rozstrzelonych, 51 deportowano w głąb Rosji Sowieckiej, z których powróciło zaledwie dwunastu.
Ks. Zieję do wyjazdu skłoniła umowa z Krystyną Żelechowską z Zakładu dla Ociemniałych w Laskach pod Warszawą. Ks. Zieja brał udział w powstaniu warszawskim i krótko przebywał w pruszkowskim obozie, potem przedostał się do Krakowa. Dzięki pomocy ks. Ferdynanda Machaya od częstochowskiego Arbeitsamtu uzyskał skierowanie do pracy w Prusach Wschodnich. Nie ujawnił, że jest księdzem. Został doprowadzony przez żandarma do jednego z domków, w pokoju za stołem siedział znany mu komendant, katolik z Wiednia i ks. Marquardt, który miał potwierdzić wiarygodność polskiego duchownego. Opinia kanonika Marquardta była jednoznaczna. Umożliwił nawet ks. Ziei odprawienie Mszy św. w katedrze fromborskiej przy ołtarzu św. Stanisława. Komendant, jak się zwierzył, na początku wziął go za sowieckiego szpiega i chciał na miejscu rozstrzelać.
9 lutego 1945 r. żołnierze Armii Czerwonej wkroczyli do Fromborka. Z grupą polskich robotników ks. Zieja został przetransportowany najpierw do Bydgoszczy, potem do Gdyni, wreszcie w okolice Szczecina. W rejonie Słupska tworzył ośrodki opieki i placówki oświatowo-kulturalne, m.in. uniwersytet ludowy w Orzechowie. Zaciągnął do tej pracy osoby związane z Zakładem dla Ociemniałych w Laskach, czym wzbudzał niezadowolenie miejscowych władz partyjnych i administracyjnych. Przez dłuższy czas był jedynym polskim duszpasterzem w Słupsku. Utrzymywał rozległe kontakty z młodzieżą. W 1949 r. powrócił do Warszawy. Odnowił kontakty z Laskami. Bardzo aktywnie współpracował z opozycją antykomunistyczną.
Dramatyczne były również losy ks. Alojza Marquardta. Po wywiezieniu 8 lutego 1945 r. bpa Maksymiliana Kallera objął rządy w diecezji. Był przesłuchiwany przez NKWD. Najpierw Rosjanie sądzili, że jest generałem Volkssturmu, a jego sekretarz ks. Johannes Parschau adiutantem. Od 10 lutego więziony był w Pasłęku i Wystruci. Następnie duchowny opisywał i pakowane i zrabowane z kościołów przedmiotów liturgicznych. Na początku czerwca 1945 r. zamieszkał w dzisiejszej plebanii współkatedry w Olsztynie i jako wikariusz generalny przystąpił do reorganizacji w duchu polsko-niemieckim kurii biskupiej. Z powodu niewykonania wcześniej uzgodnionych zarządzeń Pełnomocnika Rządu RP na okręg mazurski przymusowo został wydalony z Polski. Odwieziono go do Berlina. Przed tym jednak 28 lipca 1945 r. doprowadził do wyboru prałata Jana Hanowskiego na wikariusza generalnego diecezji warmińskiej.
Ks. Aloyz Marquardt
Ks. Jan Zieja
W połowie sierpnia 1945 r. w Olsztynie zjawili się oficerowie NKWD z rzekomym zamiarem zatrudnienia księdza Marquardta do sporządzenia dalszych opisów naczyń liturgicznych. Zaproponowali mu powrót do Olsztyna, lecz nie zatrzymali się w Olsztynie, tylko skierowali samolot do Moskwy. Duchownego umieszczono w daczy podmoskiewskiej i po jakimś czasie specjalni rozmówcy zaproponowali ks. Marquardtowi objęcie stanowiska biskupa warmińskiego. Ks. Marquardt odmówił i znalazł się w więzieniu na Łubiance, potem Lefortowskoje. Wytoczono im procesy o szpiegostwo na rzecz Watykanu. Ks. Marquardt otrzymał wyrok – 14 lat pobytu w łagrze niedaleko Irkucka. Przebywał tam do listopada 1955 r. Zawdzięcza to zabiegom ówczesnego kanclerza Konrada Adenauera. Związek Sowiecki zdołał opuścić 6 grudnia 1955 r. Wkrótce objął obowiązki wiceoficjała kurii arcybiskupiej w Kolonii.
Ks. Marquardt pełnił stanowisko wiceoficjała w Kolonii do 1970 r. W 1956 r. otrzymał godność infułata. Żywo interesował się Warmią i rodzinnym Braniewem.
Obydwaj duchowni już się nie zobaczyli, ale spotkanie w 1944 r. mocno utkwiło w pamięci ks. Ziei. Po 44 latach dokładnie je odtworzył.