Ewangeliczne podwaliny Europy

2013/07/3
Paweł Borkowski

Historycy i myśliciele zgadzają się co do tego, że cywilizacja europejska w całej swojej złożoności ukształtowała się według trzech zasadniczych wzorców: starogreckiej filozofii, rzymskiego systemu prawnego i religii chrześcijańskiej. Poniżej zajmiemy się oddziaływaniem tej ostatniej i jej specyfiką na tle ogólnoświatowym, ukazując ją jako istotne źródło europejskości i jej specyfiki na tle ogólnoświatowym.

 

Nasienie i drzewo

Jezus Chrystus podczas swojego życia ziemskiego działał wyłącznie na terenach ówczesnej Palestyny, głównie w Judei i Galilei (dzisiejszy Izrael). Pod względem kulturowym i geograficznym należą one do kontynentu azjatyckiego (Bliski Wschód). Tam także w początkowym okresie rozwijało się chrześcijaństwo, jak zaświadcza św. Łukasz Ewangelista w Dziejach Apostolskich: „Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii” (Dz 9, 31).

Niemniej już Paweł z Tarsu – świeżo nawrócony Szaweł – w trakcie podróży misyjnej, którą odbywał ze swoim towarzyszem Sylasem przez Azję Mniejszą, otrzymał tajemnicze wezwanie od nieznanej postaci: „Jakiś Macedończyk stanął przed nim i błagał go: ŤPrzepraw się do Macedonii i pomóż nam!ť. Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do Macedonii w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im Ewangelię” (Dz 16, 9-10). Posłuszny temu głosowi Apostoł wyruszył w drogę morską i wkrótce wylądował na południowym wybrzeżu macedońskim. Od tamtej chwili rozpoczęła się wielka działalność ewangelizacyjna Kościoła na kontynencie europejskim, z której po wielu stuleciach rozwinęła się piękna i potężna cywilizacja chrześcijańska (Christianitas). Rzucono nasienie, z którego wyrósł ogromny dąb (a może platan – symbol mądrości?). W cieniu jego konarów znalazły się tereny kontynentu bardzo zróżnicowane pod względem etnicznym i kulturowym – od Szkocji po Bałkany, od Półwyspu Iberyjskiego po Ural – a stopniowo także pozostałe rejony świata, włącznie z Indiami, Chinami i Nową Zelandią.

Omawiając wpływ chrześcijaństwa na kształtowanie się Europy rozumianej jako pewien korpus cywilizacyjny, można brać pod uwagę rozmaite wątki i aspekty. Najczęściej rozważa się wkład wniesiony przez różne struktury religijne, zwłaszcza zakony, w wielu dziedzinach praktycznych, takich jak alfabetyzacja i szkolnictwo, agronomia, sztuki piękne i użytkowe (w szczególności architektura), a nawet piwowarstwo. Jednocześnie rozpatrywany jest dorobek wybitnych myślicieli i mistyków, którzy w nieoceniony sposób wzbogacili i rozjaśnili naszą wizję człowieczeństwa, świata i Boga (św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Dominik, św. Ignacy Loyola i wielu innych). Wszystkie te sprawy są na ogół dobrze znane i zostały już szeroko omówione w licznych opracowaniach. Dla pewnej odmiany spróbujmy więc przyjrzeć się temu, co z ewangelicznego punktu widzenia zdecydowało o samych fundamentach cywilizacji europejskiej, w jakiej – parafrazując św. Pawła Apostoła – od dziesiątków pokoleń „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. Tutaj oczywiście wybór zagadnień musi się okazać dość subiektywny, przede wszystkim z uwagi na znaczną rozległość i różnorodność tematyki. Uważam, że warto zwrócić uwagę na dwa elementy: personalizm połączony z solidaryzmem oraz świeckość czy laickość przeciwstawioną laicyzmowi.

Personalizm i solidaryzm

Używany w języku filozoficznym i teologiczno-kościelnym termin „personalizm” pochodzi od łacińskiego rzeczownika persona – „osoba”. W naszym kontekście oznacza on, że w ustroju społecznym, gospodarczym i politycznym centralne miejsce zajmuje świadomy i wolny byt jednostkowy, czyli sam człowiek, a nie jakaś struktura względem niego nadrzędna, czy to realna, czy tylko abstrakcyjna (na ogół postulowana w różnego typu ideologiach): klasa społeczna, grupa plemienna, etniczna bądź wyznaniowa, rasa itp. Drugi Sobór Watykański w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes (pkt 25), a za nim Katechizm Kościoła Katolickiego (zob. pkt 1892), ujmuje tę naczelną normę w jednym zdaniu: „Zasadą, podmiotem i celem wszystkich instytucji społecznych jest i powinna być osoba ludzka, zwłaszcza że ze swojej natury niewątpliwie wymaga ona życia społecznego”. Daleko sięgającym uzasadnieniem personalizmu jest fakt, że jako chrześcijanie dostrzegamy w każdym z naszych bliźnich samego Boga, Jezusa Chrystusa, zgodnie ze słowami, które On do nas wypowiedział: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).

Chodzi także o coś innego, mianowicie o potwierdzenie, że życie ludzkie nie zamyka się w ramach panujących systemów społeczeństwa, władzy itd., jak niegdyś sądzono. Marian Zdziechowski w eseju Jak upadają cywilizacje stawia tezę, iż zaszczepienie tej idei na rozległym gruncie kultury ogólnoludzkiej zawdzięczamy właśnie religii chrześcijańskiej: „Chrześcijaństwo wywracało do góry dnem starożytny pogląd na świat, objawiając, że owym celem najwyższym człowieka, w którym wszystkie inne się zawierają, nie jest dobro ogólne (salus reipublicae), lecz Bóg, czyli zdobywanie doskonałości indywidualnej, którą człowiek może posiąść bez względu na to, jakie są rządy i jakie instytucje polityczne i społeczne”.

Takie dowartościowanie poszczególnego człowieka nie utożsamia się jednak z indywidualizmem. W cechującym zachodnią cywilizację personalizmie uznaje się bowiem nie tylko autonomię osoby, lecz także jej moralną i społeczną współodpowiedzialność za trwanie i rozwój wspólnoty. Stąd wyrasta solidaryzm – obowiązek działania dla innych, ale i wspólnie z innymi w budowaniu dobra wspólnego (bonum commune). Wielokrotnie wypowiadał się na ten temat kard. Karol Wojtyła, a potem bł. Jan Paweł II, m.in. nawiązując do Pawłowego wezwania: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6, 2). Postawa solidarnościowa jest fundamentem takich chrześcijańskich obowiązków obywatelskich, jak udział w walce o obronę ojczyzny (aż do ofiary z własnego życia, jeśli taka zachodzi konieczność) czy posłuszeństwo prawowitym władzom.

Świeckość pozytywna

Od dłuższego czasu wiele się mówi o świeckości, zwłaszcza na forum prawnym i politycznym. Problem tkwi w tym, że przeważnie bywa ona mylnie rozumiana, także z winy manipulujących tym pojęciem polityków i dziennikarzy. Zwykło się ją bowiem kojarzyć bądź utożsamiać z agresywnym laicyzmem, z dowolnością w dziedzinie norm i wartości (relatywizm etyczny), a nawet z prymitywnym antyklerykalizmem, jaki ostatnio coraz wyraźniej daje o sobie znać także w Polsce.

Dlatego niemałym zaskoczeniem może się okazać fakt, że źródła świeckości leżą w samym orędziu ewangelicznym. Chodzi jednak o tak zwaną świeckość pozytywną, jakiej dzisiaj się nie zna lub nie akceptuje. Często przypominał o niej kard. Joseph Ratzinger, a obecnie Benedykt XVI, również w dyskusji z ważnymi nurtami i osobowościami współczesności, np. w rozmowie z niemieckim filozofem Jürgenem Habermasem, która dość głośnym echem odbiła się w opinii publicznej.


Nawrócony Szaweł ewangelizował kontynent europejski

Za ewangeliczny punkt wyjścia w powyższym rozumieniu świeckości przyjmuje się słynne słowa Chrystusa: „Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22, 21). Na tym zaleceniu opiera się rozdzielenie dwóch porządków – świeckiego i sakralnego – które się nie pokrywają, jak w teokratycznych społeczeństwach Wschodu (islamski szariat, żydowska ortodoksja itd.), ale też nie przeciwstawiają sobie; raczej koegzystują one w układzie komplementarnym, na równi służąc doczesnej i wiecznej pomyślności człowieka. Dzięki takiemu rozróżnieniu w cywilizacji europejskiej możliwe stało się stanowienie prawa świeckiego odrębnego niż prawo religijne i kościelne, samorzutny rozwój myśli i pomysłowości ludzkiej w dziedzinie nauki i techniki, brak przymusu wyznaniowego (zasada tolerancji religijnej), swoboda wyrażania opinii itp. Tę koncepcję w pewnych aspektach ujmuje soborowa doktryna o uzasadnionej autonomii spraw tego świata: „Jeżeli przez autonomię rzeczy ziemskich rozumiemy to, że rzeczy stworzone i same społeczeństwa cieszą się własnymi prawami i wartościami (… ), godzi się jej domagać; nie jest to tylko postulat ludzi naszej epoki, lecz jest to także zgodne z wolą Stwórcy” (Gaudium et spes, 36).

Europa i anty-Europa

Oczywiście to wszystko, o czym dotychczas powiedzieliśmy – a można by przecież dodać znacznie więcej – stanowi bogaty zbiór ideałów czy praktycznych i światopoglądowych wskazań, których nie zawsze przestrzegano w dziejach naszego kontynentu. Cywilizacja europejska oparta na chrześcijaństwie rozwija się od ponad dwóch tysięcy lat. Przez ten długi czas przyniosła swoim mieszkańcom i całemu światu ogromnie wiele dobra. Mimo to znamy niemało nadużyć, a nawet zbrodni, których dopuścili się Europejczycy względem siebie, a także w stosunku do swoich braci z innych kontynentów (kolonizatorstwo, handel niewolnikami itd.). Zwróćmy jednak uwagę, że tego rodzaju czyny nie wypływały z wizji Europy autentycznej, źródłowo czystej i wiernej swoim korzeniom, ale raczej z opacznych albo wręcz karykaturalnych sposobów jej rozumienia. Dwa najgroźniejsze dla ludzkości ustroje miały genezę bynajmniej nie ewangeliczną i europejską, lecz albo okultystyczno-demoniczną (narodowy socjalizm niemiecki), albo heterogeniczną cywilizacyjnie (marksizm i bolszewizm). Zresztą nawet w swoich błędach Europa jest podobna do Kościoła katolickiego: tworzą go ludzie słabi i grzeszni, którzy jednak zawsze mają otwartą drogę do naprawy swojego życia dzięki pokucie, sakramentom, zadośćuczynieniu itd. Również Europa kryje w sobie zarodki własnego odrodzenia, a ich nośnikiem jest chrześcijaństwo.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej