Gilotyna dla pani Hall

2013/07/2
Wojciech Piotr Kwiatek

Tak działa dziś telewizja: bagno, w które brniemy jako kraj, pokazywane choćby najkorzystniej, musi obnażyć swoją „bagienność”. Znana to prawda, że nic tak nie szkodzi, na przykład polskiej szkole, jak pomysły reformatorskie kolejnych ministrów edukacji.

 

Ta „biegunka reformatorska” jest tak stara, jak III RP, a skutki można zaobserwować, i na przykładzie szkolnych termediów naszych dzieci, i śledząc postawy oraz profesjonalizm dzisiejszych nauczycieli.

Polonistom pozostawiono duży margines swobody w doborze lektur, które młodzież przeczytać musi; pozostałe może traktować jako nieobowiązkowe; do tego nauczyciel może wprowadzać do takiej listy pozycje według uznania i nawet bez formalnego zezwolenia traktować MENowski program niejako autorsko. Efekty? W pewnym bielańskim gimnazjum polonistka zaserwowała piętnastolatkom obejrzenie całego Dekalogu Kieślowskiego, a innym razem zabrała czternastolatków do teatru na spektakl według jednej z powieści… Hermanna Brocha. Młodzież czyta tam obowiązkowo(!) Pamiętnik narkomanki z opisami różnych drastyczności i technik ćpania, ale za to uczniowie wyjdą z tego gimnazjum bez znajomości choćby jednego wersu Pana Tadeusza.

Warto oglądać teleturnieje. Nauczyciele, którzy tam czasem występują, wypadają zwykle słabiutko, ich wiedza ogólna jest na niskim poziomie, a mentalność… Niedawno w finale jednego z odcinków Gilotyny (TVP2) zmierzyły się dwie nauczycielki, raczej młode, około trzydziestki. Powiedzmy – panie A i B. W luźnej rozmowie obie opowiedziały o sobie. „Mam trójkę dzieci, więc po pracy odpoczywam w domu z dziećmi, a po domu odpoczywam w pracy” – radośnie oznajmiła pani B. Jej rywalce nie pozostawało nic innego, jak doszlusować: ona też relaksuje się w pracy, a po pracy relaksuje się w domu…

Skutki objawiły się przy odpowiedziach na proste pytania ogólne: z sześciu pytań panie odpowiedziały poprawnie na… dwa, z czego pani A na żadne. Nie wiedziała, za co przyznano ostatnio medycznego Nobla. Sądziła, że za… szczepionkę przeciw AIDS. Na pytanie o „wynalazcę” wina musującego z czterech możliwości wybrała pana o nazwisku… Igor Igristoj! Zastanawiała się nad nazwiskami Dom Perignon i Veuve Clicot…

Na PiS-owskiej konferencji „Nic o nas bez nas” prof. Ryszard Legutko przypomniał, że w II i III klasie liceum zniesiono naukę… historii, zastępując ją listą dziesięciu tematów przekrojowych do wyboru przez nauczyciela. To też zasługa pani minister Hall. Szkoda, że VIP-ów nie można zaprosić do teleturnieju. Chętnie bym zobaczył Katarzynę Hall pod gilotyną… telewizyjną…

Reformy polskiego systemu edukacyjnego skutkują kilkoma zjawiskami. Jedno to drastyczny spadek poziomu wiedzy ogólnej absolwentów szkół. Pokazują to choćby teleturnieje (cóż byśmy zrobili bez telewizji…) w rodzaju Milionerów, Gilotyny, Jednego z dziesięciu. Uczestnicy młodsi rocznikowo są tam bez szans.

Drugie ze smutnych zjawisk „posttransformacyjnych” to zerwanie ciągłości z tradycją intelektualną i kulturalną. Dziś uczeń (student) nie potrafi zrozumieć pewnych pojęć, symboli, archetypów. Gdy trafi na nawiązanie, aluzję, odwołanie się rozmówcy do tradycji, gubi wątek; dobrze, gdy choć zapyta.

Grozi nam sytuacja, że ludzie sąsiednich pokoleń nie będą potrafili ze sobą rozmawiać, bo nie będą mieli wspólnej sfery symbolicznej czy wspólnego dziedzictwa kulturowego.

W czasach opresyjnej komuny babcia miała wnukowi coś do zaproponowania – wiedzę, doświadczenie… Dziś kilkuletni mądrala, „wykształcony” na komercyjnej telewizji, łatwo wpędzi babcię w konfuzję, bo ona nie wie z pewnością, kto to Shakira czy Amy Winehouse i do czego służy konsola playstation.

Nie odwrócą tego trendu źle przygotowani zawodowo nauczyciele, którym odgórnie, a przy nieznacznych tylko głosach protestu nakazuje się produkcję ćwierćinteligentów.

W innej żoliborskiej szkole po skończonej lekcji polskiego z użyciem płyt CD polonistka manipulowała przy odtwarzaczu. Zapytana, co robi, odparła, że… przewija do początku płytę, bo lubi mieć wszystko przewinięte do początku… Ciekawe – mianowana czy już dyplomowana…

Na ekranach naszych telewizorów można było zobaczyć panią Hall (właściwie to chyba jej komputerowy awatar, ale można nad nim było jeszcze trochę popracować w Corelu …) przekonującą, że planowana reforma edukacyjna – sześciolatki do szkoły – jest świetnym pomysłem. Sekundowały jej dwie przedszkolanki (to też nauczycielki!!!), które twierdziły zgodnie: „Nasze sześciolatki mogą iść do szkoły, są przygotowane”. Te „edukatorki” do żywego przypominały panie A i B z Gilotyny – też już były bez głów.

Pedagodzy biją na alarm: sześciolatek nie jest w stanie oswoić się z reżimem typu szkolnego. Mało to obchodzi ludzi dzisiejszej ekipy. Są jak RUDY 102. Donald – Grigorij, kierowca – mechanik, krzyczy „Jołki – połki!” i dodaje gazu.

 

 

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej