Idee naprawdę mają konsekwencje

2013/07/2

„Przyjąłem założenie, że świat jest zrozumiały a człowiek wolny, i że konsekwencje, które teraz ponosimy, nie są wytworem konieczności biologicznej ani żadnej innej, lecz produktem nierozumnego wyboru” – tłumaczy w książce „Idee mają konsekwencje” Richard M. Weaver.

W żółwim tempie, acz systematycznie, powiększa się ilość monografii przedstawicieli amerykańskiej myśli konserwatywnej, przetłumaczonych na język polski. Czytelnik ma dzięki temu szansę wyjść poza krąg przedstawicieli umiarkowanego skrzydła libertarian, jak choćby Friedricha A. Hayeka czy Miltona Friedmana i zapoznać się z działami Erica Voeglina, Leo Staussa, Russella Kirka, czy przedstawiciela nurtu związanego z tradycją amerykańskiego Południa – Richarda M. Weavera.

To w pozycjach tego ostatniego zaczytywał się i wielokrotnie w swojej działalności do nich odwoływał Ronald Reagan. Autor książki „Idee mają konsekwencje”, monografii uznawanej za jedną z najważniejszych publikacji amerykańskiej myśli konserwatywnej XX w., zajmuje się analizą głębokiego kryzysu naszej cywilizacji, tłumaczeniem przyczyn i efektów wielowiekowego podważania myśli chrześcijańskiej. Na ok. 200 stronach, w sposób przystępny i zrozumiały, tłumaczy złożoność zagadnienia i przedstawia główne powody choroby relatywizmu trapiącego świat. Jest to książka zaliczana do tej wąskiej grupy dzieł wizjonerskich, które powstają w momentach, gdy współcześni nie zauważają jeszcze nadchodzących ciemnych chmur i żyją w przeświadczeniu, że sprawy idą w dobrym kierunku.

Wydane w 1948 roku „Idee…” od razu spotkały się z bardzo dobrym przyjęciem czytelników, a szacunek do dzieła nie zmniejszył się w ciągu upływających dziesięcioleci. Co więcej, m. in. dzięki działalności Weavera doszło do odrodzenia się całego ruchu konserwatywnego i przetransformowania się idei konserwatywnych w konkretny projekt polityczny, który w następnych latach przyniósł zwycięstwo przedstawicielom Partii Republikańskiej.

Pytaniem kluczowym, zadawanym sobie przez myślicieli badających przyczyny upadku wartości, na których wciąż jeszcze wznosi się gmach cywilizacji zachodnioeuropejskiej, jest to o początek rozkładu, o moment przełomowy. Weaver nie widzi go, jak wielu, dopiero w oświeceniu i rewolucji francuskiej ani też w renesansowym humanizmie, ale w XIV w. nominalizmie Williama Ockhama, w którym zaprzeczał on poglądowi, że uniwersalia istnieją rzeczywistą egzystencją. Doprowadziło to do „(… ) odrzucenia rzeczywistości poznawanej przez umysł i umieszczenia na jej miejscu tego, co poznawane przez zmysły”. W efekcie doprowadziło to do zrelatywizowania istnienia prawdy, a wyeliminowanie elementu niepojętości, do porzucenia doktryny o grzechu pierworodnym. Konsekwencją tego było uznanie człowieka za naturalnie dobrego i podważenie zasadniczości istnienia religii, która nie pasowała postępowcom do ich świata racjonalizmu i nauki.

A dalej już poszło- po sześciu wiekach ciągłego podważania chrześcijańskiej moralności żyjemy w społeczeństwie zatomizowanym, nie wyznającym żadnych wspólnych wartości, nastawionym wyłącznie na konsumpcję. Zerwane zostały więzy społeczne, zarówno rodzinne, jak i wspólnotowe, a nasza egzystencja ogranicza się do poszukiwania doznań cielesnych i pogoni za dobrami materialistycznymi, których posiadanie staje się wyznacznikiem naszej pozycji. „Nie ulega wątpliwości, że niesłychane wysiłki średniowiecza podejmowane w celu zachowania powszechnego poglądu na świat, wysiłki które przybierały formy niepojęte dla współczesnego człowieka, nie rozumiejącego ich znaczenia, wskazują na większą świadomość rzeczywistości w tamtych czasach, niż ta, którą posiadają nasi współcześni liderzy” – takie słowa autora natychmiast spychają go na bocznicę współczesnej dyskusji akademickiej, w której wieki średnie określane są jako ciemnogród i czas katolickiego zamordyzmu.

Lektura „Idei…” pokazuje, jakiemu przyspieszeniu uległa od czasów jej napisania degeneracja naszego świata, w którym zalegalizowaliśmy aborcję, eutanazję i spełniliśmy wszystkie żądania lobby homoseksualnego. Religia spychana jest na margines życia publicznego, tradycja i wartości konserwatywne łączone są już nie tylko z zaściankiem, ale wprost z faszyzmem, przez co należy je radykalnie eliminować. Weaver analizuje ten proces gnicia poprzez spojrzenie na edukację, sztukę, cele kultury czy media. Choć jego wizja nie pozostawia zbyt wiele miejsca na optymizm, to jednak myśliciel ten nie pozwala nam zwątpić i przekonuje, że dzięki zaangażowaniu osobistemu można zawrócić nasz świat od nieuchronnej przepaści. To jednak wymaga duchowej przemiany i odrodzenia. Czy naszą cywilizację jeszcze na to stać?

Idee mają konsekwencje” Richard M. Weaver, Prohibita 2010

Petar Petrović

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej