Jarosław Kossakowski |
Zmarły 21 lutego tego roku wybitny artysta profesor Jerzy Nowosielski (ur. 1923) ostatni swój obraz namalował dwanaście lat temu. Była to ikona Krzyża Zbawiciela Miłosiernego zdobiąca obecnie prezbiterium kościoła św. Dominika przy ul. Dominikańskiej w Warszawie. Już wtedy gnębiąca artystę choroba nie pozwoliła dopracować rozpoczętego dzieła. U warszawskich dominikanów znajduje się więc niedokończony malunek wymagający konserwatorskich zabezpieczeń.
Ikona w kościele św. Dominika zawisła na Wielkanoc 2003 roku. Została poświęcona w listopadzie owego roku przez o. Marka Pieńkowskiego, syna architekta Władysława Pieńkowskiego, który już w 1991 roku naszkicował prezbiterium z miejscem na krzyż Nowosielskiego.
Ból i cierpienie, jakie towarzyszyły Jerzemu Nowosielskiemu przez ostatnie dziesięć lat jego życia, każą nam głębiej się pochylić nad licznymi sakralnymi realizacjami artysty.
Podczas paru rozmów, które miałem okazję z nim przeprowadzić, malarz niezwykle mocno podkreślał, iż miejscem religijnego dzieła sztuki jest wyłącznie przestrzeń sakralna. Dlatego prawie nigdy nie zgadzał się na ekspozycję swoich prac sakralnych w galeriach i muzeach. Pasje, krucyfiksy, veraikony malował dla kościołów i cerkwi, także na zamówienia osób prywatnych i własne potrzeby. O ikonach mających dla jego twórczości fundamentalne znaczenie mówił: „Ikona może być brzydka, może być ładna – to inna sprawa, ale jest ważna. Jest w niej jakaś wielka siła, do której Kościół prawosławny przywiązuje pierwszorzędne znaczenie. To ikony w cerkwi są prawdziwymi świadkami naszej modlitwy, naszego wzruszenia, naszych doznań mistycznych. (…) Sztuka malarska, jeżeli jest dobra, cała należy w swojej istocie do domeny sacrum. Tematycznie tylko może być świecka czy sakralna. Ale wewnętrznie, jeżeli chodzi o jej prawdziwy wyraz i oddziaływanie, musi cała należeć do domeny sacrum”.
Jerzy Nowosielski, Zstąpienie do Otchłani, malowidło z cerkwii w Bialej Podlaskiej
Mistyczny ból, a także wyznawana przez Jerzego Nowosielskiego teologia ikony najpełniej dostrzegane są w jego Drogach Krzyżowych zrealizowanych w kościele Opatrzności Bożej w Wesołej (1977) i w kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Krakowie (1978). W obu przypadkach artysta nie sięga po bezpośrednie obrazowanie męki i tortur. Nawet w obliczu Chrystusa trudno dopatrzeć się ogromu cierpień, jednak doznanie grozy wydarzeń jest niezwykle przejmujące.
W przypadku kościoła w Wesołej ten nastrój potęgują mroczne szarości i pozbawione światła brązy. Malarz świadomie operuje odwieczną symboliką czerni oznaczającej śmierć, nienawiść, zniszczenie. Pozbawione kolorystycznej jasności osoby przypominają o toczącym się dramacie w wymiarze uniwersalnym, ponadczasowym.
Rozświetlona architektura w kościele krakowskim natomiast łagodzi bolesną wymowę tamtejszej Drogi Krzyżowej. Polichromia jest wykonana na sosnowych deskach eksponujących złociste walory drewna. Ta złocista przestrzeń, mimo silnego kontrastu z ciemnymi figurami dramatu, zdaje się już zapowiadać triumf zmartwychwstania.
Dwa późniejsze, głoszące triumf Chrystusa Zstąpienia do otchłani Nowosielski namalował dla cerkwi Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny w Krakowie oraz dla kościoła prawosławnego św. Michała Archanioła w Bielsku Podlaskim. W obu tych dziełach wyniosła i zgodnie z teologią ikony wysmukła postać Chrystusa ujęta jest w zarys regularnego koła ciemnej otchłani. Nie ma tu błogosławiącego gestu zmartwychwstałego Chrystusa znanego z przedstawień historycznych. Są za to rozsypane narzędzia tortur. W malarskiej interpretacji Jerzego Nowosielskiego mogą one stanowić symboliczną przestrogę przed złem, które zawsze grozi błądzącej ludzkości.