Ile razy mam przebaczyć?

2013/01/16

Wszystko zrozumieć to wszystko przebaczyć, głosi francuskie porzekadło. Wynikałoby z niego między innymi to, że przebaczenie (czyli anulowanie długu moralnego, który ktoś wobec nas zaciągnął swym niegodziwym uczynkiem) dokonuje się niejako automatycznie, w bezpośrednim następstwie aktu rozumu, którym dokładnie i wyczerpująco poznajemy okoliczności i pobudki cudzego postępowania, z jakichś przyczyn wymagającego z naszej strony właśnie wybaczenia. Czy tak jest rzeczywiście, o tym wolno wątpić. Czasami bowiem właśnie dogłębna wiedza o motywach, którymi kierował się sprawca naszego zła, napawa nas jeszcze większym wstrętem lub przerażeniem i w jakiś sposób odwodzi od darowania winy. Jak zgodnie pouczają chrześcijańska nauka o moralności i prywatne doświadczenie każdego z nas, do przebaczenia potrzeba czegoś więcej niż poznania, mianowicie nieprzymuszonego aktu wolitywnego. Przebaczenie jest osobistą decyzją, na którą składają się czynności zarówno rozumu (najpierw), jak i woli (w drugiej kolejności).

Przywykliśmy sądzić, że przebaczenie to wspaniałomyślna reakcja pokrzywdzonego na jakiś akt penitencyjny czy koncyliacyjny ze strony krzywdziciela, że to jak gdyby nasza odpowiedź na skierowane do nas wyrazy żalu, skruchy, przeprosin za to, co nam wbrew prawu i naszej woli uczyniono. Sprawa na pozór przedstawia się więc bardzo prosto: Akt przebaczenia następuje w komunikacyjnej, i to wręcz fizycznej – werbalnej bądź pozawerbalnej – relacji między skrzywdzonym a krzywdzicielem. Ktoś zwraca się do nas z prośbą o przebaczenie, a wówczas my go mu udzielamy, tak jak na pytanie o drogę odpowiadamy wtedy, kiedy jakiś przechodzień nam je zada, ale przecież nie wcześniej. Przebaczenie dokonuje się bez reszty w przebaczającym, i to niezależnie od jakichkolwiek uprzednich działań podjętych w tym kierunku przez człowieka, który dopuścił się przewinienia względem nas. Dla zilustrowania, bo może nie dowiedzenia, tej tezy odwołajmy się do dwóch tekstów nowotestamentalnych. W krótkim dialogu z Chrystusem apostoł Piotr stawia pytanie: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie?” (Mt 18, 21). Zwróćmy uwagę na drugą, warunkową część tej wypowiedzi. Piotr mówi w niej: „Jeśli kto wykroczy przeciwko mnie”, nie zaś: „Jeśli zwróci się do mnie z prośbą o wybaczenie”, i na tak postawione pytanie otrzymuje od Pana Jezusa jednoznaczną odpowiedź. Tekst drugi to przypowieść o synu marnotrawnym, który „wybrał się […] do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15, 20). Z tego opisu wynika, że ojciec dużo wcześniej („gdy syn był jeszcze daleko”) w sercu przebaczył winowajcy, nim ten zwrócił się do niego z wyznaniem winy, które miało zarazem wydźwięk błagania o jej darowanie: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie […]” (Łk 15, 21). Podjęcie czynności penitencyjnych, choć nieistotne w samym akcie przebaczenia, jest natomiast istotne dla winowajcy, który może otworzyć nową kartę w dziejach swoich stosunków z osobą czy społecznością, którą niegdyś skrzywdził.

Przyzwyczailiśmy się traktować przebaczenie jako ważny, wręcz nieodzowny składnik doktryny etycznej (czyli zespołu norm z uzasadnieniami) i moralności (to znaczy ducha i obyczajowości), które na gruncie zachodnim zaszczepiła religia chrześcijańska. Tak rozumiane wybaczenie ma wymiar nie tylko osobisty, lecz także społeczny i kulturowy, a nawet szerzej – cywilizacyjny. Na jednej z tablic nagrobnych i pamiątkowych (symbolicznych), które znajdują się na Cmentarzu Żydowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie, wyryto napis: „Nigdy nie przebaczymy hitlerowcom zamordowania naszych dziadków i pradziadków Izydora i Edy Uffner”. Te mocne słowa trafnie oddają, być może wbrew intencjom ich autorów, charakterystyczną cechę mentalności i obyczajowości plemiennych cywilizacji Wschodu, w których obowiązuje prawo zemsty (w doktrynie prawnej zwane ius talionis). Pamięć o tym fakcie powinna uczonym i publicystom nakazywać zwiększoną ostrożność w posługiwaniu się modną dzisiaj zbitką pojęciową „judeo-chrześcijański” czy „żydowsko-chrześcijański”, gdy mowa o tradycji etycznej albo religijnej. Na pewno bowiem istotnym aspektem różniącym wschodni tryb myślenia i postępowania od zachodniego (chrześcijańskiego) jest właśnie stosunek do pojęcia i praktyki przebaczania. Żydowskie prawo religijne ze swym słynnym nakazem: „[…] oko za oko, ząb za ząb […]” (Kpł 24, 17-20; por. Pwt 19, 21), nie odstaje bardzo znacząco od surowego kodeksu króla Hammurabiego, gdzie zamieszczono identyczny przepis: „Jeśli obywatel oko obywatelowi wybił, oko wybiją mu […]. Jeśli obywatel ząb obywatelowi równemu sobie wybił, ząb wybiją mu ” (par. 196 i 200, tłum. M. Stępień). Jakkolwiek rzecz wygląda od strony historycznej, daleko jeszcze do normy Ewangelii: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36; por. Mt 5, 38-42).

Paweł Borkowski

Artykuł ukazał się w numerze 2/2007.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej