Jeśli jest tak źle, to czemu wybraliśmy ich znowu

2013/07/3
Piotr Koryś

Od co najmniej 4 lat nie ma wyborów, których nie wygrałaby Platforma Obywatelska. Tym razem było podobnie. Ponoć zmieniło się tyle, że część młodego elektoratu przepłynęła do – chyba jednak dość efemerycznego – Ruchu Palikota, ale i tak PO wygrała z miażdżącą przewagą nad konkurentami. Przez ostatni rok wiele mówiono o pogarszającym się stanie finansów państwa, nadciągającym kryzysie, nieudolności liderów PO… Cóż więc się stało, że znów wygrali?

 

Najpierw zastanówmy się, czy rzeczywiście działo się tak źle? Ostatnie 4 lata w polskiej gospodarce były względnie udane. Wprawdzie wzrost nie sięgał takich poziomów, jak w latach 1990., czy nawet w czasie rządów PiS, ale w porównaniu z właściwie wszystkimi pozostałymi krajami UE, Polska jak dotąd wyszła z gospodarczych turbulencji obronną ręką. Było w tym nieco przypadku i sporo polityki stymulacji fiskalnej. Tak się szczęśliwie złożyło, że na lata kryzysu przypadła kumulacja napływu funduszy unijnych z perspektywy budżetowej 2007-13, co pozwoliło na przeprowadzenie licznych inwestycji infrastrukturalnych – a w konsekwencji utrzymanie w ryzach bezrobocia, wzrost PKB oraz zamożności obywateli. Jednak odbyło się to kosztem rosnącego zadłużenia publicznego, a w dodatku całkiem sporo pieniędzy zostało wydanych nieroztropnie.

Niepokojące perspektywy w gospodarce

Jednocześnie dało się zaobserwować w polskiej gospodarce i polityce gospodarczej szereg niekorzystnych zjawisk i niewłaściwych decyzji. Nie tylko tych związanych z błędami i potencjalną korupcją podczas wydawania unijnych funduszy, ale także na przykład dotyczących deregulacji, dostępu do informacji, systemu emerytalnego, sytuacji demograficznej czy bezpieczeństwa energetycznego. Ich cechą wspólną jest jednak to, że nie mają bezpośrednich skutków dla potencjalnych wyborców, przynajmniej w obecnej chwili. Konsekwencje są odroczone w czasie o kilka-kilkanaście lat, albo – niełatwe jest dostrzeżenie ich związku z polityką rządu.

I tak, nieefektywny rozdział funduszy unijnych oznacza, że są one niewłaściwie alokowane (czyli, że realizowane są niekiedy inwestycje mało potrzebne), albo wykonywane. Albo, że stawki dla wykonawców są ustalane na zbyt wysokim poziomie… Jednak każdy z tych elementów jest trudny do oceny i sprawdzenia. Agencje ratingowe i wiele innych instytucji co i rusz przypomina, że deregulacja polskiej gospodarki nie następuje i przez to nie są wykorzystywane dostępne wciąż zasoby rozwojowe. No ale przecież wzrost i tak jest, a rząd się stara, więc po co się czepiać… Z kolei głośna ostatnio sprawa poprawki do Ustawy o informacji publicznej prawdopodobnie zmniejszy przejrzystość działań publicznych, ułatwi odmowę dostępu do dokumentów takich jak np. opinie, którymi kierował się Prezydent podpisując się pod zmianami w ustawie o OFE. Ale znowu, było to istotne dla dość wąskiej grupy zainteresowanych. A sprawa samego systemu emerytalnego? Demontaż – niezbyt przemyślany – filarów tego systemu (OFE oraz Funduszu Rezerwy Demograficznej) odbył się właściwie bez debaty publicznej (a dokładniej, bez jakiegokolwiek zainteresowania nią ze strony rządu). No i jeszcze kwestia bezpieczeństwa energetycznego. Przeciwdziałanie projektowi Nord Stream okazało się porażką, do dywersyfikacji źródeł dostaw gazu wciąż daleko. Daj Bóg, ten problem rozwiąże eksploatacja gazu łupkowego, ale gdy popatrzeć na kontrakty zawarte z Gazpromem, widać w jak niekorzystnej sytuacji jest Polska. Kupujemy drogi gaz, pozostawiając Rosjanom rolę monopolisty i w dodatku podejmując długookresowe zobowiązanie zakupów dużych jego ilości na niekorzystnych warunkach. Tej zimy Polacy zobaczą to na swoich rachunkach, ale już po wyborach (na marginesie, zupełnym przypadkiem akurat w czasie kampanii wyborczej PKN Orlen sprzedawał paliwa przy niemal zerowej marży – ależ zbieg okoliczności). O wyzwaniach demograficznych zaś pisałem na tych łamach innym razem.

Obszary zagrożeń: budownictwo i edukacja

Ale jest i kilka obszarów, gdzie niekorzystne tendencje i błędne decyzje widać już na horyzoncie gołym okiem. Za rokdwa gwałtownie ubędzie pracy w branży budowlanej. Zniknie nawet 20 tysięcy etatów, bo skończy się, przynajmniej na kilka kwartałów strumień europejskich pieniędzy. Wiele małych i średnich polskich firm, podwykonawców wielkich globalnych (najczęściej niemieckich, hiszpańskich i austriackich) koncernów, nie zdoła przetrwać tego okresu posuchy. Nikt tego w porę nie zauważył i nie przygotował bardziej zrównoważonego cyklu rozwoju infrastruktury komunikacyjnej, tak by przejście między kolejnymi perspektywami budżetowymi było łagodniejsze. Czy naprawdę się nie dało? Trochę szkoda, że wielkie masowe media zajęły się tym tematem dopiero w listopadzie.

Drugi przykład to edukacja. Wprawdzie, patrząc z optymizmem na wyniki testów, takich jak PISA (test kompetencji poznawczych uczniów) sądzić można, że następuje poprawa jakości w polskiej oświacie. Moim zdaniem jest ona jednak częściowo przynajmniej pozorna – uczniowie zostali lepiej przygotowani do rozwiązywania testów, a nie po prostu lepiej przygotowani. Jak mi się wydaje, jednym z bardziej udanych zagrań marketingowych w tej dziedzinie, była nieoczekiwana, podjęta tuż przed wyborami, decyzja o przesunięciu terminu ostatecznego wprowadzenia, ostatniej reformy oświaty. Mimo zapewnień o doskonałym przygotowaniu szkół i nauczycieli (z czym zresztą można się spierać, co wiem z prywatnych doświadczeń) nieoczekiwanie, już po początku roku szkolnego, premier podjął stosowną decyzję wyczuwając doskonale nastroje. Gratulacje! Tylko po co był rok zapewnień, że z terminem reformy nie da się nic zrobić, a systemu już lepiej do niej się przygotować nie da?

PO nie miała z kim przegrać

Pomimo powyższych uwag uważam, że stan gospodarki nie dawał zbyt wielu mocnych przesłanek, by ludzie masowo zrezygnowali z głosowania na PO. Nie był to rząd gorszy (ani lepszy) od poprzednich – przynajmniej w dziedzinie gospodarki. Opozycja zresztą szczególnie nie pomagała obywatelom zidentyfikować nadciągających zagrożeń, w kampanii wyborczej liczyły się wizerunki. Sytuacja w Hiszpanii w listopadowych wyborach, czy wcześniej na Węgrzech, spektakularne upadki premierów w Grecji i we Włoszech, miały zupełnie inne podłoże. Tam najpierw partie rządzące przyczyniły się do pogłębienia kryzysu, i nie potrafiły zaproponować narzędzi do walki z nim, a potem upadały rządy. W Polsce, jak na razie, administrowanie kryzysem przebiega sprawnie, a marketingowa skuteczność rządu wspierana przez większość mediów masowych utwierdziła wielu wyborców w przekonaniu, że na czas kryzysu nie da się znaleźć lepszych rządzących. A że nie bez znaczenia jest szczęśliwy zbieg okoliczności, cóż … Przecież gdyby nie spektakularny i niezbyt potrzebny upadek rządu Kaczyńskiego w 2007 roku, to prawica mogłaby tak zgrabnie poradzić sobie z kryzysem. Pieniądze unijne by napłynęły, a doświadczenie ostatnich lat pokazuje że i w budżecie było jeszcze trochę miejsca na ekspansję fiskalną.

Wyborcy nie wiedzieli przeciw czemu protestować

Wybory 2011 coś jednak zmieniły w polskiej polityce. Po raz pierwszy od dekady niezadowoleni z polityki rządu nie migrowali między centrum a prawicą (wybory 2005, 2007, a także wybory prezydenckie itd.), ale wybrali partię lewicową (a momentami lewacką) o niejasnej proweniencji, nieznanym programie, zdecydowanie antyklerykalną i lubianą w niektórych mainstreamowych mediach. Partię w zasadzie bez programu i wizji. A wybrali ją w proteście, choć zapewne sami nie wiedzą przeciw czemu.

Sukces Ruchu Palikota nie przypomina zjawisk dziejących się na scenie politycznej takich krajów jak Hiszpania czy Węgry (a też pewnie i Grecja). Tam zwyciężyła prawica, a rozczarowaniu rządami ugrupowań lewicowych towarzyszyło krytyczne spojrzenie wyborców na politykę UE, a jednocześnie wzmocnienie poczucia narodowej tożsamości. Tu odwrotnie, głosowanie na partię europejską do bólu, lewicową, neutralną względem narodowej tożsamości i w dodatku założoną przez zasiedziałego wśród elit biznesmena stało się formą antyestablishmentowego buntu! Prawica stosownej alternatywy do PO, jak na razie, nie zaoferowała. Rolę partii antyestablishmentowej też jej wykradziono. Jak zatem mogła zwyciężyć?

PO nieżle poradziła sobie z kryzysem

A zatem, choć PO nie jest szczególnie bliska mojemu sercu, to wydaje mi się, że względnie nieźle na polu gospodarki poradziła sobie z kryzysem. Błędy, niedopatrzenia i kombinacje jej polityków mieszczą się w standardach polskiej polityki. A że nie jest lepsza od innych, cóż… Można dostrzec jeszcze jeden pozytyw z jej istnienia: przesuwa polską scenę polityczną na prawo. W Hiszpanii sukces partii podobnej do PO, a nawet lewego skrzydła PO okrzyknięto sukcesem prawicy. Dlatego w tych wyborach bardziej niż sukces PO, na który również polska prawica niestety z wysiłkiem pracowała, niepokoją mnie narodziny nowej lewicy, nie takiej jak kiedyś dawno wymarzył sobie Ryszard Bugaj, ale „prawdziwie nowoczesnej”, dużo bardziej radykalnej, nieprzewidywalnej i destrukcyjnej niż kiedykolwiek była SLD.

Na wynik obecnych wyborów można spojrzeć także w kontekście polskich doświadczeń historycznych. PO względnie sprawnie administruje sytuacją kryzysową, Polska – jak dotąd nie doświadcza dramatycznych skutków bardzo głębokiego kryzysu dziejącego się tuż obok, ale jednocześnie atrofii ulegają instytucje publiczne, wspólnota tożsamości czy zdolność dbania o rację stanu. W czasie Wielkiego Kryzysu w latach 1930. sprawy miały się dokładnie odwrotnie: błędne decyzje pogrążały polską gospodarkę, ale polityka tożsamościowa, edukacyjna i działania integrujące społeczeństwo realizowane były z dużą skutecznością aż do samego końca. Błędy w polityce gospodarczej przełożyły się na względną słabość Polski pod koniec lat trzydziestych, zaś zdolność do budowania fundamentów wspólnej tożsamości przydała się w trakcie wojny. Miejmy nadzieję, że odwrócenie tych relacji dziś będzie dla Polski szczęśliwsze niż wtedy.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej