Kaplica pałacowa podniesiona z ruin

2013/06/28
Jarosław Kossakowski

W dość zaskakujący sposób zostało uratowane malarstwo ścienne pałacowej kaplicy powstałe w czasach kolejnej przebudowy najpierw średniowiecznego obronnego zamku, potem barokowej rezydencji w Kurozwękach, w drugiej połowie XVIII w. Ówczesny właściciel pałacu Maciej Sołtyk zlecił nieznanemu z imienia i nazwiska malarzowi wykonanie polichromii o tematyce sakralnej dekorującej strop i ściany kaplicy.

 

Te cenne XVIII-wieczne polichromie zachowały się przypuszczalnie tylko dlatego, że przez szereg powojennych lat PGR w kaplicy przechowywał węgiel, który przecież ma m.in. właściwości higroskopijne. Chroniło to ścienne malowidła przed niszczącą je wilgocią i wodą zalewającą wszystkie pomieszczenia zrujnowanego pałacu. Trzeba również pamiętać, że za wczesnych lat Polski Ludowej węgiel był towarem poszukiwanym, stąd pomieszczenie kaplicy było zamykane i chronione przed bezmyślną grabieżą – opowiada Jan Marcin Popiel (ur. 1947), gospodarujący w Kurozwękach (woj. świętokrzyskie) syn przedwojennych właścicieli pałacu i dóbr kurozwęckich.

Przebudowę pałacu prowadził wzięty XVIII-wieczny architekt Franciszek Ferdynand Nax, tak więc autorem malowideł został z pewnością któryś z jego współpracowników. Obecnie po licznych zabiegach konserwatorskich na ścianach kurozwęckiej kaplicy pałacowej można podziwiać przedstawienie Przemienienia Pańskiego oraz sceny z życia świętych patronów rodziny Sołtyków, św. Anny i św. Macieja. Część dawnego ruchomego wyposażenia kaplicy z niewielkim ołtarzykiem niedawno odnaleziono w parafialnym kościele w sąsiednim Kotuszewie. Pierwsza kaplica, jeszcze wtedy zamkowa, istniała już w XV wieku, a posługę Bożą sprawowali sprowadzeni do Kurozwęk kanonicy regularni.

„Pałac w Kurozwękach w całych swoich wielowiekowych dziejach należał tylko do czterech rodzin (Kurozwęccy, Lanckorońscy, Sołtykowie, Popielowie), z pokolenia na pokolenie przechodził drogą spadku lub posagu i nigdy nie był nikomu odsprzedany. Dopiero ja musiałem ruiny rodzinnego pałacu w 1991 roku za żywą gotówkę odkupić od państwa i to wcale nie za symboliczną złotówkę”.

Prawo pierwokupu swojej własności uzyskał już rok wcześniej ksiądz infułat Marcin Popiel (1904–1992), długoletni proboszcz w Szewnej koło Ostrowca Świętokrzyskiego, stryj obecnego właściciela Kurozwęk. Ksiądz Marcin Popiel w czasie okupacji niemieckiej opiekował się pałacem, który w dobrym stanie przetrzymał wojnę i działania frontowe. Klęska nastąpiła dopiero później, gdy majątek przejął PGR, a potem dom opieki społecznej. Pałac zamienił się w ruinę, a piękny park w zdziczałe zarośla.


Odbudowany Pałac w Kurozwękach mieszczący ozdobioną freskami kaplicę

Ojciec obecnego właściciela pałacu Stanisław (1910–1981) po wyzwoleniu z niemieckiego obozu w Murnau, pozostał na zachodzie. Dołączyła do niego żona Irena z Wańkowiczów ze starszymi braćmi Jana Marcina, który urodził się już w Belgii. Wraz z rodzicami mieszkał później w Afryce, ukończył studia w Szkocji. Tu poznał przyszłą żonę, pochodzącą z Norwegii Karen. Propozycja stryja ks. Marcina z 1991 roku, by przyjechać do Polski i przyjrzeć się rodzinnemu majątkowi, małżeństwo Popielów zastała w Belgii, gdzie powrócili po kilkunastoletnim pobycie w Kanadzie.

„Gdy nadeszła wiadomość o śmierci stryja, po rodzinnej naradzie zapadła decyzja, że do Polski pojedziemy właśnie my – mówi Jan Marcin. – W Kurozwękach zastaliśmy ruinę, ściany pękały, przez zerwany dach lał się deszcz, wszędzie pełno gruzu. Wiatr hulał po wszystkich pomieszczeniach, gdyż nie uchowało się ani jedno okno, ani jedne drzwi. Mieliśmy trochę odłożonych pieniędzy, w sercach ogromny sentyment dla rodzinnej ziemi i… zaryzykowaliśmy”.

Patrząc dziś na imponującą, utrzymaną w kolorze pompejańskiego różu fasadę odbudowanego pałacu, na kwitnące hotelowo- turystyczne przedsiębiorstwo zatrudniające kilkadziesiąt osób, aż trudno uwierzyć, iż niedawno było to wszystko przygnębiającą ruiną. Zwiedzających zdumiewa pracowitość, dynamika i przedsiębiorczość Jana Marcina Popiela. Właściciel Kurozwęk założył, że pałac, otaczający go park i łąki, muszą zarabiać same na siebie. I tak właśnie się dzieje. Na łąkach pasą się bizony, biegają strusie. Postanowił też, że stare obrazy, zabytkowe meble i stylowe przedmioty w uzupełniającej ilości kupi dopiero wtedy, gdy będzie miał odłożone pieniądze. Na razie komnaty kurozwęckiego pałacu zdobią nieliczne kopie przedwojennej kolekcji, oryginały przechowywane są w Muzeum Narodowym w Kielcach. W powoli zagospodarowywanych zamkowych lochach Jan Marcin Popiel planuje różne inne atrakcje i ekspozycje.

Ostatnio modlitwą w pałacowej kaplicy w Kurozwękach zostało otwarte naukowe sympozjum poświęcone ks. infułatowi Marcinowi Popielowi. Honorowym gościem był biskup sandomierski ks. dr Krzysztof Nitkiewicz.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej