Kartki od pradziadka

2013/01/17

Kiedy 11 listopada kilka tysięcy Polaków weźmie udział w kolejnym Biegu Niepodległości z okolic placu Zamkowego do Wilanowa, kilkanaście milionów innych nawet nie wyjdzie z domu. Dobrze jeśli będą wiedzieć, co tego dnia świętują.

Koncerty, recytacje, szkolne apele i uroczyste Msze św., złożenie wieńców pod kamieniami upamiętniającymi rocznicę Odzyskania Niepodległości, składanie wiązanek przy pomniku J. Piłsudskiego, Koncert Pieśni Legionowych i Ułańskich w wykonaniu Filharmonii im. Romualda Traugutta, Apel Poległych z udziałem Kompanii Reprezentacyjnej WP… W całej Polsce atmosfera Święta Niepodległości znowu będzie podniosła. Czy aby nie za bardzo?


63 proc. Polków kojarzy Święto Niepodległości z wydarzeniami 1918 roku
Fot: Tomasz Gołąb

Bez entuzjazmu

Oglądając relację na żywo z Warszawy zauważyłem, że co jakiś czas słychać było wśród widzów niemrawe oklaski. Niepodchwycone przez ogół zebranych szybko milkły. Jestem niestety przekonany, że te szczere oznaki entuzjazmu zgromadzonych rodaków tłumił strach przed naruszeniem bliżej nieokreślonego tabu, przed nieintencjonalnym popełnieniem protokolarnego faux pas. Dlaczego na zawodach sportowych po odegraniu hymnu państwowego padają gromkie brawa? Czym ten hymn różni się od granego w dniu święta narodowego? To dlaczego na nagrodzenie orkiestry oklaskami zdecydowały się tylko nieliczne osoby i prawie natychmiast umilkły speszone? – zastanawia się w swoim internetowym blogu Wojciech Wisowski. – Obserwując marsowe miny przedstawicieli władz, wysłuchując apelu poległych (bardzo długiej niestety litanii przypominającej pełną ofiar drogę do upragnionej niepodległości) czy armatniej salwy nasuwającej pogrzebowe skojarzenia, nie mogą się zachowywać inaczej. Czy to oznacza, że oddawanie honorów walczącym przodkom i zachowanie powagi tej chwili to działania niewłaściwe? Oczywiście, że nie! Nie potrafię sobie wyobrazić Dnia Niepodległości bez tych patetycznych momentów. Ale obok nich czegoś brakuje. Obok szacunku, powagi i patosu powinno się znaleźć miejsce na zadowolenie, radość i entuzjazm.

Kiedy w 2004 r. między uroczystością Wszystkich Świętych a Świętem Niepodległości TNS OBOP zapytał Polaków o ich patriotyczne uczucia, 42 proc. przyznało, że w 1 i 2 listopada odwiedziło groby żołnierzy, ofiar wojny i prześladowań, słowem narodowych bohaterów. 31 proc. potwierdziło, że ma w domu biało-czerwoną flagę. Choć ośrodek przyznał, że obydwie liczby są istotnie zawyżone, to jednak świadczą one o uznawaniu wzorców patriotycznych nawet przez część tych, którzy ich nie respektują. 63 proc. badanych wówczas Polaków poprawnie skojarzyło Święto Niepodległości z wydarzeniami 1918 r.

„Jestem patriotą”! Nie wygłupiaj się

– Amerykanie obchodzą to święto niezwykle radośnie, choć kiedy wydawano dokument, na ówczesne czasy nie miał on tak dużego znaczenia. Legenda do tych wydarzeń została dobudowana po latach – mówi dla serwisu naukowego PAP amerykanista prof. Zbigniew Lewicki z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem, gdyby zapytać Amerykanów, kto i kiedy wydał Deklarację, to poza nazwiskiem naczelnego wodza dowodzącego wojskami kolonialnymi w wojnie o niepodległość, Jerzego Waszyngtona, i rokiem, a raczej wiekiem („mniej więcej XVIII”), nie byliby nic w stanie więcej powiedzieć. – Amerykanów historia nie pasjonuje, ale lubią być dumni z bycia Amerykanami, a ten dzień to doskonała okazja do zademonstrowania swego patriotyzmu – wyjaśnia profesor.


Mało zostało już rodzin, dla których 11 listopada to prawdziwe święto
Fot: Artur Stelmasiak

– Ostatnie dziesiątki lat spowodowały tak wielkie spustoszenie w sercach Polaków, że na osobę, która mówi “Jestem patriotą i kocham Polskę” wielu rodaków patrzy z cynicznym uśmiechem, politowaniem lub niedowierzaniem – skarży się jeden z młodych ludzi, proponując, by w Święto Niepodległości każdy z nas zrobił rachunek sumienia z tego, co zrobił dla ojczyzny, dla swojej lokalnej społeczności. – Bo Polska to my – nie zrobi dla nas nic więcej niż to, co sami zrobimy. Długotrwałe mieszanie w głowach, piętnowanie i opluwanie bliższej i dalszej przeszłości, negowanie wartości, które jeszcze przed chwilą stały na piedestale – wszystkie te czynniki sprawiają, że trudno dziś pielęgnować w sobie dumę z bycia Polakiem.

Łapówki w rytm Mazurka

Maturzystka z Gdańska zwraca uwagę, że codzienność niepodległej Polski to dla niego „widok nagłówków prasowych, które codziennie rano krzyczą o kolejnych nowych aferach w państwie, o tym, że posłowie Sejmu RP, wybrani przez społeczeństwo w demokratycznych wyborach, uczestniczą w porachunkach mafijnych i nałogowo łamią prawo”. Trudno jej rozmyślać o niepodległości w dwumiesięcznej kolejce do lekarza specjalisty, albo gdy słyszy z ekranu polityków przekonanych o własnej bezkarności i wygłaszających bez żadnej odpowiedzialności nieodpowiedzialne tyrady. Beata podejrzewa, że ciężko pewnie też cieszyć się z niepodległości mając 824 zł minimalnego wynagrodzenia, albo 562 zł. emerytury, z których większą część wydaje się od razu w aptecznym okienku. „ Dla mnie niepodległość to korupcja na każdym kroku, czekanie na wyroki sądowe długie lata oraz przyjmowanie dzieci VIP-ów, które nie zaliczyły egzaminu wstępnego, na studia prawnicze i tym samym nie dawanie żadnych szans młodym, zdolnym ludziom, którzy tak naprawdę chcą się uczyć, a ich rodzice nie są wystarczająco zamożni, by dać 4 tysiące złotych łapówki za umieszczenie nazwiska na liście przyjętych. Dla mnie niepodległość to brak pieniędzy na ściganie przestępców i bandytów, którzy niejednokrotnie włamując się do domów wynoszą ciężko pracującym ludziom dorobek ich całego życia, którzy gwałcą, zabijają bezbronnych obywateli będąc ponad prawem, bo prawo to jest tak niedoskonałe, ma tyle luk i błędów, że nie jest w stanie poradzić sobie z coraz bardziej rosnącą

Ciekawe, że 11 listopada jest także:

Dniem Niepodległości w Angoli Świętem Wyzwolenia w Belgii Rocznicą Rozejmu we Francji Dniem Pamięci w Kanadzie Świętem Republiki Malediwy Dniem Wteranów w USA Dniem Pamięci w Wielkiej Brytanii

Źródło: Wikipedia


Powoli zaczyna się pojawiać moda na patriotyzm
Fot: Tomasz Gołąb

przestępczością. Dla mnie niepodległość to więzienia, w których skazani mają telewizję kablową, sale gimnastyczne, a dzienny koszt utrzymania skazanego jest wyższy niż stawka żywieniowa w domach dziecka. Dla mnie niepodległość to nieznajomość i przez większość 20-latków …” – pisze gorzko Beata Simlat. Ale jest też w młodym pokoleniu optymizm. Bo „niepodległość to również mój kraj bez stacjonujących tu wojsk radzieckich, to wolna prasa – bez cenzury, to wolne, demokratyczne wybory, to możliwość wygłaszania swoich poglądów bez obawy o swoje życie, to pełne towarów półki w sklepach … to wreszcie słowo Polska na mapie Europy – o tym jak na razie mogą tylko śnić Palestyńczycy”.

Ponad podziałami, najlepiej w rodzinie

Dzień Niepodległości dziś jest dniem wolnym od pracy. Główne obchody, z udziałem najwyższych władz państwowych, odbywają się w Warszawie na placu Józefa Piłsudskiego, przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Kiedy rok temu w tym miejscu prezydent RP Lech Kaczyński wspominał odbudowę państwa polskiego w niesprzyjających i trudnych warunkach, tego samego dnia uroczystością na Zamku Królewskim w Warszawie Telewizja Polska zainaugurowała nowy kanał tematyczny – TVP Historia.

– 11 listopada 1918 roku, gdy w Warszawie rozbrajano niemiecki garnizon, nasz kraj nie miał utrwalonych granic, na jego terenie były nieliczne tylko polskie siły zbrojne, z wszystkich stron czaili się wrogowie – a mimo wszystko w ciągu niespełna trzech lat Polska, walcząc na prawie wszystkich swoich granicach, zdołała wywalczyć kraj o powierzchni blisko 400 tysięcy kilometrów kwadratowych, odeprzeć sowiecki najazd, mówiąc krótko – odnieść zwycięstwo – mówił rok temu przed Grobem Nieznanego Żołnierza prezydent Lech Kaczyński. Zastanawiał się, dlaczego to było możliwe. – Warto pamiętać o jednym: że ci ludzie, reprezentujący różne obozy – obóz lewicy niepodległościowej i obóz narodowy, ludowców, socjalistów – potrafili się porozumieć w sprawach najważniejszych. W roku 1919 naczelnikiem państwa był Józef Piłsudski, a delegatem Polski na konferencję wersalską Roman Dmowski. Ludzie ideowo, politycznie zasadniczo ze sobą skłóceni, ale w warunkach tworzenia Polski, w warunkach zagrożenia państwa, ci ludzie potrafili się porozumieć.

Małgorzata Zatorska, mama 1,5-letniej Madzi

Wielu moich znajomych wyjechało w ostatnich dwóch latach do pracy na Wyspach Brytyjskich. Czy pamiętają o Święcie Niepodległości? Nie wiem. Myślę, że sercem są z Polską. A może nawet oddalenie od ojczyzny w jakiś sposób pomaga im przeżywać to święto w lepszy sposób niż nad Wisłą. Z tego co wiem, intensywnie korzystają z polskich serwisów internetowych. A w nich nie sposób nie zauważyć informacji o 11 listopada. Może więc z tego powodu spotkają się w jakimś pubie i irlandzkim piwem będą wznosić toasty za polską Niepodległość?

Internauta o ps. Kiffi (kiffi.info)

Pierwsza sprawa, która niezmiennie irytuje mnie od dłuższego czasu to właśnie 11 listopada. Przecież to chyba radosne święto, wszyscy powinni się cieszyć, tymczasem u nas przypomina to jakiś wielki narodowy pogrzeb. Jeszcze gorsze jest to, że mało kogo obchodzi, co to jest Dzień Niepodległości, co się wtedy stało i dlaczego. Tak, nas Polaków, wiecznie walczących o niepodległość, żyjących mitem tysiąca wojen i powstań bez sensu, cudów czy nie cudów nad Wisłą, zupełnie nic nie obchodzi jakiś tam Dzień Niepodległości. Kolejny przykład narodowej obłudy, zakłamania i braku konsekwencji. Spece od IVRP bez przerwy opowiadający jakieś brednie o patriotyzmie mogliby się tym chociaż odrobinę zainteresować, zmienić ten dzień w rocznice tryumfu, niezłomności i waleczności. Rocznice, którą można by świętować ciesząc się a nie płacząc, poczuć się dumnym z tego, kim się jest. Ale skoro nas samych za bardzo to nie obchodzi, skoro wolimy rozpłaszczyć tyłek na przedtelewizyjnej kanapie i ciesząc się z kolejnego wolnego dnia oglądać debilne seriale, to nikt nam w tym nie pomoże. Sami musimy sobie pomóc….


Jestem patriotą, kocham Ojczyznę – na takie osoby większość Polaków patrzy z niedowierzaniem
Fot: Artur Stelmasiak

Dziewczyna bez kajdan

Składając wieniec przy Pomniku Marszałka Józefa Piłsudskiego podkreślał, że Święto Niepodległości powinniśmy obchodzić nie tylko na placu Marszałka Piłsudskiego w Warszawie, ale w każdej polskiej rodzinie. Z tym, że na razie takie myślenie pozostaje życzeniowym. Choć oczywiście nie zawsze.

– Oglądałam z rodziną film w telewizji o I wojnie światowej – wspomina Anna Zakrzewska z gimnazjum w Sułkowicach. – „Wówczas twój prapradziadek został wcielony do wojska austriackiego” – powiedziała moja babcia, dodając, że Polski nie można było wtedy znaleźć na żadnej mapie Europy, bowiem od ponad stu lat znajdowała się pod trzema zaborami: pruskim, rosyjskim i austriackim. Część ziem polskich, na których my dzisiaj mieszkamy, była pod zaborem austriackim i nazywała się Galicją. Że prawie wszystkich młodych mężczyzn, nie tylko z Galicji, ale także z zaboru pruskiego i rosyjskiego siłą brano do wojska. I że historia tak poplątała losy naszego narodu, że Polacy musieli walczyć przeciwko sobie. „I tak twojego prapradziadka wcielono do wojska austriackiego. Najpierw był saperem w Alpach Austriackich, później został przerzucony do Serbii. Stamtąd pisał kartki pocztowe do praprababci, a ona do niego. Ich korespondencja trwała także po wstąpieniu pradziadka do Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego”.

Przeglądali listy długo i ze wzruszeniem. Krótkie, pięknie napisane zdania kryły słowa obawy o jutro, ale niosły też nadzieję. Przechowywane w rodzinie jak relikwia. Zwłaszcza kartka, na której widać młodą dziewczynę ze złotą koroną na kolanach. Siedzi na tronie, ale jest zakuta w kajdany. Nad nią unosi się biały orzeł. Dziewczyna symbolizuje zniewoloną Polskę. Przed nią ze sztandarem w ręku klęczy strzelec, oddając jej hołd. W tle widnieje Wawel – odwieczna kolebka kultury polskiej i ołtarz narodu. Pod obrazem umieszczony jest fragment hymnu Strzelców, z którym maszerowali i szli w bój: Czy umrzeć nam przyjdzie na polu,/ Czy w tajgach Sybiru gnić,/ Z trudu naszego i bólu/ Polska powstanie, by żyć. – Podobają mi się te słowa. Przekazują desperację i poświęcenie Polaków w walce o wolność. Kiedy wysłuchałam opowieści mojej babci, poczułam się dumna. Zrozumiałam, że gdyby nie ta desperacja i poświęcenie, pewnie dzisiaj nie wiedzielibyśmy, kim jesteśmy, nie mielibyśmy własnej tożsamości, nie istnielibyśmy jako naród. Odtąd dla mnie dzień 11 listopada nie będzie tylko dniem wolnym od nauki, ale i bardzo ważnym – mówi nastolatka.

Mirosław Krzanik (mirek-krzanik.blog.onet.pl)

o ubiegłorocznych obchodach 11 listopada Znowu Święto Ignorancji Narodowej. Dzień okraszony wielką dawką smutku i powagi. Jedynym powodem tłumów do radości jest dzień wolności od pracy. Nawet TESCO zamknęli, więc pewnie wszyscy będą mieli wolne. Znowu jestem zmuszony do okazania swojego głębokiego zdziwienia wobec faktu niewiedzy czemu mamy wolne. Niemniej dziwią mnie smutne twarze ludzi co roku tego dnia. Rano w radiu usłyszałem sondę czy ludzie wiedzą czemu, akurat 11 listopada jest świętem narodowym Rzeczypospolitej. No cóż, padły przeróżne odpowiedzi. Jedni twierdzili, że to była jakaś ważna bitwa, inni, że skończyła się pierwsza wojna światowa. Jeden gość poparł to długim wywodem jakoby to właśnie 11 listopada podpisano traktaty wersalskie. Była także opinia, że to właśnie tego dnia wkroczyła armia czerwona w 1945. Nie winię ludzi za ich ignorancję. W końcu ktoś powinien ich był kiedyś tego nauczyć, bo z powietrza się ta wiedza nie bierze. Telewizja też nie pomaga nam w zrozumieniu tej rocznicy, bo wszystkie stacje telewizyjne skupiają się na „aferze wieńcowej” i zamknięciu litewskiej fabryki lekarstw w Jeleniej Górze, której błąd spowodowany przez władze III Rzeczpospolitej, zagroził życiu kilku osób.

Adam Hlebowicz, organizator Parady Niepodległości w Gdańsku

W 2002 roku, gromadząc ludzi znanych z wcześniejszych inicjatyw jak „Zdjęcie Rodzinne Gdańszczan”, wystawa „Sybir Pro– Memento”, inscenizacje historyczne na terenie Gdańska i Pomorza zawiązaliśmy w Gdańsku Stowarzyszenie SUM (Społeczny Urząd Miasta). Chcieliśmy pobudzić aktywność obywatelską mieszkańców regionu, w odwołaniu do tradycji i wartości patriotycznych, w najlepszym rozumieniu tego słowa. Tak wymyśliliśmy Paradę Niepodległości. Inicjatywę, która ma pokazać, że to, o czym marzyło kilka pokoleń Polaków – wolna i niepodległa Polska, to dzisiaj przede wszystkim radość z tego dnia i oddanie hołdu tym, którzy się przez stulecia do chwały Rzeczpospolitej przyczynili. Od czterech lat tworzymy Paradę Niepodległości, każdorazowo gromadzącą kilka tysięcy bezinteresownych wolontariuszy, którym, podobnie jak nam, bliskie są takie wartości jak tradycja, ojczyzna, duma z herbu i flagi Polski. Sukces Parady Niepodległości to sukces jej uczestników, ludzi, którzy chcą się tego dnia spotykać, nawzajem cieszyć, wspominając przeszłość, z nadzieją i optymizmem patrzyć w przyszłość.

Tomasz Gołąb

Artykuł ukazał się w numerze 11/2007.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej