KOGO BRONIĄ RUCHY PRO LIFE

2013/07/4
Robert Hetzyg

Ochrony potrzebuje każde ludzkie życie; to, które się rozpoczyna, i to, które gaśnie, a nawet to, które wydaje się kwitnące, a przecież boryka się z poczuciem utraty sensu

 

Felietonista albo udaje człowieka- orkiestrę, albo pisze o tym, co do niego należy… Taka myśl przyszła mi do głowy, kiedy redakcja podała, jaki jest temat przewodni niniejszego miesięcznika. Od prawie pięciu lat piszę do Państwa o wierze, a w e-mailu dostałem zamówienie na tekst o ruchach pro-life…

Do wyboru mam albo gwałtowną i powierzchowną kwerendę internetowo-książkową, albo posadzenie tematu na bezpiecznym gruncie wiary. No i – tak jest – wybrałem bramkę numer 2! Prawie od razu tego pożałowałem, bo ochrona życia od poczęcia aż do jego naturalnego końca nie jest, powtarzam, NIE JEST zagadnieniem z dziedziny wiary. Utarł się stereotyp, że to wierzący są orędownikami walki z aborcją i eutanazją, a przecież wiele organizacji nurtu pro-life ma podłoże zupełnie bezwyznaniowe, a często i niereligijne, tak jak niezależne od religii wyznawanej przez sprawcę lub ofiarę jest karanie przestępstw przeciwko życiu, jak np. zabójstwo czy choćby pobicie. Zupełnie areligijny jest także wysiłek ekip reanimacyjnych w karetkach i na oddziałach intensywnej opieki medycznej.

A skoro już o tym mowa, kiedy ratuje się życie chorego, to właśnie o życie się walczy, tak samo, jak chcą czynić to ruchy pro-life. O życie, mówię, a nie z kimś lub przeciw komuś się walczy. Różnica jest podstawowa, choć bywa pomijana, co się czasem daje zauważyć w metodach walki, a już z pewnością w języku wypowiedzi, typowym dla drugiej strony raczej, czyli dla napastnika, bardziej niż dla obrońcy. Pani Marii Czubaszek nie odważyłbym się np. nazwać „zimną suką”. I wcale nie oznacza to, żebym mógł pogodzić się z formą jej wypowiedzi na temat odbierania życia tym, którzy go sami bronić nie mogą. Czym innym jest jednak ujmowanie się za bezbronnymi, a czym innym uwłaczanie przyrodzonej godności człowieka, który ma do niej prawo nie dlatego, że sobie na to zasłużył, ale że je otrzymał w chwili stania się człowiekiem, czyli – no nie chce być inaczej – w chwili poczęcia. Nikt z nas nie stoi ponad drugim człowiekiem i nikt nie jest lepszy, ponieważ walczy po właściwej stronie barykady. Ten, kto broni życia, podąża za ludzkim odruchem pomocy, jaki obserwujemy, kiedy ktoś pomaga osobie poszkodowanej w wypadku. No i nieudzielenie pomocy wciąż jeszcze na szczęście jest karalne.

Stawanie po stronie życia jest więc czymś głęboko ludzkim i naturalnym, niewymagającym filozoficznych uzasadnień na miarę etyki według profesor Środy. Ale wiara mimo to okazuje się „wynalazkiem” przełomowym, ponieważ ochrony potrzebuje każde ludzkie życie, to, które się rozpoczyna, i to, które gaśnie, a nawet to, które wydaje się kwitnące, a przecież boryka się z poczuciem utraty sensu. Sam Bóg strzeże naszego życia, zapewniając o swojej ku nam miłości: „wyrył nas na swoich dłoniach” (por. Iz 49,16) i „Jego miłość nigdy od nas nie odstąpi” (por. Iz 54,10). Pamiętając o tym, pewnie nie tak łatwo przyjdzie nam do głowy wrzucać do jednego kubła szczątki dzieci, którym się nie pozwolono urodzić, i sumienia tych, którym my nie pozwoliliśmy się nawrócić. Bóg ujmie się za jednymi i drugimi, bo nigdy się nie zaprze tych, których stworzył z miłości.

Jest jednak jeszcze jedna rzecz ważna, kiedy się dyskutuje o wierze i walce o ochronę każdego ludzkiego życia, we wszystkich jego stadiach: komu ja pozwalam ustanawiać prawo mniej lub bardziej chroniące człowieka i jego życie? Ja wiem, że czasem usiłowano z aborcji zrobić dyżurny temat, który przykrywałby niedoróbki i kompromitacje bieżącej polityki, ale ostatecznie temat sam w sobie przecież zastępczy nie jest, więc chowanie głowy w piasek, że trzeba na ekonomię patrzeć, że racjonalność polityki zagranicznej, że sąsiedzi, że Europa… wszystko to „kit” i „popelina”, proszę Państwa. Na jakie wymierne korzyści ekonomiczne albo polityczne da się wymienić choćby jedno ludzkie życie? Jest to więc kwestia, która musi obchodzić sumienie wyborcy (szkoda, że akurat nie mamy czego wybierać).

Kibicując wszystkim zaangażowanym w prawne, medialne i każde inne działania, służące ratowaniu ludzkiego życia, którego na nic się nie da wymienić, życzę wszystkim działaczom skuteczności i wrażliwości działania. Bądźcie nieustępliwi tam, gdzie nie wolno ustąpić, i troskliwi w każdej sytuacji, kiedy człowiekowi, także grzesznemu, dzieje się krzywda. Bo, jak to trafnie ujął św. Paweł, nie walczymy przeciw ludziom, ale przeciwko złu i to złu w jego najbardziej duchowej i absolutnej formie (por. Ef 6,11-18a). I lepiej, żebyśmy się tym złem nie zarazili.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej