Petar Petrović |
Duch sarmatyzmu, polski republikanizm, był zawsze obecny nad Wisłą, chociaż zmieniały się formy, w których się objawiał i nazwy, pod którymi go przywoływano, to jednak pozostał elementem wyróżniającym Polaków na tle innych narodów. Przed kilkoma wiekami pisał ks. Stanisław Orzechowski: „Wolność, najwyższe dobro spośród wszystkich dóbr, jest własnością waszego narodu i waszego imienia. Jest ona tak ogromna (i tak wielka), że w zestawieniu z nią wolność innych narodów byłaby dla was niewolą nie do zniesienia”. To sarmackie umiłowanie wolności dostrzegali nasi romantycy, mesjaniści zaś, opierając się na nim, głosili wielką przyszłość narodu polskiego. W oparciu o to umiłowanie wolności odradzał się nasz kraj po latach niewoli, a społeczeństwo międzywojnia czerpało żywotne soki.
Czy jednak polskiemu republikanizmowi udało się przeżyć tragedię II wojny światowej? Czy mamy się jeszcze do czego odwoływać? Czy wielkie zniszczenia, które miały miejsce w tym czasie, fizyczna eliminacja znacznej części społeczeństwa i eksterminacja elit przez obu agresorów, wraz z późniejszą komunizacją Polaków, raz na zawsze nie odcięły nas od źródeł polskości? Prof. Ryszard Legutko wydaje się być w swoim „Eseju o duszy polskiej” pesymistą i twierdzi, że tego zerwanego procesu nie da się naprawić. Ostatnie pokolenie „Sarmatów” miało zginąć w Powstaniu Warszawskim i w lasku katyńskim.
Czy jednak efekty działalności Jana Pawła II, pierwsza Solidarność, kolejne zrywy społeczeństwa wymierzone w rządy kompartii, a także przebudzenia Polaków w czasie odkrywania afery Rywina, śmierci Jana Pawła II i projekt IV RP, nie świadczą o tym, że duch dumnych i wolnych Sarmatów jest obecny także we współczesnych pokoleniach?
Wolność i lęk przed jej utratą
Samo określenie „republika” bierze swą nazwę z łacińskiego res publica, która przeciwstawiona była res privata. Już ta opozycja pokazuje, że mówimy o sprawach, które przekraczają osobiste interesy i wchodzą w szerszą sferę, dotyczącą spraw wspólnoty. Chodzi więc o „wspólne dobro”, o to, jak sprawować władzę, która ani nie przemieni się w dyktaturę, ani nie stanie się nieudolna poprzez swoje samoograniczenie. Arystoteles stworzył wizję „sprawiedliwego polis” jako przeciwwagę dla systemu demokratycznego, w którym widział tendencję do wynaturzeń. Jego pracę rozwinął Cyceron, co doprowadziło do uformowania się szkieletu systemu. Republikanizm podkreślał wielkie znaczenie edukacji i wychowania, jako formy kształtowania się obywatelskich cnót, które umożliwiają powstanie wspólnoty politycznej, realizującej rządy prawa poprzez system mieszany. Obydwaj wielcy myśliciele uważali demokrację za ustrój zwyrodniały, „dyktaturę większości”, w jej miejsce postulowali system mieszany, w którym rządziłoby prawo – jako wyraz wspólnego dobra ogółu mieszkańców.
Dla starożytnych Greków to właśnie poświęcenie dla polis, dla społeczności, było wartością nadrzędną. Myślenie, które dziś moglibyśmy nazwać propaństwowym, uznawane było w tamtych czasach za wyraz człowieczeństwa. Stąd ideał cnotliwego obywatela, przeznaczającego swój czas i energię dla wspólnoty i ideał samowystarczalnego i niezależnego polis. Wolność zaś była największym darem, odróżniającym obywatela od niewolnika czy barbarzyńcy, gdyż dzięki niej można było nieskrępowanie działać na rzecz wspólnoty i otwarcie głosić bliskie sobie poglądy.
Wiele wieków później, w nowożytności, Jean Jacques Rousseau powrócił do terminologii republikanizmu i dostosował starożytne ideały do przeciwstawienia ich monarchii absolutnej. Immanuel Kant widział w republice ustrój podporządkowany postulatom rozumu, a John Locke, na pierwszym miejscu stawiał rządy prawa. Pojawienie się Stanów Zjednoczonych spowodowało kolejne przeobrażenie się starożytnej myśli republikańskiej. Umocniono wtedy łączność obywatelstwa z własnością, gdyż utrzymywano, że tylko człowiek, który ma zabezpieczony byt, może się oddać sprawom publicznym. Debata na temat wolności, rozumianej jako brak dominacji, przyniosła podział na liberty, rozumianą jako wolność obywatelską, swobodę wypowiedzi i formułowania myśli i życie w zgodzie z wyznawanymi przez siebie wartościami i freedom, będącą wolnością naturalną.
Współczesny republikanizm amerykański zachęca do oddolnej aktywizacji społeczeństwa (ruch Tea Party jest tego najlepszym przykładem), podkreśla znaczenie rodziny, małżeństwa, życia ludzkiego, działa na rzecz obrony własności i rozwoju małej przedsiębiorczości. Aktywizuje obywateli, którzy czują się mocno związani z państwem, narodem i wartościami, które go kształtują. Broni też wolności osobistej obywateli wobec zaborczości władzy centralnej i zakusów łapczywej biurokracji. Republikanizm amerykański nigdy nie był nastawiony przeciwko religii, wprost przeciwnie, to w niej Ojcowie Założyciele i kolejne pokolenia tworzące to supermocarstwo, czerpali siłę i to do niej odwoływali się w swojej działalności. Stąd też ich przekonanie o wyjątkowości Ameryki i o tym, że wypełniające ją wartości należy rozszerzać na inne kontynenty.
„Miła ojczyzna nasza Rzeczypospolita”
„Sarmatyzm to nic innego jak umiłowanie wolności, obywatelskiej samorządności i prawa naturalnego. Sarmatyzm to polski republikanizm. (… ) Trudno doprawdy znaleźć w naszych dziejach tradycję, która mogłaby nas napawać większą dumą. Ale jednocześnie trudno znaleźć dziedzictwo bardziej obarczone negatywnymi stereotypami i przez to równie słabo zbadane. (… ) Dziedzictwem konserwatywnej historiografii stańczykowskiej w XIX w. i marksistowskiej historiografii w wieku XX. jest druzgocąca krytyka dawnych porządków polskich – podkreślał Jan Filip Staniłko w tekście „Dlaczego potrzebujemy neosarmackiego republikanizmu”
Z tego powodu I Rzeczpospolita nie ugruntowała się w wyobrażeniach współczesnych Polaków, jako doświadczenie, z którego powinniśmy korzystać pełnymi garściami. Niestety, w wyobraźni licznych rodaków (większości?) nasi przodkowie nie robili nic innego, jak tylko pili, awanturowali się i wykorzystywali chłopów. Słynne liberum veto stało się prostym wytłumaczeniem krachu państwa, jakim były jego rozbiory. W efekcie prawda o źródłach polskiego republikanizmu z trudem przebija się do szerszego odbiorcy.
Duch republikanizmu był w różnych formach zawsze obecny nad Wisłą
Ukształtowany w późnym średniowieczu, wraz z zacieśnianiem się unii polsko-litewskiej, sarmatyzm był odpowiedzią na poszerzenie się Rzeczpospolitej i formułą obejmującą elity nowych członków wspólnoty politycznej. W powiększonym państwie znalazło się dzięki niemu miejsce zarówno dla Polaków i Litwinów, jak i Rusinów, Żydów czy Tatarów. Nie ma więc mowy o narzuceniu kultury polskiej innym narodom, ale o nowej jakości, wpływającej na kształtowanie się narodu, w którym pochodzenie etniczne nie było czynnikiem determinującym ani dominującym. Liczyły się zasługi dla Rzeczypospolitej, które decydowały o statusie obywatela. Oczywiście, nie doszło do powstania żadnej rady, która oceniałaby obywatelskie CV kandydata, co spowodowało, że szlachectwo stało się dziedziczne. To zaś nieraz przynosiło opłakane skutki, gdyż potomkowie wielce zasłużonych przodków, choć często szli zupełnie innymi niż oni ścieżkami, nadal rościli sobie wszelkie prawa wynikające ze swojej pozycji. Na szkodę ogółu.
„Wolni i do niewoli nienawykli”
„Większość polskich i litewskich publicystów politycznych uważała bowiem w XVI i XVII wieku za najskuteczniejszy sposób rządzenia monarchię – ale taką, w której król podlega prawu na równi z poddanymi, a decyzje podejmowane są wspólnie i równorzędnie przez reprezentację trzech stanów” – pisze Urszula Augustyniak o granicach wolności obywatela Rzeczypospolitej w XVI-XVII wieku. Niechęć do oddawania królowi władzy absolutnej, była motorem napędowym poczynań szlachty i kształtowania się ustroju Pierwszej Rzeczypospolitej. Na pierwszym etapie, chęć podporządkowania władcy prawom i przywilejom, nie różniła się zbytnio od poczynań reszty europejskiej szlachty. Europa poszła jednak w kierunku absolutyzmu, czemu nasi przodkowie powiedzieli stanowcze „nie”.
„(… ) Biurokracja była nieznana polskiej umysłowości. Polska sztuka rządzenia polegała na rozbudzaniu ducha obywatelskiego, a pruska, austriacka i rosyjska na tłumieniu go. Polską rządzili obywatele, a państwami zaborczymi biurokraci” – tłumaczy w dziele „Polski logos i ethos” Feliks Koneczny. W I Rzeczpospolitej, wszystkie trzy stany: król, Izba Poselska i Senat, były podporządkowane prawu, ktore było zgodne z prawem naturalnym. Rządzący zajmowali się przede wszystkim tym, czym nie mogli się zająć obywatele. Nie rościli sobie zaś prawa, tak jak ma to obecnie miejsce, do zmieniania obyczajów, tradycji i wpływania na życie osobiste i rodzinne. Stąd w Rzeczypospolitej autonomie żydowskie czy ormiańskie miały się tak dobrze i choć nie były w „głównym nurcie polityki”, to ich reprezentanci rozumieli potrzebę poświęcania się dla „dobra wspólnego”.
Podstawą sarmatymu było samoograniczanie się w sprawowaniu władzy i respektowanie różnorodności. Tak rozumiana tolerancja dotyczyła zarówno kultur, religii, jaki i poglądów politycznych. W Sarmacji szanowano też własność i chroniono sferę prywatną obywateli. Stąd też liberum veto, jako świadectwo wielkiego zaufania do świadomej swoich praw i obowiązków jednostki.
Salus rei publicae suprema lex esto
(… ) Jeżeli przyjąć, że zainteresowanie problemami ojczyzny jest jednym z wyznaczników patriotycznej postawy, to w społeczności szlacheckiej patriotyzm był niemalże obowiązkowy, był częścią szlacheckiego systemu wartości, wychowania, obywatelskiego etosu. Brak troski o sprawy publiczne, obojętność na sprawy ojczystego kraju, uznawano za naganne, zwłaszcza gdy ktoś z racji piastowania funkcji czy statusu społecznego do zainteresowania nimi był wręcz zobligowany – pisze Jolanta Chońska-Mika do staropolskiego patriotyzmu. A Jan Dzięgielewski w analizie „Od staropolskiego
Sposób zarządzania I RP okazał się na tyle atrakcyjny dla ościennych ludów, że wiele z nich wprost prosiło o włączenie do granic tego państwa. Za pomocą paktów i układów powiększyła się ona z czasem o Prusy, dzisiejsze tereny krajów nadbałtyckich, Ruś i Siedmiogród. Kraj ten bowiem pod względem sprawowania władzy bardzo różnił się od systemów kontroli sprawowanej przez Osmanów, Krzyżaków, czy Moskwę. Polski republikanizm zapewnił Rzeczypospolitej wielki rozwój ekonomiczny, militarny, duchowy i intelektualny na dobrych kilkaset lat.
Inną sprawą jest odpowiedź na pytanie o to, dlaczego struktura ta upadła w tak gwałtowny sposób i dlaczego doszło do degeneracji systemu. Jedni przyczynę widzieli w słabości państwa, które nie potrafiło się obronić przed agresywnymi, oświeceniowymi monarchiami. Inni uważali, że to sam system samoograniczającej się władzy, doprowadził do tego, że część stanu szlacheckiego, w szczególności ta najwyższa – arystokracja, przestała uważać sferę wspólną za ważniejszą od osobistej. Nie bez wpływu na stopniowe osłabianie państwa miało prowadzenie licznych wojen, czego konsekwencją był także materialny upadek wielu przedstawicieli stanu szlacheckiego, co doprowadziło do rozpowszechnionego klientelizmu i rzeczywistych rządów magnatów. Jeszcze inni zwracali uwagę na wielką, niezrealizowaną szansę włączenia do Rzeczpospolitej Moskwy, w czasie gdy tamtejsi bojarzy sami o to prosili. Osobiste ambicje Zygmunta III Wazy, dla którego korona szwedzka, a nie Rzeczpospolita, była najważniejsza, zaprzepaściły tę szansę.
Sarmackie szaty IV RP
Republikanizm nie toleruje centralizacji, podporządkowania wszelkich, nawet najbardziej błahych decyzji jednemu organowi lub biurokracji. Jest tolerancyjny dla odmiennych sposobów życia i przekonań, pod warunkiem, że nie podważają one wolności innych grup i całości systemu. Stawia na indywidualną witalność społeczeństwa, dlatego wspiera obywatelskie inicjatywy i oddolną samoorganizację. Szanuje i broni prawa obywatela i człowieka, wierzy w praworządność i wymaga respektowania przyjętych ustaleń. Uznaje prymat praw naturalnego, czym nie dopuszcza do przemieniania się wolności w samowolę. W polskich realiach byłby śmiertelnym przeciwnikiem dla systemu postkomunistycznego, hamującego rzeczywistą modernizację społeczeństwa i powodującego jego stopniową atomizację i wynaradawianie.
Śmierć Jana Pawła II i katastrofa pod Smoleńskiem wywołały, ku przerażeniu liberalno-lewicowych i poskomunistycznych elit, ukrytego ducha sarmackiego, samoorganizację, odwołanie do tradycji, polskości, religii i dumy narodowej. Czy nie są to przesłanki, które pozwalają wierzyć, że Polacy (lub raczej ich część) nie dadzą się wodzić za nos i poddawać swoiście rozumianej europeizacji, polegającej na bezmyślnym kopiowaniu tamtejszych wzorców zakładających odrzucenie własnej tożsamości?
Polska potrzebuje patriotycznie nastawionego społeczeństwa, złożonego z wolnych obywateli, którzy znają swoje prawa i obowiązki, są dumni z przeszłości swego narodu i śmiało patrzą w przyszłość. Polacy muszą zrzucić w końcu postkomunistyczne samoograniczenia, odrzucić „pedagogikę wstydu”, serwowaną im przez ukształtowane w PRL-u elity. Bartłomiej Radziejewski, redaktor naczelny republikańskiego kwartalnika „Rzeczy wspólne” przekonuje, że: „Wykształcenie nowego pokolenia liderów i obywateli w duchu republikańskim jest możliwe. Pod warunkiem, że nad Wisłą dokona się rewolucja edukacyjna porównywalna z tą z czasów odnowienia Akademii Krakowskiej przez Władysława Jagiełłę czy założenia Collegium Nobilium przez ks. Stanisława Konarskiego.”
Dlatego też sprawą niezbędną jest odpowiednia edukacja (a także stworzenie niezależnych mediów), nie ulegająca postmodernistycznemu rozmydleniu pojęć i relatywizmowi. Nie można dopuścić do tego, by dzisiejsza młodzież wychodziła ze szkół, a później i z uniwersytetów, bez dogłębnego zrozumienia kultury, historii i tożsamości narodowej swojej Ojczyzny i bez poznania rzeczywistych osiągnięć kultury europejskiej, a nie tych spod znaku rewolucji młodzieżowych 68 roku. Tylko odwołanie się do republikańskiej tradycji I Rzeczypospolitej może pomóc obronić się przed zalewem pseudointelektualnych ideologii, płynących z Zachodu i popkulturalnej papki narzucanej nam przez mainstreamowe media.
Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia