Kościół świadectwa

2013/07/3
Ks. Rafał Bednarczyk

Doskonale znamy sentencję Tertuliana, która brzmi „krew męczenników posiewem chrześcijan”. Zastanawiając się nad fenomenem męczeństwa, można w nim dostrzec rodzaj próby żywotności wiary pierwszych chrześcijan. Jak należałoby zakładać, wówczas chrześcijaństwo powinno się załamać. Owa próba okrutnej śmierci mogłaby okazać się zwycięska dla nielicznych, najbardziej zdeterminowanych jednostek, a pozostali za najwyższą wartość powinni uznać ratowanie własnego życia i złagodzić swoją postawę wiary. Ponieważ nic takiego się nie stało, należy uznać, że wiara dla tych ludzi stanowiła ważniejsze dobro niż ich własne życie, a śmierć męczeńska była zupełnie nowym, zaszczytnym aktem wiary.

 

Kościół męczenników

Dla chrześcijan, którzy swoją tożsamość budowali na sakramencie chrztu, ewangeliczne przesłanie mówiące, że aby prawdziwie żyć, trzeba umrzeć, było bardzo czytelne. Chrzest był umieraniem z Chrystusem (to wyrażało zanurzenie w wodzie), by rodzić się do nowego życia (co obrazowało wynurzenie z wody). Podobnie męczeństwo było nowym chrztem, w którym człowiek, umierając za Chrystusa, od Niego otrzymuje nowe życie. Męczeństwo przeżywane z niezrozumiałą dla ogółu Rzymian godnością było ponadto naśladowaniem samego mistrza, udziałem w Jego ofierze – „Eucharystii”, w której człowiek pozwalał się ścierać zębami dzikich zwierząt, podobnie jak ścierane jest „ziarno pszenicy wypiekane potem na chleba Chrystusa” (por. List św. Ignacego Antiocheńskiego do Kościoła w Rzymie IV, 1. Patrz: Pierwsi świadkowie. Pisma Ojców Apostolskich, przekł. A. Świderkówna, Kraków 1998, s. 129)

W tym kontekście wyraźnie można dostrzec, iż męczeństwo stało się rodzajem ideału, który pociągał chrześcijan. Potwierdzeniem tego faktu są zachowane do naszych czasów opisy męczeństwa wielu chrześcijan oraz szacunek okazywany relikwiom męczenników, który później przekształcił się w ich kult. Charakterystyczne cechy ideału męczeństwa przebijają z narracji o śmierci św. Polikarpa, biskupa Smyrny w Azji Mniejszej. Jak przyjmuje tradycja, Polikarp urodził się ok. 69–82 r. i znał kilku apostołów. Bezpośrednio należał do uczniów św. Jana Apostoła. Swoją śmierć męczeńską poniósł 22 lutego 156 r. Jej opis nasuwa wiele analogii do opisu śmierci Chrystusa:

„Gdy stos był już gotowy, Polikarp sam zdjął z siebie szaty i rozwiązał przepaskę; schylił się też, by zdjąć obuwie. Nie uczynił tego przedtem, bo wierni wciąż tłoczyli się koło niego i każdy z nich chciał pierwszy go dotknąć; albowiem już i przedtem go czczono dla świętości jego życia. Zaraz też zaczęto układać wokoło niego drzewo przy gotowane na stos, a gdy chciano go doń przybić, rzeki: ťPozostawcie mnie tak; Ten, który mi daje siłę do zniesienia ognia, sprawi też, że nawet i bez waszych gwoździ wytrwam nieruchomo na stosieŤ. Związano go więc tylko, nie przybijając go. Z rękoma więc związanymi z tyłu i przywiązany, był jak wybrane z wielkiej owczarni jagnię ofiarne i jako ofiara miła Bogu. A wznosząc oczy ku niebu, modlił się, mówiąc: ťPanie, Boże i Władco wszechrzeczy, Ojcze błogosławionego i ukochanego Syna Twojego, Jezusa Chrystusa, przez którego zostało nam dane poznać Ciebie. Boże aniołów i mocy niebiańskich, i wszelkiego stworzenia, i wszystkich sprawiedliwych żyjących przed Twoim obliczem. Wysławiam Cię, żeś mnie raczył w tym dniu i w tej godzinie zaliczyć w poczet Twoich męczenników i wraz z nimi dałeś mi udział w kielichu Twego Pomazańca, ku zmartwychwstaniu w ciele i duszy do wiekuistego życia w nieskazitelności Ducha Świętego. Obym wraz z nimi mógł być dzisiaj dopuszczony przed Twoje oblicze, jako ofiara urodzajna i miła Tobie, którą już przedtem przygotowałeś sobie; mnie ją ukazałeś, a teraz ją spełniłeś, o Boże mój, prawdziwy i prawdomówny. Dlatego też za wszystkie Twoje dary wielbię Cię, błogosławię i chwalę przez ukochanego Syna Twego, niebiańskiego i wiekuistego arcykapłana, Jezusa Chrystusa, przez którego niech Ci będzie chwała wraz z Nim i Duchem Świętym, teraz i przez przyszłe wieki. AmenŤ. A gdy wypowiedział ťAmenŤ i dokończył modlitwy, ci, co byli przy ogniu, zapalili stos i płomień ogromny wzniósł się ku górze. Ujrzeliśmy wtedy rzecz niezwykłą, my, którym zostało dane to zobaczyć i którzy zostaliśmy uchowani, aby innym przekazać to, co się wydarzyło. Albowiem ogień utworzył jak gdyby sklepienie, na wzór żagla wydętego wiatrem i otoczył zewsząd postać męczennika; on sam zaś był nie jak palone ciało, lecz jak chleb, który się wypieka, lub jak złoto i srebro wytapiane na ogniu. I uczuliśmy również woń, jakby powiew kadzidła czy też cennych pachnideł (por. Męczeństwo świętego Polikarpa, biskupa Smyrny, List do Kościoła w Filippi, XIII, 2 – XV, 2. Patrz: Pierwsi świadkowie. Pisma Ojców Apostolskich, przekł. A. Świderkówna, Kraków 1998, s. 166–167).

Kościół apologetów i pisarzy

Wraz z odejściem ostatnich naocznych świadków życia i działalności Chrystusa chrześcijaństwo zaczęło wchodzić w nową fazę rozwoju. Perspektywa rychłego końca czasów odsunęła się w nieznaną przyszłość. Prześladowania nie zdołały wyniszczyć chrześcijan. Nadszedł zatem czas kolejnej próby polegającej na wejściu w dyskurs z ówczesną myślą filozoficzną. Stało się to wręcz potrzebą chwili, ponieważ w II w. chrześcijaństwo zaczęło być przedmiotem krytyki i ośmieszania ze strony ówczesnych myślicieli pogańskich.

W tym okresie wśród chrześcijan zaczęło pojawiać się coraz więcej ludzi wszechstronnie wykształconych, którzy byli w stanie odpierać często plotkarskie zarzuty wobec wyznawców Chrystusa. Tym samym stali się oni pierwszymi apologetami i dali początek myśli teologicznej w Kościele. Ich pojawienie się jest znakiem, że chrześcijaństwo w coraz większym stopniu zaczęło oddziaływać na warstwy inteligenckie ówczesnego społeczeństwa i przestało być domeną prostych rzemieślników i niewolników. Znakomitym przykładem jednego z pierwszych apologetów pozostaje św. Justyn.

Justyn urodził się ok. 100 r. w Palestynie w rodzinie pogańskiej wywodzącej się z Grecji. Poszukiwanie prawdy sprawiło, że zaczął poznawać różne szkoły filozoficzne, jednak nie znajdował w nich właściwej odpowiedzi. Ostatecznie odnalazł ją w nauce Chrystusa i w wieku 30 lat stał się chrześcijaninem. Odtąd zaczął głosić nową naukę i bronić jej jako wędrowny nauczyciel i filozof przed atakami pogańskich nauczycieli. W swoich wędrówkach dotarł do Rzymu, gdzie założył bezpłatną szkołę. Tu został oskarżony przez Krescenta (cynika), którego kilkakrotnie pokonał w dysputach. Justyn na skutek tego donosu został skazany na śmierć w 165 r. Pozostawił po sobie trzy apologie: do cesarza Antonina Piusa, senatu rzymskiego i Żydów. Jemu zawdzięczamy najstarsze opisy liturgii chrztu świętego i Eucharystii.


Pierwsze opisy katechumenatu pochodzą od Hipolita Rzymskiego („Traditio apostolica”, ok.215)

Kościół katechumenów

Obraz pierwotnego Kościoła byłby niepełny, gdyby zabrakło nawiązania do formacji katechumenów. Jej ukształtowanie nastąpiło pod koniec II wieku i świadczy zarówno o coraz szerszym napływie kandydatów do chrztu, jak i rozwoju struktur gmin chrześcijańskich, w których pojawia się na stałe urząd nauczyciela przeznaczony dla świeckich. Katechumenat do dziś stanowi niedościgniony wzór formacji chrześcijańskiej i nigdy później wymagania stawiane kandydatom do chrztu świętego nie były tak wysokie.

Pierwsze opisy katechumenatu pochodzą od Tertuliana (De baptismo ok. 200 r.) oraz od Hipolita Rzymskiego (Traditio apostolica ok. 215 r.). Przebiegał on na ogół według następujących etapów:

a) ewangelizacja wstępna polegająca na pierwszym zetknięciu się kandydata z Ewangelią np. poprzez kontakt z jakimś chrześcijaninem, świadectwo męczenników lub czytanie dzieł apologetów;

b) przyjęcie do katechumenatu przybierało formę egzaminu w obecności osoby poręczającej szczerą motywację kandydata. „Egzaminator”, którym był nauczyciel (doctores), dopytywał następnie kandydata o powody nawrócenia, warunki życia oraz o zawód – gdyż uprawianie zawodu związanego kultem bóstw, grzechem zabójstwa lub nieczystości było nie do pogodzenia z chrześcijaństwem;

c) przygotowanie dalsze trwało zwykle trzy lata. Katechumeni tworzyli odrębny stan we wspólnocie. Katecheza dla nich odbywała się w ramach liturgii, w której uczestniczyli do homilii włącznie. Przewodniczył jej nauczyciel. Wówczas Ewangelia następowała po homilii i to właśnie przed jej odczytaniem katechumeni opuszczali zgromadzenie. Oprócz udziału w liturgii słowa katechumeni mieli własne spotkania. W ich trakcie zapoznawali się z najważniejszymi tekstami Starego i Nowego Testamentu, podstawowymi prawdami zawartymi w Credo oraz wymaganiami co do moralności. Nieodłączną częścią spotkań było wdrażanie do chrześcijańskiej modlitwy;

d) przygotowanie bezpośrednie rozpoczynało się od kolejnego egzaminu polegającego głównie na sprawozdaniu z dotychczasowego przygotowania zwłaszcza w dziedzinie życia zgodnego z wiarą. Przygotowanie bezpośrednie poprzedzało o kilka tygodni moment chrztu i rozpoczynał je obrzęd dopuszczenia do grupy wybranych słuchaczy Ewangelii (electi, illuminandi). Na tym etapie za formację katechumenów odpowiadali już duchowni i polegała ona na specjalnych obrzędach, słuchaniu Ewangelii, modlitwach i naukach. Ostatnie dni przed przyjęciem sakramentu chrztu były szczególnie intensywne. W Wielki Czwartek kandydaci przeżywali obrzęd kąpieli o charakterze higieniczno-ascetycznym, w Wielki Piątek i Wielką Sobotę pościli, uczestnicząc we wspólnej intensywnej modlitwie i obrzędach przesyconych głęboką, duchową symboliką;

e) sprawowanie chrztu odbywało się w poranek Niedzieli Wielkanocnej w miejscu, gdzie była bieżąca i czysta woda. Udzielano przy tym podwójnego namaszczenia przed chrztem – połączonego z egzorcyzmem – i dziękczynienia po chrzcie. Przed chrztem kandydat wyrzekał się szatana i wyznawał wiarę. Po obrzędzie chrztu sprawowanym zwykle przez zanurzenie neofici powracali do kościoła, gdzie biskup nakładał na nich ręce i namaszczał olejem.

Świadectwo wiary pierwszych chrześcijan

Pierwszym i podstawowym postulatem niniejszego artykułu jest sugestia ponownego i szerokiego zainteresowania się źródłami pierwotnego Kościoła. Dzieje pierwszych wspólnot doczekały się wielu znakomitych opracowań, co może stanowić doskonały materiał do popularyzacji wiedzy na ten temat. Podjęcie się tego zadania byłoby bliskie myśli Benedykta XVI, który szereg swoich środowych katechez poświęcił przybliżaniu najważniejszych postaci pierwotnego Kościoła, poczynając od apostołów. Lektura i refleksja nad przekazanym przez Ojca Świętego zbiorem katechez może dostarczyć wielu pouczających odkryć. Wciąż za mało interesujemy się tym okresem, za mało o nim wiemy i zbyt rzadko z niego czerpiemy.

Czasy, w których kształtowało się chrześcijaństwo, pomimo wielu trudności okazały się ostatecznie sprzyjające jego rozwojowi. Prześladowania pozwoliły chrześcijanom przejść rodzaj próby i oczyszczenia, dzięki czemu nabrali oni siły i autentyczności. Dobra Nowina stała się czymś więcej niż kolejną mitologią starożytności, suchą i zagadkową opowieścią. Ewangelia była przyjmowana jako zwiastowanie wielkiej prawdy o zbawieniu człowieka dokonanym w Chrystusie. Jednocześnie kształtowała w człowieku nową tożsamość i świadomość. Życie i cierpienie człowieka mają swoją wielką godność w oczach Bożych. Chrześcijanin potrafił odczytywać te wartości bardzo konkretnie i stawiać je wyżej nawet niż własne życie.

Żarliwość wiary pierwszych chrześcijan wyrastała z doświadczenia działania Ducha Świętego i występowania w Kościele jego licznych charyzmatów. Wiara była przeżywana bardzo prosto, jako zmaganie dwóch światów – dobra i zła, bez skomplikowanych i zawiłych konstrukcji myślowych. Wybór Chrystusa oznaczał dla nich wybór drogi wolności, prawdy i dobra. Ta droga stawiała duże wymagania, ale w jej pokonywaniu człowiek mógł liczyć na swoją wspólnotę, a nade wszystko na pomoc Bożego Ducha, co było potwierdzane znakami i cudami. Za kultem pogańskim kryły się niebezpieczne siły zła, które zniewalały człowieka. Stąd chrześcijanie nie asymilowali się całkowicie z ówczesnym społeczeństwem. Choć uznawali władzę i obowiązujący porządek prawny, to jednak zachowywali dystans wobec tamtego świata. Owa umiejętność przyjaznego i jednocześnie krytycznego spojrzenia na świat i panującą kulturę, gdzie wyraźnie należy oddzielać dobro od zła, nazywając je po imieniu, jest kolejnym postulatem płynącym z naszej refleksji.

Charakterystyczną cechą pierwotnego chrześcijaństwa była umiejętność dawania świadectwa wiary. Poczynając od apostołów, mamy do czynienia ze świadkami, najpierw w znaczeniu bezpośrednich uczestników wydarzeń, jakie miały miejsce w Palestynie, a następnie tych, którzy swoim życiem pokazywali prawdę Ewangelii. Świadectwo apostolskie miało tu zasadnicze znaczenie, ponieważ oni sami zdołali zachować jedność pod przewodnictwem Piotra. Chyba nigdy w historii nie zdarzyło się tak, by jakaś idea, w której tworzeniu uczestniczyło kilkanaście czy kilkadziesiąt osób, nie stała się zarzewiem podziałów, walki o wpływy i władzę. Świadectwo jedności apostołów stało się „skałą” i fundamentem Kościoła oraz pozwoliło zachować mu spójność wobec niebezpieczeństw wypaczeń i herezji, które także dotykały pierwszych chrześcijan. We współczesnym Kościele niewątpliwie można zauważyć głęboką potrzebę odnawiania jedności. Powinno to być dla nas czytelne przesłanie, podobnie jak wezwanie do dawania świadectwa i życia Ewangelią. Aby mogło to być możliwe, potrzebne są żywe wspólnoty wiary, poczynając od rodzin. Dziś także tego bardzo nam brakuje.

Kościół pierwszych wieków oczywiście nie miał tylko samych jasnych stron. Całość tej rzeczywistości jest bardziej złożona. Nie każde ziarno wrzucone w ziemię przynosiło wówczas plon, nie każdy chrześcijanin potrafił pokonać swój strach przed śmiercią męczeńską. Nie to jest jednak najważniejsze. Z konieczności obraz nakreślony w przedłożeniu nie mógł skupiać się na wszystkich detalach i musiał posłużyć się pewnymi uogólnieniami i uproszczeniami. Pozostaje mi tylko żywić nadzieję, że nakreślony w ten sposób obraz pierwotnego chrześcijaństwa zachęci do dalszego poszerzania swojej wiedzy w tej dziedzinie.

Zamieszczony tekst o Kościele męczenników, apologetów i katechumenów jest drugą częścią opracowania o pierwotnym Kościele. Pierwszą część Kościół apostołów Piotra i Pawłazamieściliśmy w poprzednim numerze „Naszego Głosu”. Autor ks. dr Rafał Bednarczyk jest wykładowcą UKSW, pracownikiem Kurii Diecezjalnej Płockiej i diecezjalnym wizytatorem nauki religii.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej