Eryk Łażewski |
15 września 2008 r. ogłoszono upadek 158-letniego banku Lehman Brothers. Ten dzień powszechnie uważa się za początek wielkiego, nękającego nas kryzysu światowego. Zmusił on rządy wielu państw do podjęcia działań ratunkowych zarówno dla banków, jak i dla całej, mocno osłabionej gospodarki światowej. Jednak tylko papież Benedykt XVI podjął próbę całościowego spojrzenia na wspomniany kryzys. Ojciec Święty dał jego opis, wskazał przyczyny i skutki oraz dostarczył receptę na uzdrowienie sytuacji.
Diagnoza kryzysu
Benedykt XVI stwierdza, że chodzi tu zarówno o problemy w bankowości, jak i o znaczne zaburzenia społeczne i ekonomiczne. Dlatego też (inaczej niż politycy) dostrzega nie tylko finansowo-gospodarczą stronę kryzysu, lecz także społeczną. Wszystkie aspekty kryzysu są ze sobą powiązane i na siebie oddziałują.
W kwestiach gospodarczo-finansowych papież zwraca szczególną uwagę na rynek jako na instytucję ekonomiczną, „która umożliwia spotkanie osób jako podmiotów ekonomicznych, które regulują swoje relacje, posługując się kontraktem, i wymieniają zamienne dobra i usługi, by zaspokoić swoje potrzeby i pragnienia”. Tak rozumiany rynek może jednak funkcjonować tylko wtedy, gdy nie brakuje zaufania. „Dzisiaj – pisze Ojciec Święty w encyklice Caritas in veritate – tego zaufania zabrakło, a utrata zaufania jest poważną stratą”. Tym, co według Benedykta XVI, charakteryzuje współczesny kryzys, jest brak zaufania wśród uczestników rynku. Być może ów brak zaufania przyczynia się do (zauważanych przez papieża) poważnych wypaczeń i zaburzeń w obecnej międzynarodowej dynamice ekonomicznej. Tego ofiarą padają szczególnie kraje najuboższe, mocno już zintegrowane z gospodarką światową. Gdy więc osłabia je złe funkcjonowanie międzynarodowych rynków, są one zmuszone do korzystania z pomocy instytucji międzynarodowych. Niestabilność gospodarcza powiązana jest tu bezpośrednio z niestabilnością rynków finansowych rozumianych jako narzędzie gospodarki funkcjonujące dzięki wzajemnemu zaufaniu uczestników tychże rynków. Ze względu na to powiązanie kryzys – najpierw trafiający w rynki – rozciąga się potem na „wszystkie dziedziny gospodarki bez wyjątku”, dotykając szczególnie mocno rolnictwa, „gdzie sytuacja staje się dramatyczna”.
Benedykt XVI: Gospodarka nie funkcjonuje, jeśli brak w niej czynnika etycznego
Stan rynków i napędzanej nimi gospodarki ma oczywiście bezpośrednie przełożenie na sytuację społeczeństw, na które rynki oddziałują bezpośrednio lub pośrednio (poprzez podmioty gospodarcze). I właśnie los różnego typu wspólnot szczególnie leży na sercu papieża. W numerze 65. cytowanej już encykliki wskazuje on zatem na obecne zagrożenie „wielu najsłabszych grup ludności” dramatycznymi problemami finansowymi, pisząc jednocześnie o potrzebie chronienia owych grup przed lichwą czy rozpaczą. W przemówieniu wygłoszonym podczas nieszporów na zakończenie 2009 r. papież wspomina o trudnościach licznych rodzin dotkniętych kryzysem ekonomicznym i bezrobociem. W kontekście wielości problemów w życiu codziennym rodzin Benedykt XVI podkreśla też niepewność wszelkich przewidywań z jednej strony, z drugiej zaś ważność prognoz ekonomicznych, które nie mogą jednak zastąpić nadziei religijnej. Bez wątpienia jest ona potrzebna, gdyż „w okresie kryzysu ekonomicznego jeszcze bardziej dramatyczne stają się te mechanizmy, które powodują ubóstwo i ogromne nierówności społeczne, ranią i znieważają życie, uderzając przede wszystkim w najsłabszych i bezbronnych. (…) Te nierówności cały czas narastają, a zwykłych ludzi dotykają trudności życia”.
Papież, solidaryzując się z Kościołem i ze światem, nie ucieka od trudnego tematu kryzysu światowego. Dał przy tym nie tylko jego diagnozę, lecz wskazał też przyczyny.
Przyczyny kryzysu
Głowa Kościoła katolickiego stwierdza: „Kryzysy finansowe wybuchają wtedy, gdy – po części ze względu na rozpowszechnienie postępowania niezgodnego z etyką – świat gospodarki traci zaufanie do narzędzi i systemów finansowych”. Wspomniany wyżej brak zaufania stanowi więc bezpośrednią przyczynę kryzysu. Brak zaufania jest jednak tylko następstwem różnych przyczyn. Można je zbiorczo określić jako powodowanie przez źle spożytkowaną (czy nawet spekulatywną) działalność finansową skutków zgubnych dla realnej gospodarki. Dzieje się tak wtedy, gdy ową działalnością „kieruje (…) logika mająca za punkt odniesienia wyłącznie samą siebie, a niebiorąca pod uwagę na dłuższą metę dobra wspólnego”, czyli dobra związanego z życiem społecznym. Papież precyzuje, że chodzi mu o logikę zysków krótkoterminowych, na której opiera się (na poziomie krajowym i globalnym) system transakcji finansowych mający na celu „zwiększenie wartości aktywów finansowych”, koncentrujący się przy tym tylko na „technicznych aspektach zarządzania różnymi formami ryzyka”. Taka działalność finansowa „obliczona na krótki i bardzo krótki okres” jest niebezpieczna dla wszystkich. Gdy wspomniane niebezpieczeństwo się zrealizowało, nastąpił kryzys: najpierw finansowy, później gospodarczy, na końcu społeczny. Oczywiście za kryzys są odpowiedzialne również te inicjatywy gospodarcze, które źle wykorzystywały dostępne im narzędzia finansowe. We wspomnianej encyklice Benedykt pisze: „(…) rozwój ekonomiczny okazuje się fikcyjny i szkodliwy, jeśli zdaje się na ťcudaŤ systemu finansowego, by podtrzymać nienaturalny i konsumistyczny wzrost”. Wzrost gospodarczy – oparty na nadużyciach finansowych – musi więc zaszkodzić.
Zarówno finanse, jak i gospodarka są jednak tylko narzędziami w rękach ludzi. Dlatego też ostateczna przyczyna obecnego kryzysu leży właśnie w ludziach. Mając na względzie jedynie egoistyczne cele, przekształcają przecież owe dobre z natury narzędzia w szkodliwe. „Jednakże to zaślepiony umysł ludzki powoduje te konsekwencje, a nie narzędzie samo z siebie”. Dzieje się tak np. wtedy, gdy przedsiębiorca uważa „za jedyne kryterium działania najwyższy zysk z produkcji”. Można więc powiedzieć, że podobnie jak w przypadku ubóstwa (będącego zresztą skutkiem społecznym kryzysu) zasadnicze przyczyny naszej złej sytuacji „kryją się w ludzkim sercu”. Są nimi chciwość i egoizm. W przemówieniu do korpusu dyplomatycznego 11 stycznia 2010 r. papież stwierdza, że najgłębsze przyczyny kryzysu światowej gospodarki leżą „w obecnym egoistycznym i materialistycznym sposobie myślenia nieuwzględniającym właściwych każdej istocie ograniczeń”. Takie myślenie prowadzi do działań nieograniczonych zasadami moralnymi ujmowanymi w etyce przyjaznej osobie. Dlatego też Benedykt XVI dodaje, że „gospodarka nie funkcjonuje, jeśli brak w niej czynnika etycznego”. Ów brak czynnika etycznego wydaje się zatem stanowić tę prawdziwą przyczynę kryzysu znajdującą się wewnątrz systemu gospodarczego, o której mówi Ojciec Święty. Gdy zaś brakuje czynnika etycznego, czyli myślenia i działania przyjaznych osobom, wtedy zastępują go (wspomniane wyżej) materializm, egoizm i chciwość. Ich obecność jest tu niejako równorzędna z brakiem czynnika etycznego i z nim zamienna. Można więc powiedzieć, że w negatywnym ujęciu ostatecznym powodem kryzysu jest brak etyki stosowanej w gospodarce, między innymi w użyciu jej finansowych narzędzi. W pozytywnym ujęciu natomiast ów powód stanowią wspomniane wyżej ludzkie wady. Dlatego też trwający ciągle kryzys finansowo-gospodarczy to w gruncie rzeczy kryzys moralny.
Upadek w 2008 r. banku „Lehman Brothers” był początkiem światowego kryzysu
Skutki kryzysu
I właśnie kryzys moralny rozpoczął cały ciąg przyczynowo-skutkowy. Złe wykorzystanie finansów, „które – jak pisze papież – doprowadziło do strat w realnej gospodarce”, spowodowało jednocześnie brak zaufania do różnych narzędzi finansowych. Przestano z nich korzystać w stopniu dotychczasowym. To z kolei jeszcze powiększyło straty gospodarki, zasilanej przecież środkami z systemu finansowego. Ów kryzys ekonomiczny powoduje dalej „utratę pracy przez licznych ludzi”. Bezrobocie zresztą wydaje się być jedną z głównych przyczyn (wspominanej przez Ojca Świętego) możliwości zmniejszenia się siły nabywczej ludności. W przypadku realizacji tej możliwości konieczny stanie się zresztą umiar w konsumpcji. W taki np. sposób „skutki kryzysu, który dotknął gospodarkę światową”, odczuwają zapewne mieszkańcy i przedsiębiorstwa Rzymu oraz Lacjum, wspominani przez Benedykta XVI 14 stycznia 2010 r.
Wskazuje on jednak również na fakt, że w dobie kryzysu ekonomicznego jeszcze bardziej dramatyczne stają się te obecne mechanizmy, „które powodując ubóstwo i ogromne nierówności społeczne, ranią i znieważają życie, uderzając przede wszystkim w najsłabszych i bezbronnych”. Można zatem stwierdzić, że omawiana sytuacja nie tylko wywołuje właściwe sobie negatywne skutki, lecz także potęguje zło wcześniej funkcjonujące. Szczególnym problemem, „który obecny kryzys ekonomiczno- finansowy uczynił jeszcze ostrzejszym i bardziej naglącym”, jest wciąż otwarty problem postępu. Chodzi właściwie o problem nierównowagi w rozwoju regionów dotkniętych ubóstwem. Część z nich bowiem intensywnie się rozwija, podczas gdy inne są w regresie, jeszcze przyspieszanym kryzysem. Z drugiej jednak strony – zauważa papież – przynajmniej częściowo z kryzysu gospodarczego wynika też „rosnąca świadomość rażącego kontrastu między równością w przyznawaniu praw a nierównością w dostępie do środków umożliwiających korzystanie z nich”. Można mieć nadzieję, że sytuacja kryzysu stanie się okazją do wyrównywania owej dysproporcji.
Powyższe rozważania pozwalają stwierdzić, że kryzys moralny spowodował kryzysy finansowy i gospodarczy, te zaś kryzys społeczny polegający na zubożeniu wielu ludzi, „co prowadzi do nędzy”, jak stwierdził Benedykt XVI w przemówieniu do korpusu dyplomatycznego 8 stycznia 2009 r.
Recepta na kryzys
Zasadnicze rozwiązanie problemów społeczno-ekonomicznych, określonych opisanymi wyżej kolejnymi kryzysami, Ojciec Święty widzi zaś nie w jakichś krótkowzrocznych rozwiązaniach politycznych czy społecznych, ale w prawdzie „o miłości Chrystusa w rzeczywistości społecznej”. Ta prawda zresztą jest prawdą zarówno wiary, jak i rozumu, odrębnych od siebie, ale współdziałających. Głoszenie owej prawdy, odzwierciedlonej w nauce społecznej Kościoła, stanowi zaś jego wyraźny wkład w likwidację kryzysu oraz jego skutków. I właśnie na wspomnianych płaszczyznach wiary i rozumu Następca Piotra umieszcza postulowane przez siebie recepty na kryzys.
Bez wątpienia na obszarze rozumu znajdują się jego poglądy dotyczące roli etyki w gospodarce. Likwidację problemów spowodowanych kryzysem widzi on bowiem w usunięciu przyczyn kryzysu, a właściwie jego głównej przyczyny: braku etyki w gospodarce. Chodzi tu o etykę opartą na godności osoby ludzkiej; etykę, którą należy wcielać w życie, również w życie gospodarcze. Wtedy, jak uważa Ojciec Święty, zostaną zbudowane „nowe podstawy zaufania”. Pozwolą one na ponowne swobodne podejmowanie inicjatyw finansowych i gospodarczych. Zresztą gospodarka w ogóle nie może funkcjonować bez etyki jako swojej wewnętrznej podstawy. Etyka, a dokładniej czynnik etyczny, musi zatem znajdować się wewnątrz struktur ekonomicznych. Dlatego musi być uwzględniana również przy tworzeniu ekonomii. Dzięki temu wspomniane wyżej ludzkie wady, np. egoizm i chęć zysku, zostaną zastąpione solidarnością i wzajemną odpowiedzialnością.
Kryzysy finansowe wybuchają wtedy, gdy – po części ze względu na rozpowszechnienie postępowania niezgodnego z etyką – świat gospodarki traci zaufanie do narzędzi i systemów finansowych
Papież wskazuje jednocześnie na wiele komplementarnych i szczegółowych rozwiązań obecnego kryzysu zgodnych z etyką godności człowieka. Jednym z nich jest podjęcie przez rządy i organizacje międzynarodowe „decydujących i skutecznych wyborów”. Chodzi tu szczególnie o solidarne wspieranie rozwoju krajów ekonomicznie ubogich, które „może być zarazem drogą do wyjścia z aktualnego kryzysu światowego”. Jak bowiem wskazuje w Caritas in veritate, formułowane – przez polityków i odpowiedzialnych za instytucje międzynarodowe – plany finansowania krajów ubogich mogą „nie tylko doprowadzić do prawdziwego wzrostu ekonomicznego, ale także przyczynić się do podtrzymania zdolności produkcyjnych krajów bogatych, którym zagraża kryzys”. Bez wątpienia realizacja wspomnianych planów pomoże też w osiągnięciu priorytetowego celu decyzji ekonomicznych podejmowanych w dobie kryzysu. Tym celem, jak pisze papież, jest zaś dostęp wszystkich do pracy i jej utrzymanie.
Oprócz etycznego rozwiązania problemu kryzysu Benedykt XVI daje jednak również drugie jego rozstrzygnięcie. Mówi bowiem „rodzinie ludzkiej, głęboko doświadczonej przez kryzys ekonomiczny, a jeszcze bardziej moralny…: ŤPójdźmy do Betlejemť (Łk 2, 15), tam znajdziemy naszą nadzieję”. Chrystus zatem jest nadzieją całej ludzkości jako ten, który leczy wszelkie rany, a więc może pomóc również w obecnych kryzysach.
Zwykły człowiek
Obecny papież, inaczej niż politycy i finansiści, gnębiący nas kryzys ujmuje wielopłaszczyznowo. Rozumie go jako niestabilność, a nawet regres w finansach, gospodarce i sytuacji życiowej mieszkańców świata. Uwagę skupia jednak głównie na zwykłych ludziach, to znaczy „na tak wielu osobach, rodzinach doświadczających trudności i niepewności, powodowanych przez obecny, ogólnoświatowy kryzys finansowy i ekonomiczny”. Proponuje rozwiązać problemy owych osób za pomocą zarówno wiary, jak i rozumu, zaangażowanych wspólnie w likwidację wspomnianych kryzysów poprzez stosowanie etyki i zwrócenie się do Boga – człowieka narodzonego w Betlejem.