ŁUŻYCKA PASJA

2013/07/4
Adam Maksymowicz

Impulsem do zainteresowania Łużycami przez wrocławskie środowisko „Civitas Christiana” była beatyfikacja ks. Alojza Andrickiego w czerwcu 2011 r.

 

Towarzystwo Polsko-Serbołużyckie zorganizowało wyjazd autokarowy na Łużyce. Polacy oczarowani przyjęciem i sympatią po powrocie do domu postanowili utrwalić nawiązane już kontakty. Zaproponowano, aby powołać stały zespół łużycki we wrocławskim „Civitas Christiana”. Kilkanaście osób wykazało zainteresowanie łużycką tematyką.

Następca Osmańczyka

Jednym z animatorów trwałego studiowania spraw narodu łużyckiego jest Piotr Gaglik z Wrocławia, który wiedzę czerpał m.in. od Edmunda Osmańczyka. Przy tak doskonałym mistrzu miał okazję zapoznać się z jego poglądami związanymi z sytuacją Łużyczan. Trzeba przypomnieć, że Edmund Osmańczyk po wojnie wsławił się szeroko kolportowanym postulatem przyłączenia Łużyc do Polski. Ten pogląd uzasadnił w książce „Sprawy Polaków”. Postulat nie miał szans na realizację, a politycznie był bardzo niewygodny, w następnych wydaniach książki pomijano rozdział poświęcony Łużycom. Piotra Gaglika z Osmańczykiem łączy ta sama pasja poznawania prawdy. Był on wiele razy zapraszany na Łużyce, gdzie ma wielu przyjaciół. Na bieżąco śledzi wydarzenia i procesy, jakie zachodzą w tym najbardziej wysuniętym na zachód narodzie słowiańskim. Jest częstym gościem i wykładowcą na spotkaniach dyskusyjnych we wrocławskim oddziale „Civitas Christiana”. Jego odczytem „Status prawny Łużyczan w Niemczech” 10 października minionego roku wspomniany zespół rozpoczął działalność. Znajomość tematu u Gaglika budzi zainteresowanie na razie tylko w naszym środowisku. Władze miasta czy Uniwersytet Wrocławski nawet nie chcą słyszeć na ten temat. Ostatnio cofnięto finansowanie istniejącego w Bibliotece Ossolineum tzw. „Gabinetu Łużyckiego”. Partie polityczne, zarówno rządząca, jak i opozycyjne, nie wykazują zainteresowania tą problematyką.

Odwiedziny

Jednym z elementów poznawania Łużyc są wyjazdy i bezpośrednie kontakty z przedstawicielami tego najmniejszego narodu słowiańskiego. Uczestniczyłem z grupą zainteresowanych osób w wyjeździe na Łużyce. Trasa wiodła przez największe ośrodki skupisk i współczesnej kultury łużyckiej. Pierwszym jej etapem było miasto Görlitz. Nie zostało ono zburzone w czasie ostatniej wojny i dlatego zachowało wiele cennych zabytków. Są one na dużą skalę kompleksowo remontowane i restaurowane. Większość przybywających tu turystów pochodzi z Polski.

Samo miasto wyludnia się po upadku miejscowych kopalń i elektrowni węgla brunatnego. Ostatnio liczba ludności zmniejszyła się o ok. 20 tys. Obecnie liczy ono ok. 40 tys. ludności, w tym ok. 5 tys. przybyłych tu na stałe Polaków. Sprowadza się tu emerytów z głębi kraju, oferując im niższe czynsze i inne opłaty za mieszkania.

Kolejne miasto – Budziszyn – to centrum życia kulturalnego Serbołużyczan. O tym, że znajdujemy się wśród Słowian, świadczy elegancka restauracja w centrum miasta o znanej nam nazwie „Lubin”. Nowoczesny Niemiecko-Łużycki Teatr Ludowy wkomponowany jest w starą zabudowę miasta. Naprzeciw znajduje się Muzeum Łużyckie. Jego dyrektor Tomasz Nawka długo mówił, biegle po polsku, o trudnej, ciekawej i heroicznej historii tysiącletniego trwania Łużyczan przy swojej kulturze, języku i zwyczajach bez własnego państwa. Mówił też o trudnościach w utrzymaniu muzeum i innych obiektów kultury łużyckiej w nowej sytuacji Niemiec. Zaznaczył, że kultura łużycka nie przeciwstawia się w żaden sposób niemieckiej tradycji, ale ją uzupełnia i wzbogaca. Spotkanie zakończył koncert muzyki łużyckiej na kobzie.

Zwiedziliśmy historyczny cmentarz Łużyczan, położony na stromym zboczu nad rzeką, pod murami średniowiecznej twierdzy.

Wśród wielu innych zabytków, pamiątek i miejscowości dwa zasługują na uwagę. Pierwszym z nich jest cmentarz w małym Ralbitz. Uboga ludność postanowiła, aby wszystkie groby były identyczne. Pozornie wydawałoby się, że będzie to mało interesujące i szare miejsce, tymczasem otoczone zielenią groby, przystrojone czerwonymi kwiatami, z dużymi krzyżami, tworzą atmosferę przejścia zmarłych do wiecznej szczęśliwości w niebie. Zadbane, pięknie stylizowane, metalowe krzyże przydrożne ustawione na piaskowcowych cokołach świadczą o przywiązaniu do wiary i tradycji przodków. Pobyt na Łużycach kończy się w obszernych pomieszczeniach domu znanego katolickiego społecznika Pětra Brězana. Doskonale mówi po polsku i jest częstym gościem w naszym kraju. Mimo swoich blisko osiemdziesięciu lat, co roku udaje się z pieszą pielgrzymką do Częstochowy. Częstując wszystkich „czym chata bogata”, opowiadał o swoich losach i dziejach łużyczan.

Dwa tygodnie później

Na zaproszenie „Zespołu Łużyckiego” w ostatnich dniach października do „Civitas Christiana” we Wrocławiu przybył z rewizytą dr Pětr Brězan. Jest on osobą dobrze znaną w środowisku serbołużyckim. Pełnił wiele funkcji w rządzie krajowym Dolnej Saksonii. Jest jednym z przywódców najstarszej organizacji „Domowina” od stu lat reprezentującej ten mały, bardzo dzielny naród. Pětr Brězan pełni też funkcję prezesa Towarzystwa Katolickich Serbów, w której działał jeszcze przed wojną. Jako jedyna nie została ona zdelegalizowana podczas rządów Hitlera, bo Niemcy jej nie zauważyli. We Wrocławiu wygłosił po polsku odczyt „Sytuacja Łużyczan – katolików w kontekście niedawnej beatyfikacji Alojza Andrickiego – kapłana i męczennika”.

Trzeba przypomnieć, że Serbołużyczanie mają szczególne przywileje gwarantowane przez krajowe konstytucje Dolnej Saksonii i Brandenburgii: prawo do własnej flagi niebiesko- czerwono-białej, własnego hymnu i reprezentacji międzynarodowej w zakresie kultury, sportu, nauki itp.

Wrocławskie spotkanie rozpoczęto od odegrania hymnu narodowego Serbołużyczan. Przedstawiając krótki zarys historii swego narodu, dr Brězan podkreślił znaczenie wiary w przetrwaniu tysiącletniego okresu bez własnego państwa. Odnosząc się do aktualnego kryzysu finansowego UE, powiedział, że liberalny system rządów bez wiary w Boga jest skazany na upadek. Dr Brězan osobiście spotykał się zarówno z prymasem Stefanem Wyszyńskim, jak i kardynałem Karolem Wojtyłą, którym relacjonował sytuację Serbołużyczan. Jan Paweł II jako pierwszy papież błogosławieństwo Urbi et Orbi wygłaszał również w języku serbołużyckim.

Pětr Brězan dużą wagę poświęcił szkole, mówił o przedszkolach, gdzie dzieci mogą uczyć się narodowego języka. Wspomniał o Vaclavie Klausie, który utworzył fundację wspierającą łużyckie szkolnictwo i na jej cel przeznaczył dochody z pełnionego przez siebie urzędu.

Łużycki gość wspominał, że późną jesienią 1939 r. do pracy w jego gospodarstwie przydzielono polskich żołnierzy jako jeńców wojennych. Jeden z nich powiedział, że Hitler nie może tej wojny wygrać. Jej wynikiem będzie Polska jeszcze większa i jeszcze mocniejsza. Okazał się prorokiem.

W tym roku Zespół Łużycki zorganizował debaty; o obyczajowości i obrzędowości łużyckiej i moderowaną przez Ludmiłę Gajczewską, przewodniczącą Oddziału Dolnośląskiego Towarzystwa Polsko-Serbołużyckiego oraz o regionie Slepo, części Łużyc mocno zniszczonej z powodu szkód związanych z wydobyciem węgla brunatnego. Wiążą się z tym zagrożenia demograficzne i kurczenie się ich obszaru zasiedlenia.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej