Mam prawo do…

2013/01/18

Wyróżnikiem pojęcia sprawiedliwości jest to, że jak żadna inna kategoria filozoficzna wkracza ona niemal do każdej dziedziny naszego życia.

Oczekiwanie sprawiedliwości, czy to na gruncie codziennych relacji międzyludzkich czy też na płaszczyźnie społecznej i politycznej wydaje się jednym z najbardziej fundamentalnych i oczywistych dążeń człowieka. Niedoskonałość rodzaju ludzkiego i wycinkowy sposób postrzegania rzeczywistości przez ludzki aparat poznania sprawiają jednak, iż próby wprowadzenia w życie ideałów sprawiedliwości są zawsze obarczone poważnym ryzykiem błędu. To, co wydaje się sprawiedliwe nam samym, często nie jest już sprawiedliwe dla innych. Udzielając sprawiedliwości wybranym jednostkom lub grupom społecznym można, świadomie lub nie, odebrać też prawo do sprawiedliwości pozostałym.

Próbą filozoficznej odpowiedzi na szereg takich dylematów są sympozja organizowane przez Fundację Lubelskiej Szkoły Filozofii Chrześcijańskiej działającej przy Katedrze Filozofii KUL pod wspólnym hasłem „Przyszłość cywilizacji Zachodu”. W bieżącym roku, przy współpracy Wyższej Szkoły Kultury Medialnej w Toruniu, Centrum Badań nad Etyką Gospodarczą przy Katolickim Uniwersytecie w Lille (CREE), amerykańskiego Stowarzyszenia Wilsonowskiego (Gilson Society) oraz lubelskiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” zdecydowano się na refleksję, której przyświecało motto: „Sprawiedliwość – idee a rzeczywistość”.

Polityczna poprawność

Profesor Thomas Michaud z USA zwrócił w swoim wystąpieniu uwagę, iż we współczesnym świecie pojęcie sprawiedliwości jest zastępowane pojęciem politycznej poprawności. Political correctness wchodzi nie tylko w miejsce sprawiedliwości, ale także w miejsce prawdy, stanowiąc swoisty „polityczny antyrealizm”. W optyce poprawności politycznej poszukiwanie prawdy i sprawiedliwości staje się zwykłą pogonią za władzą i jej siłą. Na nierozerwalny związek prawdy i sprawiedliwości po raz pierwszy we współczesnej myśli tak dobitnie zwrócił uwagę Jan Paweł II w encyklice Centessimus annnus, napisanej tuż po upadku systemu komunistycznego w Europie Wschodniej.


Uczestnicy sympozjum „Przyszłość cywilizacji Zachodu”
fot. Łukasz Kobeszko

Według prof. Michauda całkowita równość promowana przez ideologię politycznej poprawności jest sprzeczna z chrześcijańską ideą osobowej godności człowieka. Zamiast harmonijnego społeczeństwa, realizującego nowotestamentową zasadę „jeden drugiego brzemiona noście”, w świecie rządzonym przez political correctness zaczynają dominować separatyzm i egoizm. Szczególnym rysem ideologii poprawnościowej jest tryb myślenia „mam prawo do”, czyli oczekiwanie konkretnych społecznych uprawnień za odmienność – obecnie szczególnie na tle obyczajowym. Prowadzi to w konsekwencji do podziału ludzkich wspólnot i narodów na wiele antagonistycznych i nastawionych roszczeniowo grup, zwalczających się niczym prymitywne plemiona.

Prof. Geert Demuijnck z Uniwersytetu w Lille przyjrzał się z kolei realizacji zasady sprawiedliwości wobec niepełnosprawnych we współczesnym prawie i praktyce Unii Europejskiej. Zdaniem Belga, podstawowym problemem państwa liberalnego jest to, iż jego prawodawstwo odmawia definicji tego czym jest życie i osoba. Najnowsze badania statystyczne pokazują, że od 4 do 12 proc. mieszkańców UE stanowią osoby o różnym stopniu niepełnosprawności i kalectwa. Liberalny myśliciel John Rawls oraz jego uczniowie postulowali zapisanie w ustawodawstwie „pełnej i absolutnej równości wszystkich ludzi we wszystkim”. Taki jednak zapis z miejsca dyskryminowałby osoby niepełnosprawne, które przecież nie mogłyby we wszystkim równać się z osobami w pełni sil i zdrowia.

Liberalizm nie broni godności ludzkiej

Zapewnienie człowiekowi samego „świętego prawa do własności i posiadania” nie daje w pełni satysfakcjonujących rozwiązań. Część unijnych ekspertów skłania się np. ku poglądowi, że nabycie niepełnosprawności z własnej winy powinno wykluczać kompensację ze strony instytucji państwowych. Jest to kolejny przykład łamania zasady równości. Projekt liberalny odrzuca myślenie na temat tego, co oznacza pojęcie „niepełnosprawności”. Stąd też, prof. Demuijnck jest zdania, że ludzie upośledzeni są tak naprawdę niepełnosprawni nie z powodu własnej choroby, lecz wadliwej organizacji społeczeństwa, które mimo haseł o absolutnej równości nie potrafi znaleźć miejsca dla osób dysfunkcyjnych.

Prof. Pablo Perez Lopez (Uniwersytet Valladolidad) na przykładzie fałszowania przez środowiska współczesnej hiszpańskiej lewicy pamięci historycznej o wojnie domowej w jego ojczystym kraju w latach 1937–39 pokazał, jak niebezpieczna i sprzeczna z zasadą sprawiedliwości jest rozpowszechniona współcześnie zasada używania historii do atakowania przeciwników politycznych. Zadaniem historyka powinno być obiektywne poszukiwanie prawdy, a nie „szukanie winnych”. Badania historyczne nie powinny zastępować Boga i stawać się „Sądem Ostatecznym”. Hiszpański historyk uważa, że umysł ludzki nie jest w stanie ogarnąć całości historii i nie może dać sprawiedliwego wyroku, jaki należy tylko do Stwórcy.

Istotną kwestię podjął w swoim referacie dr Mieczysław Ryba (KUL). Skupił się on na semantyce traktatów międzynarodowych od pierwszego rozbioru Polski w 1772 roku po konferencję w Jałcie. Analiza języka tych traktatów jasno wskazuje, że od końca XVIII wieku w historii stosunków Polski z możnymi tego świata mieliśmy do czynienia z legalizacją niesprawiedliwości. Gdyby w oderwaniu od znajomości historii prześledzić samą treść traktatów rozbiorowych lub paktu Ribbentrop- Mołotow, to odkrylibyśmy, iż wszystkie te umowy odnosiły się do szczytnych haseł zapewnienia porządku społecznego i uregulowania stosunków z sąsiadami. Akt abdykacji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego powoływał się na konieczność „przywiązania do spokojności publicznej”. W sensie formalno-prawnym traktaty te mówiły o sprawiedliwości, poszanowaniu prawa i pokoju – w sensie realnym – było to zalegalizowanie brutalnej przemocy silnych wobec słabych.

Prof. dr hab. Krzysztof Wroczyński (KUL) poruszył zagadnienia relacji sprawiedliwości do prawdy i prawa. W potocznym odczuciu nie rozróżnia się pomiędzy pojęciem sprawiedliwości a prawa. Dopiero św. Tomasz z Akwinu dokonał rozdzielenia tych kwestii na gruncie filozofii zachodniej. Ksiądz Antonio Rosmini, wybitny włoski filozof XIX-wieczny, beatyfikowany przez Jana Pawła II poszedł dalej od Akwinaty i zaproponował pojęcie „prawa sprawiedliwego”. Według włoskiego myśliciela prawda posiada moc normatywną, tak jak osoba ludzkiego, a więc jej poszukiwanie doprowadzi nas do sprawiedliwości.

Filozoficzną przyczyną niesprawiedliwości jest bytowa struktura człowieka i nasze niedoskonałe poznanie, odbywające się poprzez „pośredników” – emocje, wiedzę, kulturę etc. Obrona sprawiedliwości powinna być zdaniem Wroczyńskiego obroną realizmu – zarówno w filozofii, jak i politologii i pozostałych naukach społecznych. Sprawiedliwość zapobiega jego zdaniem „wirtualizacji” życia naukowego i ideowego.

Jednym z ostatnich m ówców sympozjum był ks. prof. Tadeusz Guz z KUL, który podjął rozważania nad obecnością solidarności społecznej w filozofii politycznej UE. W żadnym dokumencie Unii na temat sprawiedliwości (np. Karcie Praw Podstawowych) nie nawiązuje się do rzeczywistości transcendentalnej i Boga. Odrodzenie solidarności europejskiej bez podstaw duchowych będzie jednak niemożliwe. Sprawiedliwość i solidarność to naturalne sposoby bytowania ludzkiej społeczności we wszystkich jej wielkościach.

Solidarność i sprawiedliwość zaczynają się w rodzinie.

Karta Praw Podstawowych relatywizuje według ks. Guza fundamentalne prawa osoby ludzkiej i zrywa z prawem naturalnym, nie definiując rodziny jako związku kobiety i mężczyzny. Unijny dokument posiada co prawda zapis o prawie każdego do życia, ale z jednoczesną możliwością aborcji i eutanazji. Jest tutaj zasadnicza sprzeczność, podobnie jak w zapisie Karty na temat „konieczności solidarności międzygeneracyjnej”, co w kontekście prawa do eutanazji osób starszych zakrawa na ponury żart.

UE powinna pójść w stronę rzeczywistej solidarności, a wspólnoty na niej oparte muszą codziennie tworzyć wszyscy chrześcijanie. „Solidarność chroni przed nieobliczalnym liberalizmem ale i skostniałym konserwatyzmem” – podsumował swój referat ks. Guz.

Warto jest rozwijać refleksję o fundamentach naszej cywilizacji. Tegoroczne sympozjum na KUL potwierdziło, że bez zdefiniowania podstawowych pojęć, współczesna myśl europejska łatwo schodzi na manowce etycznej pustki. A w świecie bez wartości sprawiedliwości na pewno się nie znajdzie.

Łukasz Kobeszko

Artykuł ukazał się w numerze 08-09/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej