– Obraz Matki Bożej Kozielskiej to dla nas szczególna relikwia – mówi Andrzej Skąpski, prezes Federacji Rodzin Katyńskich. Przed tym wizerunkiem ludzie modlą się o… łaskę wybaczenia zbrodniarzom.
Sowieci umieszczając polskich oficerów w obozie w Kozielsku, surowo zakazali im wszelkich praktyk religijnych. Tymczasem nie dość, że więźniowie systematycznie łamali ten zakaz, to jeszcze pozostawili po sobie wyjątkowe świadectwo wiary i nadziei – trzy wizerunki Matki Bożej, które nieustannie i wbrew wszystkiemu mówią nam do dziś: „victi vicimus!”
„W razie czego opiekuj się Matką”
Historia pierwszego wizerunku Matki Bożej Kozielskiej zaczyna się w lutym 1940 roku od porucznika Henryka Gorzechowskiego. Otóż, gdy przedzierał się do granicy rumuńskiej w 1939 roku, został schwytany przez sowietów. Trafił do obozu z synem Henrykiem, żołnierzem 16 pułku ułanów.
Kilka miesięcy później ojciec ofiarował synowi prezent na dziewiętnaste urodziny: po kryjomu wyciął kawałek deseczki ze swojej pryczy i nożem wyrzeźbił obrazek inspirowany wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej. Na rewersie widniał napis: „Kozielsk 28-II-1940”.
Syn do końca życia pamiętał moment przekazania podarunku. – Odbyło się to bez słów. Po prostu serdecznie się uściskaliśmy. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem łzy w oczach ojca. Później zrozumiałem, jak wielką symbolikę miało to wydarzenie.
Być może, dzięki niewielkim rozmiarom (12cm × 8cm), mimo licznych rewizji, płaskorzeźba ocalała. Przeżył też Gorzechowski-junior. Wspomina: – Na apelu 11 maja wywołano osoby przewidziane do transportu. Wyczytano wtedy: Gorzechowski Gienryk Gienrykowicz. Zapytałem: „Ojciec czy syn?”. Przez chwilę panowała cisza, potem usłyszałem: „Wsio rawno. Dawaj – otiec”. Moje prośby, abym mógł jechać z ojcem, na nic się nie zdały. Ojciec zdążył powiedzieć jedynie: „W razie czego opiekuj się matką”. Ja wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że słowa enkawudzisty: oznaczały dla mnie życie, a dla ojca okrutną śmierć – wyjaśnia ze smutkiem.
Historia ujawniona publicznie
Gdy Henryk wydostał się z Kozielska, trafił do obozu w Griazowcu. Cały czas miał przy sobie drogocenny podarunek. Towarzyszył mu w Armii Andersa oraz gdy trafił do 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka, z którym przebył szlak bojowy. Po wojnie Gorzechowski osiadł w rodzinnej Gdyni, gdzie zmarł w 1989 r. Jego wnuk, także Henryk, stał się spadkobiercą wizerunku. – Płaskorzeźba ta wisiała w domu, odkąd sięgam pamięcią –wspomina wnuk Gorzechowskiego, na stronie internetowej „Pamiętamy. Katyń 1940”. – Była to po prostu droga rodzinna pamiątka, z którą wzrastałem. Pod koniec lat osiemdziesiątych tato ujawnił jej niezwykłą historię publicznie i po raz pierwszy wydrukowano zdjęcie tej wyjątkowej płaskorzeźby…
Potomkowie autora płaskorzeźby zapragnęli, by na stałe przekazać ją do Katedry Polowej Wojska Polskiego. Jest tam od września 2002 r., umieszczona w Kaplicy Katyńskiej. Andrzej Skąpski, prezes Federacji Rodzin Katyńskich, mówi: – Zawsze gdy mamy taką możliwość odwiedzamy kaplicę, by się pomodlić .
Nie ujawnia jednak jakie intencje są zanoszone. Skądinąd wiadomo, że są osoby, które wciąż proszą poprzez ten wizerunek o łaskę wybaczenia zbrodniarzom.
Madonna Kozielska otoczona jest autentycznymi guzikami z wojskowych i policyjnych płaszczy oraz mundurów wydobytych z grobów w Katyniu, Miednoje i Charkowie. Na ścianach kaplicy wyryto natomiast ponad 15 tys. nazwisk oficerów i policjantów zamordowanych przez NKWD.
W tajemnicy tworzył obraz
Pięć lat temu bp Tadeusz Pikus w czasie uroczystej Mszy św. umieścił obraz Zwycięskiej Królowej Różańca z Kozielska obok relikwii św. Andrzeja Boboli w sanktuarium jezuitów na Rakowieckiej w Warszawie. Był to dar ks. Zdzisława Peszkowskiego. Autorem wizerunku jest Michał Siemiradzki, bratanek słynnego malarza Henryka. To olejna wersja polichromowanej płaskorzeźby autorstwa Tadeusza Zielińskiego.
Pod koniec lata 1940 r. do kozielskiego monastyru przywieziono kolejnych jeńców. Był to tzw. Kozielsk II. Wśród żołnierzy znajdowali się autorzy wizerunków i osoby z instytutu. Sowieci nakazali Polakom uporządkować świątynię i jej otoczenie. Wtedy Birecki natrafił na fresk przedstawiający Maryję łączącą dwa wizerunki – Matki Bożej Ostrobramskiej i Żyrowickiej. Birecki planował uczynić patronką Marianum Matkę Boską Częstochowską, ale zmienił zdanie po znalezieniu fresku – wyjaśnia Teresa Walewska-Przyjałkowska, współinicjatorka przekazania obrazu Siemiradzkiego jezuitom i opiekunka ks. Peszkowskiego do jego śmierci.
Zlecono wówczas wykonanie szkicu do przyszłego dzieła kpt. Mikołajowi Arciszewskiemu. Podejrzewano go zresztą, że był agentem NKWD i miał rozpracowywać więźniów. Mimo to Zieliński z powodzeniem, choć z duszą na ramieniu wykonał płaskorzeźbę Matki Bożej Kozielskiej Zwycięskiej (ten dopisek do tytułu płaskorzeźby dodano po wojnie). Ciekawe były natomiast losy powstania jej olejnej wersji. – Siemiradzki został skierowany do obozowej świetlicy z poleceniem od enkawudzisty, by malować hasła komunistyczne. Nie zgodził się na to, ale dostał farby. Zaczął więc w tajemnicy tworzyć obraz – tłumaczy Walewska.
Przetrwała na dnie walizki
Oba wizerunki powstały na dwóch fragmentach przeciętej na pół deski. Była ona częścią zdewastowanego ikonostasu i służyła jako pokrywa beczki ze śledziami w obozowej kuchni. Niektóre źródła podają, że płaskorzeźba powstała z lipowej deski pochodzącej z drzwi kozielskiej cerkwi. Wiadomo natomiast, że 12 kwietnia 1941 roku w celi baraku nr 2 w Kozielsku oba wizerunki uroczyście poświęcił ks. kapelan Nikodem Dubrawka.
Tymczasem latem 1941 r. było już wiadomo o „amnestii” dla Polaków i powstającej armii Andersa. Obydwa wizerunki już w obozie stały się przedmiotami kultu, dlatego jeńcy postanowili jeszcze raz zaryzykować i wyprowadzić obrazy z Kozielska. Płaskorzeźba dłuta Zielińskiego znajduje się obecnie w kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie. Na stronach internetowych tamtejszej parafii czytamy, że ten wizerunek został ukryty w podwójnym dnie walizki płk Kosiby. Wraz z pozostałymi oficerami trafia do obozu w Griazowcu, gdzie autor pokrywa płaskorzeźbę polichromią, a w dolnym rogu umieszcza deseczkę, na której po jednej stronie wyrył swoje imię i nazwisko oraz datę 3.5.1941. Natomiast po drugiej stronie słowa Mickiewicza „Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono”.
Nieco inaczej opowiada o tym Teresa Walewska. W jej wersji obraz trafia także na dno walizki, ale jej właścicielem jest pchor. Wojciech Siemiński, który zostaje skierowany z innymi jeńcami do budowy lotniska na półwyspie Kola. W czasie skrupulatnej rewizji przed wyjazdem, jeden z Sowietów pomija walizkę Siemińskiego, chociaż przypadkiem ją przewraca. Niektórzy znawcy uważają, że było to cudowne ocalenie obrazu… czy może jednak płaskorzeźby? Część źródeł sugeruje, że w walizce mogły być schowane obydwa wizerunki. W każdym razie wędrują z „amnestionowanymi” żołnierzami przez północne obszary ZSRR, aż do Buzułuku. Następnie po opuszczeniu Rosji przez wojsko polskie, towarzyszyły żołnierzom w Persji, Palestynie (gdzie 24 grudnia 1943 r. płaskorzeźba została oficjalnie przekazana Armii Polskiej jako obraz rycerski Wojska Polskiego). Wizerunki wędrowały przez Egipt, Włochy i zostały dowiezione do Anglii przez II Korpus. Obraz olejny Zwycięskiej Królowej Różańca z Kozielska trafia ostatecznie w ręce ks. Zdzisława Peszkowskiego, który zabiera go z Brighton w Anglii do Warszawy, a w 2001 r. przekazuje jezuitom.
Papieskie wyróżnienie
Polichromowana płaskorzeźba Matki Bożej Kozielskiej – Zwycięskiej Zielińskiego, trafia najpierw do kaplicy największego katolickiego kościoła w Londynie w Brompton Oratory. Na początku lat 60. Polacy umieścili wizerunek w polskim kościele św. Andrzeja Boboli, gdzie jest otoczony szczególną czcią emigracji polskiej z całego świata. Świadczą o tym wota najwyższych odznaczeń żołnierskich, „relikwii” wydobytych z grobów katyńskich oraz osobistych pamiątek złożonych w podzięce za wysłuchane prośby i doznane łaski.
W 1997 r. w Krakowie Jan Paweł II koronował płaskorzeźbę Matki Boskiej Kozielskiej Zwycięskiej.
Krzysztof Wojnicki
Artykuł ukazał się w numerze 12/2007.