MIŁOŚĆ PRAGNĘ PODAROWAĆ…

2013/07/4
Z Eleni Tzoka, piosenkarką, rozmawia Teresa Małkiewicz

 

 


Eleni: Jedynym fundamentem, na którym budujemy nasze życie, jest miłość i tę miłość pragnę podarować poprzez swoją muzykę innym

Czy rodzina, w której się Pani wychowała, miała tradycje muzyczne, bo Grecy to naród niezwykle muzykalny?

Wychowałam się w wielodzietnej rodzinie; byłam najmłodszym, dziesiątym dzieckiem i już od najmłodszych lat wyrastałam z muzyką. Śpiew w naszym domu był czymś naturalnym. Nasi kochani rodzice bardzo pielęgnowali te tradycje muzyczne. Moi starsi bracia grali na gitarach, siostra na mandolinie. W szkole podstawowej śpiewałam w zespole „Niezapominajki”, potem dalsze moje śpiewanie w szkole średniej odbywało się w Trio „Ballada” i chórze szkolnym. To śpiewanie dawało mi wiele radości, a w połączeniu z grą na gitarze sprawiało wiele satysfakcji.

Początki mojej zawodowej drogi rozpoczęły się w 1975 r. w greckim zespole „Prometheus” założonym przez Kostasa Tzokasa. Program opierał się wyłącznie na piosenkach i tańcach greckich.

Kto szczególnie wpłynął na Pani twórczość artystyczną?

Kostas Tzokas był nie tylko założycielem zespołu „Prometheus”, był i jest moim menedżerem, kompozytorem wielu piosenek i to właśnie on miał szczególny wpływ na moją twórczość artystyczną.

Jakie jest najważniejsze przesłanie Pani utworów?

Przesłanie moich piosenek to przede wszystkim miłość, radość, nadzieja. Mówią o czystej miłości – do człowieka, dziecka, przyrody, tego, co robimy. Przytoczę refren piosenki „Dlatego śpiewam, żeby przeżyć kolejne lekcje w grze życia, dlatego śpiewam, żeby wierzyć, że nigdy nie jest aż tak źle, dlatego śpiewam, żeby miłość nie zatonęła w morzu dnia, dlatego śpiewam, by tak było, że dobry świat to Ty i Ja”.

Jaka jest rola wiary i miłości do drugiego człowieka w Pani życiu i twórczości artystycznej?

Wiara w Boga i miłość do drugiego człowieka, które wyniosłam z domu rodzinnego, i przykład, który mam po rodzicach, nie pozwoliły mi zamknąć się w sobie nawet w najtrudniejszym okresie mojego życia, nieoczekiwanej śmierci jedynej córki Afrodyty. Wiedziałam, że naszą mocą i siłą jest Bóg. To On jest Panem naszego życia, a my powinniśmy poddać się Jego woli. Byłam na tyle silna, że potrafiłam przebaczyć, a przebaczając, odzyskałam siłę, by obdarzać ludzi przeżywających podobne tragedie wiarą i zaufaniem w drugiego człowieka. Jedynym fundamentem, na którym budujemy nasze życie, jest miłość i tę miłość pragnę podarować poprzez swoją muzykę innym, aby nigdy nie utracili nadziei, pamiętając, że Bóg jest mocą i siłą na trudne problemy życiowe.

Karol Wojtyła, którego Pani spotkała, w liście do przyjaciela Mieczysława Kolarczyka pisał o twórczości: „Co się tyczy tego płomienia, który się we mnie zaczął, to sądzę, że zależy on jak najściślej od działania Siły Wyższej. (…) wszystko jest działaniem Łaski, trzeba z nią tylko umieć i chcieć współpracować”. Jak w kontekście tych słów traktuje Pani swoją twórczość, swój talent?

Uważam, że to, co robię, ma sens, gdy służy drugiemu człowiekowi. Dzielę się swoim talentem, którym zostałam obdarzona, i staram się nieść radość, nadzieję, miłość poprzez swoje piosenki. Staram się być przede wszystkim człowiekiem, a potem artystką, i z pokorą służyć ludziom.

Co w osobowości i nauczaniu papieża, dziś błogosławionego, zrobiło na Pani największe wrażenie?

Śmierć Jana Pawła II spowodowała, że tak naprawdę nie tylko w Polsce, ale na świecie zatrzymał się czas. Nie potrafiliśmy wtedy myśleć o niczym innym, niż tylko o tym, żeby być bardzo blisko Jana Pawła II, móc ponownie usłyszeć te wspaniałe słowa i przesłanie, jakie nam przekazywał. Odejście Ojca Świętego pokazało, jak piękne jest życie w miłości, z miłością i w solidarności. Wszyscy wówczas jednoczyliśmy się w bólu i nieutulonym żalu. W tych szczególnych dniach odczuwaliśmy, że chcemy być lepsi i chcemy iść drogą Chrystusa. Pragnijmy jeszcze raz usłyszeć słowa i przesłanie Jana Pawła II, które ze zdwojoną siłą i mocą wchodziły do naszych serc, naszych dusz i napełniały je dobrocią i miłością oraz zrozumieniem dla drugiego człowieka.

Myślę, że to była piękna lekcja głębokiej wiary, nadziei i miłości. Wielkość Ojca Świętego polegała na tym, że w oczach ludzi, także dzieci i młodzieży, był przyjacielem, człowiekiem, który ich kochał. Myślę, że był blisko ludzi modlitwą i dobrym słowem dodawał sił i otuchy. Wskazywał drogę, którą powinniśmy kroczyć. Prosił nas, żebyśmy się nie lękali tej pięknej Miłości, którą jest Bóg, bo Bóg jest drogą, prawdą i życiem. Wskazywał, że tylko miłością i dobrocią możemy pokonać zło.

Naukę zaś bł. Jana Pawła II należy poznawać wciąż na nowo. Przecież wygłosił on wiele homilii, w których przekazał nam najważniejsze wartości, jakimi powinniśmy się kierować w naszym życiu. Nauczał, jak ważne są wiara, miłość i dobroć, poszanowanie drugiego człowieka.

Jest Pani znana z wielkiego serca i charytatywnych koncertów dla dzieci niepełnosprawnych, seniorów w domach opieki społecznej i hospicjach. Czy taka bezinteresowna działalność w czasach, w których coraz więcej znieczulicy i mierzenia człowieka miarą posiadania, to potrzeba serca?

Za tę działalność otrzymałam wiele nagród, trudno wymieniać tu wszystkie. Są one miłym dowodem wdzięczności za to, co robię. Ale przecież nie one, lecz potrzeba bycia pomocnym i szczera radość ludzi są motorem mojego działania. Nie jest to działanie bezinteresowne, bo w zamian otrzymuję sporą dawkę energii, radości i wzruszeń. I jestem szczęśliwa.

Dziękuję za rozmowę.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej