Niedokończone msze wołyńskie

2013/06/28
Jan Jaśniak

Historycy podają, że z rąk nacjonalistów ukraińskich zginęło na Wołyniu 50–60 tysięcy osób. Najbardziej krwawo zapisał się rok 19 43, kiedy to Bandera postanowił zrealizować techniczny plan eksterminacji – oczyszczenia Ukrainy z obcych elementów: polskich, rosyjskich, cygańskich i żydowskich.

 

Mówi się o „krwawej niedzieli” na Wołyniu, ale były to właściwie trzy tragiczne dni lipca – 10, 11 i 12. Zbliżały się żniwa. W kościołach rzesze wiernych wypraszały Boże błogosławieństwo. Wtedy zmasowane siły UPA w jednym czasie napadły na ponad 160 miejscowości i dokonały rzezi mieszkańców. Wydarzyło się to na ziemi, która od wieków chlubiła się wielonarodowościową i wielokulturową tradycją.

O skali ludobójstwa świadczy liczba zabitych, sadyzm oprawców i stosowane przez nich metody zbrodni.

W monografii martyrologii Kościoła tamtych lat Dąbrowskiej i Popka jest list świadka mordów wołyńskich, ks. Mikołaja Brodeckiego z Radziwiłłowa, który pisał do nieustalonego adresata: „Barbarzyństwo przy mordowaniu już nie zna granic, całym rodzinom odrąbują toporem głowy i takowe układają w wieńce na stole, a dzieci przybijają do ziemi drewnianymi kołkami i w strasznych męczarniach giną – biedny nasz lud, straszny krzyż dźwiga”. Publicyści ukraińscy zaś piszą, że UPA stosowała akcje odwetowe w celach samoobrony…

W niedzielę 11 lipca w kościołach z wiernymi mordowano księży. Podczas porannej Mszy św. zginął z Zabłodźcu ks. Jan Aleksandrowicz, a w Chrynowie banderowcy zastrzelili ks. Jana Kotwickiego z grupą dwustu parafian. Dwaj kolejni księża zostali ciężko ranni: w Porycku ks. Bolesław Szawłowski stał na ambonie, kiedy napadli bandyci. Został postrzelony, ale dzięki temu, że udawał trupa, przeżył. Wytropiono go następneg o dnia i dobito. W Kisielinie ks. Witold Kowalski miał więcej szczęścia, bo rannego parafianie dowieźli do szpitala i w ten sposób ocalał.

Rocznicowa sesja naukowa

Od kilku lat Kościół na Wołyniu czci pamięć ofiar „krwawej niedzieli”. Za specjalną zgodą stolicy apostolskiej druga niedziela lipca jest obchodzona jak Dzień Zaduszny – kapłani modlą się za zmarłych, którzy nie mają własnego grobu, a także za sprawców zbrodni.


W lubelskiej konferencji uczestniczył biskup łucki Marcjan Trofiniak

W nawiązaniu do kolejnej rocznicy Wołyńskiego Lipca i uroczystości kościelnych na Ukrainie, a także do zakończonego niedawno Roku Kapłańskiego, w Collegium im. Jana Pawła II Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego 10 lipca odbyła się międzynarodowa konferencja naukowa poświęcona martyrologium duchowieństwa katolickiego na Wołyniu zorganizowana przez Centrum UKRAINICUM KUL, lubelski oddział IPN, Ka tolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana” oraz: Konsulat Generalny RP w Łucku, Instytut Badań Kościelnych w Łucku, PZKS, Europejskie Centrum Integracji i Współpracy Samorządowej „Dom Europy” i Towarzystwo Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńsko-Podolskiej. W konferencji uczestniczył ordynariusz diecezji łuckiej, bp Marcjan Trofimiak, który na inaugurację przewodniczył w kościele akademickim KUL Ofierze Eucharystycznej w intencji ofiar wołyńskiej tragedii. Obecny był konsul generalny w Łucku Tomasz Janik, władze KUL i IPN, przedstawiciele duchowieństwa.

Konferencja miała na celu poznanie prawdy o bratobójczej rzezi na Wołyniu sprzed blisko 70 lat i uczczenie jej ofiar, ale też podjęcie wysiłków, aby z tą prawdą dotrzeć do świadomości młodego pokolenia Polaków i Ukraińców, prawdy niewyselekcjonowanej oraz do systemów edukacyjnych obu krajów. Konsul Janik i biskup Trofimiak zwrócili szczególną uwagę na fakt, że rolą Kościoła nie jest prowadzenie badań historycznych, lecz ocena moralna tamtych wydarzeń, nawoływanie do postaw pojednania w duchu prawdy, choćby budziła jeszcze grozę. I wciąż nie ma odpowiedzi na pytanie: jak to było możliwe, że nowoczesny naród z tak bogatymi tradycjami i aspiracjami wolnościowymi mógł dokonać tak potwornej zbrodni na innym narodzie, na sąsiadach?

Martyrologium Kościoła

Próbą odpowiedzi na to pytanie był referat ks. prof. dr. hab. Józefa Mareckiego (IPN Kraków), który przedstawił historyczne i ideologiczne tło OUN-owskich zbrodni na wschodnich Kresach Rzeczypospolitej. Podkreślił on, że ta eksterminacja ludności w pełni wyczerpuje definicję ludobójstwa Narodów Zjednoczonych z 1949 roku. Nie chodziło tu bowiem o walkę z przeciwnikiem, ale o zaplanowane i systematyczne w okrutny sposób wyniszczenie grup etnicznych. Pozbawiano życia ludzi dorosłych, starców i dzieci, uniemożliwiano im prawo do godnego pochówku, zajmowano dobytek i ziemię. Stosowano różne zbrodnicze metody: akcje pacyfikacyjne, donosy do okupanta, wybierano dogodne terminy mordów, które utrudniały samoobronę – nocą lub nad ranem, podczas specjalnie zwoływanych zebrań wiejskich, nabożeństw i mszy kościelnych, niszczenie żywności, przyznawanie nagród za udział w akcjach i wykazane w nich okrucieństwo.

Kolejne referaty przedstawiały martyrologium Kościoła rzymskokatolickiego na Wołyniu. Doktor hab. Maria Dąbrowska wyczerpująco omówiła sytuację diecezji łuckiej w czasie II wojny światowej. Poniósł on dotkliwe straty w wyniku polityki wyniszczenia stosowanej przez okupantów sowieckich i niemieckich, aczkolwiek władze ZSRR i Niemcy początkowo starali się pozyskiwać przychylność ludności, okupanci liczyli też na pewne korzyści ekonomiczne. Deportacje ludności w 1941 roku zmniejszyły wiernych wielu parafii o 60–75 procent. Pod koniec 1944 roku sytuacja dramatycznie uległa pogorszeniu, głównie na skutek działań UPA – ze 165 parafii zostało jedynie 30, a ostatni kapłan opuścił Włodzimierz Wołyński w lipcu 1944 roku.

Dramatyczne losy kapłanów diecezji łuckiej na tle sytuacji religijnej na Wołyniu przedstawił dr Leon Popek z lubelskiego oddziału IPN. Wybuch II wojny światowej sprawił, że dziesięciu księży zostało powołanych do wojska jako kapelani. Zostały zamknięte klasztory męskie i żeńskie. Po 17 września 1939 roku blisko 70 duchownych opuściło diecezję w wyniku deportacji ludności oraz w obawie przed bolszewikami. Dalszych 60 uszło przed mordami bojówek UPA. Kilkudziesięciu aresztowali lub zgładzili okupanci – Sowieci i Niemcy. Tych, którzy pozostali na powierzonych im parafiach, w nieludzki sposób pozbawili życia ukraińscy siepacze UPA. Z ich rąk zginęło czternastu księży diecezjalnych i pięciu zakonników – dwóch ojców i trzech braci.

Program naukowy konferencji wypełniły jeszcze referaty: „Biskup Piotr Adolf Szelążek – Dobry Pasterz diecezji łuckiej” dr. hab. Włodzimierza Osadczego z KUL oraz s. Agnieszki Michury, niepokalanki z Szymanowa, na temat martyrologii sióstr zakonnych, które zginęły z rąk nacjonalistów ukraińskich na terenie metropolii lwowskiej obrządku łacińskiego.

Współorganizator sympozjum, dr Osadczy przedstawił piękną sylwetkę 54. ordynariusza diecezji łuckiej, który w niespełna 13 lat posługi biskupiej zdecydowanie ożywił życie religijne na Wołyniu, przyczynił się do odrodzenia obrządku bizantyjsko- słowiańskiego (neounia) oraz podjął wiele dzieł o charakterze społeczno-charytatywnym. Podczas wojny i okupacji – do aresztowania go w styczniu 1945 roku przez NKWD – nie opuścił powierzonej mu diecezji.

Siostra Agnieszka bardzo szczegółowo omówiła martyrologię zakonów żeńskich na Kresach, gdzie do wybuchu II wojny światowej owocną działalność prowadziło 39 zgromadzeń w ponad 550 domach. Śmierć z rąk bojówek UPA poniosło 21 sióstr, w tym aż 14 w 1944 roku. Referentka podkreśliła również bohaterską postawę wielu tysięcy Ukraińców, którzy zostali pomordowani przez współrodaków za pomoc udzieloną prześladowanym Polakom. Ich ofiara powinna być ziarnem zasiewu wzajemnego pojednania.

W trakcie konferencji w Collegium Norwidianum KUL otwarto wystawę poświęconą ofiarom tych zbrodni, połączoną z prezentacją książek o tematyce wołyńskiej oraz promocją książkiDuchowieństwo diecezji łuckiej. Ofiary represji w czasie II wojny światowej 1939–1945 Dąbrowskiej i Popka.

Pielgrzymka po śladach krwi W wigilię rocznicy „Krwawej Niedzieli” uczestnicy konferencji udali się na Wołyń, aby tam, w miejscach bratobójczych mordów oddać hołd męczennikom, modlić się za ofiary oraz tych, którzy się tych zbrodni dopuścili w imię obłędnej ideologii.

Krzyże na zbiorowych mogiłach, w miejscach nieistniejących kościołów i na zapomnianych cmentarzach są wyrzutem pamięci i przemilczanej prawdy.

W Porycku UPA 11 lipca 1943 roku wymordowała ok. 200 osób zgromadzonych na Mszy św. w miejscowym kościele. Ciężko raniony został ks. Szawłowski, którego zastrzelono następnego dnia w domu popa. Kilka miesięcy później, w styczniu, podczas ewakuacji ludności polskiej ze Skurcza do Włodzimierza, w Porycku zatrzymał się ks. Stanisław Grzesiak, aby w kościele pomodlić się za współbrata w kapłaństwie. Tam go dopadli i zastrzelili banderowcy.

Po kościele poryckim nie ma śladu, ale został pamiątkowy cmentarz z krzyżami upamiętniającymi tamte zbrodnie. Miejsce zostało starannie odnowione w 2003 roku na przyjazd prezydentów Polski i Ukrainy.

O wielu miejscowościach świadczą dziś jedynie krzyże na zbiorowych mogiłach i miejscach, gdzie kiedyś stały kościoły. W Ostrowkach wymordowano 80 procent ponad dwutysięcznej parafii – dziś są tam ugory, parę zdziczałych drzew i leśny cmentarz. W Kisielinie świadkami tragicznych dni lipca są ruiny kościoła i plebanii. I znów groby – często zapomniane lub nieodkryte. A na nich krzyże. Krzyże były także wstrząsającą oprawą rocznicowej Mszy św. w łuckiej katedrze. Każdy z nich był przywołaniem lat, które upłynęły od lipcowej rzezi. Na kilkunastu – kapłańskie stuły. I jeszcze znicze, setki światełek pamięci.

Przed Eucharystią modlono się za wszystkie ofiary wołyńskiej rzezi, z nazwisk wspominano zamordowanych kapłanów.

„Pamięć w prawdzie musi być warunkiem pojednania, ale to miłość nakazuje nam przebaczać, miłość nadaje głęboki sens wszystkim ofiarom i pozwala budować ład moralny, żeby już nigdy brat nie podniósł ręki na brata. Niedokończone msze wołyńskie stały się zasiewem miłości – powiedział w homilii arcypasterz łucki.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej